Badania kontra propaganda

Opublikowano: 11.06.2013 | Kategorie: Edukacja, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1678

Instytut Badań Edukacyjnych przedstawił wyniki wielkiego badania realiów zawodu nauczyciela. Zgodnie z nimi średni tydzień pracy pedagoga wynosi prawie 47 godzin.

Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, wiosną 2011 r. badacze spytali o pracę prawie 7,5 tys. nauczycieli z ok. 1300 szkół. Obowiązkowe 18 godzin lekcji i 2 godziny zajęć dodatkowych stanowią bowiem zaledwie połowę 40-godzinnego tygodnia pracy, a z pozostałych 20 godzin, poświęconych m.in. na przygotowanie do lekcji czy doszkalanie, pracownicy oświaty nie są rozliczani. Celem badaczy było sprawdzenie, ile naprawdę czasu poświęcają nauczyciele na uprawianie swojej profesji.

Część nauczycieli wypełniała internetowe ankiety, 2,6 tys. – dzienniczki dnia pracy, pod okiem badaczy. Okazało się, że przeciętny nauczyciel pracuje więcej, niż przewiduje Karta nauczyciela oraz Kodeks pracy – prawie 47 godz. w tygodniu (mowa o pełnych tygodniach pracy szkoły – z badań wyłączone były okresy świąteczne i między świętami oraz ferie i wakacje). Średnio 20 godz. lekcyjnych zajmuje prowadzenie lekcji, drugie tyle zajmują przygotowania do nich oraz sprawdzanie uczniowskich prac, a jest jeszcze np. szkolna biurokracja (ok. 3 godz. w tygodniu) oraz indywidualna praca z uczniami. Bardzo mało czasu zostaje m.in. na samokształcenie (ok. 2 godzin) czy zawodowe spotkania z innymi pedagogami, a zwłaszcza rozmowy z rodzicami uczniów – „statystyczny nauczyciel” poświęca na te ostatnie zaledwie 35 min. tygodniowo.

Samorządy od lat zarzucają nauczycielom, że w rzeczywistości pracują zaledwie po 4 godz. dziennie; dążą do dołożenia im godzin lekcyjnych, dzięki czemu mogłyby zwolnić część ich koleżanek i kolegów. Z kolei minister edukacji Krystyna Szumilas oczekuje od zatrudnionych w szkołach, że będą częściej spotykać się z rodzicami swoich podopiecznych. Badania pokazują jednak, że rzekome dolce vita pracowników oświaty istnieje wyłącznie w antynauczycielskiej propagandzie. – „Ci nauczyciele, którzy pracują więcej, niż zapisano w Karcie, powinni domagać się od dyrektorów wypłacenia nadgodzin” – komentuje Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Instytut Badań Edukacyjnych informuje ponadto, że nauczyciele różnych specjalności są niejednakowo obciążeni wysiłkiem – np. polonista pracuje średnio 15 godz. w tygodniu więcej niż wuefista.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

14 komentarzy

  1. db 11.06.2013 12:45

    Głupi “njus”, z jeszcze głupszego źródła. Ale do rzeczy, przeanalizujmy go:

    Pierwszy akapit: wzruszająca sprawa, nauczyciele przekraczają 40 godzinny tydzień pracy. Czyli tak samo jak większość ludzi, z tym, że większość nie ma 2msc wakacji.

    Kolejny akapit: “[…]Gazeta Wybiorcza, wiosną 2011[…]” Nie wiem czy coś przegapiłem, ale mam wrażenie, że mamy 2013 rok… Przez 2 lata mogły zajść pewne zmiany, czyż nie?

    Trzeci akapit: “przeciętny nauczyciel pracuje więcej, niż przewiduje Karta nauczyciela oraz Kodeks pracy- prawie 47 godz. w tygodniu” To tak jak przeciętny kasjer w TESCO, i sprzedawca w sklepie z art. RTV. Wiadomo o co chodzi, te 8 godzin to tzw. “obowiązkowe nadgodziny”.

    “Średnio 20 godz. lekcyjnych zajmuje prowadzenie lekcji” 20*45=900 minut. A to 15 godzin. Czyżby drobna manipulacja?
    “drugie tyle zajmują przygotowania do nich oraz sprawdzanie uczniowskich prac” Kolejne 15 godzin, bo nawiązują do 20 godzin lekcyjnych.
    “biurokracja (ok. 3 godz. w tygodniu)”, “samokształcenie (ok. 2 godzin)” razem 35h, brakuje nam ponad 10 godzin więcej, nawiązując do akapitu pierwszego.

    W czwartym akapicie natomiast czytamy: “Badania pokazują jednak, że rzekome dolce vita pracowników oświaty istnieje wyłącznie w antynauczycielskiej propagandzie.” No, no! A może badania gazety wyborczej pokazują, że rzekomy ucisk nauczycieli istnieje wyłącznie w głowach redaktorów tej wspaniałej gazety?

    “„Ci nauczyciele, którzy pracują więcej, niż zapisano w Karcie, powinni domagać się od dyrektorów wypłacenia nadgodzin” – komentuje Sławomir Broniarz” Jakich nadgodzin? siedzą w szkole te 20h tygodniowo… z czego 15h spędzają na lekcjach. W tym miejscu przejdę od razu do akapitu nr 5- ” polonista pracuje średnio 15 godz. w tygodniu więcej niż wuefista” no tak, bo wuefista pracuje 20h w szkole, i nie przynosi pracy do domu, a polonista tak. Czyli to tak na prawdę nic nie zmienia, jeśli chodzi o nadgodziny, bo jeśli polonista pracuje 15h więcej od wuefisty, a wuefista pracuje 20h to daje nam to 35h na tydzień. Więc jakie nadgodziny?

    Nie wiem jak sobie wyobrażają zapłatę za nadgodziny, które wyrabiają w zaciszu domowym- jakby zapytano mnie, ile zajęło mi sprawdzenie kartkówek, odparłbym, że 50h. i chcę za to stosowne wynagrodzenie. I co w tedy?

    No, na to pytanie, mogą nam odpowiedzieć panowie głoszący hasło “wolność, równość i socjalizm” z Nowego Obywatela

    PS
    Ja nie mam 2msc wakacji w okresie Lipiec-Sierpień, 2 tygodni ferii, 2 tygodni przerwy BN, tygodnia Wielkanocy i kilku mniejszych przerw. A też pracuję. TO JAWNA NIESPRAWIEDLIWOŚĆ SPOŁECZNA! Żądam 3msc wakacji! Dla każdego! Od teraz! Niech wszyscy będą równi! Proponuje mózgom z Nowego Obywatela napisać na ten temat, o taj jawnej dysproporcji w urlopach.

    Pozdrawiam
    /t

  2. bro 11.06.2013 14:04

    “…tydzień pracy pedagoga wynosi prawie 47 godzin…”
    tym stwierdzeniem grzmią ostatnio wszystkie media, dlaczego nikt nie uściśla że chodzi o godziny lekcyjne.

  3. lokso 11.06.2013 18:26

    @bro. Zapewne nauczyciel na przerwie też pracuje.. tylko inaczej. Poza tym fajnie by było, 18godz./5dni = 3.6 godziny dziennie. A więc na 8:00 do pracy a o 12.00 już dawno w domku. Jeżeli podzielić wszystkie godziny w ciągu roku przez wszystkie dni które nie są świętami to nie wiem czy wyjdzie chociaż dwie godziny dziennie. Tacy tytani pracy.

  4. biedak 11.06.2013 18:29

    Mam kolege, ktory uczy wfu. Ma 24 godziny lekcyjne w tygodniu + platne dyzury na przerwach. Wyjatkowo ambitny gosciu, bo lekcje nie wygladaja tak jak wiekszosc wf (macie pilke i grajcie), tylko cos naprawde robi z mlodzieza. Problem polega na tym, ze uczniom sie nie podoba robienie czegokolwiek innego niz grania w noge na wf.
    Tak czy siak, czego by nie robil, po tych 24 godzinach, ktore ma rozpisane na poniedzialek, wtorek, srode, ma cztery dni wolnego. Zarabia wiecej niz polonistka majaca 22 godziny, ktora musi cos przygotowac do lekcji, co jakis czas zrobic sprawdzian czy kartkowke, a co najgorsze, sprawdzic wypracowania i ocenic je!

    Poki to wszystko jest publiczne, to jest kpina.

  5. ninjas84 11.06.2013 18:44

    Mnie w ogóle ch.. strzela jak słyszę narzekania nauczycieli i czytam takie artykuły. Nie chciałem się w ogóle wypowiadać w tym artykule, bo nie lubię się żalić ale…
    Spróbowali by pociągnąć chociażby własną firmę na uczciwych warunkach bez kombinowania na prawo i lewo to by zobaczyli co to jest ciężka praca….Żeby wszystkie składki i opłaty na bieżąco regulować już musisz się nachapać, wiadomo z innego pułapu na to patrzę i jest to tylko mój osobisty odbiór , ale z mojego punktu “siedzenia” to takie narzekania są po prostu żałosne.

  6. Gylhyrst 12.06.2013 01:05

    Widzę komentarze osób, które są bardzo na “NIE” jeśli chodzi o nauczycieli. Pozwolę sobie spróbować trochę zbalansować szalkę wagi. Rozróżniamy nauczycieli, którzy idą do pracy żeby odwalić swoje oraz takich, którzy naprawdę starają się czegoś nauczyć – traktują pracę poważnie, czasem nawet jako misję. Czemu służy takie nieuogólnianie? Ano temu, że pierwszy z nich odwala przysłowiową pańszczyznę, gdzie w obecnych czasach jest to minimum z minimum a drugi – o tym będzie mowa poniżej – ale obaj otrzymują to samo wynagrodzenie.
    Z doświadczenia powiem Wam kilka “dodatkowych” godzin, jakie ta druga zgraja prawdziwych nauczycieli – gatunku ginącego – poświęcała szkole, jako syn byłej nauczycielki niemieckiego.
    Pomijając to, co działo się w szkole poza nią przychodziły naturalnie rzeczy oczywiste, takie jak poprawa sprawdzianów/kartkówek – nie testów, ale wypracowań bądź prac, gdzie trzeba było się bardziej pomęczyć niż zakreślić odpowiednią kratkę. Uwierzcie mi, jest różnica w czasie poprawy 6 x 30-35 prac w tygodniu między testami a innymi pracami. Do tego zaznaczone błędy, wpisana poprawna odpowiedź, żeby uczeń wiedział co zrobił źle. Idziemy dalej – przygotowanie się do zajęć. Każdy nauczyciel ma jakiś swój wypracowany schemat, który jednak zgodnie z duchem czasu warto zmieniać, dostosowywać do czasów. Okazuje się, że na przykład dzieci bardziej zaciekawione są nauką słów jakiejś piosenki niemieckiej, która wpada w ucho bądź jest akurat na topie. To pokazuje, że nauka nie musi być nudnym wkuwaniem słówek które do niczego nie prowadzi. Przygotowanie czegoś takiego wiąże się ze ślęczeniem nad Wordem, sklejaniem tekstu, sprawdzaniem poprawności, drukowaniem itp. To tylko przykład, a ile jest prasówek, artykułów na ciekawe dla młodzieży tematy – za każdym razem coś innego. Dochodzą sprawdziany – tu też nauczyciel ma do dyspozycji jakiś szablon jakiego może nie zmieniać przez X lat, albo modyfikować go. Pamiętam ile mama kombinowała, żeby zrobić 3 różne wersje sprawdzianu dla 3 grup w klasie, tak żeby można było równo ocenić wiedzę wszystkich – no i przygotować takie sprawdziany dla klasy np. 7 “a”, “b” i “c”. 9 wersji tego samego. Niektórzy spytają “po co? przecież wystarczy jedna”. Odpowiadać nie będę, bo myślę, że to oczywiste. W każdym razie nie było przekazywania pytań i zawyżania wyników oszustwami uczniów. Poza sprawdzianami kartkówki, ale to szło na bieżąco. Poza tym oficjalne pisanie pierduł mniejszych i większych potrzebnych dla dyrekcji, itp., wywiadówki, spotkania z rodzicami dzieci którym nauka nie szła delikatnie mówiąc, zostawanie po godzinach gdy dziecko lub więcej dzieci prosiło o pomoc, prowadzenie kółka i przygotowywanie dzieci do olimpiady – nie było to płacone, żebyście sobie nie myśleli – mama przychodziła 3-4 razy na 7 albo zostawała dłużej, żeby dzieci miały dodatkowe zajęcia. Wbrew pozorom – nie brakowało chętnych. Z naszej malutkiej biednej wioski udało się jakoś wielu finalistów wojewódzkich i ogólnopolskich olimpiad stworzyć z dzieci, które teoretycznie nie miały na to szans – wraz z 1 miejscem w Polsce w latach ’80. Bez wkładu własnego nauczyciela byłoby to niemożliwe. Dochodzą do tego kolejne sytuacje takie jak np. konferencje, klasyfikacje, hemoglobina (żart, średni) a jeśli nauczyciel ma wychowawstwo i to naraz więcej niż 1 klasy no to mamy dodatkową pracę, wycieczki, apele, spotkania itp itd. Czym innym jest też praca 8h przy komputerze w biurze czy skręcając stołki, a czym innym prowadzenie zajęć z 30 dziećmi. Potrzeba anielskiej cierpliwości, żeby nie zwariować. Aha, jeszcze o olimpiadach – trzeba na nie z dziećmi też pojechać, załatwiać formalności, to też zabiera czas. Pisze ktoś o przerwach – dawniej w czasie przerw nauczyciele mieli dyżur na korytarzach. Pracownicy innych zawodów też mają przerwy i jakoś tego nikt nie uwzględnia. Sprawdźcie sobie, ile przysługuje przerwy np. przy pracy przy komputerze. Możecie tego nie pamiętać z zajęć BHP. Mniejsza o większość, dodając do tego jeszcze zastępstwa za kogoś kto np. nie przyszedł nagle bo był chory a z klasą trzeba coś zrobić, żeby nie była sama – nie tylko zadać “czytajcie to” albo “bądźcie cicho” – robi się całkiem spora liczba tych godzin. Jeśli jakiś nauczyciel ma szczęście i rozkładają mu się godziny tak, że ma 2 dni wolne w tygodniu – to co ma powiedzieć ten, co dojeżdża 20 km a ma “okienko” co drugi dzień 2 czy 3 godziny? Pisze ktoś znowu o nadgodzinach – jedni będą o to walczyć “bo jak nie to nie będę tego robić” a inni po prostu robią to co trzeba, żeby połączyć koniec z końcem bo wiedzą, że nie będzie pieniędzy na nadgodziny a dzieci potrzebują i chcą kółka z języka czy spróbować się na olimpiadzie czy innym konkursie. Tak to jest – “tytani pracy” też mogą się dzielić na różne podkategorie jak untertytan, obertytan czy uberoberuntertytan.
    Wrzucanie wszystkich do jednego worka bo nam się tak wydaje nie jest dobre, jeśli nie zna się realiów. Jeśli poprzednie wypowiedzi popierane są doświadczeniami – pozostaje mi tylko zgodzić się z tym, że wielu nauczycieli obecnie otrzymuje pensje nieadekwatne do włożonego w pracę wysiłku – rozwiązaniem jednak nie powinno być zmiana kwoty, na którą zasługują, a zmiana podejścia do pracy i większe wymagania, które DAJĄ coś dzieciom – coś więcej, niż wyrabianie się w czasie z chorymi programami. Szkolnictwo w Polsce zaczynało kuleć jeszcze przed reformami ale po nich to równia pochyła. Składa się na to wiele czynników, od zaangażowania nauczycieli, przez niedostosowane i nieraz niemożliwe do zrealizowania programy, po różne pierdoły, których efektem jest – przykro mi to stwierdzać, ale myśylę, że wielu z Was to też widzi – coraz mniejsza wiedza dzieci wychodzących ze szkół. Wiedza, którą zweryfikować mają testy, które jeśli zostaną zdane według klucza – są wyznacznikiem wykształcenia. Niestety w praktyce chyba wiadomo jak to wygląda…
    Na koniec, jeśli ktoś nadal uważa, że praca nauczyciela to małe piwo, bułka z masłem i praca marzeń – stare, mądre chińskie przekleństwo: “Obyś cudze dzieci uczył” 😉
    PS. Nie jestem gloryfikatorem nauczycieli, ale tyle było tych złych cech że skupiłem się na tej drugiej stronie.
    Jest późno, mogłem coś poknocić, zapraszam do dzielenia się refleksjami.
    pozdrawiam

  7. adambiernacki 12.06.2013 09:36

    Też mi się nie podoba to najeżdżanie na nauczycieli. Zaraz, w jakim celu i w jakich systemach tak się wystawia grupy społeczne i zawodowe na pożarcie?

  8. Sebek 12.06.2013 12:06

    @Gylhyrst wszystkie problemy biorą się z z tego, że mamy przymus szkolny, oraz “darmowe”, państwowe szkolnictwo.

    Gdyby szkołę mógł założyć każdy i nie miał z góry ustalonego programu nauczania, wybierałby do swojej uczelni nauczycieli najlepszych i najbardziej zaangażowanych. Reszta nauczycieli albo zarabiałaby śmieszne pieniądze w podrzędnych szkołach, albo zwyczajnie zmieniła pracę. Na co właścicielowi szkoły kiepscy nauczyciele, skoro wtedy rodzice nie poślą do takich szkół swoich dzieci, a właściciel nie zarobi?

    Kosmetyczne zmiany nic nie zdziałają, potrzeba zlikwidować MEN i skończysz z dopłacaniem do państwowego szkolnictwa. Przestańmy okradać rodziców z pieniędzy, w zamian dając im chlew zamiast szkoły i pozwólmy im samym wybrać sobie nauczycieli i zapłacić za nich z własnej kieszeni.

    Przestańmy uważać się za Panów, którzy wiedzą lepiej co dla innych jest dobre.

  9. _SL_ 12.06.2013 12:19

    Znow ten sam temat. Przytocze historie moich znajomych, pary nauczycieli z malego miasteczka.
    Pracuja 20-25h tygodniowo, do tego wakacje, ferie itd. wiec srednio to kilka h mniej na tydzien.
    Z rozbrajajaca szczeroscia smieja sie z tego systemu dzieji ktoremu leniuchuja w szkole, poniewaz caly material dla tego poziomu nauczania to 70stron rocznie. Znaja to na pamiec I tak jada rok w rok z malymi modyfikacjami, zauwazcie ze w pwewnych zawodach musisz przyswoic sobie wiecej materialu dziennie niz oni ucza w rok.
    Praktycznie nie przynosza pracy do domu-odrabiaja w trakcie zajec a obecnie wszedobylskie testy to tylko przykladanie klucza do kartki.

    Prace w szkole traktuja jako rodzaj wygodnej renty, gdzie za ‘przesmradzanie’ sie po szkole I siedzenie na stolku dostaja tyle ile inni za miesiac zapierniczania, po zajeciach prowadza prace dochodowa czyli korepetycje.
    Moze 1/10 na prawde pracuje w edukacji, reszta myli marnowanie czasu z praca.

    Zgodze sie z tym iz winna jest ‘powszechna’ I tzw. “darmowa” edukacja, to tworzy patologie.

  10. _SL_ 12.06.2013 17:13

    Badania ‘zydowni’ sa na poziomie badan radzieckich naukowcow z kawalu ‘…po wyrwaniu ostatniej nogi mucha ogluchla.”
    🙂

  11. ninjas84 12.06.2013 17:14

    @_SL_ dokładnie tak. Ja niestety miałem do czynienia prawie tylko z takimi nauczycielami.

  12. Jedr02 12.06.2013 19:33

    A miałem do czynienia z wieloma nauczycielami, którzy tacy nie byli.
    Ilość materiału do nauczenia jest no bardzo zależne od poziomu nauczania tj. no trudno żeby program pierwszej klasy podstawówki był dla nauczyciela wymagający. W jaki sposób taki nauczyciel miałby się doszkalać z punktu widzenia programu? A kursy jakieś pedagogiczne to potrafią mieć cały czas 😛 Przynoszenie prac do domu też się zdarza, szczególnie polonistom. 30 wypracować przeczytać, sprawdzić, to trochę więćej niż przykładanie klucza do kartki. Ale lepiej lecieć jak mucha to odchodów – szukać tych którzy mają to gdzieś.
    W wielu szkołach też ta praca w cale nie jest taka łatwa. Wielu ludzi sobie nie radzi np. z kontrolą nad klasą. Wielu nie wytrzymuje i odchodzi.
    Powszechność edukacji tak Cię szczególnie boli _SL_? 🙂

  13. MichalR 12.06.2013 21:34

    Może młody nauczyciel pracuje 50 godzin tygodniowo. Ale stare pruchno pedagogiczne pracuje tylko tyle ile musi.

    O nauczycielach którzy na prawdę pracują możemy tylko marzyć i mimo że tacy istnieją jest ich mało.

    Ja jestem pewien że wśród osób uczących które spotkałem w swoim życiu maksymalnie 30% sumiennie przygotowywało się do zajęć, a nieliczni zabierali prace domowe uczniów do poprawy.

  14. Arekm24 18.06.2013 08:11

    Wszyscy szczują się wzajemnie. Och,Polacy! Tylko nienawiść w Was została! Większoś w tym kraju to lenie śmierdzące! Przemawiają przez społeczeństwo,nie tylko totalne luki w wykształceniu (nie o papier mi teraz chodzi,ale o to co z edukacji zostało wdrożone w rzeczywistość i ile potraficie korzystać z zaczerpniętej wiedzy),ale w brak konstruktywnej krtyki. Szykany pod adresem każdej grupy społecznej,zawodowej itp. Czytając opinie nie tylko na tym blogu,dotyczące nauczycieli czy też całego systemu oświaty to widać jak wielką nie tolerancją i uprzedzeniami się kierujecie. “Szkoła jest beeee, nauczyciele są beeee, nauka jest beeee! Po co szkloły? Nic tam nie uczą!” Zapytam Was szanowni Polacy: dlaczego nie poddacie swoich dzieci indywidualnemu tokowi nauczania? Sami w własnym domu. Odpowiedz jest prosta: bo jesteście zbyt tępi by to zrobić! Musielibyście wszystkie te kretyńskie ataki skierować na własną osobę. Wy patrioci nieszczęśni,którzy tylko narzekają,a nie ruszą tyłka z przed komutera by coś naprawdę zrobić. Lemingi wielkomiejskie, Wy już się nigdy nie obudzicie! Wara od Polskiej inteligencji,którą musimy odbudować po krwawych przejściach w naszej historii.
    P.S. I ruszcie d…y do szkoły! Może jeszcze coś z Was będzie!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.