Ave In Vitro

Opublikowano: 23.07.2009 | Kategorie: Seks i płeć, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1520

Kwestia In Vitro od dawna, kiedy to została wyniesiona na piedestał debaty publicznej budzi kontrowersje i oburzenie wśród par mających problem z płodnością. Nie będę pisał ani o stanowisku kościoła, które jest dla mnie herezją, ani o opinii Nelly Rokity, która w programie Moniki Oleniek twierdziła, że bezpłodność nie jest chorobą – daleko mi do duchownego jak i do profesora biologii.

Spośród moralnego zgiełku i prawnego szumu wyłania się temat, najważniejszy, czyli finansowy. Jeżeli bezpłodność jest chorobą, co potwierdzają znawcy tematu – lekarze, czy powinno się refundować zabiegi In Vitro jako normalna chorobę. Dylemat, który stanął przed politykami jest ciężki. Za co lepiej zapłacić? Za przeszczep szpiku kostnego czy próbę In Vitro? I czy w ogóle cokolwiek refundować skoro na nic nie ma pieniędzy. Pomoc w rozmazaniu można potraktować jako inwestycje długoterminowa, ba, jako seks misje rodem z filmu Juliusza Machulskiego. Jak pociecha urodzi się zdrowa będzie pracować na przyszłych emerytów w tym także na swoich rodziców, może nawet zrobi coś dobrego dla świata, wynajdzie lek na raka, dotrze na Marsa…

Finanse w tej sytuacji są z mojego punktu widzenia najważniejsze. Ile kosztuje In Vitro? Dane publikowane w internecie mówią, że zabieg i przygotowanie kobiety do niego nie będzie łącznie kosztować więcej niż 12 tysięcy złotych. Nie ma problemu, gdy zabieg uda się za pierwszym razem bez komplikacji. Problem jest, gdy trzeba będzie go powtórzyć. Ale, po co refundować? Drogi rodzicu! Nie masz 12 tysięcy? To jak chcesz utrzymać dziecko? Za co chcesz kupić mu wózek, pieluchy, wyprawkę do szkoły? Rodzicu czy dziecko nie jest warte dla ciebie więcej niż te pieniądze? Sprzedaj samochód, pralkę, lodówkę, termos i zrób sobie dziecko. Bądź jak MacGyver zrób to sam. Po co męczyć biedne państwo.

Debata na temat refundowania zabiegów In Vitro jest dla mnie strzelaniem sobie w stopę, kiedy boli cię głowa. Drugim powodem, dla którego In Vitro nie powinno być refundowane jest skala zjawiska. Bezpłodność nie jest ptasią grypą, nie jest zaraźliwa, nie można się nią zarazić drogą płciową. Jest to choroba, która dotyka niewielki odsetek ludzkości. Jak wiadomo mniejszość się nie liczy i liczyć nie będzie chyba, że ma pieniądze to wtedy sama liczy swoje dudki. Dla mniejszości nie ma sensu wydawać pieniędzy, które będą obciążeniem dla państwa, a mizernym ulżeniem bezpłodnym parom.

Trzecia kwestia, którą bądź, co bądź można potraktować pół żartem pół serio jako alternatywę In Vitro i finansowego problemu jest kwestia adopcji. Chcesz przelać miłość na żywą istotę tudzież mieć zabawkę w postaci bobasa, adoptuj murzyna z Malawi, tak jak Madonna. Nie dość droga paro, że będziesz miała egzotyczną pociechę, to na dodatek awansujesz w drabinie społecznej i będziesz kroczyć ramię w ramię z Madonną.

Pewnie, to nie ludzkie, obce dziecko? Chce własne, chcę, aby moje dziecko było owocem miłości mojej i mego męża ewentualnie pośrednicząc przez listonosza tudzież hydraulika. Chcę wymieszać geny i chcę, aby oczka miało podobne do mamusi, a i interes do tatusia.

Jakie to wszystko skomplikowane, nie lepiej kupić kota jak premier?

Autor: Marek Marek
Źródło: iThink


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. krzychoo 23.07.2009 15:51

    Kto pisał ten artykuł? Dziecko z katolickiej podstawówki?

    “Bezpłodność nie jest ptasią grypą, nie jest zaraźliwa, nie można się nią zarazić drogą płciową. Jest to choroba, która dotyka niewielki odsetek ludzkości. ”

    Bezpłodność jest poważną chorobą, dotykającą 1 na 6 par. Przez Światową Organizację zdrowia uznana za chorobę społeczną. Problem z bezpłodnością ma więc około 17% społeczeństwa.
    Szanowny autor nie raczył się nawet zapoznać ze statystykami w temacie, który opisuje. A skoro tak mu leży na sercu los ubogich i opuszczonych dzieci, może niech sam zaadoptuje kilka dzieciaków, zamiast nakazywać to innym.

  2. Heh! 23.07.2009 18:40

    W sumie to ja nie wiem dlaczego in vitro jest refundowane. Gdzie to podchodzi pod ubezpieczenia społeczne? Dochodzi do tego że poród i przygotowania do niego pochłaniają sporo kasy, (obiło mi się o uszy że w dużych miastach ok.10 000zł może jakieś młody rodzic to zweryfikuje) a in vitro ma być refundowane? Ludziom się odmawia renty jeśli stan zdrowia pozwala na wykonywanie pracy, tamtego składka zdrowotna nie obejmuje jeśli lekarz stwierdzi że delikwent może jakąś tam pracę wykonywać. Na nich nie ma pieniędzy, a na in vitro są?
    Może to nie będzie idealny przykład ale powiedzmy że ja sobie poproszę o refundację zakupu nowego sportowego samochodu. Stwierdzę że mam straszny problem psychiczny widząc jak inni takie mają a ja nie mam.
    Oczywiście nie piszę żeby bezpłodne pary jakoś dyskryminować ale na pewno są miejsca gdzie ta refundacja jest dużo bardziej potrzebna.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.