Audiencja

W pokoju – przywódcy państw zachodnich. Wszyscy zmieszani milczą i patrzą na drzwi, zza których dochodzą głuche uderzenia i nieartykułowane krzyki.

— Tiaaa… Coś chyba nie bardzo to wyszło… — zauważa ktoś.

Wszyscy zwracają się w stronę Busha.

— Czego się gapicie?! Ja co, sam to wszystko wymyśliłem?! Wszyscy żeście się darli „Chodźcie, wykręcimy Miszce numer!”. A teraz wszystko na mnie. To jakiś żart?

Przywódcy państw się odwracają. W kącie pocąc się drży Juszczenko. Bush (rozdrażniony):

— No, a ciebie skurw…, kto za język ciągnął?

— Trochi dienieg chotielos’…

Otwierają się drzwi i do pokoju wpełza płaczący Saakaszwili, cały we krwi, z opuszczonymi spodniami. Wszyscy rzucają się w jego stronę.

— No jak, żyjesz?

— Bądź mężczyzną.

— Nie pękaj, doświadczenie jest źródłem siły i mądrości – krzyczy Sarkozy, zerkając na Juszczenkę.

— Żyjesz dzięki Bogu! Nie rycz, nos wysmarkaj. Co z ciebie za dżygit! A może już nie dżigit…

Saakaszwili zaczął wycierać czapką krew z twarzy.

— Bestie! Putin nawet słuchać nie chciał, od razu z kopa w bebechy. A Miedwiediew, ten to już w ogóle. Zapędzili mnie do kąta i tam — powiedział spuszczając wzrok — poniżyli.

– Do kąta? — fuknęła uszczypliwie Merkel. — To jeszcze nic! Mogliby i na Kreml zapędzić. Tam by cię dopiero… Hmmm… Poniżyli.

— Tak? — odparł Saakaszwili pochlipując i podciągając spodnie. — Przecież krzyczałem umówiony sygnał „Pamagitie!” A wyście nie pomogli!

— Jak to nie pomogliśmy?! — warknął z wyrzutem Bush. — Na cały demokratyczny świat krzyczeliśmy, co z tobą zrobili. Groziliśmy! O popatrz, Wiktor za ciebie wdał się w bójkę, a my staliśmy na czatach. Przecież znasz tych barbarzyńców.

— Tieper znaju.

Juszczenko mruży oczy i wciąga głowę w ramiona. Saakaszwili składa ręce jak do modlitwy:

— Pomóżcie chociaż materialnie!

Bush wkłada mu w dłonie słoik z wazeliną.

— Czym możemy, zawsze pomożemy.

Nagle nad drzwiami zapala się lampka i do pokoju zagląda Putin. Wszyscy wstają.

— Siema wszystkim! No, kto tam następny?

— Twoja kolej — powiedział Bush do Juszczenki.

— Zaraz ci przejście do Zatoki Sewastopolskiej przeczyszczą! – odparła zjadliwie Merkel.

— Trzymaj ziomal, tobie się bardziej przyda — Saakaszwili podał słoik Juszczence.

Juszczenko kiwając się poszedł w stronę drzwi. Merkel zanusiła półgłosem „Miszka, Miszka gdzie twój uśmiech ognisty…”. Saakaszwili wciąż łkał.

– Ciekawe, kto następny? — zamyślił się patrząc ku drzwiom Sarkozy.

I wszyscy spojrzeli na Busha…

Tłumaczenie: Aaron Schwarzkopf
Źródło zagraniczne (16.08.2008 r.): Diesel.elcat.kg
Źródło polskie: WolneMedia.net