Atak na Iran wciąż jest możliwy

Opublikowano: 21.07.2015 | Kategorie: Polityka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 703

Część amerykańskiej administracji wciąż dąży do rozpętania kolejnej napastniczej wojny na Bliskim Wschodzie. Na celowniku ponownie Iran.

Amerykański Sekretarz Obrony Ashton Carter wybrał się do Izraela, aby między innymi zatwierdzić kolejne wsparcie finansowe dla tego kraju. Stany Zjednoczone, choć wynegocjowały niedawno porozumienie z Iranem, zapewniają swojego sojusznika że opcja militarna wciąż wchodzi w grę.

Arabia Saudyjska, Izrael oraz część polityków z USA krytykują Baracka Obamę za to, że postanowił negocjować z Iranem. Państwo żydowskie nalega wręcz aby zerwać porozumienie i zbombardować irańskie obiekty nuklearne. Operację taką przeprowadzono już w 2007 roku na terytorium Syrii – izraelskie lotnictwo w ramach tajnej misji zaatakowało reaktor jądrowy, który miał powstawać we współpracy z Koreą Północną.

Izrael jest najwyraźniej pewny, że również i w tym przypadku opcja militarna okaże się skuteczna, lecz tym razem ewentualna operacja odbyłaby się bez udziału Stanów Zjednoczonych – Barack Obama nie zgadza się na atak, przynajmniej teraz. Ashton Carter podczas wizyty w Izraelu zapewnił tamtejszego premiera, że wszystkie opcje wciąż są brane pod uwagę, łącznie z opcją militarną.

Radykalna, prowojenna prawica w USA nigdy nie zasypia. Wciąż jątrzy i szuka sposobności do skutecznego lobbingu na rzecz nowych wojen. Iran od lat jest łakomym kąskiem dla amerykańskich „jastrzębi”, jednak w ostatnim dziesięcioleciu, pomimo bardzo śmiałych kroków podjętych przez Teheran (w tym także program jądrowy), do inwazji nie doszło. Mało tego, amerykańscy imperialni stratedzy zdecydowali się nawet na podpisanie z władzami Iranu specjalnego porozumienia, które reguluje drażliwą kwestię atomową.

Niemniej, dla niektórych nie oznacza to wcale zerwania z dawną polityką wygrażania placem wieszczącego rychłą napaść. Jednym z najważniejszych przedstawicieli tej twardogłowej grupy okazuje się być amerykański sekretarz obrony – Ashton Carter. Tuż przed wylotem do Izreala, w którym od 20 lipca rano przebywa z oficjalną wizytą, biuro prasowe Departamentu Obrony przygotowało specjalną konferencję prasową.

– Atak na Iran nie jest wykluczony – zapowiedział wyraźnie Carter i dodał – Rozumiem przyczynę tych spekulacji, dlatego zależy mi aby ten komunikat wybrzmiał jasno i czytelnie: porozumienie, które podpisaliśmy z władzami w Teheranie jest o tyle znakomite, że żadną miarą nie wyklucza zastosowania opcji militarnej. Zapewniam raz jeszcze – nie jest ona wykluczona.

Amerykański minister obrony z pewnością przesadza; obecne porozumienie, jeśli założyć, że Waszyngton chciałby je respektować, a przestrzeganie międzynarodowych umów nie jest tradycją szczególnie utrwaloną nad Potomakiem, wiąże USA ręce. Ewentualne retorsje czy sankcje stosować można wyłącznie gdyby Iran naruszył któryś z punktów. O tym, iż umowa ta jest zwycięstwem dyplomatycznym irańskiej administracji niech świadczy choćby alergiczna reakcja Benjamina Netanjahu i całej izraelskiej klasy politycznej. Tamtejszy premier, gdy tylko dowiedział się o podpisaniu porozumienia nazwał je „historyczną pomyłką USA”, a Iran określił jako „siłę wrogą wszystkim wartościom, którym hołduje ludzkość” i „ośrodek międzynarodowej, potencjalnej agresji”.

Radykalna wypowiedź Cartera i nadzwyczajna – zwołana tuż przed wylotem do Tel Awiwu – konferencja prasowa jest rytualnym gestem wobec władz Izraela, tradycyjnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w ich zbrodniczej polityce wobec państw arabskich, wydaje się, że klasy rządzące obu tych krajów są – przynajmniej w aspekcie systematycznego ludobójstwa dokonywanego na Arabach – „siłą wrogą wszystkim wartościom, którym hołduje ludzkość”. Jest to z pewnością jeden z fundamentów dobrej współpracy pomiędzy tymi państwami. Pomimo PR-owego wydźwięku, jeśli połączyć to z niedawnymi wypowiedziami Hillary Clinton, której jednym z geopolitycznych celów będzie napad na Iran, sytuacja wydaje się coraz bardziej niebezpieczna. Wojna z najważniejszym szyickim ośrodkiem w obliczu barbarzyńskiej sunnickiej rebelii oznacza ni mniej, ni więcej jak serię kolejnych cywilizacyjnych katastrof na całym Bliskim Wschodzie.

Po krótkiej wizycie w Izraelu, amerykański sekretarz obrony odwiedzi także Arabię Saudyjską i Jordanię. Następnych w kolejności sojuszników USA w regionie. O pierwszym wiadomo, iż, w majestacie własnego prawa, ścina więcej głów niż Państwo Islamskie i – ogólnie biorąc – jest fundamentalistyczną monarchią o ustroju zbliżonym do średniowiecznego nieoświeconego absolutyzmu; drugi zaś to wojskowa dyktatura.

Autorstwo: John Moll (2-4), BS (1, 5-10)
Źródła: ZmianyNaZiemi.pl, Strajk.eu
Kompilacja 2 wiadomości dla: WolneMedia.net


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.