Amerykański robak szpiegował władze Francji?

Opublikowano: 23.11.2012 | Kategorie: Polityka, Telekomunikacja i komputery, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 1035

Szpiegowskie narzędzie Flame, stworzone do szpiegowania Iranu, mogło śledzić doradców Nicolasa Sarkozy’ego, byłego już prezydenta Francji – donosi francuski L’Express.

Flame to prawdopodobnie jeden z najbardziej zaawansowanych programów szpiegowskich. Został on odkryty w maju tego roku przez firmę Kaspersky Lab. Krótko potem ten cyberszpieg otrzymał rozkaz autodestrukcji. To sugeruje, iż jego twórcy nie chcieli, by istnienie szkodnika dostrzegł cały świat. Jedna z teorii na temat Flame’a mówi, że jest to jedna z amerykańskich cyberbroni przeciwko Iranowi.

Francuski L’Express podał przedwczoraj niezwykłe informacje. Według gazety robak przypominający Flame’a zainfekował komputery bliskich współpracowników Nicolasa Sarkozy’ego, gdy ten był jeszcze prezydentem Francji.

Do infekcji miało dochodzić przez Facebooka – atakujący wysyłali do ofiar link do strony przypominającej intranetową stronę Pałacu Elizejskiego. Dalej było tak, jak przy zwykłym ataku phishingowym – złośliwe strony przechwytywały dane logowania i dodatkowo instalowały szkodniki na komputerach ofiar.

Według L’Express szpiegowski robak mógł pozyskać państwowe poufne pisma i plany strategiczne. Atak został wreszcie wykryty przez francuską agencję ds. bezpieczeństwa informatycznego ANSSI i to ona zajmowała się oczyszczaniem elizejskiej sieci intranetowej z tego szkodnika.

Oficjalnie nic się nie stało, tzn. francuski rząd nie komentuje sprawy, natomiast ambasada USA stanowczo zaprzecza, jakoby Stany Zjednoczone były zamieszane w ten cyberatak.

Trudno wyrokować na temat tego, kto mógł dokonać ataku i po co. Dobre relacje między Francją i USA nie mogą być tutaj żadną wskazówką. Państwa oficjalnie zaprzyjaźnione chętnie zbierają wszelkie informacje na swój temat, co zresztą świetnie pokazały wycieki Wikileaks z 2010 roku.

Istotniejszy jest inny wniosek. Rządy zaczynają traktować cyberprzestrzeń trochę jak “dziki zachód”. Nie boją się używać cyberbroni, bo zawsze można się jej wyprzeć. Efekty mogą być takie, że ktoś niechcący dostanie rykoszetem. Dla zwykłych obywateli cyberwojna może też oznaczać tworzenie kłopotliwego prawa pod pretekstem walki o cyberbezpieczeństwo.

Opracowanie: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.