Liczba wyświetleń: 1718
Soja jest obecnie uważana za jeden ze zdrowszych produktów i dlatego staje się coraz bardziej popularna. Niestety coraz częściej słyszymy też o alergii na soję. Soja jest bowiem zaliczana do grupy ośmiu produktów, które są odpowiedzialne za pojawienie się około 90% wszystkich reakcji alergicznych. Alergia sojowa jest najczęściej spotykana u niemowląt i dzieci, wpływa na 0,4% populacji dzieci. Jednak u większości dzieci, cierpiących na alergię sojową, tolerancja na soję rozwija się we czesnym dzieciństwie. Badania wykazały, że 50% dzieci w wieku 7 lat, wyrosło już z niej.
DLACZEGO SOJA POWODUJE ALERGIĘ?
Zastanawiasz się, co takiego jest w soi, co dokładnie wywołuje alergię? Jak w przypadku wszystkich innych alergii pokarmowych, jeśli masz alergię na soję, układ immunologiczny rozpoznaje pewne białka w soi jako szkodliwe. To z kolei powoduje produkcję przeciwciał IgE w naszym systemie. Tak więc, gdy następnym razem jesz produkt sojowy, nasz układ odpornościowy uwalnia histaminę i inne środki chemiczne, aby walczyły z tymi białkami. Te substancje chemiczne powodować u nas mogą takie reakcje alergiczne, jak wysypki, nudności i inne objawy.
Pamiętajmy, że mimo to, że naukowcy stwierdzili, że pewne białka są odpowiedzialne za reakcję alergiczną, nie do końca wiadomo, które dokładnie białka wywołują taką reakcję. Zidentyfikowanych co najmniej 16 alergenów.
LECYTYNA SOJOWA
Warto pamiętać, że lecytyna sojowa jest produktem ubocznym produkcji oleju sojowego i przede wszystkim składa się z fosfolipidów (czyli tłuszczów). Pamiętajmy, że lecytyna jest bardzo dobrym emulgatorem, które są stosowane do wiązania składników spożywczych, ale sprawia, że nie są klejące. Dlatego tak powszechnie stosowana w czekoladzie, wyrobach piekarniczych i innych produktach przetworzonych.
Pamiętajmy też, że pomimo lecytyna sojowa składa się przede wszystkim w tłuszczach, wykazano również, że zawiera białka, powodujące alergię, choć na stosunkowo niskim poziomie. Naukowcy wykryli, że lecytyna sojowa w rzeczywistości jest źródłem ukrytych alergenów i mogą wywołać większą alergię. Dlatego osoby uczulone na soję nie powinny zażywać suplementów zdrowia, zawierających lecytynę. Jednakże ostatnie badania wykazały, że dzieci, mające alergię na soję, nie muszą być jednocześnie uczulone na lecytynę sojową.
Autorstwo: jotka89
Źródło: WolneMedia.net
Soja to śmieć. Nie bez powodu w starożytnych Chinach, gdy była mowa o zbożach to ją pomijano. Soję jadła tylko największa biedota. A nie sądzę by robiono to z niewiedzy na temat jej “prozdrowotności”.
A co do alergii. Alergia to nic innego jak naturalna obrona organizmu przed obcymi białkami, które dostały się do krwiobiegu. Powtórzę – dostały się do krwiobiegu przez dziury w śluzówkach (o dziury w skórze raczej ciężko). I to jest patologia – to, że się dostają do krwi, a nie sama alergia. I zamiast robić coś by te wyrwy w “pancerzu” załatać, to się serwuje leki czy też prowadzi się odczulania. Tylko nikt się nie zastanawia potem co się dzieje z tymi białkami (zawierającymi obcy kod genetyczny), które swobodnie pływają wraz z krwią po organizmie.
@Poeta: Zgadza się, soja nie należy do zdrowego pożywienia.
Tutaj link do badań:
http://www.science20.com/news_articles/fruit_flies_organic_diets_lived_longer_had_greater_fertility-107541
Badania co prawda dotyczyły porównania żywności ekologicznej i konwencjonalnej, ale z wykresów można porównać przeżywalność muszki owocówki karmionej soją, bananem, ziemniakiem i ryżem. Jak widać przeżywalność dla soi jest kilkukrotnie niższa niż dla pozostałych pokarmów.
Czytałem gdzieś też że przefermentowana soja czyli tofu już nadaje się do jedzenia, ale linka nie podam, bo nie pamiętam gdzie to było.
poeta@ zgodzę się że soja może mieć negatywne skutki ale akurat nie używał bym argumentu że
“Nie bez powodu w starożytnych Chinach, gdy była mowa o zbożach to ją pomijano.Soję jadła tylko największa biedota. A nie sądzę by robiono to z niewiedzy na temat jej „prozdrowotności”.”
Jest wiele przypadków w których biedota jadała zdrowiej. Np biały chleb i biały cukier był dostępny tylko dla wyższych warstw a te są z kolei o wiele bardziej szkodliwe niż brązowy cukier i pełnoziarnisty chleb.
Brązowy cukier to nieoczyszczony przy pomocy wapna (neutralizuje toksyny i chemię po opryskach i nawozach), jeden proces technologiczny mniej.
Wystarczy wmówić ludziom, że to jest zdrowe i sprzedać 5 razy drożej.
Chleb z ziarnami jadło się w wojnę jak nie było co jeść nie było czym zmielić i przesiać zboża, kilka procesów technologicznych mniej i kilkakrotnie wyższa cena, trzeba tylko wmówić, że to zdrowe.
itd…
Rzadko używam cukru, raczej wolę polski miód z Beskidu do herbaty. Kawy nie piję wcale. Jedyny cukier jaki używam w kuchni to brązowy trzcinowy nierafinowany Demerara.
” W ostatnich czasach bardzo modny stał się cukier trzcinowy, pozyskiwany z trzciny cukrowej. Można spotkać go bez problemu na sklepowych półkach, występuje w kilku rodzajach i nie każdy wie, że brązowy, trzcinowy, nierafinowany, Demerara to nie do końca to samo. Uważać też trzeba na podróbki, które producenci barwią karmelem lub melasą, by ze zwykłego białego cukru zrobić brązowy. Musimy jednak pamiętać, że każdy cukier jest zbędny dla naszego organizmu i czy będzie to biały cukier buraczany, czy ten trzcinowy to i tak powinniśmy go unikać. “
“Cukier trzcinowy nierafinowany.
Produkowany jest z trzciny cukrowej. Nie jest od poddawany oczyszczaniu, więc zawiera nieco więcej składników odżywczych niż ten czysto biały. Brązowy kolor zawdzięcza melasie, która nie jest usuwana. Możemy nazwać go “zdrowszym”, ponieważ poprzez pominięcie procesu oczyszczenia zawiera on między innymi żelazo, magnez, potas, wapń. Na przykład przeciętna zawartość potasu w białych cukrach to około 30ppm, natomiast w cukrach nierafinowanych od 100-1200ppm. Należy jednak pamiętać, że cukier nierafinowany to w dalszym ciągu sacharoza prawie w czystej postaci. Zyskuje on jednak, poprzez większe wartości odżywcze. “
@Wadera: “raczej wolę polski miód z Beskidu do herbaty”
Jeśli miód do herbaty, to nigdy do gorącej, bo w wysokiej temperaturze traci swoje zdrowotne właściwości a wg niektórych źródeł staje się nawet szkodliwy.
Tak, tak Iboo, herbata musi mieć najwyżej 60 stopni ponoć nie więcej. Dodaję do ciepłej nie wrzątku. Dzięki 🙂
@Szaman
kto Ci wmówił że biały chleb jest niezdrowy? to obecna dieta jest tak uboga że ciemne pieczywo czy brązowy ryż pozwalaja uzupelniać to co normalnie jedliśmy w ramach podstawowego jedzenia-wieprzowinka, kiszona kapusta, kiszone ogorki, (można też kisić kalafiory, brokuły, niektóre owoce)
biały suchy chleb zalany gorącym mlekiem to się na wsi jadło zamiast płatków śniadaniowych. i jest to lekkie jedzenie dla dzieci.
inna sprawa że taki chleb najlepiej upiec samemu bo to co kupujemy w marketach to ma tylko mąke wspólnego z prawdziwym chlebem.
ciekawe czy trzcina cukrowa zalicze też chemiczne pryskania jak nasze buraki?
biały cukier bogaci jadali bo to był rarytas-tak samo aluminium krótko po odkryciu było droższe od złota a synek jednego z ostatnich Ludwików miał aluminiową grzechotkę jako super rarytas.
Dzisiejsza pszenica nie ma nic wspólnego z tą, którą ludzkość uprawiała jeszcze nie tak dawno.
“Pszenica została genetycznie zmodyfikowana – dzisiejsza pszenica posiada około 42 chromosomów! Ta, którą spożywali nasi przodkowie miała ich tylko 14. Nawet jeden chromosom więcej może powodować poważne upośledzenia czy nawet śmierć. My spożywamy w tej chwili masowo pszenicę, która została “dostosowana” do wymagań wielkich koncernów, która ma być łatwo hodowana, w szybki sposób przetwarzana, produkowane z niej produkty mają spełniać oczekiwania konsumenta, który reaguje na smak (słodkie!), węch (pachnące!) oraz elementy wizualne (miękkie, puszyste bądź chrupiące!). Podstawowym celem pszenicy w tej formie, którą osiągnęła podczas wielu lat modyfikacji jest zarabianie pieniędzy. I uzależnianie konsumentów.”
A propos cukru trzcinowego:
czytałam kiedyś, że uprawy trzciny cukrowej są najbardziej faszerowane pestycydami spośród wszystkich upraw na świecie. Od tej pory uznałam, że nie ma powodu truć się za większe pieniądze niż to konieczne i jeśli potrzebuję coś dosłodzić to używam zwykłego białego cukru polskiej firmy. Wyjątkiem są przetwory na ostro (niemal wszystkie przepisy na ogórki czy papryki do słoików zawierają masę cukru), gdzie nie używam cukru tylko jakiś zamiennik (najczęściej ksylitol, choć i tu nie mamy pewności czy to nie syntetyczna podróba).
A propos białego chleba:
Kiedyś tzw. biały chleb nie był wcale biały a … szary. Bo chleb z nawet oczyszczonej mąki nie ma prawa być biały. A dziś jest. Dlaczego? Bo mąki są “bielone” bromem. A co robi brom (szczególnie naszym ukochanym mężczyznom ;)), chyba wszyscy wiemy.
Ostatnio zrobiłam chleb żytni z mąki 720 (czyli tej jasnej) i chleb wyszedł dość ciemny, może żytniej nie wybielają 🙂
Inna rzecz, że pszenica dzisiejsza nie ma nic wspólnego z dawną (jak napisała Wadera) i moja rodzina i ja sama jadamy ją wyłącznie od święta.
A propos soji:
kiedyś przez dwa miesiące z braku innego pożywienia jadłam głównie soję. Nigdy więcej. A dla panów to już w ogóle nie polecana.
A lecytyna sojowa coraz częściej zastępowana jest przez lecytynę słonecznikową i ja takie produkty preferuję. Słonecznik chyba jeszcze nie został gm.
O tak, ksylitol jest super @jeszcze. Też czasem stosuję zamiast cukru.
Moje dzieci myją zęby pastą bez fluoru, za to z krzemionką i ksylitolem i zero dziur w zębach! Jestem w szoku, najstarszy 9 latek nigdy nie miał ani jednego ubytku, nadal myje tą pastą zęby, choć pasta jest do max 4 lat niby. Polecam.
Ja sama sporządzam pastę do zębów, właśnie z ksylitolem i glinką kaolinowa i do dentysty też nie chodzimy (ale sama pasta nie wystarczy, żeby nie potrzebować dentysty).
Ksylitol jest super, pod warunkiem, że jest prawdziwy, a takiej gwarancji niestety nie mamy. No i drogi niemożebnie.
Tak, w ogóle problem jest z żywnością. Kombinujemy jak możemy, żeby zdrowo się odżywiać. Na szczęście już niebawem spadamy w totalną dzicz w góry, będę mieć własny ogródek. Tyle że dużo nauki w tym temacie przede mną i dużo pracy… 🙂
Cudownie, ja też mam takie plany, ale jeszcze chwilę muszą poczekać. Na razie eksperymentuję już trzeci rok na maleńkim kawałku ziemi i idzie mi całkiem nieźle chyba, bo jak właściciele ziemi zobaczyli co u mnie rośnie, nie chcieli wierzyć, że na piaseczku takie cuda.
Dasz radę, jeśli spodoba Ci się grzebanie w ziemi. Ja uwielbiam.
Polecam Ci poczytać o permakulturze (Sepp Holzer, Bill Mollison, Masanobu Fukuoka), jeśli dopiero zaczynasz. Prawdziwą skarbnicą wiedzy jest też forumogrodnicze.info, choć wiele tam osób, które bezkrytycznie leją chemię do własnych ogrodów.
Myślę też o swoich zwierzętach: koza (mleko i sery), kaczki, kury (jajka) i pszczoły (miodek).
Słyszałam o permakulturze dużo, poczytam. Super, dziękuję i powodzenia 🙂
A od siebie polecam Łukasza, speca od dzikich roślin:
http://lukaszluczaj.pl/
Dzięki Wadera, dzikie rośliny w dzisiejszych czasach mogą nabrać zupełnie nowego znaczenia 🙂
Po soji nie staje, a to tylko jeden z jej negatywnych oddzialywan, jest dodawana wszedzie dlatego mezczyzni
niewiescieja
I rosną im cycuszki (ginekomastia) :)))
Cycuszki od hormonów w kurczakach 🙂