Dzień Demokracji

Opublikowano: 05.07.2017 | Kategorie: Historia, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1287

Jednym z kamieni milowych w rozwoju demokracji, niesprawiedliwie zapomnianym jest dzień ogłoszenia Konstytucji Radomskiej 30 maja 1505 roku.

Wtedy to zebrany w Radomiu sejm po raz pierwszy w historii ludzkości przyjął podstawową ideę demokracji „nic o nas bez nas” uchwalając dokument (Nihil Novi sine communi consensu, łac. „nic nowego bez zgody ogółu”), dodatkowo wzmocniony przez króla zapisem: „Gdybyśmy cokolwiek przeciw wolnościom, przywilejom, swobodom i prawom Królestwa uczynili, uznajemy to ipso facto (łac. tym samym) za nieważne i żadne.”.

Ta Konstytucja była rewolucyjną zmianą, nie wynikającą z buntów, przeprowadzoną świadomie bez rozlewu krwi.

Wcześniejsze demokracje były demokracjami pewnych niewielkich grup jako rozwinięcie demokracji plemiennej, czy bezpośredniej i do tych grup przystosowane, nie miały one charakteru powszechnego.

Dopiero za panowania króla Aleksandra Jagiellończyka, który postanowił podzielić się władzą dając ją masom szlacheckim i mieszczańskim, doszło do fundamentalnej zmiany i po dwumiesięcznych obradach przyjęto w dniu 30 maja 1505 piękną ideę „nic o nas bez nas”.

Jednak praktycznie była rozwijana stopniowo i w Polsce jeszcze upłynęły trzy dziesięciolecia po roku 1505 zanim obywatele zaczęli realnie poprzez posłów współdecydować.

Przez następne stulecie Polacy kultywowali ją w Rzeczpospolitej i tak nią przesiąkli, że w sposób niezamierzony wyeksportowali ją na kontynent amerykański.

Niestety z czasem w wyniku dominacji szlachty podstawowy warunek „zgody ogółu” przekształcono w niebezpieczne „Liberum veto”, które to po prawie 150 latach zostało rozszerzone o możliwość zdalnego stosowania poprzez zgłoszenie veta w dowolnym grodzie, poza sejmem, tym samym pozwalając na nieobecność w obradach zgłaszającego sprzeciw i na bezterminowe zablokowanie uchwał.

Czyli prawo do sprzeciwu w intencji mające wymusić uzgodnienia w zamieniono mechanizm bezterminowego blokowania decyzji sejmu przez jednostkę. Informacyjny sprzeciw przekształcono w zakaz blokujący wszystkich.

Wcześniej poseł blokujący musiał osobiście uczestniczyć w obradach, tak długo aż coś ustalono, jednak po wprowadzeniu procedury zdalnego blokowania właśnie z powodu nieobecności nie było szans na wzajemne uzgodnienia i obrady kończyły się poczuciem bezradności i zniechęcenia.

Szczególnie magnateria i arystokracja z innych krajów wspierała to zamieniając zasadę „nic o nas bez nas” na łatwą do sterowania (np. przekupstwem) i uniemożliwiającą działanie demokracji zasadę „nic beze mnie”.

Nie tylko rozbiory i magnateria skutecznie niszczyła demokrację, do tego przysłużyła się i “Konstytucja 3 Maja” likwidująca „Liberum veto”, osłabiająca demokrację „trójpodziałem władzy” i aneksem wykluczającym z życia obywatelskiego nawet szlachtę bez ziemi tzw. gołotę, bo „skoro biedni to podatni na przekupstwo”.

Przez następne stulecia magnateria i arystokracja z innych krajów wykorzystywała to do indoktrynowania, że możliwość sprzeciwu prowadzi do upadku, choć to nie „Liberum veto” samo w sobie było złem, tylko możliwość jego zdalnego stosowania, bo brak kontaktu blokuje współrządzenia i rozbija demokrację.

Jeszcze dzisiaj możni tego świata wykorzystując strach przed nieporadnością trudnej do osiągnięcia jednomyślności wmawiają, że bandycka zasada większości (opierającą się na pokonaniu jednej strony przez drugą) jest zdrową zasadą, mimo że ta zasada jest niebezpieczna, bo pozwala zmarginalizować stronę przegrywającą, a nawet w skrajnych przypadkach zlikwidować.

W zasadzie większości ktoś kogoś zawsze pokonuje i w niej nie jest istotne współdecydowanie, tylko ważne jest zwycięstwo, które samo w sobie polaryzuje, a potrzeba dogadania się schodzi na dalszy plan, co doprowadza do podziałów i zwalczanie się stron, choć istotą demokracji są uzgodnienia.

Często pozorna większość pozwala na manipulowanie i przejmowanie władzy przez mniej lub bardziej podstępne – dyktatorskie grupy. Jednak możni tego świata ze względu na możliwość manewrowania stronami przy minimalnej różnicy głosów zawzięcie propagują dyskryminacyjną zasadę większości ignorując i przemilczając inną możliwość.

Znacznie lepszym rozwiązaniem jest zasada podwójnej większości (2/3), bo ta zasada wymusza na stronach – zwolennikach i przeciwnikach znalezienie i przekonanie do swoich racji dużej grupy (arbitrażowej).

Zasada podwójnej większości (przykładowo: 50/25) mimo, że w niewielkim stopniu dzieli, jednak przede wszystkim wymusza znalezienie dużego poparcia – w praktyce dogadywania się obiektywnymi racjami, co realizuje ideę „nic o nas bez nas” i jednocześnie nie wymagając jednomyślności pozwala na sprawne i ugodowe rządzenie.

W przeciwieństwie do wielu innych demokracji system wprowadzony przez Konstytucję Radomską nie przekształcił się w dyktaturę i nie zakończył się terrorem, przegrał w Polsce szlacheckiej, bo wyprzedzał ówczesne czasy i niewielu go rozumiało i nadal niewielu rozumie, ale mimo to dał cywilizacji nowy impuls.

Republika szlachecka otoczona ze wszystkich stron monarchiami absolutnymi przegrać musiała, ale przez ponad 200 lat była inspiratorką demokracji, a dzięki polskim osadnikom została zaszczepiona w późniejszych Stanach Zjednoczonych. Polscy osadnicy dokonali tego nikogo nie atakując, nie zwalczając, nie gnębiąc.

W 1619 roku w Jamestown ogłosili pierwszy strajk polityczny, poprzez który wymogli zgodnie z zasadą „nic o nas bez nas” równorzędne prawa obywatelskie dla wszystkich osadników, zgodnie z ideą „za naszą i waszą wolność”.

W demokracji jedna część społeczeństwa nie może dyktować drugiej części warunki, tylko powinna uzgadniać i takie działanie sugeruje zasada „nic o nas bez nas”.

Dlatego przyjęcie tej zasady 30 maja 1505 roku jest doniosłym i ponadczasowym wydarzeniem w historii cywilizacji.

30 maja powinien być nie tylko świętem Rzeczpospolitej, ale również Światowym Dniem Demokracji.

Autorstwo: jendrysz
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. janpol 06.07.2017 02:23

    Nihil Novi sine communi consensu nie oddawała władzy “masom szlacheckim i mieszczańskim” tylko szlachcie (w znacznej części bogatej, która z czasem zdominowała życie polityczne w I RP jako magnateria (i “wpakowała” nas np. w powstania kozackie), bo tylko tacy mogli zasiadać w Senacie i “wypychać” swoich posłów do Sejmu) i duchowieństwu (ściślej episkopatowi). O “masach mieszczańskich” dopiero Konstytucja 3 – majowa coś tam wspominała a w miastach królewskich mieli już od jakiegoś czasu jakąś tam autonomię a w miastach szlacheckich i kościelnych byli nadal we władaniu feudałów. Czyli ta “demokracja” też nie była taka doskonała a na dodatek “miała zalążek” przyszłej klęski polskiej gospodarki a co za tym idzie armii i znaczenia politycznego I RP.

  2. jendrysz 07.07.2017 12:48

    Zalążek klęski jest w każdym działaniu np rewolucja francuska bardzo szybko przekształciła się w dyktaturę, ale to nie oznacza, że o niej należy zapomnieć. Podobnie jak to, że drzewo najpierw rośnie by następnie zgnić, ale to nie oznacza, że to zgnilizna i nic więcej.
    To przykład wspomnianej indoktrynacji, w której wmawia się, że 1-a RP to tylko upadek, bo “nie była taka doskonała”. Była doskonała w swej idei i o tą ideę idzie.
    Ta konstytucja odbierała władzę senatowi i był skierowana przeciw magnaterii.
    Niedoceniany król postanowił stworzyć szeroką reprezentację RP i można mówić o masach, bo cała szlachta – a nie najbogatsi – wybierała posłów i oprócz tego to sejmiki – a nie najbogatsi – uchwalały lokalne podatki i tworzyły sądy sejmikowe. To był udział masowy.
    Król do sejmu zaprosił również przedstawicieli mieszczan nie tylko z Poznania, czy Krakowa, bo były tam stany pruskie, w których dużą rolę odgrywały ich miasta (Toruń, Gdańsk, Elbląg).
    Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale to był kluczowy element polskiej drogi do demokracji. Polska droga zaczęła się od walki przeciw religijno-krzyżackiej agresji i obrony pogan (unia polsko-litewska i Paweł Włodkowic z Brudzenia).
    Pełnej demokracji jeszcze nigdzie na świecie nie ma, ale kamień węgielny Polacy już wmurowali datami 1418, 1505, 1619, 1980 i jeszcze jest dużo do zrobienia.
    Przywrócić prawo do sprzeciwu i zrozumieć, że władza to, szczególnie w wydaniu zbiorowym, przede wszystkim rozum.

  3. janpol 09.07.2017 02:37

    Trochę mylisz Sejm z Sejmikami (te faktycznie dały “kopa” lokalnej samorządności ale do Sejmu wchodzili tylko delegaci z Sejmików a ci niemal od początku byli “sponsorowani” przez “wielkich” a później przez różnych posłanników i ambasadorów, którzy reprezentowali niekoniecznie nasze interesy). Reprezentanci wielkich miast nigdy nie mieli prawa głosu (tj. nie mogli głosować) na Sejmie, mogli tylko się przysłuchiwać obradom i ew. zabierać głos jak marszałek pozwolił.

    Tak dla “dziennikarskiej rzetelności” jednak pierwszym dokumentem w “nowszej historii” mającym charakter “demokratycznej konstytucji” była wcześniejsza o niemal 300 lat Magna Carta. No ale faktycznie nas nie dotyczyła ale pokazała, że szlachta (tu baronowie) mogą ograniczyć władzę królewską a nawet go obalić jak nie przestrzegał prawa.

  4. jendrysz 11.07.2017 06:26

    Wspieranie przez „wielkich” omijające wolę mas było wtedy jest i teraz, wad, zboczeń było i jest wiele, te “Liberum Veto” też nie zawsze obowiązywało, chyba nawet (po 170 latach) Jan III Sobieski był wybrany przy sprzeciwie posłów litewskich. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale już jest pierwszą i to jaką.
    Natomiast Wielka Karta Swobód nie dawała władzę sługusom króla Jana bez Ziemi, tylko broniła przed jego tyranią.
    Sługusom króla jedynie dawała swobody, ale nadal byli sługusami i nie mogli decydować, nawet nie mogli tworzyć prawa.
    Dopiero po prawie dwóch wiekach po Konstytucji Radomskiej upomnieli się (w 1689) o prawo do władzy.
    Właśnie tak nam się wmawia (wpuszczając nas w maliny), że równość, jakaś swoboda to demokracja, mimo że to są tylko jej uzupełnienia i w rzeczywistości dzięki tym uzupełnieniom demokrację skutecznie się osłabia.
    Różne są metody omijania demokracji, ostatnio nawet odsunięci obywatele uważają, że to oni są demokracją, a większość ledwo demokratyczna to tyrani. Każdy chce dominować.

  5. Fenix 11.07.2017 10:15

    Nikt przed JA, każdy za! Prawda.
    W prawdzie Ja, to wolność i moja wiara.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.