10 mitów na temat zdrowego odżywiania

Opublikowano: 06.07.2013 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 2734

Chcesz się zdrowo odżywiać, idziesz więc do dietetyka lub lekarza rodzinnego po porady. W 9 przypadkach na 10 wyjdziesz jednak z jego gabinetu otumaniony frazesami. Nie wystarczy już bowiem dzisiaj dietetyk mówiący ludziom np. „pijcie mleko” , tylko potrzebny jest taki, który powie „pijcie jak już to jedynie PRAWDZIWE świeże mleko, nieprzetworzone, od zdrowej zadbanej krowy (a jeszcze lepiej kozy), która pasła się na łące, a nie takiej, która była szybko karmiona paszami pełnymi chemikaliów, pobudzających laktację hormonów i antybiotyków, w oborze bez okien”. Dietetyk przyszłości nie będzie wmawiał nam, iż mięso jest „źródłem zdrowia, siły i niezbędnych aminokwasów, które nigdzie indziej nie występują” skoro mamy badania i dowody, iż jest wręcz przeciwnie. Skoro po tej planecie chodzą ludzie w podeszłym jak na nasze kryteria wieku, idealnie zdrowi i tryskający witalnością, właśnie dzięki temu, że białek zwierzęcych nie biorą do ust i na pewno nie jest to wirtualny fakt, bo ci ludzie istnieją naprawdę, nawet można sobie z nimi pogadać przez internet i oglądać codziennie na YouTube.

Dzisiaj śmieszą nas przedwojenne obrazki w stylu „Matko! Nie żałuj dziecku cukru”, ale zapewniam Cię, że za kilkadziesiąt lat tak samo śmiech będzie budzić dzisiejsza „piramida żywieniowa”(opracowana po raz pierwszy ok. 30 lat temu przez kanadyjskich naukowców), w którą co poniektórzy wpatrzeni są jak w obrazek i traktują jak świętą wyrocznię, ze zbożami-zapychaczami jako podstawą, z obowiązkiem codziennego spożywania krowiego nabiału jako „podstawowego źródła wapnia” i odpowiednio spreparowanych martwych tkanek zwierzęcych jako „źródła wysokiej jakości białka”.

Zmian w świadomości ludzi nie da się powstrzymać. Ta świadoma grupa rośnie z dnia na dzień. I to bardzo dobry znak! Ludzie CHCĄ być zdrowi, to jest nasze naturalne prawo. Wbrew temu, co sądzą niektóre środowiska. Nie patrzmy przy tym na lekarzy i dietetyków jak na wyrocznię, ich autorytet jest często wykorzystywany w nie całkiem zacnych celach. Lekarze w białych kitlach zachęcający ludzi do palenia byli tuż po wojnie pokazywani w reklamach papierosów. A pediatrzy straszyli jeszcze przed wojną matki, że jeśli w żywieniu swego dziecka ograniczą cukier (dający siłę i zdrowie niczym nie przymierzając dzisiejsze białka zwierzęce), to będzie to miało nieobliczalne skutki.

W ciągu ostatnich 30-40 lat nie tylko jednak zmieniła się nam rzeczywistość (telefony komórkowe, komputery i kolorowy telewizor w każdym domu), ale przede wszystkim diametralnie zmieniło się to, co 3 razy dziennie ląduje w naszych organizmach (pomijam inne wpływy środowiskowe, zatruwane gleby, wody, chemikalia w kosmetykach i nie przebadane długoterminowo dodatki do żywności). Zniknął z naszych stołów prawdziwy chleb, prawdziwe masło, prawdziwe mleko, prawdziwe warzywa i prawdziwe mięso. Jesteśmy jakby w środku wielkiego eksperymentu na ludziach tak naprawdę. Co jeszcze ludzki organizm jest w stanie wytrzymać, zneutralizować i strawić. Może kolejny dodatek do żywności, może organizmy modyfikowane genetycznie… Tak się nie da, natura zgłosi się zawsze po swoje. I to widać po rosnących zachorowaniach na różne obrzydliwe choróbska, na które kiedyś (a i to z rzadka) chorowali tylko starcy i biedacy. Dzisiaj choroby cywilizacyjne dotykają wszystkich, bez względu na status majątkowy lub wiek. Dzisiaj już nie sam pieniądz się liczy. Liczy się INFORMACJA. Żyjemy w erze informacji. Sam pieniądz już nie wystarczy by żyć długo, zdrowo i szczęśliwie. Można być bogatym lecz nie mając INFORMACJI wydać swoje pieniądze na głupoty i stosunkowo szybko zwinąć się z tego świata w bólu i w męce chorób i przedwczesnej niedołężności.

Jeśli ta informacja nie idzie odgórnie (ośrodki akademickie, uregulowania prawne ze strony rządu itd.) to musi iść oddolnie, czyli od ludzi do innych ludzi, czemu internet i rozwój komunikacji wybitnie dzisiaj sprzyja. A my mamy w tym kraju trochę mądrych ludzi, np. prof. Kinga Roszkowska-Wiśniewska, która wiele lat temu jako pierwsza poruszyła niewygodne dla co poniektórych środowisk tematy np. głodówek leczniczych, rewitalizacji, długowieczności itd. Albo Dr Ewa Dąbrowska, która odważyła się wydać 2 książki na ten temat. Jest przy tym też bardzo bolesne, że np. taka pani doktor Ewa Dąbrowska musi się ze swoimi wykładami chować gdzieś po jakichś kościelnych ośrodkach ojców Pallotynów i robić to jako „rekolekcje”, zamiast być zapraszana przez ośrodki akademickie i nagradzana oklaskami. W Stanach pewnie miałaby własną klinikę a co najmniej oblegany gabinet. Niestety wszystko co „holistyczne”, „naturalne” lub „niekonwencjonalne” w tym kraju nie ma racji bytu, zaś dietetycy uczą się jedynie dalece nieaktualnych lecz wciąż miłościwie nam panujących frazesów.

Oto 10 popularnych mitów na temat zdrowego odżywiania.

MIT 1: CUKIER BRĄZOWY JEST ZDROWSZY NIŻ BIAŁY

Laureat Nagrody Nobla niemiecki biochemik Otto H. Warburg dowiódł toksycznego działania sacharozy na ludzki organizm. W brązowym cukrze jest nieco mniej sacharozy, ponieważ proces produkcyjny został zakończony przed odzieleniem melasy, stąd zawiera ten cukier nieco więcej minerałów pochodzących z surowca (burak lub trzcina) niż jego rafinowany wybielany chemikaliami biały kolega. Niemniej jednak toksyna pozostaje toksyną. Uzależniającą w dodatku.

Używanie cukru brązowego zamiast białego różni się więc tym, co palenie papierosów z filtrem od tych bez filtra. A i to pod warunkiem, że mamy do czynienia z prawdziwym brązowym cukrem, a nie cukrem białym, dla picu pokolorowanym przez cukrownika karmelem.

MIT 2: CHLEB PEŁNOZIARNISTY JEST ZDROWSZY NIŻ BIAŁY

Chleb pełnoziarnisty owszem jest zdrowszy niż ten upieczony z oczyszczonej rafinowanej białej mąki, jednak dotyczy to TYLKO chleba na naturalnym zakwasie. Problem polega na tym, że w osłonie ziaren znajdują się antyodżywcze substancje – fityny, utrudniające ludzkiemu organizmowi przyswajanie ważnych minerałów i witamin zawartych w zbożach. Jedynie proces naturalnej fermentacji jest w stanie fityny zneutralizować i przy okazji spowodować wytworzenie dobroczynnych dla nas związków na ich miejsce. Nie zrobi tego fermentacja drożdżowa ani dodanie zakwasu w proszku. Ciasto na naturalnym zakwasie wymaga godzin wyrastania, cierpliwości i miłości. Taki chleb jest możliwy do wykonania w zasadzie jedynie w domu.

Chleba na naturalnym zakwasie próżno szukać nawet w najlepszych w piekarniach. Piekarze najczęściej bowiem używają dzisiaj zakwasu w proszku (lub drożdży), ponieważ taki chlebek rośnie im szybko (nomen omen jak na drożdżach). Nawet chleb określony na opakowaniu jako „chleb na zakwasie” nie gwarantuje, że w procesie produkcyjnym został użyty NATURALNY ZAKWAS. W 99,99% przypadków będzie to przemysłowy zakwas sproszkowany, czyli witajcie fityny, żegnaj zdrowy pełnoziarnisty chlebku. Ponownie mamy zatem sytuację, w której spożywanie chleba pełnoziarnistego zrobionego na drożdżach lub sproszkowanym zakwasie różni się od spożywania chleba białego tym samym, co palenie papierosów z filtrem od tych bez filtra. A i to pod warunkiem, że chleb jest upieczony z autentycznej pełnoziarnistej mąki, a nie białej dla picu pokolorowanej przez piekarza karmelem (w ekstremalnych przypadkach syntetycznym).

MIT 3: AMINOKWASY EGZOGENNE SĄ TYLKO W POKARMACH ODZWIERZĘCYCH

Aminokwasy są generalnie wszędzie. Główka sałaty ma tyle białka co porcja kurczaka, jak podaje Victoria Boutenko, mistrzyni zielonych koktajli. Miliony ludzi na różnych szerokościach geograficznych nie jada produktów zwierzęcych, a nie tylko nie padają od tego trupem z braku egzogennych niezbędnych do życia aminokwasów, ale wręcz ich organizmy uzdrawiają się w razie potrzeb od wielu cywilizacyjnych schorzeń.

Wyrok jest jeden: jeśli Twój dietetyk zalecił Ci jadać produkty zwierzęce argumentując to brakiem aminokwasów egzogennych w roślinach – zwolnij go. To nie jest dobry dietetyk. Gdyby był lekarzem mówiłoby się na niego konował.

MIT 4: MLEKO JEST NIEZBĘDNE DLA ZDROWYCH KOŚCI

Dla zdrowych kości potrzebnych jest szereg różnych współdziałających ze sobą czynników, ale przemysłowo pasteryzowane lub poddane technologii UHT mleko z pewnością nie jest jednym z nich. Wręcz przeciwnie – w krajach o najwyższym spożyciu (pasteryzowanego) nabiału (USA, kraje skandynawskie, Holandia itd.) notuje się najwyższą liczbę złamań oraz zachorowań na osteoporozę. Podobnie jest u Eskimosów (mimo iż nabiału nie spożywają) czerpiących swój wapń z ryb spożywanych razem z kośćcem. Odzwierzęce źródła wapnia nie są zatem najlepszym rozwiązaniem. Aby strawić zakwaszające pokarmy zwierzęce organizm musi pobrać alkalizujące minerały z naszych zębów i kości, w tym wapń.

Zdecydowanie zatem lepiej sięgnąć po ziarna (mak, sezam) oraz zielonolistne warzywka (szpinak, brokuł, sałata itd.). Wapnia tam u nich dostatek, a nie zaburzają nam równowagi kwasowo-zasadowej. Jeśli mleko to jedynie w ograniczonych ilościach i tylko mleko surowe, niepasteryzowane, przy czym kozie jest zdrowsze niż krowie. A najzdrowsze jest roślinne, np. mleko migdałowe, alkalizujące, pełne wapnia, magnezu i innych cennych dla zdrowych kości substancji.

MIT 5: GUMA DO ŻUCIA BEZ CUKRU PRZYWRACA PRAWIDŁOWE PH W USTACH

Guma do żucia nie zawiera w składzie kompletnie niczego, co mogłoby przywrócić prawidłowe pH w ustach ani w ogóle gdziekolwiek! To ludzka ślina alkalizuje pH w ustach, a nie składniki chemicznej gumy do żucia. Nie polecam w celu wywołania wzmożonego wydzielania śliny wkładać do buzi syntetycznej gumy do żucia, bo jest to krótko mówiąc szkodliwy toksyczny syf, pełen nieobojętnych dla zdrowia chemikaliów (prym wiodą syntetyczne słodziki typu aspartam, acesulfam, syntetyczne aromaty i barwniki itd.). Nawet gumy dla dzieci nie są od nich wolne!

Pożuć można naprawdę cokolwiek, listek mięty lub bazylii, ziarenka kopru włoskiego itd. Efekt przywrócenia prawidłowego pH w ustach dzięki wzmożonemu wydzielaniu śliny nastąpi, a przy tym nie niszczymy sobie zdrowia chemiczną gumą do żucia.

MIT 6: POTRZEBUJEMY BARDZO DUŻO BIAŁKA, KONIECZNIE Z MIĘSA I NABIAŁU

Białkomania to niezmiernie rozpowszechniona moda, nie ustępująca od niemal stu lat: to na początku XX w. uważano, że im więcej białka (szczególnie pochodzącego z martwych tkanek zwierzęcych) w diecie tym lepiej. Mania opanowała wszystkich – od lekarzy i dietetyków aż po zwykłego Kowalskiego. Nie ma chyba wegetarianina, który choć raz w życiu nie usłyszałby „Nie jesz mięsa (nabiału)? Serio? To skąd Ty czerpiesz białko?” Mit o tym, że białka w roślinach nie ma jest idiotyzmem tak obezwładniająco popularnym, że zastanawia mnie skąd się to bierze. Wracając myślami do czasów, gdy ja sama również należałam do grona osób o tym fakcie święcie przekonanych dochodzę do wniosku, że owe błędne przekonania wynosimy najpierw ze szkoły (należy bezwzględnie przestrzegać piramidy żywieniowej: dla białka jadamy mięsko, dla wapnia nabiał, a dla witamin warzywa, dlatego dieta musi być różnorodna czyli urozmaicona, słyszysz, baranie, u-roz-ma-i-co-na!), a potem niemal codziennie z miłą chęcią powtarzane są one ustami mediów: kobiecych czasopism, telewizji, radia i mainstreamowych portali internetowych z poradami dietetyków. Tymczasem – patrz punkt numer 3: białko jest dosłownie wszędzie. Mało tego – osoby dorosłe wcale nie potrzebują aż tyle białka ile nam się wmawia. Gdy białka dostarczamy za dużo – organizm tak naprawdę nie wie co z nim robić i wariuje, nie nadążając produkować enzymów zdolnych do ich zmetabolizowania. Wiele chorób cywilizacyjnych jest spowodowanych właśnie nadmiarem białka w organizmie. Nadmiar białka grozi chorobami nerek, nowotworami, osteoporozą, cukrzycą typu 2 czy chorobą wieńcową. Czyli tymi wszystkimi chorobami, które dzisiaj są tak rozpowszechnione. Jeszcze nigdy jednak dotąd w historii ludzkości dostęp do białka nie był tak tani i powszechny. Mięso i nabiał (czyli białkowe bomby) są obecnie jadane 3 razy dziennie – na śniadanie, obiad i kolację. No bo jak sobie wyobrazić choćby jeden posiłek BEZ BIAŁKA?! No białko obowiązkowo musi być.

Albo spróbuj pójść do restauracji i zamówić coś bez mięsa lub nabiału – popatrzą się na Ciebie jak na wariata: jak można zamówić posiłek nie zawierający białka? Nie uchodzi, białko jest o-bo-wiąz-ko-we! Nikogo nie zastanawia, że taka np. krowa nie czerpie przecież białka z mięsa, tylko z zielonych roślin. Albo takie niemowlęta, w ciągu roku potrajające swoją wagę potrzebują do wzrostu bardzo dużo białka jak najbardziej, a tymczasem mleko kobiece ma go raptem ok. 1,8% (dla porównania: sok z marchwi ok. 1,4%, w gotowanym ziemniaku czy płatkach owsianych mamy 1,8%) i jest to „jakimś cudem” wystarczające dla takiego szybko rosnącego niemowlaka. Zjadający dużo białka dorosły człowiek rosnąć może co najwyżej… wszerz. I tak najczęściej się dzieje. Kończy się na tym, że otumaniony powszechnie panującą białkomanią obywatel dochodząc do emerytury jest najczęściej już postrzegany jako wrak społeczno-zdrowotny. Hunzowie w tym wieku płodzą dzieci i zastanawiają się co będą porabiać przez kolejne 65 lat. U nas w tym wieku obywatel choruje bo musi, oczekuje się tego wręcz od niego. Jest już starym dziadem. Na Gwiazdkę może dostać co najwyżej Biovital albo ciepłe skarpetki. Zdrowy i żwawy, sprawny fizycznie i psychicznie 65-latek, pełen młodzieńczych sił witalnych, mający pasje i zainteresowania oraz aktywne życie seksualne to nienormalna rzecz w tym naszym chorym społeczeństwie. Masz jeść duuużo białka i to najlepiej 3 razy dziennie, przestrzegać człowieku piramidy żywieniowej i chorować, rozumiesz, baranie? Chorować masz jak już zakończysz aktywność zawodową. To nie wypada NIE chorować tak kompletnie na nic W TWOIM WIEKU!

MIT 7: SOKI TO SAMO ZDROWIE

Owszem, soki to faktycznie esencja zdrowia, ale… nie wszystkie soki. Bardzo ważny jest sposób w jaki sok powstał i co z nim dalej robiono. Soki z kartonu będą mieć zawsze mniejsze wartości odżywcze niż wyciśnięty na świeżo sok zrobiony w domu (pod warunkiem, że jest to sok, a nie nic nie warty sokopodobny napój z kobylastym napisem „100% naturalny” na froncie kartonu). Soki kupne są często rozwadniane, dosładzane i pasteryzowane, mają dodane regulatory kwasowości, czasem sztuczne słodziki, aromaty i barwniki. Czasem są produkowane z koncentratu. Takie „soki” są bezużyteczne zdrowotnie. Nie próbuj na takich sokach przeprowadzać oczyszczania organizmu, Twoje wysiłki spełzną bowiem na niczym. Jeśli chcesz pić soki dające kopa i oczyszczające, to muszą być w takim razie PRAWDZIWE soki, czyli wyciskane na świeżo za pomocą wolnoobrotowej wyciskarki (ostatecznie może być sokowirówka, ale soki z niej są dużo gorszej jakości i mniej odżywcze).

Wyciskaj co w rękę wpadnie: warzywa, owoce, kiełki, młodą trawę pszeniczną itd. Najlepiej wypijać je w ciągu kilkunastu minut od wyciśnięcia, gdy procesy utleniania nie rozpoczęły swojej niszczycielskiej działalności. Szklanka prawdziwego soku dziennie to niezbędne minimum dla ochrony zdrowia i witalności.

MIT 8: JOGURT TO ZDROWY POKARM

Jogurt to owszem zdrowy pokarm, ale nie każdy jogurt! Strzeż się jak ognia sklepowych „jogurtów owocowych”, są one najczęściej dosładzane cukrem lub sztucznym słodzikiem, często mają dodane sztuczne barwniki i aromaty ponieważ owocowa pulpa przemysłowa jest przetwarzana z gorszej jakości owoców. Te truskawki jak malowane są jedynie na opakowaniu, nie oszukujmy się. Nie oczekuj po takim produkcie działania zdrowotnego.

Najlepszy jogurt to ten naturalny (biały), optymalnie jeśli zrobiony z surowego niepasteryzowanego mleka samodzielnie w domu (za pomocą sprytnego urządzenia – jogurtownicy, ale można trzymać w ciepełku pracujący jogurt również zawinięty w gazety, ręczniki i kocyk). Gdy już masz gotowy jogurt możesz szaleć smakowo: dodaj zmiksowane świeże owoce, rodzynki, wiórki, syrop karobowy, płatki musli i na co tylko masz ochotę. Jogurt domowy można zrobić również z mleka roślinnego, np. migdałowego. Warto też sięgać po kiszonki (ogórki, kapusta, oliwki itd.) częściej niż po jogurt: kiszonki działają na nasz układ pokarmowy w podobnie dobroczynny sposób jak jogurt, ale nie zawierają białek zwierzęcych.

MIT 9: MARGARYNA (OLEJ ROŚLINNY) JEST ZDROWSZY OD MASŁA

W sporze masła z margaryną lepiej zaufać krowom niż chemikom. Serio! Jak nie patrzeć – masło jest tłuszczem pochodzenia naturalnego. Margaryna natomiast jest wymysłem nowoczesnego człowieka, który chciał Matkę Naturę naśladować, ale mu jak zwykle nie wyszło. Syntetycznie otrzymany tłuszcz do pięt nie dorasta oryginałowi, musi mieć dodane barwniki i aromaty aby przypominać pierwowzór, mieć ładny kolorek i „maślany” smak. Margaryna to nic innego jak uwodorniony ciekły tłuszcz roślinny, w którym molekuły kwasów tłuszczowych zostały zmuszone do zmiany konfiguracji (z naturalnej „–cis” na nienaturalną „–trans”) właśnie po to, by otrzymać postać stałą – czyli smarowną margarynę lub blok tłuszczu cukierniczego wykorzystywanego przy przemysłowej produkcji ciastek i herbatników. Gdyby kupne ciasteczka były robione na prawdziwym masełku kosztowałyby fortunę, a tak są tanie i powszechnie można je za psie pieniądze zakupić i truć się nimi (tymi tłuszczami trans) swobodnie. Podobnie jak margaryną, zachwalaną w reklamach jako zdrowa (!) alternatywa ponoć niezdrowego (!), bo zawierającego cholesterol masła.

Prawda jest taka, że masło (mowa o tym prawdziwym maśle, czyli pochodzącym od krów pasących się trawą) pomaga obniżać poziom „złego” cholesterolu, ponadto zawiera naturalne (a nie syntetyczne, dodane w procesie produkcyjnym) witaminy A, E, K2 i D oraz ważne i potrzebne minerały takie jak jod, chrom, cynk, miedź czy selen. Badania przeprowadzone przez naukowców wskazują, że mężczyźni jedzący masło byli o połowę mniej narażeni na choroby serca niż jedzący margarynę (Nutrition Week 3/22/91, 21:12). Strzeż się wszystkiego co zawiera tłuszcze trans: margaryny i wyroby wyprodukowane z jej użyciem, potrawy smażone i pieczone w temperaturze wyższej niż 160 stopni, oleje roślinne rafinowane nawet jeśli są „z pierwszego tłoczenia” (nota bene najbogatszym źródłem kwasów Omega-3 nie są wcale wbrew pozorom ryby czy olej rzepakowy, lecz olej lniany, nierafinowany, wyciskany na zimno). Margaryny ponadto są pełne innych nienaturalnych substancji, przy ich produkcji wykorzystuje się mnóstwo chemikaliów (wybielacze, heksany, mono i di-glicerydy kwasów tłuszczowych, aromaty, barwniki, sztuczne witaminy, sterole, emulgatory i konserwanty). Jednym słowem margaryna to jedzonko Frankensteina pochodzące z laboratorium. Nie karm tym swojego organizmu, który pochodzi od Matki Natury. To nie skończy się dobrze bo nie może.

MIT 10: POWINNO SIĘ PIĆ MINIMUM 2 LITRY WODY DZIENNIE

Niech nikt Ci nie mówi ile wody dziennie powinieneś pić. Słuchaj zawsze swojego organizmu, obserwuj kolor moczu (nie powinien być niemal całkiem biały ani też ciemnożółty, lecz słomkowy) i przestań liczyć wypijane szklanki wody. Inne zapotrzebowanie na wodę będziemy mieć w upalny dzień a inne w zimowy.

Nadmiar wody też może zabić! Ten stan nazywany jest zatruciem wodnym, podczas którego dochodzi do hyponatremii i rozwodnienia płynów ustrojowych. Często występującym objawem jest nieustające pragnienie, którego dalsze picie wody nie jest w stanie ugasić. Jak daleko może sięgać ludzka głupota pokazuje przypadek pewnej młodej dziewczyny w USA, Jennifer Strange, która wzięła udział w konkursie lokalnej stacji radiowej aby wygrać konsolę do gier. Miała co 15 minut wypić litr wody. Po 2 godzinach i 8 litrach wypitej wody dziewczyna pożegnała się z życiem w wyniku zatrucia wodnego. Nie pij wody gdy nie czujesz pragnienia, tylko po to aby wypełnić „dzienną normę”, ponadto wodę zawiera też nasze pożywienie, jeśli jadasz dużo surowych soczystych warzyw i owoców lub pijesz wyciskane z nich soki, to przy normalnej pogodzie odwodnienie Ci nie grozi i nie musisz wcale trzymać się sztywnej normy dodatkowych 2 litrów wody dziennie. Równie dobrze będziesz mieć dobre samopoczucie przy ilości 1 litra czy 1,5l. Powtórzę: nie warto słuchać się w tej materii żadnych guru, niech jedynym guru będzie tylko i wyłącznie Twój własny organizm.

Autor: Marlena
Powyższa treść pochodzi ze strony www.AkademiaWitalnosci.pl


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

22 komentarze

  1. raist356 06.07.2013 18:14

    Artykuł trochę do kitu… Autorka już w pierwszym punkcie sama sobie zaprzecza.
    Poza tym, zalatuje trochę wege-terroryzmem.

  2. Machiawelli 06.07.2013 18:15

    AAAA…. 6 na 10 to straszliwy bełkot aż oczy bolą… z dwoma punktami można się jako tako zgodzić. Ale, żeby pisac taki tekst i jeszcze wmawiac ludzią, że to jedyne prawidłowe podejście to przesada. Szczególnie, że tak ochoczo atakuje się tyle tez żywieniowych bez podowania, żadnych faktów ze swojej strony….BRRR

  3. Lakszmi 06.07.2013 20:04

    przepraszam ale z ciekawości zapytam coś konkretnie czy tak wam się nie podoba z założenia
    “zalatuje wege terroryzmem”- zwrot uknuty na fali walki z terroryzmem pod wszelką postacią jako czystym diabłem wcielonym po 11.09. przez agencje rządowe, i na prośbę właścicieli wielkich mięsnych korporacji, podobnie jak lobby atomowe używa takich haseł jak eko -teroryzm itd
    może więc przydało by się jakieś uzasadnienie

    z czym się zgodzić nie można i dlaczego, bo nie lubię jak ktoś mówi że coś to bełkot a sam nie umie uzasadnić 1 zdaniem sensownym swojej wypowiedzi,
    podobnie nie lubię jak ktoś się wypowiada pejoratywnie że bełkot albo chrzanienie( to samo co pie…lenie tyle że kultulka:) ) a sam nic nie potrafi mądrze napisać
    strasznie to prostackie wybaczcie

  4. Gregor 06.07.2013 20:17

    Dokładnie Lakszmi, dokładnie!
    Dla Marleny dzięki! – Fajny artykuł, aż rodzinie odczytałem.

  5. Gregor 06.07.2013 20:18

    Mam taką zasadę: unikam mięsa wieprzowego jak ognia. Można by to tłumaczyć względami religijnymi ale nie tylko … W tym względzie ufam przede wszystkim Biblii, w której jednoznacznie potępia się spożywanie wieprzowego mięsa. Niestety, wieprzowina jest jednym z podstawowych składników potraw na naszych stołach. Zrozumiałe jest, że jest tania i łatwo dostępna ale dlaczego miałbym ją spożywać kosztem mojego zdrowia. Rozumiem również, że pewne sytuacje powodowały wybuch nawet ludożerstwa, a nawiasem mówiąc wieprzowina jest bardzo podobna do mięsa ludzkiego – powiedziałbym że jest to zastanawiające. Bo co by się działo w sytuacji gdyby nagle zabrakło jedzenia no i oczywiście wieprzowiny? Ano pozostałoby nam mięso ludzkie do dyspozycji, no może przez pewien czas!

  6. Hanah 06.07.2013 20:32

    Świetny artykuł.
    Zgadzam się prawie ze wszystkimi punktami! Znam te fakty z wielu innych źródeł oraz z własnego doświadczenia więc mogę śmiało potwierdzić, że tekst jest wiarygodny. Też stosuję się do wielu tych punktów – nie stosuję cukru, nie jadam mięcha, kupuję żywność bio i jak najmniej przetworzoną, nie piję mleka, soki mam własnej roboty,.. na dodatek leczę się ziołami – i dziś wiem, że taka dieta jest zdrowsza i lepsza, wszelkie choroby i dolegliwości ustąpiły..

    Nie zgadzam się tylko z jedną rzeczą, cytuję: “..W Stanach pewnie miałaby własną klinikę a co najmniej oblegany gabinet” – nie podoba mi się przedstawianie sytuacji tak jakoby USA było rajem wolności – jako świetny przykład cenzury stanowi choćby przypadek córki dr’a Gersona, która w USA nie miała spokoju by prowadzić praktykę z terapii, jaką wynalazł jej ojciec. Takich nękań osób leczących medycyną niekonwencjonalną jest w USA więcej. Więcej wolności jest w Meksyku i tam też można dostać więcej ziół i preparatów zwanych “witaminami i suplementami” niż w USA, chyba, że autorka ma na myśli jakiś konkretny stan USA – ale nie jako całość. Poza tym USA to inaczej stany zjednoczone Ameryki czyli to samo co nasza dzisiejsza UE – tj. stany zjednoczone Europy. Nie podoba mi się to jak wielu ludzi zachwyca się USA i pragną mieć wokół siebie Amerykę (sic!) mimo, że nigdy tam nie byli, a realia znają chyba tylko z filmów. Ale nie ma co przyczepiać się jednego wyrazu, stosowanego zapewne jako synonim 🙂

    @ do pierwszych dwóch postów: widzę, że koledzy to zagorzali mięsożercy, że jakikolwiek artykuł o zdrowym żywieniu reasumują “wegetariańskim terroryzmem” – jeżeli się nie podoba to nikt nie każe wam stosować się do tych wskazówek – proszę napiszcie w komentarzach co Wam się nie spodobało, z czym się nie zgadzacie, a nie wrzucajcie całego artykułu do kosza, chyba, że nie potraficie merytorycznie rozmawiać.

  7. Hanah 06.07.2013 20:38

    bardzo fajnie “szkodliwość (m.in.) mleka, mięsa i słodzików” tłumaczy dr Veith – poszukajcie na youtube wykładu “mleko – czynnik chorobotwórczy” oraz o mięsie. Dr Veith nie tylko mówi, że mleko, mięso są szkodliwe – ale pokazuje DLACZEGO, jak działają na nasz organizm, jak generują stany chorobowe, itp. Nie trzeba być po medycynie by po jego wykładzie umieć np wytłumaczyć jak powstaje cukrzyca i dlaczego im więcej mleka pijemy tym większe niedobory wapnia mamy.. Gdyby większość ludzi tłumaczyła tak jak on – to studia nie trwałyby 5 lat 🙂

  8. Gregor 06.07.2013 21:01

    Hanah wrzucam to tutaj, bo warto: http://www.youtube.com/watch?v=FJGK4jhgfI4

  9. margi 06.07.2013 21:48

    A ja powiem Wam tak: juz od dawna, jakis dziesieciu lat, stosuje te wszystkie wypisane tu diety i zasady na sobie. Nikt mi nic nie sugerowal, dowiedzialam sie o czyms,chcialam sprawdzic, zastosowalam i zauwazylam poprawe. Wiec kontynuuje. Nie slucham juz nikogo a tymbardziej lekarzy ortodoxow. Slucham tylko mojego ciala i organizmu, ktore DZIEKUJE MI KAZDEGO DNIA DOSKONALYM SAMOPOCZUCIEM I WYGLADEM, ktorych nie znalam zanim nie zaczelam stosowac tego co opisane w artykule. My nie wiemy nawet jak powinien czuc sie zdrowy organizm bo nigdy zdrowia nie czujemy dopóki jemy zle. A jemy. Brak choroby to nie zdrowie w naszym przypadku. To poprostu jej brak. Samopoczucie zdrowego czlowieka jest takie, nie wiem zabardzo jak to opisac ale spróbuje…, wstajesz rano z łóżka i czujesz ze masz w sobie full energii do zrobienia wszystkiego, “latasz 5 cm nad ziemia” a wieczorem scina cie gleboki zdrowy sen, ktoremu nie możesz sie opszec. Zaraz tu mi pewnie pojadą, że powinnam przestać ćpać albo że zakochana jestem. No mniej wiecej fizycznie tak zdrowy organizm sie czuje ale to nie jest wynik zażycia jakiejs substancji, ktorej utylizacja doprowadza organizm do wyczerpania. To żywy, zdrowy ciągły lot. Kawy rano nawet nie potrzeba. Poza tym wygladam na 12 lat mlodziej. W CV moge klamac. Juz nieraz tu pisalam, ze jak niewierzycie mądralińscy wszechwiedzący to dajcie mail a przysle Wam zdjecie. U lekarza nie pamietam kiedy ostatnio bylam, katar zima trwal mi ostatnio 2 DNI (!) i zrezygnowalam z ubezpieczenia zdrowotnego bo mi sie nie oplacalo dawac jakiejs firmie za nic.

  10. kudlaty72 06.07.2013 22:31

    Odnośnie mleka; mleko piję od dziecka codziennie,w zimę i dni chłodne piję litr mleka pasteryzowanego,w lato i upały od 2 do 4 litrów dziennie.Mam 41 lat,na ławce poziomej 153 kg w serii przy wadze 115kg.Nigdy żadnego złamania,a wypadków miałem kilka.Jestem żywym przykładem,ze odwapnienie kości przy duzym spozyciu mleka krowiego to mit.

  11. Hanah 07.07.2013 00:59

    @kudlaty72
    Jezzzuu, przy takiej wadze – to co Ty ćwiczysz – zapasy?
    Jesteś żywym przykładem, że mleko powoduje przyrost masy..

  12. Hanah 07.07.2013 01:23

    @margi
    mam tak samo jak Ty. Dobrze, że to napisałaś to ja już nie muszę się produkować, wystarczy, że się dołączę 🙂
    Pozdrawiam

  13. Machiawelli 07.07.2013 11:44

    Ok. widze, że rozpoczeła się bardzo ciekawa dyskusja. Na wstępie przepraszam, że nie podałem konkretów do poszczególnych punktów ale nie wiedziałem, że tak duzo osób to zainteresuje i wiele osób stanie w obronie tych “kontrowersyjnych” załozeń.
    Wiec już wyjaśniam dokładnie, żeby nikt nie wymyślał mi, że nie potrafie uargumentowac swojego zdania.
    A teraz do argumentacjii.

    ad1: Na cukier od dawna już jest nagonka i modne jest jego atakowanie. Sam w sobie nie jest przeciez szkodliwy i jest łatwo przyswajalny i metabolizowany przez organizm. Sprawa się komplikuje kiedy się go nadużywa, ale w naszej diecie naprawde jest aż tak wszechobecny? (no chyba, ze ktoś wypija litr Coli dziennie). Bardziej można się obawiać syropu glukozo-fruktozowego (badania wykazują, że za oceanem jest on jednym z głównych powodów nadwagi) jak i słodzików, które napewno są szkodliwe dla zdrowia.

    ad2: Chleb pełnoziarnisty jest zdrowy. Większośc argumentów w artykule odnosi się od tego, że sprzedaje się nam chleb podobny do pełnoziarnistego. A teraz sprawa fitanów. To własnie utrudnione trawienie jest największą zaletą pieczywa pełnoziarnistego. Duża ilosć błonnika i towarzyszących mu substancjii ma bardzo kożystny wpływ na układ pokarmowy człowieka a mozna je wykorzystac własnie dzięki utrudnionemu trawieniu. Pominę już rozpisywanie się na obecnością niemal całych ziaren i zawartych w nich mikro i makroelementach.

    ad3: Nie, oczywiscie, że nie tylko w produktach zwierzęcych. Ich zawartość nawet może być wyższa w produktach roślinnych. Pozostaje tylko sprawa ich proporcji, przyswajalności i biodostepności. Są to sprawy kluczowe przy omawianiu znaczenia białek. Cóż z tego, że sałata ma dużo białka jeżeli nasz organizm nie jest w stanie przyswoić nawet części z niego??

    ad4: Sprawa mleka też jest ostatnio modna i wiele osób chce na niej zabłysnąć. prawda jest taka, że zawiera ono bardzo kozystny bilans aminokwasów i wiele związków odzywczych wręcz niezbędnych dla rozwoju człowieka. Juz sam fakt, że posiadamy enzymy umożliwiające nam trawienie go (mitem jest, że długie nie picie mleka wpływa na jego nieprzyswajanie) determinuje je jako zdrowy pokarm. I jak kolega wyżej zauważył negatywny wpływ ma raczej odtłuszczanie mleka, bądź jego sztuczna standaryzacja co może powodować utrate własciwości prozdrowotnych. Co do tezy zawartej w artykule, ze mleczka roślinne mogą być równie dobrym źródłem wapnia to znów się nie mogę zgodzić. Moze i zawierają one ten makroelement ale biokompleksy roslinne w których się on znajduje są obce dla naszego organizmu ( to tak jakby próbować uzyskać magnez z chlorofilu).

    ad6: Oczywiście, że częsć społeczeństwa jest przebiałczona, lecz wynika to głównie z faktu zmiany trybu życia. Osoby siedzące cały dzien za biurkiem i sport uprawiający dla zdrowia i rekreacji mogą bawić się w różne wegetariańskie bądź wegańskie diety. Jednak osoba wykonująca ciężką prace fizyczną 10-12 godzin dziennie będzie miała ogromne problemy ze zbilansowanie ilość niezbęndego biała bez produktów zwierzęcych. Następnym argumentem tez poruszonym wyżej jest ewolucja człowieka. to własnie dzięki pokarmom zwierzęcym możliwe było wykształcenie dużego mózgu (jezeli ktoś się nie zgadza to prosze pokazać mi inteligentnego roślinożerce).

    ad8: W tym wypadku prawie dobrze… prawie. W wypadku domowego jagurtu nie mamy pojęcia a składzie mikrobiologicznym rzeczonego ustrojstwa. Raczej się nim nie otrujemy, ale jaki ma on wpływ na nasze zdrowie też się raczej nie dowiemy. Prawdą jest, że tanie i masowo produkowane jogurty mają niewiele w sobie z jogutru a dodatki syntetyczne tylko szkodzą. Jednak, żeby jogurt był na prawde prozdrowotny powinien zawierać określone szczepy bakterii fermentacjii mlekowej, które mają zatwierdzony atest i potwierdzone wyniki badań w kilku niezależnych laboratoriach.

    ad9: W pełni sie zgadzam… ale nagle produkt odzwierzecy jest zdrowszy? 😛 adlaczego nie masło kokosowe dla przykładu 😛 to tak w gestii humorystycznej.

    To chyba na tyle. Raczej pobierznie i bez wszystkich przykładów ale to chyba musiałbym napisać osobny kontrartykół. Nie odnosiłem się też to tego co wypisują niektórzy wyrzej, ale to jak znajde chwile to jeszce coś skrobne ewentualnie.

    I dzięki wielkie, że ktoś zauwazył wpis mój i wywołał on tyle emocji 😉

  14. Raptor 07.07.2013 12:53

    @raist356, “…zalatuje trochę wege-terroryzmem”
    Spodobał mi się ten uroczy termin 😉 Mam podobne odczucie względem tej znamiennej emocjonalnej postawy w kwestii odżywiania.

  15. Raptor 07.07.2013 12:57

    Dodam tylko, że jeśli ktoś cierpi na nieuzasadnione wewnętrzne poczucie winy z powodu spożywania mięsa, to powinien przerzucić się na żółtka jaj… w efekcie z jeszcze większą korzyścią 😉

  16. Stasiu26 07.07.2013 13:09

    @Machiawelli
    Niepotrzebnie dodałeś ten “żart” w opisie punktu 9-go. Autorka nie próbuje przeciągnąć nas na jedyną słuszną, “zieloną” stronę mocy, tylko co według jej wiedzy jest dobre z produktów zwierzęcych i roślinnych. Powinno jej to nadawać wiarygodności, a nie być powodem do szydzenia – jak ktoś nie jest fanatykiem jakiejś jedynej słusznej ideologii to już trzeba się z niego nabijać ? :/

    Nie będę się aż tak dokładnie wypowiadał, nie ma czasu, tylko powiem, że:
    1) Lepszy cukier niż słodziki, dziadek dawał po 4 i 100 lat dożył. Tylko, że jeśli odrzuci się produkty pszeniczne i je mniej mięsa, to po prostu od cukru odrzuca. Nie chce go się.
    2) Jak chcecie, cała moja rodzina zauważyła po sobie, że jak nie jesz wcale chleba to jesteś zdrowszy, ale jak chcecie – polecam tylko tą książkę:
    http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/589777,buszujacy-w-pszenicy.html

    4) To co można teraz kupić to nie mleko. Pozostaje więc to migdałowe. Choć ja wychowałem się na przetworach z mleka od 2 krów krów, skubiących trawę na pobliskiej łące, ale teraz takiego nie znajdziesz.

    6) Lepiej mniej białka niż więcej. Po prostu lepiej się wtedy czuje. Ale nie wyrzekałbym się mięsa, choć to trudny temat – nie wiem czy to co kupuje w sklepie ciągle można nazwać mięsem.

    7) Soki wyciskane w wyciskarce mają prawie wszystkie mikroelementy, zostaje głównie ciężkostrawna celuloza. Ale faktycznie, błonnik jest niezbędny żeby spowolnić procesy trawienne i nie nadwyrężać trzustki – wszystko trzeba robić z głową.

    8) Domowy yoghurt robimy najlepiej z bakterii z jakiegoś drogiego yoghurtu i dobrego mleka. To tak jeśli ktoś chce mieć bakterie przebadane przez zaufane instytucje.

    10) Umiar. We wszystkim. Przede wszystkim nie przesadzać ze źródlaną. Właśnie dlatego taki Żywiec Zdrój jest dobry dla małych dzieci, bo ma śladowe ilości rozpuszczonych w nim soli. Dla dorosłego lepsza przegotowana kranówka.

  17. Hanah 07.07.2013 16:28

    żeby zostać w temacie:
    http://www.akademiawitalnosci.pl/kto-nas-zywi-i-pielegnuje/#more-1069
    oraz tablica produktów i firm należących do monsanto:
    http://www.akademiawitalnosci.pl/wp-content/uploads/2013/05/marki-nale%C5%BC%C4%85ce-do-Monsanto.jpg

    @Marlena
    bardzo fajna jest ta strona, dużo ciekawych artykułów. Polecam

  18. FreeG (korektor i moderator WM) 07.07.2013 16:33

    @Hanah

    cyt. “tablica produktów i firm należących do monsanto”

    A co znaczy “należących do Monsanto”? W jaki sposób? Co to za powiązanie?

  19. janpol 07.07.2013 16:42

    @FreeG (korektor i moderator WM) jakaś paranoja! Wynika z tego, że wszystkie największe koncerny światowe, producenci żywności i chemii gospodarczej nalezą do Monsanto. Komuś rozum odjęło a inni to rozpowszechniają, chyba że jest to celowe i cyniczne mieszanie w głowach ludzi aby ośmieszyć ich później.

  20. goldencja 08.07.2013 12:03

    Pewne trendy są promowane przez korporacje. Są jednak sugestie żywieniowe, które mogą zapobiec powstawaniu groźnych chorób i ułomności. Dorośli ludzie mogą sobie wybierać pokarm i ponosić tego konsekwencje. Należy jednak pamiętać o tym, że dzieci jeszcze budują swoje systemy wewnętrzne. Układ trawienny, tak jak odpornościowy, programuje się do przetwarzania różnych substancji i wydalania szkodliwych. Dzieci z nadmiarem konkretnego składnika w diecie zaprogramują się, by wolniej go wchłaniać. W dorosłym życiu, gdy ograniczą zjadanie tego składnika (np. do przyjętych norm), pojawią się w ich organizmie niedobory i zaburzenia. Dieta, tak jak realista napisał, to bardzo indywidualna sprawa. Piramida żywieniowa miała za zadanie wskazać ludziom “przeciętne normy”, a nie narzucić co mają i ile jeść. Dziś już wiemy, że kobiety, mężczyźni i dzieci mają różne potrzeby żywieniowe. Pracownik biurowy, fizyczny czy sportowiec, również. Do tego indywidualne choroby i rozmaite leki (np. antybiotyki) poróżniają nasze potrzeby jeszcze bardziej. Nie ma jednej diety dobrej dla wszystkich. Każdy powinien sam znaleźć równowagę. Tylko bez długoterminowych, często powtarzanych badań, jest mało prawdopodobne, by ktoś intuicyjnie wybrał najlepszą dla siebie dietę. Konsekwencje niedoborów lub nadmiarów różnych składników mogą pojawiać się dopiero po kilkunastu latach, a w skrajnych przypadkach w kolejnych pokoleniach. Biorąc pod uwagę ilość chorób występujących dziś w naszej populacji można śmiało powiedzieć, że nasze społeczeństwo idzie złą drogą żywieniową. Nie sądzę, by tego powodem była “piramida żywieniowa”. Kiedyś jedzenie ludzi nie miało w składzie chemii, tylko naturalnie występujące bakterie, które pomagały to jedzenie trawić. Teraz mamy mleko bez bakterii i coraz więcej osób cierpiących na alergię na mleko i produkty z niego. Jako dzieci nie pili naturalnego mleka, w wyniku czego ich organizmy nie przyswoiły bakterii, które mogły “nauczyć” trawić mleko florę bakteryjną. Przykładów jest wiele. Podejrzewam jednak, że każdy jest ich świadomy.

  21. Gregor 08.07.2013 12:44

    Homogenizacja: wartości, tego w co się wierzy, tego co się jada, tego co się czyni. Wynika ona z wszechobecnego trednu naszych czasów do relatywizacji. Pozorna wolność w nieograniczonym doborze składników. Nie ważne czy zdrowych, ważne że smakujących i przynoszących tego czy innego rodzaju podniety. Tak, tak: banany już nie rosną na drzewach tylko w sklepie. Już nie my zadajemy sobie trud aby zabić zwierzę, które następnie zostanie przyrządzone. Nie my zmywamy krew z obryzganych rąk, nie my odzielamy głowę i wnętrzności od reszty aby rzucić je wygłodniałym psom – naszym wiernym towarzyszom. Rzadko który z nas pochyla się nad marchewką aby ją wyciągnąć z gleby. Ten naturalny świat jest już dla nas oddzielony foliowym workiem i chłodem zamrażarki zamiast strzępów uczuć śmiertelnie wystraszonego zwierzęcego serca, zaraz po świście siekiery. Ten rozdział nie oznacza jednak, że pożywienie naprawdę powstaje w foliowych workach. Tak łatwo się pomylić i uznać nieprawdziwy świat za jedyny możliwy, tak łatwo założyć foliowy worek na swoje otumanione oczy aby w pewnym momencie dać się samemu gładko włożyć do zamrażarki.

  22. janpol 08.07.2013 13:14

    Ludziska kochane!!! Wszystko już było! Warto studiować historię, w tym historię kultury, czyli to co nam “nowocześni edukatorzy” ograniczają, bo wtedy łatwiej “wciskać ciemnotę”! Całe nasze życie, włączając nawet znaną nam historię wszechświata, reguluje prawda, którą Fredro ujął w powiedzeniu: “znaj proporcję, mocium panie”. Wszystko co nas otacza jest temu poddane. Za mało wody źle, za dużo – śmierć, za mało promieniowania em źle, za dużo – śmierć, za niska temperatura śmierć, za duża śmierć, za mało kasy źle, za dużo – też źle (naprawdę, zastanówcie się) itd., itp. Oczywiście dotyczy to też tego co i W JAKICH ILOŚCIACH jemy, włączając w to słynne “trucizny” jak cukier, sól, cholesterol czy glutaminian sodu. Człowiek ma (podobno 😉 ) rozum i wolną wolę, czasem jest tylko problem z używaniem onych dóbr…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.