Prawdziwe przyczyny chorób serca

Opublikowano: 08.03.2012 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 4038

My, lekarze, po tym, jak już mamy za sobą lata praktyki, wiedzę i uznanie, częstokroć obrastamy w tak wielkie Ego, że z trudem przychodzi nam przyznać, że się myliliśmy. A trzeba to zrobić. Niczym nie przymuszony, ja osobiście przyznaję, że nie miałem racji. Jako kardiolog z 25-letnią praktyką w zawodzie, który wykonał ponad 5000 operacji na otwartym sercu, dzisiaj muszę oddać sprawiedliwość temu, co uważałem za błędne, w oparciu o fakty medyczne i naukowe.

Przez wiele lat uprawiałem swój zawód przy współpracy z innymi ważnymi lekarzami, jakich tytułowano “autorytetami w dziedzinie wydawania opinii”. Bombardowani byliśmy literaturą naukową, uczestniczyliśmy wciąż w różnych seminariach naukowych, w wyniku czego, my, twórcy powszechnych opinii, twierdziliśmy, że choroby serca biorą się po prostu z faktu nadmiernej ilości cholesterolu we krwi.

Jedyną akceptowalną terapią, jaka wchodziła w grę, było wypisywanie medykamentów w celu obniżenia poziomu cholesterolu i dieta, polegająca na wielkim ograniczeniu przyjmowania tłuszczów. Ta dieta miała oczywiście, tak uważaliśmy, obniżyć poziom cholesterolu i zapobiegać chorobom serca. Odstępstwa od tych zaleceń zwykliśmy uważać za herezję, która mogłaby doprowadzić do możliwego przyjęcia złego modelu leczenia.

Ale to w ogóle nie działa!

Tych zaleceń dłużej nie da się bronić ani naukowo ani tym bardziej będąc w zgodzie z własnym sumieniem. Odkrycie sprzed kilku lat, że stan zapalny ściany arterii jest prawdziwą przyczyną chorób serca powoli przekształciło się w zmianę paradygmatu, jak należy leczyć choroby serca i inne chroniczne dolegliwości.

Od dawna utrwalone w nauce zalecenia dietetyczne doprowadziły do stworzenia epidemii otyłości i cukrzycy, a konsekwencje tego przyćmiewają inne historyczne plagi w porównaniu skali śmiertelności, ludzkich cierpień i tragicznych skutków gospodarczych.

Pomimo, że 25% populacji zażywa kosztowne lekarstwa statyczne i mimo tego, że udało nam się zmniejszyć zawartość tłuszczów w naszych dietach, w tym roku od chorób serca umrze więcej amerykanów niż w latach ubiegłych.

Statystyki American Heart Association przedstawiają dane, że 75 milionów amerykanów obecnie cierpi na różne choroby serca, że mamy 20 milionów cukrzyków, a 57 milionów ma stan przedcukrzycowy. Te powikłania dotykają z każdym rokiem coraz młodsze jednostki.

Mówiąc po prostu, bez istnienia w organizmie stanu zapalnego, nie ma sposobu, aby cholesterol odkładał się w ścianach naczyń krwionośnych i powodował chorobę serca, a następnie zawał. Bez zaistnienia stanu zapalnego, cholesterol swobodnie przepływałby przez organizm tak, jak to wymyśliła natura. To właśnie stan zapalny powoduje, że cholesterol zostaje zatrzymany w organizmie.

Stan zapalny nie jest czymś skomplikowanym, to po prostu naturalny sposób obrony twojego ciała przed obcym najeźdźcą, jak bakteria, toksyna czy wirus. Cykl stanu zapalnego jest doskonały w chronieniu twego ciała przed tymi obcymi bakteriami czy wirusami. Jednakże, jeżeli chronicznie wystawiamy nasze organizmy na wywołanie szkody przez toksyny albo pokarmy, to inna sprawa, bo ciało ludzkie nie zostało zaprojektowane tak, aby reagować na coś, co nazwać można chronicznym stanem zapalnym. Nieustanny stan zapalny jest w takim samym stopniu szkodliwy, jak ostry, ale rzadki stan zapalny jest dla organizmu ludzkiego korzystny.

Czy więc myślący człowiek dobrowolnie wystawiałby się na powtarzalne szkody wywoływane pokarmem czy innymi substancjami, gdyby wiedział o tym, że wywołują one szkody dla ciała? No może palacze, ale chociaż robią to z własnego wyboru.

Reszta z nas zwyczajnie poszła za głosem rekomendowanej przez mainstream diety, która ma mieć mały poziom zawartości tłuszczów, a wysoką zawartość tłuszczów wielonienasyconych oraz węglowodanów, nie wiedząc, że to spowoduje wielokrotne przysporzenie szkody naszemu krwiobiegowi. Ten stan ciągłego szkodzenia samemu sobie tworzy chroniczny stan zapalny prowadzący do chorób serca, zawału, cukrzycy i otyłości.

Pozwólcie, że powtórzę: szkodzenie i stan zapalny w krwiobiegu jest wywołany przez dietę niskotłuszczową, jaka była przez lata rekomendowana przez medycynę mainstreamu.

Jacy są najwięksi winowajcy chronicznego stanu zapalnego? To dość proste, są to pokarmy zawierające w nadmiarze proste, wysoko przetworzone węglowodany (cukier, mąka i wszystkie produkty, jakie z nich się wytwarza) oraz nadmierne spożywanie olejów roślinnych omega-6, jak sojowy, kukurydziany i słonecznikowy, jakich wiele znaleźć można w przetworzonych pokarmach.

Wyobraźcie sobie tarcie sztywną szczotką po miękkiej skórze aż staje się zaczerwieniona i prawie krwawi. A róbcie to kilka razy dziennie przez pięć lat. Jeśli nawet zniósłbyś bolesne tarcie, to i tak doprowadzisz do krwawienia, stworzysz zakażone miejsce, które coraz bardziej będzie się jątrzyć przy każdej kolejnej próbie. To dobry przykład, żeby wyobrazić sobie proces powstawania stanu zapalnego, który może mieć miejsce w twoim ciele nawet w tej chwili.

Niezależnie od tego, gdzie ma miejsce proces tworzenia się stanu zapalnego, czy na zewnątrz czy w środku, ma on zawsze taki sam charakter. Miałem wgląd w wiele tysięcy naczyń krwionośnych. Zarażona chorobą arteria wygląda jak gdyby ktoś wziął szczotkę i tarł nią wiele razy jej ścianę. Kilka razy dziennie, dzień po dniu, pożywienie, jakie jemy, wyrządza małe szkody, ale zbierając to wszystko razem powoduje szkodę wielką, powoduje, że ciało reaguje wciąż i we właściwy naturalny sposób jak na stan zapalny.

Gdy będziemy delektować się zwodniczym smakiem słodkiej bułki, nasze ciała zareagują alarmująco, jak gdyby dostał się do nich obcy najeźdźca i ogłosił wojnę. Pożywienie napakowane cukrami i prostymi węglowodanami albo przetworzone z użyciem olejów omega-6 z długich półek sklepowych było filarem diety Amerykanów przez 60 lat. Takie pożywienie powolutku zatruło każdego. W jaki sposób zjedzenie zwykłej słodkiej bułki może doprowadzić do wytworzenia kaskady stanów zapalnych i do choroby?

Gdy wyobrazisz sobie wylanie syropu na klawiaturę, będziesz miał obraz tego, co dzieje się wewnątrz komórki. Gdy spożywamy proste węglowodany takie, jak cukier, poziom cukru we krwi gwałtownie rośnie. W odpowiedzi, twoja trzustka wydziela insulinę, której zasadniczym celem jest wprowadzić cukier do każdej komórki, gdzie jest on składowany na potrzeby energetyczne. Jeśli komórka jest pełna i nie potrzebuje glukozy, dostawa jest odrzucana, aby uniknąć możliwości zapchania zakładu przetwórczego. Gdy wasze napełnione komórki odrzucą dodatkową glukozę, rośnie poziom cukru we krwi wytwarzając przez to jeszcze więcej insuliny, a glukoza zamieniana jest w odłożony tłuszcz.

Co to wszystko ma wspólnego ze stanem zapalnym? Poziom cukru we krwi jest kontrolowany w bardzo wąskim zakresie. Dodatkowe cząsteczki cukru przywierają do różnorodnych protein, co właśnie z kolei uszkadza ścianę naczynia krwionośnego. Takie powtarzające się uszkodzenia w naczyniach tworzą stan zapalny. Gdy gwałtownie podnosisz swój poziom cukru we krwi kilka razy dziennie, dzień za dniem, to dokładnie tak, jakbyś używał papieru ściernego wewnątrz delikatnej struktury naczyń krwionośnych.

Mimo że nie jesteś w stanie zaobserwować tego, niech wystarczy ci, że ja dam takie zapewnienie. Widziałem to w ponad 5000 przypadków u pacjentów poddanych operacji w przeciągu 25 lat, z których wszyscy mieli jeden wspólny mianownik – stan zapalny arterii.

Wróćmy do słodkiej bułki. Ten niewinnie wyglądający cukiereczek nie tylko zawiera cukry, ale wypieczono ją w jednym z wielu olejów omega-6, jak np. olej sojowy. Czipsy i frytki są nasączone olejem sojowym; przetworzone produkty spożywcze wytwarza się z użyciem olejów omega-6, żeby dłużej mogły stać na półkach. O ile omega-6 są składnikiem ważnym – są bowiem częścią błony przepuszczającej każdej komórki, a błona ta odpowiada za to co wchodzi i opuszcza komórkę – musi on być we właściwej równowadze z omega-3.

Jeśli zaburzamy równowagę poprzez spożywanie nadmiernych ilości omega-6, membrana komórkowa wytwarza chemikalia nazywane cytokinami, które bezpośrednio odpowiadają za powstanie stanu zapalnego.

Obecna promowana w mainstreamie amerykańska dieta wytworzyła ogromną nierównowagę pomiędzy tymi dwoma tłuszczami. Stosunek nierównowagi sięga od 15:1 do 30:1 na korzyść omega-6. A to straszliwie wielka ilość cytokin powodujących stan zapalny. W naszym obecnym środowisku żywieniowym stosunek 3:1 byłby optymalny i zdrowy.

Co gorsza, wzrost wagi ciała, jaki następuje na skutek jedzenia tych pokarmów powoduje, że powstają przeładowane tłuszczem komórki, które wypuszczają wielkie ilości chemikaliów służących powstaniu stanów zapalnych, co dodatkowo wpływa na szkody wywoływane przez wysoki poziom cukru we krwi. Proces, jaki zaczyna się od niewinnej słodkiej bułki zamienia się z upływem czasu w niebezpieczny cykl, który doprowadza do chorób serca, nadciśnienia, cukrzycy, wreszcie do Alzheimera, gdyż proces zapalny trwa nieprzerwanie.

Od tego się nie ucieknie, im więcej spożywamy pożywienia przygotowanego i przetworzonego, tym bardziej podsycamy stan zapalny, po trochu, dzień po dniu. Ludzkie ciało nie potrafi, ani też nie było zaprojektowane do tego, żeby spożywać żywność nasyconą cukrami i nasączoną olejami omega-6.

Jest tylko jeden sposób załagodzenia stanu zapalnego, jest nim powrót do żywności w stanie bliższym jej stanowi naturalnemu. Aby budować mięśnie, jedz więcej protein. Wybieraj węglowodany, jakie mają bardzo skomplikowaną strukturę, jak różnorodne owoce i warzywa. Drastycznie zmniejsz albo wyeliminuj przyczynę stanów zapalnych, tłuszcze omega-6, jak olej sojowy oraz żywność przetworzoną z ich udziałem. Jedna łyżeczka oleju kukurydzianego zawiera 7,280 mg omega-6; sojowego 6,940 mg. Zamiast nich, używaj oliwy albo masła.

Tłuszcze zwierzęce zawierają mniej niż 20 % omega-6 i są o wiele mniej prawdopodobną przyczyną stanów zapalnych niż rzekomo zdrowe oleje wielonienasycone. Zapomnijcie o „nauce”, jaką wtłaczano wam do głowy przez dziesięciolecia. Nie istnieje w ogóle taka nauka, która twierdzi, że sam tłuszcz nasycony powoduje choroby serca. Nauka, która twierdzi, że tłuszcz nasycony podnosi poziom cholesterolu we krwi jest również dosyć słaba. Odkąd dowiedzieliśmy się, że cholesterol nie jest przyczyną chorób serca, cała troska skupiona na tłuszczach nasyconych w ogóle wygląda na jakiś absurd.

Teoria cholesterolowa doprowadziła do powstania zaleceń beztłuszczowych lub niskotłuszczowych, które z kolei stworzyły warunki powstania typów pożywienia, jakie teraz stały się powodem istnej epidemii stanów zapalnych. Medycyna mainstreamowa popełniła straszny błąd, gdy doradzała ludziom unikać tłuszczów nasyconych na korzyść jedzenia o wysokim pułapie tłuszczów omega-6. Więc teraz mamy epidemię stanów zapalnych naczyń krwionośnych, co prowadzi do chorób serca i istnienia innych cichych zabójców.

Należy powrócić do typów posiłków, jakie dawała wam babcia, a nie tych, które dostawaliście od mamy, wracającej ze spożywczaka wypełnionego przetworzoną żywnością. Przez wyeliminowanie pokarmów wywołujących stany zapalne i przez dodanie zasadniczych składników żywieniowych ze świeżej nieprzetworzonej żywności, możecie odwrócić lata szkód wyrządzanych waszemu krwiobiegowi i całemu organizmowi przez spożywanie typowej amerykańskiej diety.

Autor: dr Dwight Lundell
Tłumaczenie: wMordechaj
Źródło oryginalne: www.thetruthseeker.co.uk
Źródło polskie: Stop Syjonizmowi

O AUTORZE

Dr Dwight Lundell był ostatnio Szefem Zespołu lekarzy oraz Szefem Chirurgii w Banner Heart Hospital, Mesa, AZ. Jego prywatna praktyka znajduje się w Cardiac Care Center was in Mesa, AZ. Ostatnio dr Lundell zostawił chirurgię na rzecz dietetycznego leczenia chorób serca. Jest założycielem Healthy Humans Foundation, która promuje zdrowie ludzkie poprzez pomoc dużym firmom w popieraniu dobrej kondycji pracowników. Jest również autorem książek “The Cure for Heart Disease” oraz “The Great Cholesterol Lie”.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

24 komentarze

  1. J-23 08.03.2012 10:05

    Czyli co? Codziennie jajecznica z pięciu jajek na przetopionej słonince?
    Mam obawy czy to przejdzie, od lat tego nie robiłem.

  2. Aaron Schwartzkopf 08.03.2012 12:49

    Od lat interesowałem się dietetyką i wpływem pokarmów na organizm ludzki i już dosyć dawno temu doszedłem do wniosku, że całe to chrzanienie o cholesterolu, to jedna wielka ściema. Również klasyczna, “akademicka” dietetyka jest IMHO stekiem wymysłów i bzdur z bardzo prostego powodu: nie jest oparta na rozumieniu naszej rzeczywistej, naturalnej fizjologii, a na mitach i stereotypach wypracowanych w toku “rozwoju” cywilizacji. Dla przykładu: dogmaty o konieczności regularnego spożywania posilków oraz “częściej a mniej” są przy bliższym przyjrzeniu się całkowicie sprzeczne z naturą. To zresztą temat na dłuższe opowiadanie…
    A co do chorób serca – nie od dzisiaj wiadomo, że tzw. “leki nowej generacji” nie służą do tego aby pacjenta wyleczyć, ale zeby go leczyć permanentnie, bo tylko wtedy jest zysk…

  3. kristofero 08.03.2012 15:51

    Gdyby tylko ludziska zechcieli znać prawdę…

    http://www.bioslone.pl – nic dodać, nic ująć

  4. MamDosc 08.03.2012 17:00

    To nie jest tak że oni o tym nie wiedzą-owszem wiedza doskonale co jest przyczyną chorób serca już w latach 60 przeprowadzono liczne badania które obaliły mit cholesterolu ( badano rozmaite diety ludności z różnych rejonów świata,i tak Masaje z Afryki są ludźmi mającymi najwyższy poziom cholesterolu na świecie – żywią się praktycznie tylko mlekiem i masłem krów żyjących w tamtym regionie – jedzą nieregularnie- często mają kilkudniowe lub więcej okresy głodu,dziennie przemierzają około 20 kilometrów szukając pastwisk .Ten lud nie wie co to choroba wieńcowa,zawał,udar,wylew . Takich populacji znalazło się kilka na świecie .Eskimosi,Lapończycy i inni . I co zrobiono ? Uznano badania za nieważne bo nie pokrywały się z naciskami koncernów spożywczych które już wtedy zaczynały kampanię steroli roślinnych- zbijaczy cholesterolu . Lekarze milczą na temat ilości ludzi którzy umierają w wyniku prawie całkowitego zbicia cholesterolu, który jest niezbędny w procesach elastyczności naczyń krwionośnych . Drugą sprawą jest wit C której norma spożycia oficjalnej medycyny jest na poziomie noworodka . Nie wspomnę juz o tym że np.każdy papieros by został zneutralizowany przez organizm potrzebuje 25miligramów wit C – palacz łatwo może to przeliczyć . Normę ustawiono prawie 100 lat temu tak że wzięto faceta ze szkorbutem na etapie wstępnego rozpadania się komórek( wypadanie zębów,krwawienie dziąseł,rany i niegojące się pęcherze,) i rozpoczęli podawanie mu wit C . Gdy facetowi się polepszyło w tym miejscu ustanowiono normę spożycia . Wniosek jest taki że wszyscy cierpimy na niedobór wit C i nasze żyły i komórki zaczynają się rozpadać .Gdy nie mają wit C zaczynają używać innego budulca w celu łatania mikro ranek w żyłach . I wtedy właśnie łapią cholesterol i tworzą blizny zmniejszające prześwit żył . Żeby było trudniej to medyczna wit C niewiele pomoże . Człowiek jako żywy organizm żywiący się przez większość swego czasu na ziemi owocami,roślinami,mięsem nie toleruje i bardzo trudno przyswaja chemiczne związki witaminowe . Wit C by została odkodowana przez nasz organizm w 100% potrzebuje bioflawonoidów a te występują tylko w przyrodzie . Człowiek sam odgrodził się od natury i zawierzył mordercom w białych fartuchach ,którzy tańczą w takt wszelakich koncernów . Pozdrawiam .

  5. senseimarcel 08.03.2012 17:10

    Polecam poczytać między innymi o diecie Jana Kwaśniewskiego. Tłuszcze dla ciała i cholesterol dla umysłu. Najstarsze wskazówki na temat właściwej diety można znaleźć w Biblii. Wystarczy stosować dietę kapłańską a o jakichkolwiek chorobach możemy zapomnieć. Wypróbowane przez pokolenia i działa na 100%.

  6. MamDosc 08.03.2012 18:29

    Nie ma czegoś takiego jak dieta . Dieta z założenia to okres przejściowy a tu chodzi o zmianę całego systemu żywienia na resztę życia . Każdy człowiek ma własny system żywienia (Dieta J.Kwaśniewskiegi na pewno nie jest dietą dla wegetarian i nawet dla mnie (mięso jadam raz na 2-3 tyg ). Ludzie mają różne grupy krwi i zgodnie z medycyną chińską ich trawieniem żądzą różne żywioły .Coś co dla jednego będzie zbawieniem – drugiego położy na łopatki w kilka tygodni . Nie ma tu reguły – jedno jest pewne żywność to jest pokarm żywy czyli niegotowane warzywa i owoce , żywe mleko niepasteryzowane ,zioła,orzechy i kasze . Mięso czyste i pewne . Ja wybrałem świadomie (zapewne pryskane owoce i warzywa) niż nastrzykiwane mięso . Mam nadzieję że owoc jeszcze w jakiś sposób walczy z toksynami bo martwy kawał antybiotycznej wołowiny już raczej nie.

  7. senseimarcel 08.03.2012 18:41

    Dieta to sposób odżywiania, nie wiem skąd przyszło ci do głowy że to okres przejściowy.

  8. rayX 08.03.2012 18:49

    Jest cos takiego jak dieta(dietetyka) i jest to nic innego jak ogolnie rzecz ujmujac – sposob odzywiania sie. Przez durne kolorowe bulwarowki wiekszosci ludzi wydaje sie, ze dieta jest sposob odzywiania sie by schudnac. Sposob odzywiania sie polega na dostosowaniu posilkow do typu budowy ciala i dziennego zapotrzebowania energetycznego. Co do zwiazku morfologii z dietetyka trzeba by zajrzec w staroazjatyckie dziela.

    Co do diety kwasniewskigo, to bym wstrzymal konie, bo znam osoby, ktore po tej kuracji mialy bardzo otluszczona watrobe, mimo tego ze stracily na wadze.

    Nie ma jedynego, cudownego sposobu odzywiania sie dla wszystkich. Trzeba nauczyc sie obserwowac swoje cialo, by moc je w pelni zrozumiec i zaspokajac wlasciwie jego potrzeby.

  9. MamDosc 08.03.2012 20:59

    Dieta- ograniczenie lub całkowite zaprzestanie spożywania niektórych produktów i jedzenie (zazwyczaj z powodów zdrowotnych) żywności zaleconej przez lekarza,dobranej do konkretnego schorzenia.
    Charakterystyczny sposób odżywiania związany np. z rejonem świata (dieta śródziemnomorska) lub wyborem określonych pokarmów w celu osiągnięcia pożądanego efektu, np. odchudzenia się (dieta małosolna, dieta jarska, dieta beztłuszczowa itp.).
    Świadczenie finansowe wypłacane pracownikowi na pokrycie kosztów podróży służbowej.
    Wynagrodzenie płacone osobom pełniącym specjalne obowiązki (np. dieta poselska).- Dlatego uważam że to słowo jest mało związane z przebudowaniem własnego życia i ciała .
    Fizycy już dziś zaczynają być zgodni że jedząc spożywamy informacje-coś jak kod naprawczy naszego avatara . Żywe jedzenie kod naprawczy-martwe świństwo = mutacje i niewłaściwy podział komórek . Zaczęto się zastanawiać czym jest ta informacja i jak jest przenoszona . Okazało się że jest to światło . Zataczamy koło . Rośliny żywią się światłem,zwierzęta żywią się roślinami – my zjadamy te informacje końcowe . Witaminy i cała reszta kaloryczno- białkowych historii samo w sobie nie zrobi porządku w ciele . 30lat i zaczynają się pierwsze problemy . Wiele jest takich dziwnych spraw,a człowiek jest dopiero na samym początku ich poznawania . Rozmaite elity i religie albo palą całe zbiory (biblioteka aleksandryjska)albo wyżynają wszystkich ludzi którzy przez obcowanie z przyroda posiadają wiedzę przerastającą współczesnego człowieka .
    Ostatnio czytałem jak rosyjscy naukowcy na początku wieku zastanawiali się dlaczego konie które pracowały w kopalni tak szybko padały . Wiązano to z brakiem tlenu i wrodzoną wolnością tych zwierząt . Jeden z naukowców wpadł na pomysł by koń robił to samo co pod ziemią na powierzchni . Konie miały specjalne worki na głowach chroniące je przed pyłem i ciągały wagoniki z rudą. Okazało się że koń padł po takim samym czasie jak ten w kopalni .Gdy ściągnięto worek z głowy konia i jeszcze raz przeprowadzono doświadczenie -koń żył w zdrowiu normalnie . Co takiego się działo- tlen przechodzi przez tkaninę ,dwutlenek węgla tez swobodnie opuszczał worek . Co jeszcze jest w powietrzu ? Składowa gazów to wiemy,ale to koń miał .Zagadka . rayX- w pełni się zgadzam.

  10. Raptor 08.03.2012 22:16

    @MamDosc
    Ależ nie wymyślajmy nowych znaczeń słów. Wystarczy skorzystać ze słownika j. polskiego: http://www.sjp.pl/dieta

    Dieta – sposób odżywiania się.
    To jest jedyne poprawne, historyczne znaczenie tego słowa w odniesieniu do odżywiania się 😉
    Pozdro.

  11. Il 08.03.2012 22:52

    ” … i gdybyś różnego rodzaju diety stosował,
    mądrości różnakie wypisywał,
    a miłości byś nie miał,
    byłbyś niczym miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący …z chorym sercem.”

  12. mr_craftsman 09.03.2012 01:01

    @ J-23

    po prostu nie histeryzować na widok masła czy smalcu ;p

    unikać należy przede wszystkim tzw “tłuszczów roślinnych utwardzonych”. czyli rozmaitych margaryn i podobnych – obecne w prawie każdym sklepowym wypieku, słodyczach często także innych przetworach.
    lepiej zjeść kawałek klasycznego polskiego tortu ciężkiego od masła, niż “dietetyczne” ciastka robione na utwardzanym oleju palmowym.

    zawsze uważałem osoby panicznie unikające masła czy tłustego mleka za głupich histeryków. wychodzi na moje ;>

  13. dona 09.03.2012 11:18

    “Powinno się jeść, tak jak się oddycha” – pomyślcie nad tym cytatem z książki W. Megre 🙂

  14. MamDosc 09.03.2012 13:21

    @Il- Dobre,Dobre ….Miodu mu polać:)

  15. adambiernacki 09.03.2012 15:56

    Cordia Salicifolia

  16. Natasha 09.03.2012 19:17

    Dla tych co radza sobie z angielskim polecam “Nourishing Traditions” Sally Fallon. Nie wiem czy jest polskie tlumaczenie tej ksiazki, ale warto sie tym zainteresowac. Polecam tez strone internetowa Weston Price Foundation:
    http://www.westonaprice.org/

    Od lat uzywam domowego smalcu i sklarowanego masla, ktore swietnie nadaje sie do wielu potraw. Ayurveda okresla je jako zloty eliksir zycia, ktory zapobiega chorobom serca.

    J-23
    Jajka na slonince so dobre, jeszcze lepsze na boczku, a super na sklarowanym masle. Przejdzie, przejdzie, nadrob zaleglosci 🙂 Jest tylko jedna zasada: produkty od gospodarza (jesli jest taka mozliwosc) a nie sklepowe. Wazne jest tez aby jesc sezonowo i lokalne. Domowa kiszona kapusta jest o wiele lepsza niz pomarancze z Florydy, ktore sa kolorowane, aby sie dobrze sprzedawaly.

    mr_craftsam:
    mowiac krotko, zgadzam sie z Toba kompletnie.

    Zyje w kraju grubaskow, ktorzy nie moga sie nadziwic, ze mozna spozywac tluszcze i byc szczuplym. Warunkiem sa naturalne tluszcze, a nie oleje ‘roslinne’ czy jak im tam….
    Polecam olej kokosowy, nie wiem tylko, czy jest dostepny w Polsce. Panowie, bo widze, ze jest Was tutaj wiekszosc podpowiedzcie swoim paniom, ze jest to tez doskonaly srodek do pielegnacji skory i wlosow, o wiele lepszy od tych kosztownych swinstw.

    W supermarkecie kupuje papier toaletowy i chusteczki higieniczne i zagladam tam raz na miesiac, chociaz mam taki jeden niemalze pod nosem.

  17. Gylhyrst 09.03.2012 20:55

    Tak się składa, że pracowałem w Niemczech wiele lat jako pracownik sezonowy przy “produkcji” ogórków. Robota bardzo niewdzięczna, wolałem pracę w USA u Żyda na budowie czy w UK na magazynie, gorsza od niej to chyba tylko zbieranie truskawek “na akord”. Ale przejdźmy do rzeczy.
    Pracowałem na “ekologicznej” farmie produkującej “ekologiczne” warzywa, ale wiem jak to wygląda od środka – na pewno wielu z Was również. Jeśli nie, już piszę w czym rzecz.
    Każdemu z nas ekologiczna żywność kojarzy się z podlewaną z konewki źródlaną wodą roślinką z matki prababki (a przynajmniej mnie się tak wydaje) pełną witamin i odżywczych kizimizi, którą można bez strachu dać dzieciom do chrupania.
    “Produkcja ekologiczna” ma więc wiele znaczeń, a wiele z nich nie ma niczego wspólnego z “ekologiczna”, za to wiele z “produkcja”.
    W przypadku suszy, przez kanały nawadniające pompowane było tysiące litrów roztworu, zawierającego “lekarstwa” na przeróżne ogórkowe choroby, sprawiające, że warzywa miały odpowiedni kolor, odpowiednią wielkość, odpowiednią krzywiznę, liście miały odpowiedni kolor, itp itd. W końcu każdy z nas przywykł do tego, że jadąc na “fliku” (traktor z dospawanymi “skrzydłami”, na których taśmy transportowały zebrane warzywa na przyczepę) gdy przejeżdża obok nas inny traktor opryskując pole chemikaliami po prostu zatykamy układ oddechowy czym się da i jedziemy dalej, bo euro ważniejsze niż złoty a w PL nie zarobimy tego co tu – spróbujcie wyżyć za 1500 z 1 pensji z dzieckiem i dojazdem do pracy kilkadziesiąt km w PL 😉 każda godzina czyli niecałe 4 euro (! 🙁 ) było na wagę złota, a potrafiło być tych godzin 15 dziennie (+ 2 godziny dojazdu w obie strony oraz każde 5 minut – np. na nawrót traktora na końcu pola – odliczane od przepracowanych). Chemikalia jakie pompowano i jakimi opryskiwano pola (a pompowano codziennie a opryski uskuteczniano 1-2 razy na tydzień) dają do myślenia, ponieważ wyjściowym produktem była EKOLOGICZNA żywność. Ile osób wymiotowało mając styczność z opryskami gdzie maszyna opryskująca przejechała 5 m od nich, tego nie zliczy nawet Euklides.
    Gdzie trafiała ta żywność? (podobnie marchewka, papryka itp) – ano do wielkich sieci sklepów oraz sprzedawana była w zagrodzie Bauera jako ekologiczna, po którą dziennie przybywały dziesiątki lub setki kupców.
    Po ostatnich aferach solnych i innych uważam, że lepiej wydać te kilka złotych więcej i nie kupić sobie czwartego piwa na piątkowy wieczór, niż dawać rodzinie do jedzenia to g…. jakie można kupić w supermarkecie. Jeśli tylko jest możliwość (a wiem, że jej w wielu przypadkach nie ma – szczególnie w miastach) kupować produkty bezpośrednio u pewnego rolnika, tudzież z lokalnej rzeźni, albo prywatnych osób (mniam… jednocześnie przepraszam wszystkich wegetarian i wszystkich Was szanuję) ale nie zawsze “ekologiczne” znaczy to, co myślicie.
    Niech powyższy tekst da do myślenia, w jaki sposób nawet “ekologiczna” żywność ma niewiele wspólnego z porządną zdrową wyżerką.
    Jaki z tego wniosek? Ano taki, że kupując od nieznanych Sprzedawców żywność pochodzenia niewiadomojakiegoalepodobnoekologicznego nigdy nie wiadomo, co ona tak naprawdę zawiera.
    Idę robić sok z marchewki za 1,50 za kilo i tak się zastanawiam, czy będzie to to samo co sam dostawałem będąc brzdącem 20 lat temu czy też na końcowy produkt jest już jakaś chemiczna procedura i po prostu przetwarzam powolną truciznę? A może to paranoja?

  18. Natasha 09.03.2012 21:56

    Czy ktos zwrocil uwage na to ze w supermarketach na owocach nie ma muszek, nie mowiac juz o robalach? W wielu krajach warzywa i owoce sa napromieniowywane, zeby ‘zabic bakterie’. Robia to samo tez z przyprawami.

    Mam taki ‘glupi’ zwyczaj, ze zanim cos kupie to najpierw wacham i sprawdzam czy pachnie. Jesli nie, to odkladam, nawet gdy kupuje na targu.

    Kiedys mialam swoj ogrodek, bylo w nim wszystko. Dzieci rosly zdrowo i przychodzily do domu umorusane sokiem z truskawek zjedzonych prosto z krzaka razem z piachem. Sasiadka zakazala swoim dzieciom przychodzic do nas, bo wracaly z poplamionymi koszulkami. Nigdy nie wiedzialam co to jest chore dziecko, a antybiotyk jest u nas stworem obcym. Lecze swoja rodzine sama, jesli zachodzi taka koniecznosc.

  19. J-23 09.03.2012 22:39
  20. Il 10.03.2012 09:15

    Luuuudu
    mój Luuudu,
    co żeś Ty uczynił…

    mięso, smalec i masło (nawet te klarowane ayurwedyczne) i inne podobne mają w sobie nieodpowiednie geny i dlatego są szkodliwe dla organizmu ludzkiego.
    mięso i smalec mają geny śmierci. W czasie zabijania zwierzęcia w jego całym organiźmie powstają substancje stresotwórcze, agresjotwórcze itp Ludzie pracujący przy zabijaniu zwierząt mają obniżone moralność i etykę nie tylko wobec zwierząt ale również wobec innych ludzi. Im więcej zwierzożerstwa tym mniej zwykłej serdeczności międzyludzkiej a tym samym więcej chorób serca.

    Z masłem (czyli z przetworzonym mlekiem odzwierzęcym) podobnie. W nabiale są geny smutku, zniewolenia, osieracania i sztucznego rozmnażania (stąd u tych, którzy spożywają nabiał skłonności do zaniku zainteresowania się swoim potomstwem, do osieracania swojego potomstwa, do bezpłodności – z powodu inseminacyjnego rozmnażania krów oraz do poligamii – z powodu rozmnażania jednym bykiem rozpłodowym wielu krów). Czy krowy traktują nas jak swoje potomstwo czy jak zniewalaczy, którzy traktują je jak więźniów?
    Jak w tym wszystkim logicznie myśląc można mieć 100% zdrowe serce ?

  21. kikus 10.03.2012 17:17

    Czyli należy jeść wszystko z umiarem, a będzie się żyło dobrze. Nie chciałbym tu w żaden sposób wypowiadać się na temat prawdziwości przytoczonych w artykule tez, jednakże wydaje mi się uczciwym poinformować szanownych czytelników, że autor tego artykułu wielokrotnie stawał przed komisją dyscyplinarną w sprawach zaniedbań i nieprawidłowości w praktyce. Sprawy toczyły się przez blisko 10 lat by w końcu w 2008r odebrać panu Lundellowi licencję. pod podanym linkiem szczegóły: http://www.casewatch.org/board/med/lundell/order_2008.pdf

  22. Norbert 12.03.2012 14:00

    Ludzie proste jak drut 😉
    Jedzcie więcej żywności nieprzetworzonej tj. naturalnej ….
    Do obiadu minimum 2 surówki warzywne …. w ciągu dnia jakiś owoc
    Do tego dobry ole zimno-tłoczony (lniany, rydzowy, rzepakowy) ….
    Nie jeść przetworzonego sufu albo go jeść mniej (MC Syf , KFKurak i inne wynalazki)
    Na efekty nie trzeba długo czekać …..
    Żadne cuda

  23. marooned 12.03.2012 15:33

    Tak Ci się tylko wydaje Norbert. Kup dzisiaj prawdziwe warzywa i owoce na te surówki!!! Wszystko chodowane na pestycydach, pryskane i podlewane chemikaliami, a niektóre jeszcze modyfikowane genetycznie. Co Ci po takich surówkach!
    Odwróciliśmy się od natury, a ona się zaczyna mścić!!!! Daliśmy omamić się lekarzom (czyt. dystrybutorom leków) i naukowcom pracującym dla karteli spożywczo-farmaceutycznych!

  24. TomaszOzdowski 12.03.2012 23:05

    @ kikus – mój angielski aż tak dobry nie jest ale jak dla mnie wygląda to bardzo podobnie jak w przypadku Dr Ratha, którego też starano się zgnąbić za prawdy głoszone – takie informacje bardzo psują rynek syntetycznych leków BigFarmy

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.