Wybory – wybieramy my czy oni?

Opublikowano: 05.09.2011 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 2228

Od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej i kilku innych faktów historycznych (Republika Korsyki, próba reformy Rzeczpospolitej Obojga Narodów, powstanie USA), wraz z rozwojem oświeceniowych myśli (moim zdaniem najważniejsi to J. Locke i J.J. Rousseau) kiedy powstała idea republikańskiego państwa z demokratycznie wybieranymi władzami (z trójpodziałem tej władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą), obywatele tych państw (oczywiście świadomi i biorący aktywny udział w życiu politycznym) podzielili się, na razie głównie ze względu na pochodzenie i zajmowane dotąd pozycje społeczne, na lewicę i prawicę (nazwy chyba przypadkowe, pochodzące od miejsc zajmowanych w Stanach Generalnych, czyli poprzednika porewolucyjnego parlamentu francuskiego, przez zwolenników tradycji i monarchii (szlachta i duchowieństwo) – prawa (lepsza?) strona i wszystkich pozostałych, z których wywodzą się rewolucjoniści, czyli tzw. trzeci stan – lewa strona sali, wg miejsca zajmowanego przez króla). Wtedy lewica to był postęp i reformy, prawica to tradycja ale też wstecznictwo. Od tego czasu minęło już ok. 230 lat i wiele się zmieniło!

Dziś scena polityczna dzieli się na trzy części: lewica (najważniejsze są interesy grupowe i socjal), centrum (które z czasem oddzieliło się od lewicy, ze względu na zasadnicze różnice w poglądach na priorytety polityczne i dla którego najważniejsze jest prawo jednostki do wolności i godnego życia) oraz prawica (tradycja, wartości uniwersalne, wiara ojców, konserwatyzm itd.). O przynależności decydują tylko poglądy obywatela. Obywatele o takich samych lub podobnych poglądach i priorytetach politycznych łączą się w partie polityczne, ponieważ w ustroju demokratycznym tylko w ten sposób mogą liczyć na realny wpływ na współtworzenie władzy i kształtowanie rzeczywistości politycznej. Partie polityczne prezentują swoje programy a wyborcy decydują, która partia i którzy jej członkowie będą mogli zrealizować swój program, dla dobra wspólnego członków partii i wyborców.

POLITYKA I PARTIE POLITYCZNE – POTRZEBNE CZY NIE?

Mądrzy ludzie powiadają, że lepiej zająć się polityką i nie czekać aż polityka zajmie się nami. To prawda, bo niewielu z nas ma szansę bycia „ponad polityką”. Praktycznie tylko ci, których stać na „kupienie” sobie wystarczająco ważnych i wpływowych polityków i prawników. No może jeszcze ci, którym do życia niezbędny jest tylko karton i ławka w parku oraz wystarcza kasa ze sprzedanych puszek po napojach (ale nie zawsze, bo jednak takimi politycy też się czasem zajmują). Dlatego polityką trzeba się interesować i, w miarę chęci oraz możliwości, aktywnie uczestniczyć. Bo nikt nie wie lepiej od nas, co nam jest potrzebne. Działalność polityczna jest naturalną potrzebą ludzką i powinien zajmować się nią każdy, kto zauważy jakiś problem do rozwiązania, ma czas i możliwości oraz chce coś zrobić dla ogółu. Nie wolno dać sobie wmówić, że jest to nieuczciwe i niemoralne, bo polityka jest taka jak ludzie ją uprawiający a nie odwrotnie.

Sami w polityce znaczymy niewiele. Chyba, że zdecydujemy się na demonstracyjne akty takie jak samospalenie się Ryszarda Siwca i Jana Palacha. Ale nikogo do tego nie namawiam. Dlatego naturalne jest, że ludzie mający takie same poglądy i cele polityczne tworzą partie polityczne i razem działają w nich dla wspólnego dobra. Jest, moim zdaniem, oczywiste, że z czasem w partiach wyłaniają się liderzy, którzy są najskuteczniejsi w organizowaniu pracy partyjnej i dążeniu do wspólnych celów. Też oczywiste jest, że taka wspólnota interesów jest trwalsza i skuteczniejsza, jeżeli opiera się na wspólnych poglądach ideologicznych, bo nie podlega wahaniom nastrojów społecznych, cyklom koniunkturalnym, poglądom na szczegółowe rozwiązywanie problemów (chociaż może mieć wpływ na to, która frakcja i jaki lider w określonym czasie ma największe znaczenie w partii) itp. Dlatego w stabilnych i starych demokracjach największymi i najbardziej znaczącymi są właśnie partie ideologiczne (lewicowe, centrowe i prawicowe) z liderami i popierającymi ich grupami (tzw frakcje). Nie obserwujemy tam zbyt częstych zmian barw partyjnych i powstawania nowych partii tworzonych przez uciekinierów innej partii (chociaż zdarza się czasem, że jakaś frakcja, jeżeli jej poglądy i cele polityczne już wyraźnie są inne niż całości partii, tworzy nową partię, ale to chyba jasne i naturalne).

To zasadniczo odróżnia tamte partie od działających dziś w RP, składających się z bezideoologicznych „kolektywów kolesi”, których trzyma razem tylko wspólnota partykularnych interesów i poparcie „odpowiednich czynników”, ale też tylko do czasu, kiedy te interesy są realizowane. W przeciwnym razie nie ma problemu, aby przejść do konkurencji lub założyć własny „kolektyw kolesi”. Partie te mają prawo istnienia w zasadzie tylko dlatego, że wpisują się swoim działaniem w „zasadniczy nurt reformy nomemklaturowo-esbeckiej” (no może z wyjątkiem PiS-u, który deklaruje walkę z „esbeckim układem”, ale jakoś nie bardzo im ta walka wychodzi). Jeżeli nie, to nie istnieją w mediach, nie mają szans na „odpowiednie wsparcie” finansowe i organizacyjne i, co za tym idzie nie mają szans na przekroczenie 5% procentowego progu wyborczego.

CO SIĘ WYRABIAŁO W POLSCE W TRAKCIE TZW. TRANSFORMACJI?

Kilka faktów gospodarczych, politycznych i społecznych (np. przegrany wyścig na Księżyc i rosnące z czasem zapóźnienie technologiczne, niemożliwa do realizacji izolacja informacyjna, społeczne „ruchawki” np. w Polsce, uwikłanie się w niemożliwą do wygrania wojnę w Afganistanie itp., itd.) uświadomiło myślącej części sowieckiego politbiura, że utrzymanie sowieckiego bloku w dotychczasowym kształcie będzie w niedalekiej przyszłości niemożliwe. Ta „myśląca cześć” musiała trochę poczekać, aż „biologia” usunie im z drogi „twardogłowy beton” i przystąpiła do „reform”. Miały one polegać na pozorach pluralizmu politycznego (opozycja możliwa, ale pod pełną kontrolą) i gospodarczego (obcy kapitał i technologie, ale zarządy nasze), czyli coś podobnego do reform Denga w Chinach (jeden kraj dwa systemy). I od 1985 roku, pełną parą ruszyły prace przygotowujące „kadry partyjne” do kierowania np. przedsiębiorstwami w nowej rzeczywistości gospodarczej. Kiedy kadry i plany „reform” były gotowe należało zacząć wdrażać „pluralizm polityczny”. W Polsce skończyło się to „Okrągłym Stołem” (który, jak już dziś wiemy był tylko publicznym podpisaniem porozumienia z Magdalenki) i częściowo demokratycznymi wyborami z 4.6.1989r. Tu nastąpiły pewne fakty, które to, jak się początkowo wydawało potwierdzały przewidywania Wałęsy, że „komunie” się tylko wydaje, że panuje nad wszystkim, a on i tak to rozegra po swojemu, czyli wyniki wyborów (KO „Solidarność” zdobyła niemal 100% tego co mogła zdobyć), dużo szybszy niż planowano rozpad PZPR (Fiszbach jako „V-kolumna”), „zdrada” stronnictw sojuszniczych (ZSL i SD, brak poparcia dla „pierwszego demokratycznego” rządu Kiszczaka) itd. W innych krajach bloku sowieckiego też, jak się wydawało, sprawy wymknęły się spod kontroli „reformatorów” (np. rozpad ZSRR). Niestety nie doceniono siły i struktur organizacyjnych tajnych służb sowieckich i sojuszniczych. Dzięki nim doprowadzono „reformy” do końca (czyli przejęcie, na nowych zasadach prawnych, gospodarki przez dawną partyjną i bezpieczniacką nomenklaturę wraz z wpuszczeniem kapitału, niestety, jak się okazało, głównie spekulacyjnego i zainteresowanego przejęciem rynków PRL-owskich przedsiębiorstw w tym też banków).

Po umocnieniu się gospodarczo przyszedł czas na opanowanie „rozpasanej demokracji”, która to niekontrolowana, mogła doprowadzić do niepożądanych skutków np. obłożeniem nomenklaturowych spółek jakimś podatkiem na rzecz „budowy demokracji” czy nawet uchwaleniem prawa uniemożliwiającego robienie „dobrych interesów” (klinicznym przykładem i „dzwonkiem alarmowym” była uchwała o lustracji najwyższych stanowisk państwowych, która „o mały figiel” usunęła by z polityki wielu postaci ważnych dla „esbeckich reformatorów”). Zrobiono to przy okazji nowej konstytucji, kodeksu wyborczego i nowej ustawy o partiach politycznych (ordynacja proporcjonalna z progiem 5% i sposób finansowania partii, która wyraźnie faworyzuje duże partie, mogące wprowadzić swoich kandydatów do parlamentu, czyli mających poparcie dużych „kolektywów kolesi”, dobrze ustawionych w gospodarce i urzędach).

Należy też przypomnieć, że dla utrwalenia „osiągnięć” w gospodarce i polityce konieczne jest utrzymywanie możliwie dużej części społeczeństwa w przekonaniu, że nie ma możliwości wpływu na polityczną rzeczywistość a polityka to brudna i amoralna działalność, którą należy mijać z daleka i zostawić ją tym, którzy się na tym znają i to lubią. Tak na wszelki wypadek, bo przecież istnieją jednak jakieś tam mechanizmy demokratyczne, które umożliwiają teoretycznie wpływanie społeczeństwu na kształt władzy a kontrolowanie tych mechanizmów jest łatwiejsze i pewniejsze jeżeli dotyczy mniejszej liczby ew. wyborców. Zaangażowane w to jest niemałe grono pomagierów „esbeckich reformatorów”, zatrudnionych w różnych środkach masowej dezinformacji. Może nie byłby to „wielki” problem, gdyby tzw. elity władzy trochę mniej skupiały się na własnych interesach a bardziej dbały o dobro wspólne, ale jak pokazuje rzeczywistość, „ubekistan” traktuje ogół obywateli jako zło konieczne i podejrzany element, który należy spacyfikować, podobnie jak za poprzedniego ustroju, co jest niedopuszczalne i czas chyba najwyższy aby to zmienić!

CZY MAMY REALNY WPŁYW NA PRZYSZŁOŚĆ POLSKI?

Nadchodzące wybory parlamentarne, podobnie jak poprzednie, są dużą szansą na poprawę sytuacji obywateli RP, niestety dotychczas niewykorzystaną. Zostały przecież uruchomione mechanizmy demokratyczne, które umożliwiają skuteczny wpływ obywateli na kształt władzy. Trzeba je tylko zastosować! Mam pełną świadomość, że elity rządzące robią wszystko, aby zniechęcić nas do aktywnego uczestnictwa w życiu politycznym, ale nie musimy się temu poddawać. Dosyć już czekania, na to abyśmy byli traktowani we własnym kraju jak normalni, uczciwi i odpowiedzialni ludzie, a urzędy były miejscem, w którym się nam pomaga a nie miejscem pracy urzędnika.

Wszystkie dotychczasowe rządy i parlamenty przez 22 lata nie zmieniły nic w tej sprawie, więc chyba oczywiste, że nadzieje na zmiany przy dotychczasowym podejściu do wyborów będą płonne.

Istnieją trzy opcje oddawania głosów dla wyborców, którzy nie popierają rządzących partii.

1. Bojkot (nie chodzenie na wybory) to działanie na korzyść władzy, ponieważ zawsze może ogłosić, że ci co nie głosują, to ją popierają, w przeciwnym razie poszli by i zagłosowali przeciw. Poza tym jak mówi przysłowie: „nieobecni nie maja racji” i nie mają prawa dyskutować z wyborem innych. Bojkotujący nie osiągnęli dotychczas nic i nadal nic nie osiągną.

2. Głosowanie na którąś z partii obecnych w parlamencie też nic nie da, ponieważ każda z nich była u władzy i nic nie zmieniła w sprawie upodmiotowienia obywateli RP. Po 22 latach rządów kolejnych ekip nadal jesteśmy pariasami, „oszukańczymi” i opornymi dostarczycielami podatków dla władzy oraz „jeleniami” we własnym kraju a sporo z nas woli „być na cudzym” w innych krajach niż „na swoim”! Nie ma co liczyć, że jakaś „stara”, czy „nowa” koalicja czy rządząca partia coś zmieni, tym bardziej, że jak dotychczas nawet z obietnic wyborczych się nie wywiązywali (niezalezienie od tego czy nie chcieli (PO, SLD, PSL) czy nie potrafili (PiS)).

3. Głosowanie na jakąś „nową partię” (nową (?!!!) już wiemy, że nowe są tylko nazwy, ludzie jakby ci sami) też nic nie da, bo nawet jak przekroczą 5% próg to nie będą mieli szans na stworzenie rządu i zostaną „barwną opozycją” (Palikot, JKM – czyli może będzie weselej, ale na pewno nie lepiej). Nic nie wskazuje na to aby któreś z „nowych” ugrupowań zdołało zdobyć jakieś większe poparcie.

Czyli co można zrobić? Myślę, że trzeba zadziałać w sposób jakiego się nie spodziewają elity władzy i czego się obawiają. Pokazać im czarno na białym, że nie mają poparcia społecznego. Należy to zrobić w sposób legalny i zgodny z prawem. Wtedy nie będzie wątpliwości ani możliwości błędnych interpretacji. Jak to zrobić? Oczywiście pójść na wybory oraz zagłosować oddając głosy nieważne! Trzeba też zmobilizować możliwie największą liczbę niezadowolonych wyborców, aby przegłosować tzw. „twarde elektoraty” partii obecnych w parlamencie szacowane łącznie na jakieś 4-5 mln wyborców. Jest to możliwe przy frekwencji wyborczej ok. 60%, dlatego ważna jest mobilizacja elektoratu, który jest niezadowolony z dotychczasowych rządów i uświadomienie mu, że jest możliwość wyrażenia dezaprobaty poprzez oddawanie głosów nieważnych. Jeżeli głosy nieważne oddamy w ten sposób, że wyraźnie przekreślimy kartę do głosowania (można dopisać też co dusza zapragnie) i niezniszczoną wrzucimy do urny to taki głos będzie musiał być policzony i umieszczony w sprawozdaniu i nie będzie mógł być wykorzystany do fałszerstw tak jak np. czysta karta do głosowania (możemy to skontrolować po głosowaniu, bo wyniki głosowania, zgodnie z prawem muszą być wywieszone w lokalu wyborczym czyli z reguły najpóźniej ok. północy w dniu głosowania).

Co osiągniemy? Dużo, jeżeli głosów nieważnych będzie więcej niż 50%, co jest możliwe! Będzie to wyraźny sygnał, że władza w takim kształcie utraciła legitymizację i musi coś z tym zrobić! Jeżeli nic nie zrobi i będzie udawała, że nic się nie stało, przyjdzie czas na protesty i akty obywatelskiego nieposłuszeństwa a każde użycie środków przymusu do dławienia protestów będzie nielegalne. W tej sytuacji będzie czas i miejsce na szerokie konsultacje (może referendum?) jak wyobrażamy sobie Polskę w której chcielibyśmy żyć. Jakoś tam wybrany rząd i parlament będzie tylko mógł administrować krajem do czasów nowych wyborów, po koniecznych zmianach.

Jak mogłyby wyglądać owe zmiany? Tu przedstawię swoje poglądy na to. Oczywiście zmiana konstytucji i ustalenie jednego suwerena jakim są obywatele RP (nie posłowie, prezydent, premier, sędziowie, adwokaci, spółdzielcy itd. ew. ostatecznie obywatele RP – proszę niedowiarków o przestudiowanie orzecznictwa TK! Zawsze zwyciężał interes jakiejś grupy nad interesem ogółu obywateli). Zmiana ordynacji wyborczej na większościową w jednomandatowych okręgach wyborczych, bo tylko w ten sposób wyborcy mają szansę na wybór swoich przedstawicieli a nie przedstawicieli wyznaczonych przez „partyjnych wodzusiów” jak to jest dotychczas (oczywiście też wraz ze zmianami np. na podobne do brytyjskich, sposobu zgłaszania i rejestracji kandydatów i komitetów wyborczych). Zmiana ustawy o partiach politycznych i umożliwienie powstania partii ideologicznych jako podstawy systemu politycznego. I na koniec, sprawa, która bardzo leży mi na sercu, ustanowienie osobistej odpowiedzialności urzędników za podejmowane decyzje. Absolutnie konieczne reformy sądownictwa, szkolnictwa, lecznictwa i systemu podatkowego, można będzie zrobić po tych zmianach i w nowym parlamencie.

Autor: janpol
Dla “Wolnych Mediów”


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

22 komentarze

  1. hashi 05.09.2011 11:31

    Głosów nieważnych więcej niż 50%, ciężkie do wykonania, zważywszy na fakt że mamy dużo fanatyków partyjnych, których wykreowały media. Głosują tylko dlatego żeby druga partia nie wygrała. A świadomych wyborców jest bardzo niewielu. Osobiście raczej zagłosuję na Palikota, a gdy będzie dogrywka miedzy bandą czworga oddam głos nieważny.

  2. devilan1410 05.09.2011 12:03

    @hashi
    Jak masz głosować na Palikota, to lepiej już pójść w stronę JKM, myślę że mimo dwóch stron barykady, są w stanie się porozumieć w najważniejszych sprawach.

  3. Janusz Korczynski 05.09.2011 13:03

    Z artykułem zgadzam się tylko w części. Po pierwsze opisano tutaj podział na lewicę i prawicę jaki jest w Polsce, czyli nijaki, bo lewicy na arenie rządowej nie ma. A prawica wśród ideologicznych lewicowców nadal jest postrzegana jako wstecznictwo. Po drugie są partie, które startują w tych wyborach i są zupełnie nowe, nigdy u władzy nie były. W sumie to w tych wyborach taka wystartuje tylko jedna – Polska Partia Pracy – Sierpień 80. Partia lewicowo ideologiczna, stworzona właśnie przez obywateli, gdyż tam ciężko znaleźć właściciela przedsiębiorstwa, który mógłby bronić swoich wpływów. Zazwyczaj są tam zwykli pracownicy, np. ekspedientki ze sklepów, jak także studenci i ludzie wykształceni. Samooobrona również była takim tworem. Gdyby udało się zarejestrować KNP można uznać, że to kolejna partia, która nie była wcześniej u władzy (może po za JKMem).
    Skąd janpol wziąłeś informację, że centrum wydzieliło się od lewicy?

    Co do komentarzy,
    devilan1410 Jak to Palikot po przeciwnej stronie barykady? Przecież to prawicowiec gospodarczy. To, że jest za oddzieleniem państwa i kościoła nie świadczy o tym, że lewicowiec… Właśnie tutaj się ukazuje to mylenie w Polsce prawicy z lewicą. Nazywanie RP lewicą jest głębokim błędem, tak samo jak nazywanie lewicą SLD.

  4. JamiroQ 05.09.2011 13:48

    Dzielenie sceny politycznej na lewicę, prawicę i centrum nie ma najmniejszego sensu. “Prawicowy” PiS jest bardziej lewicowy od “lewicowego” SLD. Palikot jest indolentem, a JKM furiatem, chcącym strzelać do manifestujących górników.
    Oddanie nieważnego głosu to moim zdaniem naiwność. W odpowiednich warunkach można takie głosy “przekuć” na ważne (wtedy ma znaczenie podpis wyborcy na liście glosujących). Dlatego osobiście nie idę na wybory i tym samym nie daję nawet najmniejszej możliwości manipulacji moją kartą do głosowania. Przy frekwencji poniżej 45% “demokratyczne” wybory są farsą i tego dzisiejsza klasa polityczna boi się najbardziej. Widać to wyraźnie w mainstreamowych wypowiedziach dziennikarzy i polityków – wielka troska o frekwencję.
    Przy frekwencji poniżej 50%, mniejszość rządzi większością – to już nie demokracja!

  5. cezeter 05.09.2011 22:44

    A gdyby tak, zaznaczyć wszystkich kandydatów i dopisać jeszcze krótkie “sprzeciw”, wtedy manipulacja była by niemożliwa. Dobrze rozumuję?

  6. smierc 05.09.2011 23:45

    Bardzo złym i nie przemyślanym ruchem jest oddanie głosu nieważnego w wyborach .Jest to faktyczne głos sprzeciwu .Mimo to daje szansę na skuteczniejsze fałszowanie wyborów .Postawienie jednakowego krzyżyka by unieważnić głos na kandydata ,żaden problem i nie do udowodnienia .
    Rozwiązaniem na dobry protest jest adnotacja poza polami wyznaczonymi taka która mówi ze :—- nie znajduje kandydata na którego mógłbym glosować i pola przeznaczone do glosowania pozostawiam nie zapisane (puste) —.Takie działanie czyni glosowaniem głosem nie ważnym a jednocześnie jest potwierdzeniem na to ze nikt się nie dopuści ingerencji w twój głos ponieważ będą sprzeczne nie logiczne deklaracje .
    Większe znaczenie będzie miała w takiej sytuacji twoja deklaracja .
    Jeszce jedno .
    Konwencja o Ochronie Praw Człowieka w artykule 3 W prawie do wolnych wyborów mówi :
    Wysokie Układające się Strony
    zobowiązują się organizować
    w rozsądnych odstępach czasu wolne
    wybory oparte na tajnym głosowaniu, w
    warunkach zapewniających swobodę
    wyrażania opinii ludności w wyborze
    ciała ustawodawczego.
    Proszę mi wskazać MOJĄ zagwarantowaną tzw .–swobodę wyrażania opinii — gdzie na karcie do glosowania ,nie MA I NIE BĘDZIE na to przeznaczonej opcji do glosowaniu: że nie glosuję na NIKOGO. A przecież takie mam prawo.
    Co będzie zaskarżone .
    Witamy w polskiej demokracji wadliwej wycenionej na 48 miejsce na świecie ze wskaźnikiem wagi 7,05 na 10 możliwych .

  7. smierc 06.09.2011 00:00

    Uzupełnienie do mojego komentarza :Bardzo złym i nie przemyślanym ruchem jest oddanie głosu nieważnego w wyborach w sposobie zaproponowanym w artykule przez skreślenie wszystkich kandydatów.(coś się straciło wcześniej)

  8. smierc 06.09.2011 00:01

    Uzupełnienie do mojego komentarza :…w sposobie zaproponowanym w artykule przez skreślenie wszystkich kandydatów.(coś się straciło wcześniej)

  9. CD 06.09.2011 00:46

    Palikot tak naprawdę potrzebny jest PiS’owi by osłabić PO i SLD. Niestety, dzięki Palikotowi PiS wygra nadchodzące wybory. Co do artykułu to niestety, nawet 50% głosów nieważnych nic nie da. Media skomentują to tak, że karty były trochę inne niż rok temu, że niezbyt dokładnie tłumaczono jak skreślać i że za 4 lata, to się zrobi inaczej. Rozejdzie się po kościach i tyle. Dopiero głód zmusi ludzi by wyjść na ulice. Co można zrobić? Trzeba się zebrać do kupy i zacząć coś robić razem, wykorzystać fakt, że nas, niezadowolonych jest dużo. Trzeba się nawzajem wspierać, wspierać swoje biznesy, inicjatywy, pomagać sobie nawzajem.

  10. janpol 06.09.2011 04:02

    ~@Janusz Korczynski: W czasach przed rewolucją francuską, w ogóle nie używano terminu “centrum” chociaż pojawiali myśliciele, których zalicza się dziś do protoplastów liberalizmu (np. encyklopedyści), a wszyscy oni byli przedstawicielami, zwolennikami lub ideologami rewolucjonistów wywodzących się z “trzeciego stanu” czyli “lewicy” (aczkolwiek sami się tak nie określali. Te “podziały” to efekt późniejszej klasyfikacji).

    Co do podziału sceny politycznej w RP to chyba wyraźnie dałem do zrozumienia, że nie ma ona NIC WSPÓLNEGO z tym czym mamy do czynienia w krajach o ustabilizowanej demokracji i co mnie boli i co należałoby zmienić.

    W kwestii formy oddawania głosów nieważnych to oprócz wrzucania czystych i uszkodzonych (np. podartych) kart do głosowania do urny, każdy sposób wyraźnego zaznaczenia, że głos jest nieważny jest dobry bo taki głos BEZWZGLĘDNIE MUSI być policzony i umieszczony w sprawozdaniu. Obiekcje, że można fałszować głos przez dodanie krzyżyka są niepoważne (dobra nasza, zresztą!). Myślę, że pójdzie po “kanałach” zakaż takiego postępowania, jeżeli w ogóle w wyborach parlamentarnych ktoś odważy się fałszować wyniki wyborów.

    Przy 50% głosów nieważnych zapewniam, że NIKT NIE ODWAŻY się na takie komentarze jak dotychczas (np. że ludzie są za głupi, aby poprawnie wypełnić karty do głosowania). Myślę, że też dużym sukcesem, będzie wynik % lepszy niż partii, która wygra wybory (np. głosów nieważnych 38% – PO (PiS, SLD?) 37%). Będzie to również dobry pretekst do organizowania ew. protestów reprezentantów “największej partii” w RP.

  11. mr_craftsman 06.09.2011 04:13

    @ smierc – niestety zupełnie się mylisz w swej krytyce metody oddawania nieważnych głosów.
    nie ma znaczenia – czy zakreślimy wszystkie kratki, czy podopisujemy sobie np. tekst marsylianki. najlepiej zrobić i to i to.

    niestety nie chroni to zupełnie przed fałszerstwem – można go dokonać przy liczeniu głosów, przed liczeniem głosów – dosypać trochę właściwych kart.

    myślisz, że ktoś to tak naprawdę sprawdza, otwiera potem zapieczętowane pudła i sprawdza karty z zapisanym wynikiem ?
    albo sprawdza obecność i podpisy wyborców z tym, czy faktycznie głosowali ?

    tylko nie pójście na wybory może sprawić trudności fałszerzom z komisji – bo muszą podrobić twój podpis.

    jakimś rozwiazaniem było by zakładanie stowarzyszeń obywatelskich mężów zaufania i żądanie obecności przy pracach komisji, w razie wątpliwości – zgłaszanie podejrzeń nieprawidłowości i żądanie przeliczenia głosów.
    masowo.

  12. rebelia 06.09.2011 10:34

    Ja nie mam w czym wybierać. Wolę wybrać rodzaj broni do zwalczania uciążliwych, złodziejskich polityków.

  13. smierc 06.09.2011 10:51

    mr_craftsman dziekujeza kolejna opinie .Jest to kolejny dowód na to ze można sfałszować wyniki wyborów i fikcyjna demokracje łącznie z prawem .

  14. Foltynowicz Włodzimierz 06.09.2011 18:52

    @janpol
    Notka Pana ma niezły walor edukacyjno-informacyjny dla początkujących uczestników życia politycznego, którzy może w końcu zainteresują się wyborami. Pan ich jednak odstrasza od uczestnictwa w wyborach, bo doradza Pan: “Oczywiście pójść na wybory oraz zagłosować oddając głosy nieważne!”
    To oczywista destrukcja obywatelska Szanowny Panie, bo umożliwia wygranie wyborów owym “klikom partyjnym”, które Pan nie uznaje. Zadziwiająca logika naprawy życia politycznego w państwie?
    Pisze Pan jeszcze:
    “I na koniec, sprawa, która bardzo leży mi na sercu, ustanowienie osobistej odpowiedzialności urzędników za podejmowane decyzje. Absolutnie konieczne reformy sądownictwa, szkolnictwa, lecznictwa i systemu podatkowego, można będzie zrobić po tych zmianach i w nowym parlamencie.”
    Podejrzewam, że to co Pany leży na sercu leży również wielu Polakom, ale nie ma z Pana strony ani grama sugestii, jakie siły (siła) polityczne są zdolne te problemy rozwiązać? Albo jak takie sily stworzyc?
    Kolejny potok slow i tylko slow!

  15. janpol 07.09.2011 03:22

    Fałszowanie wyborów jest dziś trudniejsze niż się wydaje niektórym. Karty do głosowania są drukami ścisłego zarachowania i nie można ich tak sobie “dosypywać”. Sprawozdanie Obwodowej Komisji Wyborczej MUSI BYĆ udostępnione po głosowaniu w lokalu wyborczym i można go sobie obejrzeć oraz spisać wyniki (sfotografować, udostępnić w necie… Jak kto uparty i pracowity to może nawet obejść (objechać) wszystkie okoliczne lokale OKW i zrobić sobie zestawienie i porównać, wymienić z innymi dociekliwymi. Nie ma przeszkód, ani przeciwwskazań a WRĘCZ PRZECIWNIE).

    ~@Foltynowicz Włodzimierz: A jaką Pan ma propozycje? Wyraźnie przecież napisałem “Wszystkie dotychczasowe rządy i parlamenty przez 22 lata nie zmieniły nic w tej sprawie, więc chyba oczywiste, że nadzieje na zmiany przy dotychczasowym podejściu do wyborów będą płonne”. Uważam, że moja propozycja jest jak najbardziej konstruktywna i obywatelska, bo daje, jako jedyna i realna, szansę na szybkie i idące w pożądanym kierunku zmiany! A że będą musiały być wykonane przez dotychczasowe “kliki partyjne” to nic nie zmienia. Nie ma bowiem dowodów, że wśród parlamentarzystów (wszystkich zresztą partii) zupełny brak porządnych ludzi i dobrych polityków (uważam nawet, że wręcz przeciwnie!), którzy jednak dotychczas byli zdominowani przez “słusznych” i “wszechmocnych wodzusiów”. Uważa Pan, że jest jakaś REALNA i DOBRA alternatywa dla mojej propozycji? Proszę się podzielić! Ja miałem jeszcze kilka miesięcy temu nadzieję, że “uciekinierzy” z PiS i PO (wraz z ugrupowaniami pozaparlamentarnymi) stworzą, na co były szanse, jakąś prawdziwą partię chadecką, która miałaby możliwość wygrania wyborów, ale woleli ją zmarnować tworząc kolejny “kolektyw kolesi” udając jeszcze, że to niby Polska jest dla nich najważniejsza.

  16. Foltynowicz Włodzimierz 07.09.2011 11:40

    @janpol
    “Uważa Pan, że jest jakaś REALNA i DOBRA alternatywa dla mojej propozycji? Proszę się podzielić!”

    Moja propozycja to praca edukacyjna społeczeństwa na rzecz budowy społeczeństwa obywatelskiego, którego odtworzenie (po kataklizmach historycznych)zaniechano. Skrupulatnie zaś pielęgnuje się formę społeczeństwa socjalnego (roszczeniowego), które zamiast inicjatyw własnych oczekuje “dawstwa” od państwa. To klimat do tak powszechnego populizmu, który zdominował polska politykę.

    Oto moje refleksje na podstawie dwóch pytań:

    Ad.1 W jakim stopniu naród polski korzysta z konstytucyjnego prawa
    demokracji obywatelskiej?
    Odp. W stopniu niewystarczającym, bo w kampaniach wyborczych ulega populistycznej demagogii łatwowiernie dając posłuch obietnicom typu socjalistycznego, że państwo rozwiąże wszystkie ich problemy kiedy władzę zdobędą ubiegający się o nią kandydaci.
    Tak zbałamuceni ludzie oczekują od państwa rozwiązania wszystkich problemów bez refleksji, że wiele z nich powinni rozwiązać sami, co właśnie nazywa się obywatelskością postaw.

    Ad. 2. Czy osiągnięto w Polsce poziom świadomości obywatelskiej, która
    jednoznacznie kojarzy naród z państwem?
    Odp. Niewystarczająco, bo zaledwie w stopniu odpowiadającym frekwencjom wyborczym (40 – 50%). Ta część społeczeństwa nie biorąca udziału w konstytucyjnym prawie wyboru władz państwowych jest wyjałowiona z poczucia osobistego związku ze swoim państwem. Oznacza to, że ludzie ci – jako członkowie narodu – nie chcą współuczestniczyć z pozostałymi w odpowiedzialności dokonywania wyborów mających wpływ na losy państwa i całej wspólnoty narodowej. Z takich grup społecznych wywodzą się ludzie dezawuujący państwo polskie – czyli dobro wspólne całego narodu – wyzywająco demonstrując niechęć do tego państwa pod byle pretekstem. Wszystkie obowiązki wobec państwa traktują jako przymus zagrażający ich wolności.
    O takiej sytuacji Henryk Sienkiewicz powiedział: Biada narodom, które kochają więcej wolność niż ojczyznę!

    Jak więc widać dużo jeszcze trzeba włożyć pracy u podstaw aby naprawić wizerunek więzi narodu z państwem.

    Oto moja propozycja!
    Pozdrawiam

  17. Foltynowicz Włodzimierz 07.09.2011 13:04

    @realista
    Państwo to my !!!!

  18. jj44 07.09.2011 19:03

    Właśnie tak jak na razie, mamy prawa, tylko trzeba z nich korzystać, a problem w tym że mało komu chce się przeczesywać przez ten gąszcz przepisów.

  19. Raptor 07.09.2011 20:32

    Mało kto ma tyle wolnego czasu i taki pojemny mózg, żeby przez ten gąszcz przepisów przebrnąć bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym…

  20. janpol 08.09.2011 01:06

    ~@admin: taaak, też pamiętam te czasy kiedy R.Gawlik (być może też między innymi dzięki mojemu głosowi) z ostatniego miejsca wchodził do parlamentu… Ale mamy inne czasy. Oddawanie głosu na kogokolwiek z danej listy jest korzystne dla całej listy i kandydata z 1 miejsca. Dzięki metodzie d’Hondta i tak prawdopodobnie dostanie się do parlamentu wyznaczony “aparatczyk” (który zostanie np. szefem klubu parlamentarnego lub szefem jakiej komisji oraz zdominuje i tak jakiegoś szeregowego członka partii, nawet z dużym poparciem wyborców), razem z tym co dostał dużo głosów (czasem wystarczy tylko kilkaset głosów, a nie dostanie mandatu kandydat, który w danym okręgu zdobył nawet kilka tysięcy głosów, jeżeli jego partia nie przekroczy progu! Takie to mamy wybory i dlatego jestem za ordynacją większościową i okręgami jednomandatowymi).

    ~@realista: PKW nie bierze pod uwagę głosów nieważnych przy podziale mandatów. Czyli próg 5% liczy się dla głosów ważnych a oddawanie głosów nieważnych nie ma wpływu na podział mandatów. Ale nie o to chodzi w tej sprawie tylko o zademonstrowanie, że układ polityczny w dotychczasowym kształcie (niezależnie od tego kto i z jakiej partii na jakim stołku zasiądzie) NIE MA POPARCIA SPOŁECZNEGO! W tej sytuacji “nowy” rząd i “nowy” parlament (jakie niewątpliwie zostaną wybrane) BĘDZIE MUSIAŁ rozpocząć konsultacje jak społeczeństwo wyobraża sobie Polskę, jaki rząd i parlament uzyska poparcie i się do tych wyobrażeń zastosować. I w ten sposób skończyć z kłamstwami, cynizmem i obłudą. Uważam, że jest to najszybszy i najskuteczniejszy sposób osiągnięcia tego celu a na dodatek ZGODNY Z PRAWEM!

    ~@Foltynowicz Włodzimierz: w zasadzie się zgadzam co do zasady. Mam tylko “małe pytanko”: co się stało przez 22 lata (zdążyło wyrosnąć, dojrzeć i wykształcić się CAŁE NOWE POKOLENIE, liczące co najmniej ok. 3-5 mln ludzi!!!), że demokratyczne władze, które deklarują wspieranie “prac edukacyjnych społeczeństwa na rzecz budowy społeczeństwa obywatelskiego” nie osiągnęły na tym polu ŻADNYCH SUKCESÓW? Może jednak cele władzy nie do końca pokrywają się z poglądami tej części ogółu obywateli, która dla dobra wspólnego, chciała by społeczeństwa obywatelskiego? I to należy zmienić, podejmując tę jednorazową (mam nadzieję) akcje wyborczą, która ma na celu uświadomić “elitom władzy” że się NIE ZGADZAMY na to co było i jest!

  21. Fenix 19.08.2019 09:03

    Jeśli suweren ma wybierać ludzi do władzy i stanowienia prawa, to traci osobową niezależność , utraci władzę . Wybór jednego prawa , w jedności ludzi , wola ludzi dzielących władzę.

  22. Fenix 30.06.2021 10:15

    Wolą ludzi prawo wybrane , zwraca im władzę i wolność. Bezpośrednia władza ludzi odpowiedzialnych.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.