Podwójne życie

Opublikowano: 13.02.2016 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 1282

Kurialista z Sandomierza skarży się klerykowi: „Dzisiaj w gazetach piszą, że księża to dziecioroby lub pedofile albo pedały”. Jak jest naprawdę?

Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście 25 stycznia 2016 roku orzekł, że majątek po zmarłym rektorze Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu księdzu Waldemarze Irku odziedziczy jego sześcioletni syn Jakub. Siostrzenica ks. Irka i kuria metropolitalna zostały na lodzie – nie mają szans w apelacji. Ten opisywany w rozmaitych mediach proces emocjonował nie tylko zainteresowane strony. Z napływających do „FiM” sygnałów wynika, że sprawie uważnie przyglądały się kobiety pozostające w trwałych związkach z duchownymi. Parafianie ze wsi oraz małych miast zrozumieli, że inwestując w proboszcza, mogą przysporzyć majątku nie tyle Kościołowi, ale ukrywanemu potomstwu i rodzinie duchownego. Precedens zatrwożył również biskupów, bo oto jakaś słaba niewiasta sprzątnęła im sprzed nosa majątek o wartości około 2 mln zł. To ona okazała się być na prawie… Przypomnijmy, że ks. Irek był m.in. członkiem Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski, konsultorem Rady ds. Apostolstwa Świeckich i niemal pewnym kandydatem do sakry biskupiej. Dokończył życia w wieku 55 lat. Nagle, wskutek ataku serca po podróży służbowej do Watykanu. Kuria natychmiast położyła łapę na jego willi w Oławie. Kurialiści twierdzili, że zgodnie ze zwyczajami i testamentem zmarłego cały majątek musi pozostać w Kościele.

Zarządzona przez sąd ekshumacja zwłok i badania DNA rozwiały wątpliwości dotyczące ojcostwa, a rzekomy testament okazał się zbiorem niejasnych życzeń. Przykładowo: „Proszę, by [wykonawcy w osobach trzech księży – red.] sprawiedliwie rozdali dobra, które po mnie zostaną – pamiętając szczególnie o Mojej Mamie, oraz rozdając ludziom, o których wiecie, że byli bliscy mojemu sercu”. A po śmierci matki dopisał: „Proszę, by [ks. Ryszard Trzósło z diecezji legnickiej – red.] uczynił to, o co go prosiłem w sprawie rozdysponowania tego, co po mnie zostało”. Sąd uznał, że te „prośby” nie mają mocy prawnej, i nie uwzględnił ich przy rozstrzyganiu sprawy.

Proboszcz pewnej parafii w powiecie żnińskim (archidiecezja gnieźnieńska) żyje z urzędniczką, którą miejscowi nazywają „panną z pieskiem”. Relacjonuje: – Ludzie trochę się wkurzają, że kobieta potajemnie wizytuje księdza na plebanii, że wyjeżdżają wspólnie na urlopy, bawią się w nocnych klubach. Wierni puściliby mu sekscesy płazem, gdyby nie zawyżanie cen przy sprzedaży akcesoriów komunijnych. Pleban szantażuje rodziców, że jak kupią gdzie indziej, to on nie przyjmie od dzieci prezentu. W odwecie aktyw parafialny zawiadomił usłużnie kurię, że proboszcz łajdaczy się, więc żądają zmiany. Jeśli arcybiskup nie zareaguje, chcą nawet nagłośnić łajdactwa proboszcza w telewizji.

Ksiądz Krzysztof jest proboszczem atrakcyjnej finansowo parafii we wsi W., na tzw. ścianie wschodniej. Jego kilkunastoletni syn mieszka z matką w mieście, gdzie znajduje się siedziba diecezji. Kobieta ma staranne wykształcenie teologiczne zdobyte na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Chłopiec dobrze się uczy, ojciec prawie co wieczór przyjeżdża do domu i rano pędzi z powrotem do pracy… – wszystko jak w normalnej, zdrowej ideologicznie rodzinie.

Tak było do czasu, aż proboszcz dostał szału z chciwości. – Pobił młodego wikariusza za to, że za kościelną usługę nie wziął pieniędzy od wdowy z trójką dzieci. Nasz biskup jest kolegą proboszcza, więc karnie przeniósł wikarego do zabitej dechami dziury. Nie było tam dla niego najmarniejszego etatu katechety. A młodzież bardzo go lubiła. Przed kilkoma miesiącami przeniósł się do innej diecezji – mówi nauczycielka z W. – Na mszy pożegnalnej rozżalony szczerze powiedział, że „prostytutki pójdą do nieba, zaś księża będą smażyć się w piekle”. Raczej proroczo… Urzędniczka z gminy dodaje: – Proboszcz stracił kontakt z rzeczywistością. Moją koleżankę wypytywał przed ślubem, czy żyje w czystości. Tymczasem większość z nas wie, że ma własną rodzinę. Wygląda to więc tak, jakby złodziej pytał kogoś, czy kradnie. Plebania wypasiona niczym pałac, a mieszkający tam ksiądz emeryt ma dziuplę w piwnicy. Ale trzeba przyznać, że dba o zabezpieczenie pań, z którymi sypiał okazjonalnie. Jednej dał pracę w kancelarii cmentarza, innej kupił działkę budowlaną.

Narzeczona proboszcza z powiatu wałbrzyskiego (diec. świdnicka) urodziła mu dwójkę dzieci. Kobieta mieszka na osiedlu Nowy Otok w Oławie, więc kapłan musi tłuc się do niej z parafii prawie 120 km. Urzędował kiedyś znacznie bliżej, ale podpadł. Usiłował wymusić kosmiczną opłatę za ochrzczenie niemowlęcia, którego rodzice żyli bez zaświadczenia o ślubie kościelnym. Wybuchł skandal, biskup awansował podwładnego do parafii atrakcyjnej, ale od Oławy bardziej odległej. Przyjeżdża jednak do rodziny w każdej wolnej chwili. Spaceruje z partnerką i pociechami po osiedlu, trzymają się za ręce, wyglądają na szczęśliwych.

– Dwa lata temu dowiedziałem się, że moja żona utrzymuje kochanka. No cóż, w każdym małżeństwie może się to zdarzyć. Ale okazał się nim ksiądz Sebastian … (tu nazwisko kapłana z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej – red.). Jesteśmy już po rozwodzie. Próbowałem zapomnieć, ale nie jest łatwo. Chodzę do terapeuty. On mi radzi, żebym zrzucił z siebie ten ciężar. Mam wszystkie dowody zdrady. Między innymi nagranie rozmowy telefonicznej, w której ksiądz przyznaje się, że był kochankiem mojej eksmałżonki, dziesiątki billingów jej połączeń telefonicznych z parafią w G., kilka maili. Chcę przeprowadzić rozwód kościelny, czyli unieważnienie małżeństwa. W tej sytuacji musiałbym jednak wezwać księdza Sebastiana na świadka. Nie wiem, co robić – pyta nas pan Henryk (odpowiadamy w prywatnej korespondencji).

Anna, kosmetyczka ze Szczecina: – Zostałam sama z dzieckiem, ponieważ jego ojciec wyjechał na misję. Nie mam do siebie żalu, bo przecież wiedziałam, z kim się wiążę. Ale chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby czasem przysłał jakiś zasiłek lub prezent dla maluszka. A tu nic, zero kontaktów! Dowiedziałam się, że to była z jego strony ucieczka, a pomogli mu w niej przełożeni zakonni. Kogo mam ewentualnie ścigać o alimenty –papieża czy biskupa?

Mam i tak szczęście, że mieszkam w dużym mieście. Moja koleżanka z P. znalazła się w podobnej sytuacji z wikariuszem. Wieś nie daje jej żyć, więc będzie musiała stamtąd uciekać. Pani Marta miała w Lublinie dom i męża bez głowy do interesów. Gdy przed dwoma laty zmarł, okazało się, że zadłużenie ich rodzinnego biznesu przerasta wartość nieruchomości. Sprzedała dom, spłaciła wierzycieli i przeniosła się do siostry. Z rozrzewnieniem wspomina dobre czasy: – Jedno piętro wynajmowaliśmy na stancje dla studentek KUL. Mieszkały tam w oddzielnych pokojach cztery panienki; kuchnię i łazienkę miały wspólną. Wszystkie były autentycznymi lub przybranymi córkami… duchownych. Z różnych diecezji. Zaczęło się od przypadkowej rozmowy z proboszczem, że jego kolega chce umieścić „bratanicę” w dyskretnym lokum. Tak żeby mógł ją swobodnie odwiedzać. Często przyjeżdżał z „bratową”, spali w jednym pokoju. Po jakimś czasie zarezerwował go i opłacał, jak gdyby mieszkał na stałe. Dziewczyna skończyła studia i wyjechała, ale rozeszło się, chyba pocztą pantoflową, że można mi ufać, bo zawsze miałam pełne obłożenie. Nawet w miesiącach wakacyjnych. Nigdzie nie musiałam się ogłaszać, numer telefonu podawano sobie prawdopodobnie z rąk do rąk. W sumie przewinęło się przez mój dom dziesięć dziewczyn. Z ciekawości sprawdzałam w Internecie, kim są ich opiekunowie. Najwyższy rangą był kanclerz, a jeden był prorektorem seminarium duchownego. Bardzo kulturalni, opiekuńczy panowie. Złego słowa o żadnym nie powiem. Jak widać, hipokryzja kwitnie…

Autorstwo: Anna Tarczyńska
Źródło: FaktyiMity.pl


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. ZIWK 14.02.2016 09:20

    A co w tym dziwnego?
    Księża są normalnymi mężczyznami – też mają potrzeby rodzinne….
    A że celibat został na siłę wymyślony i wprowadzony to miało zapobiec takiej sytuacji, jak w Oławie, czyli wymykaniu się majątku z rąk kleru.
    Dodatkowo siłowe ukrywanie i tłumienie własnych potrzeb seksualnych sprzyja patologiom (homoseksualizm, pedofilia).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.