Najwyższa Bogini na mównicy

Opublikowano: 22.01.2015 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 680

Według popularnego biblijnego mitu zerwanie przez Ewę jabłka i spożycie go wspólnie z Adamem jest przyczyną „upadku ludzkości”. Ewa i jej partner, przyodziani jedynie w figowe listki, bez grosza przy duszy, zostali wypędzeni z Edenu. Jeszcze długo potem kobiety były pomawiane i obarczane winą za „całe zło” tego świata.

W rzeczywistości, opowieść o Edenie jest metaforą utraty przez ludzkość jej kreatywnej energii, odseparowania się od natury i stopniowego zacieśniania więzi ze światem materialnym. To właśnie oddzielenie człowieka od przyrody położyło grunt pod zniekształcone postrzeganie kobiety jako „ucieleśnienia zła”, które potem zakorzeniło się w wielu religiach i przetrwało do dziś.

Ruchy feministyczny i wegetariański, podobnie jak religia, zyskały poklask, przyjmując formę czegoś, co najwyraźniej ma więcej wspólnego z fundamentalizmem niż z grupą osób wyrażających opinie, będące odzwierciedleniem ich wyborów.

Interesujące, jak w wielu przypadkach oba te ruchy przeplatają się. Wiele dzisiejszych feministek zdaje się utożsamiać z założeniami wegetarianizmu, natomiast wiele wegetarianek podziela idee feminizmu. I feministki, i wegetarianki zyskały reputację pełnych jadu awanturnic, co niejednokrotnie zmusza przerażonych oponentów do wycofywania się z dalszej konfrontacji. Jeśli zwyczajna rozmowa wywołuje aż tak strachliwą reakcję wśród ich krytyków, to może należałoby się bliżej przyjrzeć motywom, jakie stoją u podstaw ruchu feministyczno-wegetariańskiego.

Często cytowane wyniki badań Daniela Yankelovicha z 1992 roku, zlecone przez czasopismo Vegetarian Times, pokazują, że z 12,4 miliona osób, które określają siebie mianem wegetarian, aż 68% stanowią kobiety.

W ciągu ostatnich kilku lat ruch feministyczno-wegetariański gwałtownie urósł w siłę. Jak wspomniano powyżej, każdy odwiedzający jedną z wielu stron lub forów poświęconych temu zagadnieniu, szybko zorientuje się, że większość dyskusji przesiąknięta jest pyszałkowatą złością. O ile, co zrozumiałe, nikt nie miałby ochoty na rozmowy o mięsie na portalach wegetariańskich, o tyle wiele prowadzonych przez mięsożerców stron jest opanowanych przez grupy wegetariańskich „krzykaczy”, wyrażających oburzenie z powodu najmniejszej sugestii, kwestionującej rzekomy zbawienny wpływ diety wegetariańskiej na zdrowie. Dla ludzi, którzy opowiadają się za pokojem i miłością, fanatycy wegetarianizmu są postrzegani z pewnością jako jednostki pełne gniewu. Dlaczego tak się dzieje?

Często pod przykrywką złości kryje się strach i głębokie rozczarowanie. Być może feministko-wegetariankom powróciła pamięć o emocjonalnym zranieniu, jakiego doświadczyły w dzieciństwie, i poprzez ratowanie zwierząt i nawracanie mięsożerców usiłują ocalić siebie?

JEDZENIE MIĘSA I KOBIECE ZNIEWOLENIE

Wiele kobiet identyfikuje się ze zwierzętami najwyraźniej dlatego, że potrafią dostrzec olbrzymie cierpienie, jakiemu poddawane są zwierzęta z masowych hodowli i ubojni (CAFOs). W gruncie rzeczy, swoje własne doświadczenia przenoszą najwidoczniej na zwierzęta. Przetwórnie przemysłu mięsnego to niezaprzeczalnie miejsca pełne przemocy i okrucieństwa, niemniej jednak wegetarianki napawa wstrętem w równym stopniu idea jedzenia mięsa zwierząt wypasanych na łąkach, które żyją w większej zgodzie z naturą. Niektóre z nich są tak mocno zaangażowane w tę kwestię, że niestety nie są w stanie znieść żadnego cierpienia obecnego w królestwie zwierząt; nawet polowanie i zabijanie w celu przetrwania to dla nich zbyt wiele.

Uczucie aż takiej empatii w stosunku do istot żyjących jest godne pochwały, niemniej jednak w przypadku wegetarianek ma ono zastosowanie wyłącznie w odniesieniu do zwierząt, a także tylko tych osób, które podzielają ich światopogląd. Empatia jest podstawową ludzką cechą (a przynajmniej tak było kiedyś) i powinna być obecna podczas każdej ludzkiej interakcji, nawet z tymi, którzy dokonali odmiennych wyborów. Dlaczego życzliwość wobec osób, które postanowiły jeść mięso, i respektowanie ich wolnej woli doprowadza wegetarianki do utraty rozumu?

A może jest tak, że niektóre feministko-wegetarianki doznały aż tak głębokiego bólu i cierpienia (poprzez seksizm i inne formy poneryzacji), że nie potrafią już, tak jak ich męskie odpowiedniki, rozpoznać siebie w kimś innym? Bardzo często przyczyną życia w takim stanie jest, najwyraźniej, wystarczająco długotrwała odmowa spojrzenia w głąb siebie – w celu uzyskania dostępu do własnego emocjonalnego krajobrazu – aby zdać sobie sprawę ze swojego człowieczeństwa i skłonności do popełniania błędów. Zamiast pogodzić się z tym nieskomplikowanym faktem, opowiadają się po stronie zwierząt, w desperackiej próbie udowodnienie sobie samym i innym, że wzniosły się ponad każdą słabość, ukrytą czy widoczną. Niemniej jednak, utożsamiając się z całej siły z prześladowanymi, same nieświadomie wcielają się w rolę prześladowców każdego, kto nie podziela ich poglądów.

Przyjście na ten świat w ciele kobiety wiąże się z doświadczaniem przemocy fizycznej i/lub emocjonalnej, niejednokrotnie przez całe życie. Trudne do zniesienia, nieustające osądy innych (a w końcu własne) często prowadzą do uformowania wokół siebie ochronnej ściany w celu przetrwania. W przypadku tych, którzy doświadczają nadmiernej seksualnej lub psychologicznej przemocy, jest ona wyjątkowo gruba i wysoka. To sprawia, że odbiór komunikatów dochodzących z zewnętrz zostaje utrudniony, gdyż są one często brane za atak. A zatem nic dziwnego, że niektórzy, skonfrontowani z zagadnieniami seksu i płci, przenoszą własne emocjonalne rany na kogokolwiek lub cokolwiek, jeśli tylko stanowi ich odzwierciedlenie.

Kobiety już od dzieciństwa doświadczają seksizmu. Jeśli nie przystają do społecznych standardów, są ciągle narażane na poniżanie i zakłopotanie. Wyzwiska kierowane pod ich adresem typu „suka” i „krowa” to dla wielu z nich chleb powszedni. A może te obelżywe określenia sprawiają, że kobiety jeszcze bardziej utożsamiają się z pełnym zniewagi traktowaniem zwierząt? Dodatkowo, część mięsa pozyskuje się z osobników żeńskich, co może być przyczyną tego, że wiele kobiet nie tylko wczuwa się w sytuację zwierząt, ale usiłuje też bronić je przed uprzedmiotowieniem.

Traumy z przeszłości ciągną się za pokrzywdzoną do tego stopnia, że każda sytuacja jest postrzegana przez nią w kontekście “my przeciwko im”. Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy każdy dowód na społeczną patologię traktuje się po prostu jako pretekst do przyjęcia zwykle ekstremalnie moralistycznego stanowiska, co prowadzi do znajdowania winy w tych, którzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Są to swoiste „straty poboczne”.

Teoretyczka ruchu feministyczno-wegetariańskiego Carol J. Adams, autorka książki pt. “Polityka seksualna mięsa: teoria krytyczna ruchu feministyczno-wegetariańskiego” (The Sexual Politics of Meat: A Feminist-Vegetarian Critical Theory), próbuje zestawić uprzedmiotowienie zwierząt i kobiet oraz postawić pomiędzy tym zjawiskami znak równości. Na tę okoliczność ukuła termin antropornografia:

„Antropornografia to przedstawienie nie-ludzi jako zwierzęcych prostytutek, które pragną zostać zjedzone. Począwszy od nieżywego kurczaka na wysokich szpilkach w jednym z wydań Vanity Fair, a skończywszy na „indyczej / tureckiej prostytutce” (turkey hooker), z cierpienia zwierząt uczyniono seksualną rozrywkę. Wraz z antropornografią, nierówność pomiędzy gatunkami przechodzi w nierówność pomiędzy płciami, a pożądanie ukrywa potrzebę dominacji. Antropomorfizację zwierząt, czyli przypisywanie im cech ludzkich, zarzuca się wegetarianom, weganom i aktywistom na rzecz zwierząt, natomiast w rzeczywistości czynią to najwyraźniej mięsożercy i zwolennicy antropornografii. Aktywiści na rzecz zwierząt zdają sobie sprawę z tego, że zwierzęta są jak istoty ludzkie, bo ludzie de facto to zwierzęta. Animorphs, czyli ci, którzy posiadają moc przemiany w zwierzęta, dzięki pełnemu współczucia magicznemu usposobieniu, też sugerują, że to prawda”.

W powyższym fragmencie, Adams porównuje sposób traktowania zwierząt i kobiet w kontekście pornografii. Niestety, autorka ma na myśli każdego, kto nie jest wegetarianinem lub weganem. Podobny brak umiejętności oddzielenia jednostek i ich specyficznych osobistych doświadczeń jest powszechnie widoczny w ruchu feministycznym, gdzie z każdego mężczyzny próbuje uczynić się wroga. To, czego Adams i jej podobni najwyraźniej nie pojmują, to że istnieje wróg o znacznie większej sile oddziaływania, jeśli uwzględni się rolę psychopatów, jaką mają do odegrania w społeczeństwie. Szczegóły przesłaniają autorce istotę rzeczy; podobnie rzecz się ma w przypadku wielu wegetarian i wegan, co sprawia, że wszystkich mięsożerców postrzegają oni, w najlepszym przypadku, jako zwolenników mizoginii, a najgorszym – jako morderców.

NIE SŁYSZĄC DZWONÓW BIJĄCYCH NA POGRZEB

“Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie” – John Donne, Medytacja XVII.

Powszechnym błędnym wyobrażeniem na temat mięsożerców, podzielanym przez wegetarian i wegan, jest brak zainteresowania losem zwierząt oraz brak poszanowania dla ich życia. Mięsożercy to bezmyślne żarłoki. Podczas gdy w niektórych przypadkach może być to prawdą, to z pewnością nie obejmuje wszystkich. W rzeczywistości, wielu zwolenników jedzenia mięsa ma wielki szacunek dla życia i świadomie dokonuje wyborów, które wspierają prawo do zdrowego i radosnego życia zwierząt. Bez wątpienia zdają sobie sprawę z tego, że jakość mięsa, jakie spożywają, wpływa bezpośrednio na ich życie. Wielu wegetarian i wegan wie, że jeśli pożywienie pochodzi z możliwe najzdrowszego źródła, to wszyscy na tym zyskują, cała natura. Natomiast to, czego niektórzy z nich nie dostrzegają, to potrzeby i wybory innych.

Jako że to kobiety są często odpowiedzialne za robienie zakupów w gospodarstwach domowych, to one decydują o tym, kto co je. Dla kogoś, kto ma bardziej urozmaiconą dietę, może stanowić to trudność. Na przykład niektóre zwierzęta otrzymują karmę wegetariańską, bez względu na to, czy sprzyja ona ich zdrowiu, czy nie. Gdy określona dieta nie jest naturalna lub optymalna dla utrzymania zdrowia innej istoty, to czemu dokładnie ma służyć jej narzucanie? Najwyraźniej to paradoksalne, oparte na ucisku pragnienie określania potrzeb innych sprawia, że wielu wegetarian i wegan przekracza granice. Skoro w efekcie spożywania przez całe życie niewłaściwego jedzenia wiele osób przedwcześnie umiera, niejednokrotnie w bólu, to w takim razie zlekceważono nie tylko ich prawo do zdrowia, ale też prawo do spokojnej śmierci. Jak właściwie przebiega ten cały proces i o co w nim chodzi?

Jeśli “wszystko ma swój czas”, to dlaczego niektórym wegetarianom i weganom tak trudno pogodzić się z tym, że w pewnym momencie każde życie dobiega do końca? Natura obejmuje rośliny i zwierzęta i niestety w każdym cyklu życia, aby coś mogło żyć, coś innego musi umrzeć. Spójrzcie na przyrodę, która was otacza. Wielu osobom trudno przyjąć do wiadomości, że za jakiś czas one też muszą umrzeć. Jako że wśród wegetarianek są również kobiety obdarzone zdolnością do dawania życia, to nie wykluczone, że niektórym z nich trudniej pogodzić się ze śmiertelnością, a zatem przenoszą swoje własne zrozumienie koncepcji Matki obdarzającej życiem na wszystkich, którzy stają na ich drodze, z pominięciem mięsożerców, którzy przypominają im o śmierci.

Może być również tak, że w odczuciu feministko-wegetarianek mięsożercy wykształcili w sobie pewne psychologiczne blokady, dzięki którym pozostają nieświadomi faktu, że ich posiłki zawierają w sobie niegdyś żywy pierwiastek. Nie dotyczy to jednak wszystkich konsumentów mięsa. Co więcej, niektórzy mięsożercy są wyjątkowo świadomi faktu, że zwierzę oddało dla nich swoje życie i są mu za to wdzięczni. Dodatkowo, kupując mięso ze zwierząt wypasanych na łąkach, bez problemu dostrzegają ich ścięgna, mięśnie, kości, krew i organy. Nie da się nie zauważyć, że to mięso należało kiedyś do żyjącej, oddychającej istoty. Jeśli jesteśmy wystarczająco uważni, możemy skorzystać z okazji zmierzenia się z naszą własną śmiertelnością i uszanować to odebrane życie, starając się żyć bardziej świadomie.

Opór przed zaakceptowaniem śmierci został wprogramowany we współczesne społeczeństwo. Opinię publiczną zachęca się do odsuwania od siebie wszelkiej myśli na temat bólu i śmierci, oferując jej gotowe, przetworzone „jedzenie” lub farmaceutyki, odciągające uwagę od konfliktów zbrojnych, prowadzonych przez rządzących przeciwko niewinnym ludziom na całym świecie. W związku z tym potrafię pojąć, dlaczego niektóre feministko-wegetarianki nie chcą mieć nic wspólnego z czymkolwiek, co kojarzy się im ze śmiercią.

Ignorowanie śmierci nie oznacza jednak większego umiłowania życia; oznacza de facto umniejszone umiłowanie życia. Decydując się na niepostrzeganie rzeczywistości taką, jaka jest, w gruncie rzeczy przestajemy ją akceptować. Innymi słowy, nie darzymy jej szacunkiem. To jakby powiedzieć, że kochamy kogoś bardziej tylko dlatego, że nie akceptujemy wszystkich innych. Dobieranie i wybieranie tego, co lubimy i czego nie lubimy, jest w istocie pogardzaniem każdym doświadczeniem, które uczyniło nas tym, kim jesteśmy. Gdy ktoś twierdzi, że nas kocha, jednocześnie odrzucając niektóre nasze cechy, to w rezultacie nie obdarza nas pełną miłością. A zatem wegetarianki i weganki, które nie potrafią pogodzić się ze śmiercią zwierząt, po to, abyśmy mogli żyć, gdyż „kochają” je tak mocno, powinny ponownie rozważyć, czy są zwolenniczkami życia, czy pogardzają jego istotnym i nieodłącznych aspektem.

Opowiadając się za życiem, akceptujemy fakt, że wszyscy jesteśmy i drapieżnikiem, i ofiarą. Ludzie są ciągle narażeni na śmierć, czy to w wyniku ataku zwierzęcia, innej osoby czy wreszcie przez chorobę. W końcu coś nas dopadnie. Nawet jeśli uda nam się długo wytrwać w zdrowiu, nasze ciała i tak staną się pożywką dla mikroorganizmów w glebie. Cyklu życia nie da się odrzucić i nie powinno się tego robić. W swojej najbardziej pierwotnej formie oznacza on, że każdy zjada całą resztę. Obiektywnie rzecz ujmując, przyroda jest zadziwiająca. Wszystko żywi się i jednocześnie stanowi pokarm dla innych lub – jak napisała Lierre Keith w książce „Mit wegetarianizmu” (The Vegetarian Myth) – aby jeden żył, drugi musi umrzeć”.

“Świadomość, że każde zwierzę, roślina, osoba, wiatr i pora roku zawdzięcza swoje istnienie całej reszcie, jest wiedzą przepełnioną mądrością, zrozumieniem. Odrzucanie naturalnej wdzięczności, która pojawia się wraz z narodzinami, oznacza, że nie chcesz być częścią życia i że nie chcesz dorosnąć” – Martin Pretchel, „Długie życie, miód w sercu” (Long Life, Honey in the Heart).

Powyższa koncepcja była akceptowana przez wiele starożytnych i “prymitywnych” społeczeństw, które miały znacznie zdrowszy pogląd na życie. Jest ona częścią wiedzy, której niezwykle brakuje w naszym „współczesnym” świecie. Ci, którzy odrzucają ten niezwykły, rzeczywisty i głęboki aspekt rzeczywistości, są jak dzieci, którym nie udaje się pojąć jakiejś kwestii, bo jest ona zbyt skomplikowana dla jeszcze nie w pełni rozwiniętego umysłu. Podczas gdy nie wszyscy mięsożercy przyklaskują tej idei, to wielu z nich ma świadomość faktu, że tak jak oni coś konsumują, tak też ktoś konsumuje ich. Dla innej formy życia to oni są „mięsem”.

KULT BOGINI

Jak zostało już wspomniane, wywody feministko-wegetarianek często przypominają fundamentalistyczne doktryny religijne, wzmocnione kompleksem mesjasza. Taktyka stosowania przymusu i wzbudzania winy stosowana przez wegetarianki niejednokrotnie sprawia, że niczemu niewinni mięsożercy natychmiast udają się w kierunku najbliższego wyjścia. Wegetarianki, pojawiające się na portalach promujących dietę mięsną, zostają często pozbawione prawa dostępu za wysyłanie napastliwych lub obraźliwych komentarzy. Co jest siłą napędową takiej zaciętości?

Na początku artykułu sugerowałam, że gniew wegetarianek może być podszyty strachem, wywołanym przez emocjonalne rany z dzieciństwa, oraz niemalże obsesyjną potrzebą ratowania siebie poprzez próbę ocalenia innych. Strachem przed śmiercią, przed życiem, przed własnym człowieczeństwem i przed innymi ludźmi, który często prowadzi do irracjonalnych zachowań. Niewykluczone, że istnieją również inne czynniki sprawcze….

Diety wegetariańska i wegańska stanowią przedmiot wielu badań i jak pokazują wyniki, są one pozbawione istotnych substancji odżywczych, niezbędnych do prawidłowego rozwoju mózgu. Wbrew temu, co twierdzą wegetarianie, mięso jest optymalnym pokarmem dla ludzi. Jeśli mózg pozbawiony jest odpowiednich składników, pojawiają się zaburzenia psychiczne. To z kolei pogłębia problem traumatycznych doświadczeń z przeszłości i znacznie utrudnia pracę nad innymi, powiązanymi zaburzeniami. Innymi słowy, wegetarianki odrzucają dietę, która ma zasadnicze znaczenie dla pomyślnego rozwiązania ich problemów natury psychicznej.

Poniżej interesujący punkt widzenia, swoista głębsza prawda, odnośnie kwestii, która jest przedmiotem tego całego sporu (sesja z 11 czerwca 2011 r.):

ODPOWIEDŹ: Ciało genetyczne skłania się ku zwierzęcej naturze. Zwróćcie uwagę, że powiedzieliśmy „skłania się”. U tych o fanatycznej „wegetariańskiej” naturze ta skłonność jest bardzo silna. W istocie, można nawet powiedzieć, że istnieje u nich silna identyfikacja z genetycznym ciałem i wszystko połączone jest z nim energetycznie.

PYTANIE: (L) Co rozumiecie przez „silną identyfikację z genetycznym ciałem i wszystko połączone jest z nim energetycznie”? Czy dobrze myślę, że ci fanatyczni wegetarianie nie chcą jeść mięsa, bo dla nich to jak spożywanie przedstawicieli ich własnego gatunku? Jedzenie wołowiny jest dla nich jak kanibalizm, gdyż tak silnie identyfikują się ze światem zwierzęcym, że…?

ODPOWIEDŹ: Tak. […]

PYTANIE: (L) OK. (Galaxia) Czyli zasadniczo są to ludzie o zwierzęcej esencji?

ODPOWIEDŹ: Tak.

PYTANIE: (L) Identyfikują się energetycznie… (Galaxia) Wyglądają jak ludzie, ale nimi nie są.

ODPOWIEDŹ: Tak.

PYTANIE: (Galaxia) Nie jedzą wołowiny, bo mają esencję krowy!

ODPOWIEDŹ: Tak.

PYTANIE: (Ark) Bardziej przejmują się losem krów, niż ludzi.

ODPOWIEDŹ: Tak.

PYTANIE: (L) To znaczy, że odczuwają empatię wobec zwierząt – tj. wobec przedstawicieli własnego duchowego gatunku – a nie wobec do ludzi.

ODPOWIEDŹ: Tak.

To tłumaczyłoby fanatyczną naturę niektórych feministko-wegetarianek, a dodatkowo wyjaśniałoby, dlaczego niektóre z nich zdają się mieć mnóstwo empatii w stosunku do zwierząt, ale już niewiele w stosunku do ludzi. Nadal jednak pozostaje pytanie o przyczynę fundamentalistycznej natury ruchu feministyczno-wegetariańskiego:

PYTANIE: (L) Kiedyś zapytałam, czy wegetarianizm jest właściwym modelem odżywiania, a wy powiedzieliście, że nie, że zazwyczaj nie, gdyż skupia się on na fizyczności. Co dokładnie chcieliście przez to powiedzieć?

ODPOWIEDŹ: Większość wegetarian jest taka, wierząc, że jest to bardziej „uduchowione”. Jest to przeświadczenie, że odżywianie się w określony sposób zmieni naturę, przeznaczenie lub upodobania ducha. Jest to równie skuteczne, co akt spowiedzi, pokutowanie, a potem grzeszenie od nowa. Poza tym, jak zauważyliście, wegetarianie, których spotkaliście, byli wyjątkowo „nieuduchowieni”.

PYTANIE: (L) OK, pozwólcie, że zapytam w ten sposób: czy fakt, że jemy mięso, przynosi uszczerbek naszej duchowości?

ODPOWIEDŹ: Absolutnie nie.

PYTANIE: (L) Ale powiedziałabym, że samo jedzenie mięsa nie jest w ogóle kwestią duchowości. (Perceval) Jedzenie jest sprawą ciała. (L) Tak, chodzi mi o to, że próbujemy jeść w optymalny sposób, aby dać ciału właściwe paliwo, abyśmy mogli pracować. Chodzi o to, żeby dostarczyć ciału optymalne paliwo.

ODPOWIEDŹ: Dostrzegacie różnicę? Wy jecie po to, aby optymalnie odżywiać ciało, a oni jedzą po to, by podtrzymywać iluzję.

PYTANIE: (L) Cóż, nie wszyscy z nich jedzą po to, by podtrzymywać iluzję. Wielu z nich jest zdania, że warzywa są optymalnym paliwem, ale to ułuda. (Perceval) Ale nie mogliby tak myśleć, gdyby naprawdę obiektywnie zapoznali się ze wszystkimi szczegółami.

ODPOWIEDŹ: Brak im obiektywnej wiedzy.

A zatem być może to nadmierna identyfikacja ze sferą materialną/fizyczną utrzymuje ruch wegetariański w ryzach, a niektóre feministko-wegetarianki szczególnie utknęły we własnej iluzji. Strach przed śmiercią, przed sobą samą i przed innymi, który u wielu osób wyraża się poprzez traumę, u nich znajduje odzwierciedlenie w autorytarnym zachowaniu. Jednak jakie kroki mieliby podjąć ci, którzy utknęli w wegetariańskiej iluzji nie aż tak, żeby nie móc odzyskać zdolności klarownego myślenia?

Najwyraźniej tylko ci, którzy postanowili postrzegać rzeczywistość obiektywnie, będą próbowali zajrzeć za zasłonę czarownika. Jednak dalece zbyt wielu zdecydowało się pozostać w stanie uśpienia. Aczkolwiek dotarcie do pomocnych informacji może być trudne – sporo z nich jest już na tym portalu.
Odszukanie własnej religii

Niektórzy mogą twierdzić, że kiedyś zwykli byli jeść mięso i że czuli się fatalnie, niemniej jednak [czego mogli być nieświadomi] za ich niedomagania często odpowiedzialny był gluten, nabiał, cukier w różnej postaci, kukurydza, soja i tłuszcze trans. Jeśli eksperymentujesz z dietą, odstaw toksyczne ziarna i produkty mleczne, ostrożnie i stopniowo zwiększaj konsumpcję białka i zdrowych tłuszczów, a wiele dolegliwości samoistnie ustąpi. Nasze organizmy nieustająco próbują nam w pomóc w odzyskaniu zdrowia. Okazuje się, że styl życia oparty na diecie paleo jest najbardziej optymalny dla ludzi.

Książki “Mit wegetarianizmu” (The Vegetarian Myth), “Pierwotne ciało, pierwotny umysł” (Primal Mind, Primal Body, “Życie bez chleba” (Life Without Bread) i inne są niezbędne w celu zrozumienia nie tylko przyczyn dobroczynnego wpływu mięsa na ludzi, ale też dlaczego wybór diety mięsnej sprzyja zdrowiu i dobrobytowi zwierząt oraz poszanowaniu życia w ogóle.

Trwała decyzja o tym, aby w każdej chwili widzieć rzeczywistość taką, jaka jest, to najlepszy sposób, aby darzyć szacunkiem każdą żyjącą istotę, bez względu na gatunek, do którego przynależy. Kto czyni inaczej, nie tylko stawia się w roli boga, ale też uprzedmiotawia, wykorzystuje i zadręcza siebie, innych, a w szerszym ujęciu – cały Wszechświat.

Autorstwo: Gena Winterbrook
Źródło oryginalne: Sott.net
Tłumaczenie i źródło polskie: PRACowniA


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

27 komentarzy

  1. mr_craftsman 22.01.2015 13:27

    Krytyka wegetarianizmu na podstawie tzw. channelingu, czyli wewnętrznego dialogu jakiegoś schizofrenika.
    LOL

    Tak to se można “udowadniać” wszystko.

    Zresztą nawet w ramach poglądów na prawdziwość “channelingów” – to skąd wiadomo, że nie był to przekaz od jakiegoś demona czy innej “negatywnej energii”?

  2. agama 22.01.2015 14:17

    Zgadza się, mięso trzeba jeść czasami:

    http://vimeo.com/116783190

  3. jeszcze 22.01.2015 16:13

    Trochę popłynęła autorka z tym channelingiem i kobiecym zniewoleniem 🙂 Bo jak w takim razie wytłumaczy istnienie histerycznych facetów nie jedzących mięsa. Przecież nie tym, że to geje ;p

    Ale z resztą mogę się zgodzić. To nie jest tak, że ludzie jedzący mięso nie są empatyczni i zapatrzeni w siebie, choć pewnie część tak, podobnie jak niektórzy wegetarianie.
    Myślę, że wegetarianie mają jakiś głęboki konflikt wewnętrzny, cierpią na odwrócenie ról i nie rozumieją bądź nie akceptują mechanizmów natury. Stąd często fanatyzm i nienawiść do “mięsożerców”.
    Ale znam też wegetarian, którzy nie wojują z innymi. Takich szanuję i goszcząc ich w swoim domu przygotowuję odpowiednie posiłki. A niech sobie mają.

  4. Stasiu26 22.01.2015 17:22

    Artykuł naprawdę naciągany – próba obrzydzenia wegetarianizmu poprzez skorelowanie go z feminizmem i problemami z psychiką ? Oryginalne 🙂

    A odnośnie channelignu – pomijając wiarygodność takich przekazów, to czy przypadkiem ten ostatni nie okazał się trochę mało godny naśladowania ?

  5. Jedr02 22.01.2015 17:53

    Jedyna przetrwała do dziś większe wegetariańska kultura, czyli kultura hinduska jest dosyć mocno patriarchalna. Nie trudno też zauważyć że Indie są jako tako pewną kolebką duchowości i cały czas są niezwykle atrakcyjne dla osób takimi tematami zainteresowanymi.

    Wszelkie opinie o niepełności diety wegetariańskiej śmiało można uznać za mało wartościowe choćby na podstawie doświadczeń z kultury indyjskiej gdzie od tysięcy lat mamy wegetarian. W naszej kulturze też już jest całkiem sporo wegetarian i można ich obserwować czy i faktycznie odstają w zdrowiu od reszty społeczeństwa.

  6. Szaman 22.01.2015 18:47

    Jedr02@ dokładnie. Myślę że to właśnie zabija ćwieka tej całej śmiesznej filozofii europejskiej “dietetyki”

    co do komentarza jeszcze@

    “Myślę, że wegetarianie mają jakiś głęboki konflikt wewnętrzny, cierpią na odwrócenie ról i nie rozumieją bądź nie akceptują mechanizmów natury. Stąd często fanatyzm i nienawiść do „mięsożerców”.”

    Trzeba być naprawdę ślepym żeby nie widzieć raczej że wegetarianie mają konflikt ale ZEWNĘTRZNY bo się z nich wszędzie DRWI.
    Ja wegetarianinem nie jestem chociaż mięsa również unikam ze względów na to co w nim jest (chemia antybiotyki i solanki) ale wystarczy się przejść do jakiegokolwiek towarzystwa i powiedzieć hasło “wegetarianizm” a od razu padają jakieś żarty o trawożercach albo drwiny z ich filozofii. A takie artykuły jak ten oraz różne śmieszne anegdoty zamieszczane w gazetach dolewają jeszcze oliwy do ognia.

    Ponadto mają rację. Produkcja zwierzęca (szczególnie przemysłowa) MARNUJE ponad 40% zasobów czystej wody na planecie (nie wliczam tu produkcji pasz i antybiotyków) (których jak nie wszyscy zapewne wiedzą jest MAŁO) , marnuje areał uprawny na pasze, których “przetwarzanie” przez hodowlę zwierzęcą na UŻYTECZNE jedzenie jest TRAGICZNIE niewydajna w stosunku do poświęcania tego samego areału na uprawy roślinne przy czym mięso dostarcza jedynie JEDNEGO trudnego do zastąpienia składnika którego potrzebuje nasz organizm i to na dodatek MAGAZYNOWANEGO w organizmie na dłuugo. Co za tym idzie? Wystarczy zjeść kawał mięcha raz na 2- 3 tygodnie i to i tak jest już NADMIAR.

    bo już nie wspomnę o innych minusach jak :
    – trudność w magazynowaniu i przechowywaniu mięsa. (nie zrobisz kiszonych kawałeczków mięsa czy też kompotu mięsnego a konserwy wymagają za zwyczaj wielu różnych utrwalaczy )
    -pochłanianie DUŻEJ ilości energii elektrycznej na utrzymywanie mięsa (chłodnie)
    – podatność mięsa na przenoszenie ZABÓJCZYCH dla ludzi chorób ( z warzywami nie ma takich problemów)
    – wątpliwie etyczna moralność procederu zabijania żeby żyć gdy MAMY inne perspektywy. itd.

    Co do samej “natury” to zatrzymałeś się z historią żywienia ludzkości na NEANDERTALCZYKACH chopie 😛

    Jak prześledzisz antyczne cywilizacje aż do dziś to dowiesz się że mięso było towarem LUKSUSOWYM i tylko najzamożniejsi mieli je dostępne na co dzień. Za zwyczaj też wchodziło w skład diety dopiero w okresie ZIMOWYM gdyż latem była mnogość innego pożywienia a zwierzyna się mnożyła i wychowywała młode.

    Także jak słucham takich pierdół to aż się za głowę łapię i NIE dziwię się że wielu wegetarian wobec takiej ciemnoty też jest nastawiona wrogo gdy widzi jak ludzie którzy NIE mają pojęcia o historii żywienia własnego gatunku ani też o tym o czym pisałem wyżej ja czy też Jedr02, jeszcze sobie z nich drwią i traktują jak idiotów.

    ps:
    Zapomniałem wspomnieć w ogóle że spożycie mięsa można ograniczyć z powodzeniem do spożywania RYB których hodowla na naszej planecie jest wręcz WSKAZANA bo mamy powierzchnię oceanów wynoszącą 70% planety!!

  7. jeszcze 22.01.2015 19:06

    @Szaman
    -po pierwsze nie “chopie” 🙂
    -po drugie z drwinami z wegetarian spotkałam się wyłącznie jako odzew na ich często fanatyczne poglądy i zohydzanie innym jedzenia.
    -po trzecie to co piszesz o marnotrawstwie wody, gleby, a także o intensywnej hodowli to nie jest problem tego, że jemy mięso, lecz problem ludzkiej zachłanności i głupoty. Ludzie jedzą za dużo, nie tylko mięsa, wszystkiego, i chcą ciągle więcej. Mięsa nie trzeba i nie powinno się jeść codziennie.

    Pisząc o kulturach antycznych masz pewnie na myśli cywilizacje mieszkające w ciepłym klimacie. Normalne, że jak jest ciepło nie potrzebujesz tyle treściwego ogrzewającego pożywienia, zadowalasz się lekkimi posiłkami (poza tym Grecy mieli np. pod dostatkiem ryb). W Indiach też jest ciepło więc mogą sobie na wegetarianizm pozwolić.
    Ale spróbuj pojechać na biegun północny i nie jeść mięsa i produktów zwierzęcych. Ciekawe jak długo przetrwasz.

    Także Twoje argumenty są słabe.

    Co do ryb to w porządku, ale ryby są też żywymi stworzeniami 🙂 a poza tym są dziś mocno zasyfione.

  8. Szaman 22.01.2015 19:35

    Nikt nikomu nie zochydza jedzenia tylko mówi PRAWDĘ.
    Często podróżując po świecie stopem spotkałem z 4 rzeźników którzy mięsa NIE jedzą bo wiedzą co się z nim dzieje i kilku kolejnych którzy doskonale opisali mi proces przygotowywania takiego “mięska” co jedzą tylko SWOJE mięso.

    “-po trzecie to co piszesz o marnotrawstwie wody, gleby, a także o intensywnej hodowli to nie jest problem tego, że jemy mięso, lecz problem ludzkiej zachłanności i głupoty. Ludzie jedzą za dużo, nie tylko mięsa, wszystkiego, i chcą ciągle więcej. Mięsa nie trzeba i nie powinno się jeść codziennie.”

    no cudownie dalej nie zmienia to faktu że jak mamy do czynienia z obżarstwem produktami mięsnymi i zwierzęcymi (a takie DOMINUJE) to marnujemy DUŻO więcej zasobów niż jest potrzebne na wyprodukowanie tego samego jedzenia na to samo obżarstwo produktami roślinnymi. możemy mówić tu o zmianie ludzkości i jej świadomości- ważny temat, ale to nijak się ma do tematu tej rozmowy a także to żę nie da sie zmienić ludzi to nie oznacza od razu żę nie da się zmienić sposobu ich zaspokajania :P. więc nie wiem czego tu próbujesz dowieść i co ma piernik do wiatraka ?:P

    Taka zmiana tematu jest właśnie prze zemnie często obserwowana wśród obrońców mięsożernego trybu żywienia oraz fanatyków religijnych:P

    “Pisząc o kulturach antycznych masz pewnie na myśli cywilizacje mieszkające w ciepłym klimacie.”
    Skąd taki wniosek ? żebyś mógł mi pocisnąć Eskimosów? No i super spójrz sobie na DEMOGRAFIĘ 😛 to taka cudowna dziedzina która mówi nam o tym również gdzie są NAJLEPSZE NATURALNE warunki dla życia danych gatunków ;P

    To że mamy taki ewenement jak Eskimosi czy też ludzie na syberii to kwestia czysto terytorialna wynikająca z tego że tam gdzie były DOBRE warunki życia dla człowieka (czyli takie gdzie NIE trzeba się było np żywić żywnością NIEPRZYSTĘPNĄ jak mięso) zrobiło się po prostu dla niektórych ludzi za ciasno;P

    Co do ryb to zanieczyszczenie wynika tylko z naszej głupoty która doprowadziła do zasyfienia oceanów i większość ryb jest jednak pożywieniem czystym bo rybki są bardzo wrażliwe na zmiany warunków życiowych i tam gdzei się nie da to masowo giną.

  9. agama 22.01.2015 19:55

    Rośliny też są żywe, a skoro są żywe to mają jakąś świadomość. Samo mięso nie szkodzi – chyba że kto ma jakąś alergię. Szkodzą dodatki, mięso smażone i nadmiar. Najzdrowsi stulatkowie w Chinach 2x w tygodniu spożywają wieprzowinę i/lub ryby. Ich dieta jest zróżnicowana. Dają dobry przykład. Bycie wegetarianinem nie powinno równać się byciu zdrowym. Znam wegetarian, którzy są słabi i schorowani mimo swojej diety, a mięsa nie jedzą tylko i wyłącznie z powodów ideologicznych. Twierdzenie, że roślina jest w stanie zastąpić mięso nie jest do końca prawdziwe. Dlaczego? Posłuchajcie

    http://vimeo.com/116783190

    http://www.kontestacja.com/?p=episode&e=1198

    Dr Kulisz poleca jeść mięso 1-2 x w tygodniu. Są badania, z których wynika, że najzdrowsi ludzie to tacy, którzy spożywają mięso nie częściej niż 1-2 x w tygodniu w formie dodatku do diety. Znam też wege dietetyczkę, która również poleca od czasu do czasu zjeść sobie golonkę. Do zmiany diety nikt was nie zmusi, niemniej warto znać również argumenty tych, którzy podchodzą do sprawy obiektywnie.

  10. jeszcze 22.01.2015 20:04

    @Szaman
    Nadal słabe argumenty i odwracanie kota ogonem. Przecież ty sam napisałeś, że jedzenie mięsa jest be, bo mięso zawiera hormony i antybiotyki a to ma się nijak do filozofii wegetariańskiej. Oni nie jedzą mięsa z innych powodów zazwyczaj. Skoro więc to wyciągnąłeś, to ci odpowiedziałam, a nie jak twierdzisz zmieniłam temat.
    Nie wiem, co odpowiedzieć na to, że Eskimosi żyją tam gdzie żyją, bo zabrakło dla nich miejsca w ciepłych krajach. Chyba tylko to, że się uśmiałam.
    Mnóstwo ludzi żyje w chłodnym lub umiarkowanym klimacie i ich dieta jest w naturalny sposób dostosowana do tych warunków.

    A poza tym o co cała dyskusja. Przecież sam napisałeś, że nie jesz mięsa tylko dlatego, że jest nafaszerowane syfem.
    Gdybyś miał dostęp do czystego mięska, nie gadałbyś głupot o marnotrawstwie tylko wcinał ile wlezie. A tak wylewasz frustracje na WM.

  11. Szaman 22.01.2015 20:26

    twoi “Oni” to jest spora grupa licząca więcej światopoglądów i filozofii niż można tu teraz ogarnąć i takie pier**lenie że “oni” nie jedzą bo myślą tak czy srak mnie z kolei bawi 😛
    Mówisz tu o wąskiej grupie która najczęściej właśnie jest na celowniku zwolenników mięsnej diety tak samo jak na celowniku przeciwników rodzimowierstwa są zazwyczaj grupki ekstremistów palące kościoły czy też bezczeszczące mienie kościoła stanowiącej 1 % wszystkich rodzimowierców 😛

    “Nie wiem, co odpowiedzieć na to, że Eskimosi żyją tam gdzie żyją, bo zabrakło dla nich miejsca w ciepłych krajach. Chyba tylko to, że się uśmiałam.”

    bo nie ogarniasz implikacji.

    “Mnóstwo ludzi żyje w chłodnym lub umiarkowanym klimacie i ich dieta jest w naturalny sposób dostosowana do tych warunków.”

    Spójrz na mapę demograficzną 😛
    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/67/World_population_density_1994.png

    najgęstsza jest WŁAŚNIE tam gdzie rosną warzywka i inne roślinki NONSTOP prawie, czyli w strefie UMIARKOWANEJ CIEPŁEJ I SUBTROPIKALNEJ.

  12. kroton 22.01.2015 20:47

    Arthur Schopenhauer (filozof niemiecki, 1788-1860)
    “Ponieważ współczucie w stosunku do zwierząt jest tak nierozerwalnie związane z dobrocią charakteru, można zaufać poglądowi, że jeśli ktoś jest okrutny wobec zwierząt, to nie może to być dobry człowiek”

    Leonardo da Vinci (malarz, architekt, filozof, muzyk, poeta, odkrywca, matematyk, 1452-1519)
    “Od wczesnych lat życia wyrzekłem się jadania mięsa. Przyjdzie czas, gdy ludzie tacy jak ja będą patrzeć na mordercę zwierząt tak samo jak teraz patrzą na mordercę ludzi”

    Albert Einstein (wybitny fizyk, filozof, 1879-1955)
    “Tak więc żyję bez tłuszczów, bez mięsa czy ryb, ale czyniąc tak czuję się całkiem nieźle. Zawsze wydawało mi się, że człowiek nie narodził się, aby być drapieżnikiem”

    “Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu oraz nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi w tak dużym stopniu jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej. Naszym celem musi być wyzwolenie się… poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury” Albert Einstein

    “Brak przemocy prowadzi do najwyższej etyki, która jest celem całej ewolucji. Dopóki nie przestaniemy krzywdzić innych żywych stworzeń, ciągle będziemy dzikusami.” Thomas A. Edison (1847-1937)

    “Macie zwyczaj nazywania dzikimi bestiami węże, leopardy i lwy; lecz sami jesteście splamieni krwią i w niczym nie ustępujecie ich okrucieństwu. One zabijają jedynie dla zdobywania swojego normalnego pożywienia, lecz wy zabijacie by wykwintniej zastawić stół.” PLUTARCH (46?-120?), grecki biograf i historyk.

    Biblia podaje, że na początku, tuż po akcie stworzenia Bóg oznajmił ludziom iż wolno spożywać im tylko żywność roślinną.,,I przemówił Bóg: Oto dałem wam wszelką roślinność wydającą nasienie, która jest na powierzchni całej ziemi i wszelkie drzewo, na którym jest owoc drzewa wydający nasienie. Niech wam służy za pokarm. Rodzaju 1:30 ,,I wszelkiemu dzikiemu zwierzęciu ziemi, i wszelkiemu latającemu stworzeniu niebios oraz wszystkiemu, co się porusza po ziemi, w czym jest życie jako dusza, dałem na pokarm wszelką zieloną roślinność. I tak się stało.” Biblia Ks. Rodzaju 1:29

    “Ciało, które obciążone zostaje potrawami mięsnymi, nękane jest chorobami, umiarkowany tryb życia czyni je zdrowsze i silniejsze i ucina korzenie zła. Opary potraw mięsnych zaciemniają światło ducha. Obojętnie jakiego rodzaju potrawami mięsnymi napełniony zostaje żołądek, powoduje to nieczyste ruchy, dusza zostaje zagłuszona pod ciężarem pożywienia, traci panowanie i zdolność myślenia. Tak długo jak się żyje umiarkowanie, mnoży się szczęście domu, zwierzęta będą znajdować się w bezpieczeństwie, nie będzie przelewana krew, zwierzęta nie będą zabijane. Kuchenne noże będą bezużyteczne, stół będzie pokryty owocami, które daje natura i można się tym zadowolić. (…) Jeśli kochasz mięso i tuczysz swoje ciało, Duch twój staje się ociężały, tłuszcz, który osadza się z mięsa, osłabia siły ducha. Czy nie gardzisz tymi szkodliwymi potrawami mięsnymi? Trudno jest kochać cnoty, jeśli cieszy się potrawami mięsnymi i ucztami”. Bazyli Wielki, ojciec Kościoła, arcybiskup Cezarei

    “Naszym podstawowym obowiązkiem w stosunku do naszych młodszych braci jest niekrzywdzenie ich, jednak poprzestanie na tym to nie wszystko. Mamy ważniejszą misję – służyć im pomocą, kiedykolwiek będą jej potrzebować.” Św. Franciszek z Asyżu (1181-1226)

    Lew Tołstoj: Nie zabijaj nie odnosi się wyłącznie do zabójstwa człowieka, lecz do wszystkiego, co żyje. A przykazanie to zostało zapisane w ludzkim sercu wcześniej aniżeli na górze Synaj. […] Mięsożerstwo jest pozostałością najprymitywniejszego barbarzyństwa.

    Pitagoras: Kto zabija zwierzęta, aby jeść ich mięso, przyczynia się do masakry własnych ciał.

    Herodot: Najstarsi mieszkańcy Grecji, Palasgianie, którzy przybyli tu przed Dorami, Jonami i Eolianami, zamieszkali Arkadię i Tessalię. Mieli również w posiadaniu wyspy Lesbos i Lokemanos, pełne gajów pomarańczowych. Żywiąc się tymi pomarańczami i daktylami, żyli przeciętnie powyżej dwustu lat.

    Mahabharata Anu 115.47: Kupujący mięso grzeszy swoim majątkiem, ten który je mięso grzeszy
    zadawalając swój zmysł smaku, zabójca grzeszy faktycznie wiążą c i zabijając zwierzę. To są formy
    zabijania. Ten, kto przynosi mięso lub po nie wysyła, ten, kto je tnie, kupuje, sprzedaje, gotuje i zjada ­wszyscy z nich są uważani za spiskowców dokonujących zabójstwo i również będą ukarani.

    I tak można by wklejać jeszcze wiele i wiele więcej … kto chce niech sobie sam poszuka w sieci.

    Pewnie wszystkim z zacytowanych wyżej osobom doskwierał, jak to zauważył/a @jeszcze:” … jakiś głęboki konflikt wewnętrzny”. Cierpieli też na odwrócenie ról i nie rozumieli bądź nie akceptowali mechanizmów natury.

    Nic tylko buchnąć śmiechem nad wiedzą, przenikliwością i mądrością @jeszcze.

    Od ponad 20 lat nie jem mięsa. Mam się całkiem dobrze.

  13. jeszcze 22.01.2015 21:01

    @kroton
    Rozumiem, że nie jadasz żadnych żywych stworzeń ani produktów odzwierzęcych z miodem włącznie.
    A buty nosisz plastikowe, tak?

  14. Jedr02 22.01.2015 21:40

    “Pisząc o kulturach antycznych masz pewnie na myśli cywilizacje mieszkające w ciepłym klimacie. Normalne, że jak jest ciepło nie potrzebujesz tyle treściwego ogrzewającego pożywienia, zadowalasz się lekkimi posiłkami (poza tym Grecy mieli np. pod dostatkiem ryb). W Indiach też jest ciepło więc mogą sobie na wegetarianizm pozwolić.”

    Głównym źródlem energii są węglowodany i tłuszcze. Bez problemu można otrzymać bardzo treściwe posiłki łącząc węglowodany złożone z tłuszczami czy to roślinnymi czy odzwierzęcymi (masło na przykład). Również jeśli mamy połączenie różnych źródeł białka w danym posiłku to przyswajalność jest praktycznie taka jak białka od mięsa. W kwestii energii to nie ma znaczenia czy ktos jest wegetarianinem czy nie.

    ” Do zmiany diety nikt was nie zmusi, niemniej warto znać również argumenty tych, którzy podchodzą do sprawy obiektywnie.”
    Po twojemu nie znaczy że obiektywnie 🙂 Te ich wypowiedzi nie są obiektywne w świetle zachodnich standardów bo się nie oparte na odpowiednich badaniach. Ich doświadczenie pracy ludźmi którzy konwertują się na taką diete, nie majac faktycznego doświadczenia w działaniu w niej może nie dawać ogólnych odpowiedzi na temat samej tej diety. Problem jest taki że wegetarianie za zachodzie nie uczą się wegetarianizmu od kultur które w nim żyją. Na przykład w Indiach tradycyjnie nie jedzą ani czosnku ani cebuli(najwyżej jako lekarstwo), między innymi dlatego że mają one działanie antybiotyczne które jest w diecie wegetariańskiej niekorzystne ze względu na szkody we florze bakteryjnej.

    Ogólnie nie twierdzę że nie można zdrowo i długo żyć jedząc od czasu do czasu mięso, doświadczenie tego nie pokazuje. Ale doświadczenie pokazuje też że można go nie jeść i żyć długo i zdrowo. Doświadczenie też pokazuje że duże spożycie białka, życie skraca. To co poleca tutaj autor w tym artykule może i daje jakieś chwilowe korzyści, to na dłuższą mete jedzenie dużej ilości białka i tłuszczy raczej skróci naszą egzystencje, lepiej dla innych 😛

  15. jeszcze 23.01.2015 08:46

    Oczywiście, że można być zdrowym jedząc mięso jak i go nie jedząc. Jeśli ktoś nie chce jeść mięsa, to jego wola i niech mu pójdzie na zdrowie. Sama byłam przez dłuższy czas na diecie wegetariańskiej i nikt w sumie mnie nie dyskryminował, tylko niektórzy patrzeli jak na jakieś dziwne zwierzę.
    Jednak dieta wegetariańska jest dość wymagająca, większość wegetarian nie mówiąc już o weganach, jakich znam ma niedowagę. Ale znałam też otyłych wegetarian, których dieta polegała wyłącznie na niejedzeniu mięsa. Jedli byle jakie węglowodany i efekt murowany. Bo to jednak węglowodany odpowiedzialne są za otyłość więc nie jest bez znaczenia czym się odżywiamy. Ja, choć starałam się odpowiednio komponować posiłki na diecie bezmięsnej miałam jednak tendencję do tycia. Chodzi więc o to, że ludzie są różnej konstytucji i co jednemu służy innego może zabić. I o tym @Jedr02, który widzę masz sporą wiedzę, pewnie wiesz.

    A tacy szczekacze-wyśmiewacze jak @kroton, który skądinąd nie był łaskawy odpowiedzieć na moje pytanie (przyjmuję więc, że jest zwykłym obłudnikiem), którzy oceniają mnie jako człowieka na podstawie tego, co jem rzucając kilka cytatów, są mało przekonujący. Naprawdę to, że ktoś nie je mięsa to jeszcze nie powód, żeby czuł się lepszy od innych.

  16. agama 23.01.2015 10:08

    Eh, ten.wegetarianski fanatyzm i powolywanie się na jedyne słuszne źródła badań. Typowy objaw braku miesa w diecie.

  17. Szaman 23.01.2015 10:17

    jeszcze@ kroton poczuł się urażony twoją pochopną psychoanalizą z początku do której ja się również doczepiłem. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy ałe właśnie takie hasła potrafią człowieka wkurzyć i to własnie takie hasła moim z daniem powodują ten konflikt między wegetarianami a nie wegetarianami a także rodzą takich wegetarian jakich opisuje W. Szufladkujesz tu być może bezwiednie, ale jednak, ludzi Nie jedzących mięsa do kategorii “ludzi z problemami” kiedy są to TACY SAMI ludzie jak ty którzy widzą po prostu inną drogę dla ludzkości.

    Natomiast to że ty byłaś wegetarianką bo (jak wnioskuję z twojej wypowiedzi na tyle na ile znam kobiety :P) chciałaś zadbać o linię cerę czy coś tam ale początkowe trudności ze zmianą starych nawyków i stylu życia były dla ciebie zbyt wielkie, nie daje ci prawa takich psychoanaliz prowadzić i innych ludzi w ten sposób oceniać.

    I to zauważ ze twój komentarz padł NIE w odwecie na wypowiedź jakiegoś wrednego wegetarianina uprzykrzającego ci jedzenie (bo nikt nic takiego tu jeszcze nie napisał) tylko był jednym z pierwszych pod tym artykułem co sugeruje że po prostu masz do tych ludzi takie podejście na co dzień.

    I teraz nie wiem czy sobie zdajesz z tego sprawę ale nasze podejście nie musi być wypowiadane żeby przyciągało lub odpychało od nas ludzi ponieważ niektórzy PO PROSTU to wyczuwają i w efekcie spotykasz na swojej drodze nieprzyjemności ze strony wegetarian.

    A z innej beczki to jak ja z kolei miałem falę negacji kościoła katolickiego to też uważałem się przez pewien czas za lepszego od katolików i widzę że wielu ludzi jak zmienia swoje nawyki i przechodzi w swoim życiu trudna zmianę dotyczącą fundamentalnych prawd w swoim życiu (a zarówno wiara jak i żywienie to SĄ fundamenty naszego życia) a także tych błahych(jak chociażby rzucenie palenia tytoniu), ma w większym lub mniejszym stopniu taką fazę negacji i ZAZWYCZAJ jest ona zależna od wsparcia otoczenia. To jest po prostu psychiczne bo człowiek MUSI się najpierw odciąć od czegoś w 100% żeby potem móc zacząć budować nowe relacje odnośnie tej rzeczy 😛

  18. jeszcze 23.01.2015 10:32

    @Szaman
    Ok, tylko, że ja nigdzie nie napisałam, że wszyscy wegetarianie tak mają, używam sformułowań ‘często’, ‘wielu’, ‘zazwyczaj’ właśnie po to, żeby nie generalizować. I pewnie tylko niektórzy wege poczują się urażeni, bo ci co są stabilni emocjonalnie i pewnie swego nie zareagują tak agresywnie, bo mają to gdzieś. Jak to się mówi “uderz w stół…”
    Mój czasowy wegetarianizm motywowany był ciekawością. Chciałam zobaczyć, czy coś się zmieni. Wcześniej trochę czytałam na ten temat, m.in Marię Grodecką. Po pół roku gdy nie stwierdziłam żadnych pozytywnych zmian, zaniechałam.
    A do osób, które głoszą jedyną słuszną ideologię, nieważne czy są to zwolennicy wegetarianizmu czy diety Kwaśniewskiego podchodzę z dużym dystansem, bo przegięcie w każdą stronę powinno dawać innym do myślenia.

  19. Szaman 23.01.2015 10:55

    Ok, tylko, że ja nigdzie nie napisałam, że wszyscy wegetarianie tak mają, używam sformułowań ‚często’, ‚wielu’, ‚zazwyczaj’ właśnie po to, żeby nie generalizować.

    Tak ale tak samo jak ciebie denerwuje to że ktoś ci przytyka że jesz zwłoki tak też niektórych wegetarian denerwuje to że ktoś takie sugestie daje nawet jeśli nie kieruje tego bezpośrednio do wszystkich bo być może niejednokrotnie poczuli na swojej skórze jak takie sugestie w ustach osób nietolerujących ich postanowień lub też obnoszących się z wyższością do nich, przemieniały się w krzywdzące sugestie dotyczące ich samych.
    Mnie np z kolei takie sugestie nawet przy obiedzie nie ruszają bo zdaję sobie sprawę że można to tak też interpretować i zasadniczo dosłownie opisując ten precedens to tak jest a każdy kto sam sobie przygotowuje posiłek mięsny chyba widzi właśnie kawał zakrwawionego zimnego ciała innego stworzenia. Jak się o sępach lub wilkach mówi że jedzą padlinę to nikt nie ma pretensji. No i pytanie czy zabijałaś kiedyś jakieś stworzenie które zjadłaś ? Ja tak i to mnie właśnie wiele nauczyło. Bo skoro nie jesteś w stanie sama zabić zwierzęcia które zjadasz to co ty wiesz o przemyśle mięsnym ?

    “A do osób, które głoszą jedyną słuszną ideologię, nieważne czy są to zwolennicy wegetarianizmu czy diety Kwaśniewskiego podchodzę z dużym dystansem, bo przegięcie w każdą stronę powinno dawać innym do myślenia.”

    Wiesz czasem tak czasem nie. Z resztą samo postanowienie że wszyscy którzy głoszą jedyna słuszną ideologie należy podchodzić z dystansem, też jest ekstremistyczną jedyną słuszną ideologią ;P

  20. goldencja 23.01.2015 11:34

    Mięso jem codziennie, ostatnio głównie łososia ale w ilości jakieś 70-100 gramów i w towarzystwie warzyw lub owoców (cena takiego posiłku to ok. 7 zł – łosoś 4 zł + np. jabłka lub mrożone warzywa 3 zł). Inna sprawa, że nie używam żadnych mieszanek przyprawowych. Słodyczy jadam średnio, mniej więcej tyle na wagę co mięsa. Poza tym orzeszki jako przekąskę. Codziennie wit. C w Aceroli i 2 razy w tygodniu uncaria tomentosa po kapsułce. Lubię też tłuste jedzenie, np. placki ziemniaczane. Codziennie 1.5 godziny intensywnej zabawy z psem, przeciąganie się, bieganie, spacery i kupa śmiechu itp. Zdrowie mam końskie, wagę prawidłową i dobrze się czuję. Raz próbowałam wegetarianizmu. Schudłam błyskawicznie z 57 kg do 53 (chyba w miesiąc), ale rozregulowałam hormony i przez następne 2 lata po powrocie do normalnego jedzenia wyrównywałam je (oczywiście nie stosując farmakologii). Teraz wszystkie wyniki są idealne. Weganie są dość irytującą grupą internetową, bardzo agresywną w przypadku konfrontacji i oporną na argumenty. Najbardziej drażni mnie w nich ta hipokryzja, gdy zarzekają się, że nie jedzą mięsa ze względu na miłość do zwierząt (a sami posiadają mięsożerne zwierzęta, które karmią albo karmą produkowaną ze zwierząt albo samym BARFem). W życiu nie uratowali żadnego zwierzęcia, nie szukają kompromisu i rozwiązań wobec okrutnego traktowania zwierząt i nie interesuje ich żadna forma aktywizmu w obronie praw zwierząt. W przyrodzie to norma, że jedne organizmy zjadają drugie. Przyroda jednak wykształciła szereg mechanizmów, dzięki którym akt zabójstwa zwierzęcia jest krótki i mało bolesny. Drapieżniki najczęściej przegryzają rdzeń kręgowy swoim ofiarom podczas ataku, znieczulając je natychmiastowo, a przy okazji przegryzają tętnice szyjne, dzięki czemu ofiara traci przytomność w ciągu kilku-kilkunastu sekund. Drapieżnik ma gwarancję, że nie dostanie w międzyczasie kopa, a ofiara już nic nie czuje. Ludzie jednak wolą rytualizować wszelkie swoje czynności i odchodzą najdalej od praw przyrody – przykład to oczywiście ubój rytualny lub okładanie żywego świadomego zwierzęcia przez zabiciem go, bo rzekomo mięso jest smaczniejsze (no sorry, ale jak ktoś umie gotować, to niczego to nie zmieni w smaku). Walczyć trzeba z okrócieństwem, a nie z wszystkożernością. To tak jak ludzie oburzenie załatwianiem psich potrzeb na trawnikach – jakby zamiast walczyć z głupotą i niedbalstwem właścicieli, kazali psom zaszywać odbyty. No ale skrajni fanatycy z reguły to osoby nie posiadające większych zdolności logicznych czy umysłowych. Wielu z tych z jakimi dyskutuję, to ludzie również głęboko wierzący, jeśli nie religijnie, to przynajmniej w jakieś New Age, horoskopy czy karmy – ale to temat rzeka.

  21. jeszcze 23.01.2015 11:43

    “Z resztą samo postanowienie że wszyscy którzy głoszą jedyna słuszną ideologie należy podchodzić z dystansem, też jest ekstremistyczną jedyną słuszną ideologią ;P

    Można i tak 🙂

    Tak, zdarzyło mi się ukatrupić kurę czy rybę.

  22. agama 23.01.2015 11:51

    Pozyskiwanie krwi na czarnine tez jest niehumanitarne. Ale czarniny.chyba nikt normalny nie je.

  23. kroton 23.01.2015 11:51

    @jeszcze
    Już śpieszę odpowiedzieć na twoje pytania. Nie chcę abyś nie poczuła się olana. Po prostu nie siedzę cały czas przed komputerem. Po moim poprzednim poście poszedłem spać.

    Przyznam jednak, że po tym co napisałaś, olana zostać powinnaś:

    “Myślę, że wegetarianie mają jakiś głęboki konflikt wewnętrzny, cierpią na odwrócenie ról i nie rozumieją bądź nie akceptują mechanizmów natury. Stąd często fanatyzm i nienawiść do „mięsożerców”.”

    I kolejny cytat z ciebie:
    “Ok, tylko, że ja nigdzie nie napisałam, że wszyscy wegetarianie tak mają, używam sformułowań ‚często’, ‚wielu’, ‚zazwyczaj’ właśnie po to, żeby nie generalizować.”

    Jak widzisz, w pierwszej twojej wypowiedzi, nie ma żadnych sformułowań typu: często, wielu, zazwyczaj, czy im podobnych. Stawiasz arbitralnie, jednoznacznie brzmiącą diagnozę. OK. Masz do tego prawo. Skoro uważasz, że tak wszystko wiesz to sobie pisz.
    Osobiście mogę cię zapewnić, że w żadnym razie nie poczułem się urażony tą twoją “diagnozą”. Ona mnie raczej ubawiła. A ponieważ napisałaś tam, że myślisz, podałem ci do przemyślenia kilka związanych z tematem cytatów. Cytatów osób znanych i mądrych. Cytatów, które, miałem nadzieję, skłonią cie do zastanowienia się nad twoim poglądem odnośnie wegetarian.
    Niestety, zareagowałaś bez przemyślenia i oczywiście agresywnie. Więc kto tu jest mało stabilny emocjonalnie?

    Napisałaś: “… i nie rozumieją bądź nie akceptują mechanizmów natury.”
    Zapewniam cię, że gdybyś rzeczywiście znała jak działa natura, to natychmiast zaprzestała byś zjadania zwierząt.

    jeszcze 22.01.2015 21:01
    @kroton
    Rozumiem, że nie jadasz żadnych żywych stworzeń ani produktów odzwierzęcych z miodem włącznie.
    A buty nosisz plastikowe, tak?

    Ależ jadam. Rośliny to też żywe stworzenia. Zgodnie z prawami natury, każdej z żywych istot przypisany jest odpowiedni rodzaj pożywienia. I w ten sposób widzisz, że jedne stworzenia jedzą to inne zaś tamto. Jedne żywią się mięsem, a inne nie. Mięso nie jest tym czym powinny żywić się istoty ludzkie. Mogą się one bez mięsa całkowicie obejść.
    W przeciwieństwie do tygrysa, który zmuszony prawami natury zabija i zjada zwierzęta, człowiek ma możliwość wyboru. Ludzkie ciało posiada nieco więcej inteligencji niż wspomniany tygrys. Dlatego prawa natury wymagają od człowieka więcej rozsądku i rozwagi odnośnie poczynań. Tygrys nie będzie rozliczany za to, że zadaje ból i cierpienie innym stworzeniom, gdyż on inaczej czynić nie umie. Człowiek jednak będzie, gdyż on inaczej czynić może.
    “Bowiem co siejesz, to zbierzesz.” Te słowa nie są skierowane do tygrysów, lecz do ludzi.
    Jeśli więc niepotrzebnie, nierozumnie, zadajesz ból i cierpienie innym stworzeniom, choć nie zmusza cię do tego żadna nagła i istotna sytuacja, wtedy taka sama ilość bólu i cierpienia do ciebie wróci. To nieuniknione.
    A wtedy, gdy to cierpienie właśnie się wydarza, często słyszy się wołanie: “Dlaczego mnie to spotyka!? Dlaczego Bóg jest taki okrutny!?” Warto się wtedy zastanowić czy sami nie jesteśmy okrutni dla innych, współżyjących z nami na tej planecie istot?
    Prawa natury tak właśnie działają. Co siejesz to wraca.

    Gdybyś to zrozumiała, to natychmiast odrzuciłabyś zjadanie mięsa i branie udziału w tym haniebnym procederze, zwanym przemysłem mięsnym.

    Jem produkty, jak to nazwałaś, odzwierzęce, jak: sery, mleko, masło, miód. Przecież aby otrzymać mleko nie zabija się krowy. Aby mieć miód, nie zabija się pszczół.

    Podobnie ma się sprawa z owocami. Zrywając jabłka, nie zabijasz jabłoni. Zbierając porzeczki, nie zabijasz krzewu, itp.

    Zabijam jednak te istoty, które nie da się spożyć nie zabijając ich: marchew, ziemniaki, kapusta, i inne tego typu.

    Buty noszę zazwyczaj typu adidas. Ale mam też chyba jedne zimowe z nebuku. 🙂

  24. Szaman 23.01.2015 11:52

    goldencja@ wypowiedz swą zamieściła “otwarta na świat i poglądy innych ludzi” “tolerancyjna” i dajaca się przekonać nie fanatyczka która wyzywa ludzi całe grupy ludzi od skrajnych fanatyków nieposiadających zdolności logicznych ni umysłowych i ogólnie przyklejająca im łatkę debili na podstawie rozmów z krzykaczami internetowymi 😛

    Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale tak samo jak ja na co dzień nie krzyczę że JEDZENIE MIĘSA TO JEDYNA SŁUSZNA DROGA bo jej jem tak samo 90% wegetarian tego nie robi bo nie czuje potrzeby tak więc prawdopodobieństw że natkniesz się na idiotę szukając go jest praktycznie 100% 😛

    Co do twoich wahań hormonalnych to pragnę cie oświecić że organizm potrzebuje paru lat aby się ustabilizować po zmianie żywienia bo JESTEŚ tym co jesz. A z resztą ZMIANA to najczęściej jest coś “dobrego”. “Zły” jest raczej status quo bo czas to zmiana a wszyscy żyjemy w czasie 😛

  25. goldencja 23.01.2015 12:45

    W przyrodzie zmiany doprowadzają do wyginięcia gatunków i rzadko są dobre dla ogółu. Im bardziej drastyczna zmiana, tym większe szkody. Tak samo jest w przypadku zmian w funkcjonowaniu organizmu. Jeśli organizm jest zdrowy, to nie ma sensu wprowadzać drastycznych zmian w odżywianiu, bo ktoś twierdzi, że będą dla nas lepsze. Dla mnie nie były. Hormony to obok flory bakteryjnej organizmu podstawa układu odpornościowego i funkcjonowania mózgu. Chyba nie musze tłumaczyć jak zmienia się zachowanie kobiety podczas huśtawki hormonalnej? Mężczyźni może tak tego nie odczuwają w swoich ciałach. Nie widzę najmniejszej potrzeby zmiany diety na wegetariańską, widzę za to wiele przeciwskazań.
    We wszelkich dyskusjach internetowych wegetarianie wyzywali mnie od padlinożerców, morderców i faszystów, więc określenie ich fanatykami nie jest chyba obraźliwe, to tylko stwierdzenie faktu. Tak samo jak ktoś wyzywa mnie od grzeszników i bezbożników mimo, że jestem ateistką. Jeśli ktoś nie może się powstrzymać od ataków personalnych w imię swoich przekonań, to jest dla mnie fanatykiem. Ja przynajmniej nie mówię, że X jest fanatykiem, tylko, że jest nim osoba wulgarna i agresywna do osób o innych poglądach w danym temacie (chyba że zacznie mnie obrażać nagminnie, wtedy mu się odwdzięczę). Cenię ludzi, którzy mimo innych przekonań potrafią rozmawiać opierając się o argumenty, nie o przymiotniki. Takich wegetarian nie znam i nie zaobserwowałam w internecie. Czyżby przypadek? Na szczęście znam kilka osób wierzących, które nie wyzywają osób o innych poglądach.

  26. jeszcze 23.01.2015 14:05

    @kroton
    Miło, że pofatygowałeś się odpowiedzieć.
    Człowiek jest istotą wszystkożerną (budowa uzębienia chociażby i układu trawiennego) czy tego chce czy nie, może nie jeść mięsa, to jego wybór (ostatecznie tygrys tez ma wybór i może jeść trawę, ale jakoś tego nie robi).
    Ale właśnie urozmaicona dieta zawierająca wszystkiego po trochu zapewnia nam pełnię zdrowia w najprostszy możliwy sposób. Można jeść tylko rośliny, ale musisz się gimnastykować, żeby zapewnić organizmowi wszystkie potrzebne składniki (witaminę B12 musisz suplementować), a jak jesz mięso, to nie masz tego problemu.
    Jak jesz produkty zwierzęce, to może nie zabijasz ich bezpośrednio ale zabierasz im pożywienie, uniemożliwiasz rozmnażanie (jaja) i można tak jeszcze długo. Zbyt dużo niekonsekwencji w Twoim działaniu.

    A skoro już cytujesz Biblię, to czy nie wiesz, że Jahwe kazał zabijać zwierzęta wyłącznie dla jego własnej przyjemności? Ja przynajmniej zjadam to, co zabiję, a on kazał sobie składać ofiary ze zwierząt. To jest ten Twój Bóg?

    I żeby było jasne, nie zabijam zwierząt z okrucieństwa, tylko dlatego, że są dla mnie najlepszym pokarmem i składam przy tym dzięki Bogu (bynajmniej nie żydowskiemu) za to, że dał mi ten pokarm, bo kiedyś może przyjdzie czas na same korzonki. Jednocześnie dokarmiam ptaki zimą i pieska sąsiadów jak przyjdzie, nie niszczę lasów, nie wpuszczam chemii do środowiska, nie zabijam dla przyjemności, a jedynie żeby się pożywić. I nie korzystam z masowych hodowli, bo ich nie popieram.

    “Zabijam jednak te istoty, które nie da się spożyć nie zabijając ich”
    Ja też.

  27. kroton 23.01.2015 20:03

    @jeszcze
    Dziękuję za kolejne “mądrości”.

    Odnośnie układu trawiennego istot mięsożernych i roślinożernych ( w tym człowieka) poczytaj sobie choćby tu:
    http://www.eioba.pl/a/2js5/czy-czlowiek-z-natury-jest-istota-miesozerna

    “Nie wierzę w wegetarianizm, gdyż nie wierzę w nic. Moi uczniowie są wegetarianami, ale nie jest to żadna zasada, żadna reguła. Są wegetarianami, gdyż medytacja czyni ich bardziej ludzkimi, bardziej kierującymi się sercem, przez co są w stanie zrozumieć całą głupotę ludzi, którzy zabijają żyjące istoty, aby je zjadać. Wegetarianami czyni ich nie żadna reguła, ale wrażliwość, estetyka, świadomość.

    Nie nauczam wegetarianizmu – on jest produktem ubocznym medytacji. Gdziekolwiek ludzie medytują, stają się wegetarianami – zawsze, od tysięcy lat.” Osho

    Choć Osho nie jest moim idolem, to jednak to co powiedział odnośnie wegetarianizmu, pokrywa się z moim doświadczeniem. Ludzie, którzy zaczynają medytować, po jakimś czasie, zazwyczaj dość szybko, rezygnują z mięsnej diety. Znam sporo takich.

    I na tym zakończę.

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.