Biblia i życie seksualne

Opublikowano: 18.08.2014 | Kategorie: Publicystyka, Seks i płeć, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 2828

Data publikacji: 14.08.2007

Czy jest prawdą, że Biblia potępia masturbację i zabrania antykoncepcji, akceptując „metody naturalne”, jak chce tego Watykan? Czy są jakieś zasady zabraniające np. seksu analnego, oralnego, pettingu?

Przede wszystkim Biblia w ogóle nie mówi o masturbacji. Powoływanie się na biblijną postać Onana (stąd tzw. onanizm), który podczas współżycia wylewał nasienie na ziemię, i twierdzenie, że jest on przykładem zaspokojenia popędu płciowego bez udziału partnera, jest jednym wielkim nieporozumieniem. Biblia mówi bowiem, że Onan poślubił wdowę po zmarłym bracie i miał obowiązek spłodzić z nią potomstwo (tzw. małżeństwo lewirackie). Zamiast tego, „ilekroć obcował z żoną brata swego, niszczył nasienie swoje, wylewając je na ziemię, aby nie wzbudzić potomstwa bratu swemu” (Rdz 38. 9). Nie mówi więc o masturbacji Onana, a jedynie o stosunku przerywanym.

Chociaż masturbacja budzić może kontrowersje, w jej ocenie nie można być przesadnie dogmatycznym. Przypomnijmy, że wszelkie restrykcyjne przepisy dotyczące masturbacji pochodzą głównie z Talmudu, który w znacznym stopniu regulował życiem seksualnym wyznawców judaizmu. A zatem to Talmud (halacha) zabrania masturbacji głównie mężczyzn. Masturbacja kobiet nie jest w kodeksach halachicznych w sposób wyraźny zakazana, ponieważ – jak głosili niektórzy rabini – „nasienie” kobiety nie opuszcza jej ciała, jak to się dzieje z nasieniem mężczyzny. Tak więc – według Talmudu i żydowskiej księgi Zohar – tylko masturbacja mężczyzn jest grzechem, i to grzechem… który plami go najbardziej.

Równie negatywny stosunek do masturbacji od samego początku zajmował Kościół rzymskokatolicki. W dawnych czasach masturbacja była nawet surowo karana, a Tomasz z Akwinu uważał ją za gorszą od nierządu. Dopiero w XX wieku Kościół rzymski złagodził swoje stanowisko w tej kwestii. Nadal jednak uważa, że masturbacja jest grzechem, przejawem ludzkiej słabości i aktem przeciwnym czystości moralnej.

Ogólnie rzecz biorąc, stosunek do masturbacji uległ zmianie po tzw. rewolucji seksualnej i po ogłoszeniu przez lekarzy, że nie jest ona szkodliwa dla zdrowia. Trudno więc potępiać dzieci, które dopiero co odkrywają swoją seksualność i w ten sposób przeżywają nowe, przyjemne doznania.

W chrześcijańskim środowisku panuje jednak opinia, że masturbacja może prowadzić do pewnych nadużyć. Dzieje się tak wtedy, kiedy praktyce tej towarzyszą wybujałe fantazje i pożądliwość, które Biblia potępia (Mt 5. 28), oraz wtedy, gdy mąż pozbawia żonę tego, co jej się należy (1 Kor 7. 3–5).

Kolejna sprawa dotyczy regulacji poczęć. Niestety, również w tej materii Biblia się nie wypowiada, głównie dlatego, że księga ta powstała na długo przed powstaniem współczesnych środków antykoncepcyjnych. Nie oznacza to jednak, że małżonkowie nie mają prawa do planowania rodzicielstwa, a tym samym do regulacji poczęć. Już w Talmudzie czytamy, że gdyby kolejna ciąża miała zagrozić życiu matki, należy dopuścić do stosowania środków antykoncepcyjnych. Jednak „(…) pewien halachista z czasów przednowożytnych posuwa się nawet tak daleko, że zezwala kobiecie na stosowanie zabezpieczeń antykoncepcyjnych, mimo braku jakiegokolwiek zagrożenia związanego z ciążą”. (Alan Unterman, „Rytuał w życiu Żydów” w: „Literatura na Świecie” 1987 roku, nr 4).

Mimo tak niejednolitego stanowiska judaizmu w kwestii antykoncepcji, „(…) część rabinatu zaakceptowała pigułkę jako jeden z mniej nagannych środków planowania rodziny – pod warunkiem że dane małżeństwo spełniło już wymagania »bycia płodnym«” (tamże).

Stanowisko powyższe zdaje się wychodzić z założenia, że to, co nie jest prawnie zabronione – jest dozwolone. Podyktowane jest zarówno troską o wypełnienie biblijnego nakazu rozmnażania (Rdz 1. 28), jak i troską o zdrowie kobiety i właściwe wychowanie potomstwa. Stąd też w kwestii planowania rodziny i stosowania środków antykoncepcyjnych nie sposób komukolwiek czegokolwiek narzucać, a już najmniej tak niepewnej i najmniej skutecznej metody, jaką jest „metoda naturalna”. Tym bardziej że na przykład w przypadku tzw. metody kalendarzowej wszelkie obliczenia czasu jajeczkowania mogą okazać się nieskuteczne. Przyczyną tego mogą być zarówno nieregularne okresy miesiączkowe, jak i choroba, czy też inne przemiany fizyczne lub emocjonalne, które mogą zakłócić cykl miesiączkowy. Dlatego niemalże wszyscy współcześni chrześcijanie zgadzają się co do regulacji poczęć z zastosowaniem takich środków antykoncepcyjnych jak np. pigułka i prezerwatywa. Kościół rzymski jest oczywiście przeciwny.

W ostatnich kilkudziesięciu latach wzrosło też zainteresowanie tzw. pettingiem, seksem oralnym i analnym. Czy są jakieś biblijne zasady, zabraniające tego rodzaju form uprawiania seksu? O ile otwartą sprawą pozostaje petting i seks oralny, o tyle chrześcijanie z zasady odrzucają seks analny (w dosłownym tego słowa znaczeniu) jako akt nienaturalny i nieestetyczny. Co prawda, w zależności od siły argumentacji, wszystko można uzasadnić, a biblijna zasada głosi nawet, że „wszystko wolno”, dodaje jednak: „Ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje” (1 Kor 10. 23, por. 1 Kor 6. 12). Rzecz jasna, każdy ma prawo do indywidualnych decyzji i zachowań, nikomu jednak nie wolno naruszać seksualnych praw innych osób.

Generalnie, jeśli chodzi o sposób, w jaki mąż i żona ze sobą współżyją, włączając w to seks oralny – Biblia nie wypowiada się szczegółowo na ten temat. Co prawda we wczesnym judaizmie, z którego wyrosło chrześcijaństwo, jedynym dozwolonym sposobem było „przebywanie mężczyzny nad kobietą”, ale już Talmud głosi, że „mąż ma prawo czynić z własną żoną wszystko, na co przyjdzie mu ochota”… Z drugiej jednak strony ten sam Talmud przestrzega męża, aby nie zmuszał do czegokolwiek swojej żony, także do współżycia. Ponadto podkreśla, aby mąż nie podejmował współżycia wyłącznie dla własnej przyjemności oraz aby oboje małżonkowie stronili od współżycia w stanie upojenia alkoholowego. Natomiast według tendencji ascetycznej, mężczyzna nie powinien nawet patrzeć na narządy płciowe.

Jak zatem widzimy, chociaż sama Biblia nie wypowiada się na temat sposobu uprawiania seksu, to już Talmud zajmuje w tej sprawie wyraźne stanowisko. Jest ono jednak przeciwstawne: od swobodnego korzystania z rozkoszy małżeńskiego współżycia, po ascetyczny umiar. Po której stronie się opowiedzieć? To zależy wyłącznie od samych małżonków. Wolność seksualna wyklucza bowiem wszelkie formy seksualnego przymusu lub ingerencji kogokolwiek w prywatne życie seksualne. A to znaczy, że małżonkowie sami muszą decydować o sposobach współżycia. Decyzje ich zawsze też będą zależeć od osobistej moralności i przyjętej hierarchii wartości. Nikt nie może ani zalecać, ani zakazywać tej formy zbliżenia małżonków. Jeśli obojgu sprawia ona przyjemność, nic nam do tego.

Dodajmy, że Biblia w wielu miejscach zachęca do satysfakcji seksualnej.

Czytamy na przykład, że „Izaak pieścił Rebekę, żonę swoją” (Rdz 26. 8). Natomiast Księga Przysłów (Przypowieści) zachęca wręcz męża, aby „radował się z żony swej młodości” (Prz 5. 18). Powiada: „Niech jej piersi zawsze ci sprawiają rozkosz, upajaj się ustawicznie jej miłością” (Prz 5. 19, por. Koh 9. 9). Z pochwałą miłości cielesnej i rozkoszy z niej płynącej spotykamy się również w obszernych fragmentach Pieśni nad Pieśniami (1. 42. 3–17; 4. 1–7, 10). Co więcej, nawet ap. Paweł napisał: „Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona” (1 Kor 7. 3–4). Biblia zachęca więc do pieszczot, gry miłosnej – pettingu – oraz współżycia, ale wyłącznie w ramach małżeństwa. Petting pozamałżeński – prędzej czy później – zwykle prowadzi bowiem do współżycia i niejednokrotnie do niechcianej ciąży, która nie zawsze kończy się małżeństwem, a jeśli nawet, to rzadko kiedy szczęśliwym. Tak zwana miłość na próbę nie gwarantuje więc trafnego wyboru oraz udanego i trwałego małżeństwa. Decydują bowiem o tym głównie uczciwe intencje, niesamolubna miłość oraz odpowiedzialność przyszłych małżonków.

Tak więc chociaż Biblia zachęca do satysfakcji seksualnej, jednocześnie wypowiada się przeciw wszelkim nadużyciom w tej sferze, takim jak chociażby nieczystość i cudzołóstwo. Czytamy w niej: „Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg” (Hbr 13. 4).

A zatem, w przeciwieństwie do modnej dziś i przesadnej swobody seksualnej, księga ta nie tylko mówi o czerpaniu radości z życia seksualnego, ale przypomina również o odpowiedzialności partnerów. Stąd też każda para musi ustanowić własne granice postępowania według własnego sumienia (por. Rz 14. 12). A poza tym warto pamiętać, że Biblia jest przede wszystkim księgą zawierającą historię zbawienia (2 Tm 3. 15–17), a nie podręcznikiem seksuologii, który szczegółowo zajmuje się życiem seksualnym człowieka.

Autor: Bolesław Parma
Źródło: “Fakty i Mity” – nr 31 (387) 2007


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Jedr02 18.08.2014 11:12

    Jezus zapytany przez faryzeuszy o najważniejsze przykazanie wypowiada przykazanie miłości(Mt.22.37)
    Mówi o tym że należy miłować Pana z całego serca swego z całej duszy swojej i z całego umysłu swego. Polecam się zastanowić jak wiele to znaczy. Co to znaczy miłość z całego serca, czyż to nie oznacza po prostu oddanie swojego serca Bogu? Czy miłowanie pana z całego umysłu nie oznacza wypełnienie swojego umysłu Bogiem? W takiej sytuacji, jeśli to jest najważniejsze i główne przykazanie to może trzeba analizować inne kwestie przez pryzmat tego, skoro to jest główne to jak inne rzeczy miałyby tego nie wspierać? I można by się na przykład spytać w jakim stopniu masturbacja przyczynia się pozytywnie do rozwijania miłości do Boga? Jak wpływa rozwiązłość seksualna? Jak wpływa przywiązanie do seksu w małżeństwie? Trzeba by podjąć wówczas szczegółowe analizy. Ale kto powinien być przewodnikiem w tych analizach? Naukowiec pozbawiony miłości do Boga jak i rzeczywistego znaczenia Pisma Świętego, czy raczej ktoś kto rozbudził w sobie miłość do boga, czyli zrealizował cel tej religii? Kto może nas prowadzić jak nie ktoś kto tą drogę przeszedł? Czyż nie świetnie by było jakbyśmy znaleźli taką żyjącą wśród nas osobę? Wiadomo że Jezus może prowadzić, ale czy my damy się mu poprowadzić? Czy też w swoim umyśle będziemy tworzyć własne interpretacje tego co on chce i podporządkwoywać się jak chcemy? Żyjąca osoba może nam powiedzieć konkret, przedyskutować, może naszę sytuacje personalnie przeanalizować i tak nam to powiedzieć że nie będziemy mogli stworzyć swojej interpretacji. Podążanie za osobami które w temacie nic nie wiedzą i zajmują się tylko spekulowaniem może nas tylko doprowadzić do miejsca gdzie są i oni do niewiedzy i spekulacji.

  2. Maximov 18.08.2014 14:43

    Są tylko dwa przykazania:
    Nie krzywdź siebie.
    Nie krzywdź innych.
    Cała sztuka polega na umiejętnym wyważeniu proporcji pomiędzy nimi…
    I nie są do tego potrzebne żadne święte czy też zwykłe książki.

  3. qrde blade 18.08.2014 20:11

    Jedno z biblijnych przykazań, aby to brat poślubił żonę po zmarłym bracie i dał jej dziecko, ma sens przede wszystkim reinkarnacyjny. Otóż wiadomo, że reinkarnacja odbywa się zwykle w genetycznych, rodowych kręgach krwi i to dlatego zgodnie z tą wiarą zabrania się przetaczania ludziom krwi itp. Zgodnie również z tą wiarą, która do V soboru w Konstantynopolu była oficjalną nauką Chrytusa, jeżeli brat weźmie za żonę, żonę swojego zmarłego brata, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że w dziecko poczęte z takiego związku inkarnuje na nowo dusza zmarłego brata. W podobnym tonie wypowiadają się uznane wedyjskie teksty, traktujące temat telegoni, które mówią, że nowo poczęte dziecko zaślubionej niewinnej kobiety i mężczyzny inkarnuje dusza przodka z rodu mężczyzny. To dlatego taką uwagę przykładano do niewinności panny młodej i to dlatego uznawana powszechnie w biologii wiedza o tym, że pierwszy seksualny partner samicy zostawia swój trwały energetyczny i nie tylko ślad u wszystkich jej późniejszych dzieci i to wielokrotnie zupełnie bez względu na cechy ich biologicznego ojca. Stąd między innymi brała się tradycja pierwszej nocy z której korzystali w średniowieczu ówcześni władcy…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.