Niehonorowo zarabiają na honorowych krwiodawcach

Opublikowano: 03.04.2012 | Kategorie: Publicystyka, Wiadomości z kraju, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1060

W kwestionariuszu przeznaczonym dla honorowych krwiodawców, który należy wypełnić przed pobraniem krwi, w połowie lutego pojawił się dodatkowy zapis. Krwiodawca musi podpisać zgodę, że jego krew może zostać odpłatnie przekazana koncernom farmaceutycznym, które wyprodukują z niej leki. Bez złożenia podpisu honorowy krwiodawca nie ma możliwości oddania krwi.

Umieszczenie dodatkowego zapisu zalecił Regionalnym Centrom Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa Instytut Hematologii i Transfuzjologii, który nadzoruje ośrodki pobierania krwi. Zapis wywołał oburzenie krwiodawców, z których część podważa jego legalność. Bulwersuje ich też obligatoryjność wyrażenia zgody. Ta ostatnia bowiem jest konieczna – bez niej nie ma możliwości oddania krwi. Honorowy krwiodawca nie ma więc możliwości decydowania o tym, co z jego krwią się stanie.

Dyrektor działu krwiodawców RCKiK w Warszawie, Joanna Wojewoda, tłumaczy: “Ustawa o służbie krwi mówi o tym, że krew jest przekazywana do szpitali czy do innych placówek za odpłatnością i jest to suma, którą wydajemy na pojemnik oraz badania. Do hurtowni farmaceutycznych odpłatnie przekazujemy nadwyżki, czyli nie krew, tylko osocze, którego nie możemy sprzedać szpitalom.”

Pozostają jednak wątpliwości. W ustawie nie ma zapisu zezwalającego wprost centrom krwiodawstwa sprzedaży krwi koncernom, poza tym może dziwić fakt, że w centrach krwiodawstwa w ogóle istnieją “nadwyżki” krwi, skoro zewsząd apeluje się o jej oddawanie.

Krwiodawcy snują przypuszczenia, że celowo zbiera się większe ilości krwi, żeby produkować takie nadwyżki i później je sprzedawać.

Sprawę skomentował prof. Marek Wichrowski, bioetyk z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego: “Komercja wchodzi w każdą dziedzinę życia. Moim zdaniem taki zapis jest w kwestionariuszu niedopuszczalny. Krwiodawca oddaje krew w celach o charakterze moralnym, a tutaj nagle okazuje się, że jakaś instytucja ją sprzedaje. Poza Polską szpik czy krew można oddawać. Natomiast skoro w Polsce taka sprzedaż jest niedopuszczalna, a instytucja pośrednicząca staje się kupcem, to jest to moralnie naganne.”

Rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Agnieszka Gołąbek nie widzi problemu. “Oddając krew, która później zostanie sprzedana, wspiera się polski system krwiolecznictwa, bo te leki także zostaną wykorzystane przez pacjentów” – stwierdziła cynicznie.

Tymczasem na krwi ktoś zwyczajnie zarabia. Zarówno na niej, jak i na dobrej woli i altruizmie krwiodawców. Zgodnie z “ideą” kapitalizmu, w którym liczy się tylko zysk, a wszystko jest towarem: edukacja, kultura, zdrowie, krew. Niestety – moralność coraz częściej także.

Źródło: Władza Rad


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

54 komentarze

  1. jaro 03.04.2012 11:42

    Byłem krwiodawcą. Miałem nawet jakąś brązową odznakę.
    Później był skandal z jakąś przetwórnią osocza.
    Później był skandal z krwią dla noworodków. Noworodek dostawał pół porcji (bo tyle potrzebował) a reszta szła “do zlewu” bo NFZ płacił za całą porcję.
    Później poszły słuchy o sprzedawaniu osocza i krwi koncernom farmaceutycznym.
    Później przestałem być honorowym dawcą krwi…

  2. SkyWei 03.04.2012 13:10

    “Ustawa o służbie krwi mówi o tym, że krew jest przekazywana do szpitali czy do innych placówek za odpłatnością i jest to suma, którą wydajemy na pojemnik oraz badania.” Więc co w tym złego jest? Kwoty nie podane, ale jeśli zaufać temu zapisowi chodzi tylko o to by instytuty nie produkowały deficytu i mogły dalej funkcjonować. To się nazywa zdroworozsądkowość. A co się tyczy nadwyżek krwi i kampanii reklamowych. Skoro jeszcze da się to gdzieś sprzedać (również dla dobra publicznego) to nadmiaru nie ma. Jedynie warto się dowiedzieć czy faktycznie nie biorą sobie za to marży.

  3. jacekstu 03.04.2012 13:49

    oddaję krew regularnie odkąd skończyłem 18 lat. do dzisiaj uzbierało się tego ponad 22 litry, z tymże jeśli na mojej krwi, którą oddaję w słusznej sprawie (jak mi się dotychczas wydawało) mają zarabiać koncerny farmaceutyczne, te same, które zmuszają mnie do wszczepiania moim dzieciom rtęci i te same, które w przypadku jakiejkolwiek infekcji leczą mnie aspartamem to chyba na tych 22 litrach zakończę swoją przygodę z “Honorowym” Krwiodawstwem. Zdaje się, że A2 już dolatuje do samej granicy, co za problem kopsnąć się do Berlina i oddać krew za kasę…

  4. CD 03.04.2012 14:07

    Całe to honorowe krwiodawstwo to śmiech na sali. Krew powinna być zwyczajnie kupowana od dawców i wówczas mnie jako dawcę nie interesuje co oni zrobią z tą krwią, ważne, że zapłacili. Jednocześnie ten, kto ode mnie krew kupuje z pewnością będzie o nią dbał, skoro już wydał kasę. Wówczas dużo osób, szczególnie tych słabo zarabiających mogliby sobie dorobić oddawaniem krwi, z pewnością skończyłyby się problemy z krwią. Oczywiście stawki powinny być wolnorynkowe, a więc jeśli zaczyna brakować krwi grupy 0, to cena idzie w górę i więcej osób chętnych będzie sprzedać krew. Niestety, nadal komunizm tkwi w świadomości ludzi, więc spodziewam, się, że zaraz mi tu ktoś odpisze, że “przecież tak nie można”, że “krew nie może być towarem” itp. itd.

  5. eLJot 03.04.2012 14:16

    @CD
    Wszystko może być towarem nawet Twoja kobieta, jeśli w kontrakcie związkowym nie zabezpieczysz się to cena za stosunek będzie regulowana przez rynek, w zależności czy będzie popyt na Twą wybrankę czy nie bardzo.

    Pozdrawiam wszystkich wyznawców religii wolnorynkowej oraz miłośników darwina.

  6. memento 03.04.2012 14:28

    @CD, krew możesz sprzedawać właśnie na badania. Tak samo można sprzedać swoje zwłoki do instytutów badawczych – im ktoś ma rzadszą chorobę, tym droższe. Jednak to, że parę osób umówiło się, że oddadzą za darmo krew dla potrzebujących nie jest w żaden sposób sprzeczne z wolnym rynkiem. Nikt honorowych krwiodawców nie zmusza do oddawania krwi.

  7. CD 03.04.2012 16:33

    @eLJot – Żeby moja kobieta mogła być towarem, przede wszystkim musiałaby sama wyrazić taką wolę. Tak na prawdę nie jest ważne czy może być towarem, tylko od kogo to zależy. Według mojego światopoglądu, moja kobieta jest właścicielką swojego ciała i jako właścicielka ma 100% prawo decydowania co z nim zrobi. Nawet jeśli 99% ludzi będzie chciało zrobić z niej towar, ona ma prawo odmówić. Tym właśnie różnią się poglądy wolnościowe (jakie reprezentuję) od poglądów socjalistycznych, gdzie to kolektyw czy jakaś większość powinna decydować. To samo tyczy prawa zażywania narkotyków, zapinania pasów oraz przeznaczania pieniędzy na to na co sami chcemy.

    Jeśli już tak Cię to interesuje, to w przypadku mojej kobiety mamy ustną umowę w myśl której świadczymy sobie wszelkie “usługi” na zasadach barteru i co więcej na wyłączność! Pewnie się zdziwisz, ale większość związków tak wygląda. Dzięki temu nie tylko mamy bardzo udany związek, ale nawet od świadczonych usług nie płacimy podatku! Nie wiem co prawda czy to legalne, bo oboje osiągamy zysk na tej współpracy, ale na szczęście póki co fiskus nie może wejść nam do łóżka.

    @memento – to nie jest tak do końca, że jest to grupa osób, która się umówiła, gdyż honorowe krwiodawstwo jest “wspierane” przez rząd. Ot choćby przepis mówiący, że pracownik ma prawo do wolnego dnia od pracy w dniu w którym oddaje krew. Faktycznie wychodzi więc na to, że to pracodawca obowiązkowo płaci za krew oddaną przez pracownika w formie jednodniowego urlopu od pracy.

  8. Il 03.04.2012 20:17

    przecież to “wypisz wymaluj” te całe krwiodawstwo a i badania krwi to zalegalizowany satanizm i wampiryzm poparty rzymskokatolickim rytułałem spożywania ciała i picia krwi.
    obrzydliwe.
    W Afryce do niedawna pili krew zwierzęcą (może robią to nadal, nie wiem).
    W Polsce ludzie(?) wpieprzają świńską krew z kaszą.
    Gdzie ja mieszkam? gdzie ja żyję? którędy do ziemskiego Raju pełnego owoców, warzyw i innych roślin jadalnych ? Ja chcę uciec z tego “obozu” satanistyczno-wampirzego.

  9. eLJot 03.04.2012 20:36

    @CD
    Wolny rynek dąży do monopolu, też kiedyś sądziłem że to rozwiąże problemy jakie mamy, niestety wolny rynek działa dobrze w ograniczonym zakresie, co z resztą przećwiczyli Szwajcarzy. Wiedzą już że najlepiej działa równowaga między socjalizmem a wolnym rynkiem. Jeśli 99% użyje siły ten 1% nic Ci nie pomoże. Kilogram nie będzie lżejszy od grama. Nie w tym wymiarze wszechświata.

  10. Janusz Korczynski 03.04.2012 20:41

    “Żeby moja kobieta mogła być towarem, przede wszystkim musiałaby sama wyrazić taką wolę.”

    Nie musi, i tak jest. No chyba, że nie jest pracownicą, a właścicielką.

    “to nie jest tak do końca, że jest to grupa osób, która się umówiła, gdyż honorowe krwiodawstwo jest „wspierane” przez rząd. Ot choćby przepis mówiący, że pracownik ma prawo do wolnego dnia od pracy w dniu w którym oddaje krew. Faktycznie wychodzi więc na to, że to pracodawca obowiązkowo płaci za krew oddaną przez pracownika w formie jednodniowego urlopu od pracy.”

    Zlikwidujmy zatem wolny dzień od pracy za krwiodawstwo. W końcu to wymusza na pracodawcach opłacanie pracownika! Socjalizm… Wszędzie jakieś idiotyzmy w postaci dnia wolnego od pracy… I jeszcze do tego ustalony 8h dzień pracy! To już w ogóle idioctwo!

  11. Yogipower 03.04.2012 20:57

    @Janusz To według ciebie pracownik jest towarem? Czy niewolnikiem?

  12. Janusz Korczynski 03.04.2012 21:01

    Jeśli jest towarem to tak samo jak niewolnik. To samo mówił David Ricardo i nie wiem czy nie Adam Smith 😉

  13. Yogipower 03.04.2012 21:04

    No to według ciebie jest towarem czy nie?

  14. Janusz Korczynski 03.04.2012 21:04

    Jest.

  15. Janusz Korczynski 03.04.2012 21:05

    Dlatego jest traktowany jak towar. Ma być najtańszy, człowiek się po prostu nie liczy i tyle.

  16. Yogipower 03.04.2012 21:06

    Według mnie towarem jest tylko praca jaką ten pracownik wykonuje.

  17. Janusz Korczynski 03.04.2012 21:09

    A że praca jest nierozerwalna z człowiekiem to człowiek jest towarem.

  18. Raptor 03.04.2012 21:50

    Po prostu, człowiek w modelu biznesowym jest obiektem (zasobem – resource – HR ;)), który przy spełnieniu określonych kryteriów zapewnia firmie zysk. Ze względu na swoje umiejętności i doświadczenie zawodowe, człowiek na rynku pracy posiada określoną (umowną) wartość dla danej dziedziny. Osoba z punktu widzenia rynku jest towarem, który np. inna firma może odkupić oferując za nią wyższą cenę (wynagrodzenie) ;).

  19. Yogipower 03.04.2012 22:06

    No w sumie jesteśmy niewolnikami pracy. Musimy pracować aby przeżyć.

  20. fm 03.04.2012 22:34

    Obecnie istnieją już systemy do badań DNA i przydatności danego osobnika rodzaju ludzkiego dla korporacji.

  21. CD 04.04.2012 11:41

    Co za różnica czy nazwiesz człowieka towarem, zasobem ludzkim, czy zlepkiem materii? Człowiek sam sprzedaje swoją pracę, a więc czas jakim człowiek dysponuje może zostać odsprzedany i wówczas ten czas staje się towarem.

    “Nie musi, i tak jest. No chyba, że nie jest pracownicą, a właścicielką.”

    Właścicielką czego? Masz chyba na myśli przedsiębiorcę. W Twoim toku rozumowania, właściciel przedsiębiorstwa również jest towarem, bo przecież jego firma zależy od klientów. Również musi walczyć o to, żeby jego produkty były najtańsze. On tez może narzekać, że dla klientów liczy się tylko cena. On ma nawet gorzej, bo jeśli moją dziewczynę zwolnią z pracy, to pójdzie do następnej, a jeśli interes przedsiębiorcy upadnie to jeszcze pozostanie w długach i może mieć duże problemy.

    “No w sumie jesteśmy niewolnikami pracy. Musimy pracować aby przeżyć.”

    Dokładnie, takie są prawa natury również w świecie zwierząt. Żeby przeżyć trzeba zdobyć pokarm i schronienie. To nie człowiek wymyślił te prawa, ale socjalistom wydaje się, że mają magiczną moc by te prawa zmienić.

  22. Janusz Korczynski 04.04.2012 16:40

    Właścicielką – przedsiębiorcą zatrudniającym ludzi i korzystającym z cudzej pracy, samej nie pracując. Nawet jeśli pracuje w takim przedsiębiorstwie to nie sprzedaje swojej pracy, a produkty, a to jest już ogromna różnica, bo za pracę ma przynajmniej płacone tyle ile jest ona warta (mam na myśli jednoosobową działalność).

    “Dokładnie, takie są prawa natury również w świecie zwierząt. Żeby przeżyć trzeba zdobyć pokarm i schronienie. To nie człowiek wymyślił te prawa, ale socjalistom wydaje się, że mają magiczną moc by te prawa zmienić.”

    CD,żyjesz chyba w średniowieczu, albo na oczy nie widziałeś komputera.

  23. Yogipower 04.04.2012 20:58

    @Janusz Nie wiem o co ci chodzi. Sprecyzuj to bardziej.

  24. Janusz Korczynski 05.04.2012 17:15

    Realista,
    Podałem przykład przedsiębiorcy. Dlaczego sobie wyobrażacie, że przedsiębiorcy to tylko małe osiedlowe firmy (w których i tak przedsiębiorca często pracuje prawie wcale…)?
    Wszystko zależy od tego jeszcze w jakiej branży dana mała firma jest. W dużych całą pracę wykonują pracownicy, a pracodawca spija całe miliardowe/milionowe/setkotysięczne zyski.

  25. Janusz Korczynski 05.04.2012 19:43

    Realista,
    Po pierwsze ja nie pisałem, że wszyscy tacy są i zdaję sobie sprawę z tego, że 3/4 to małe i średnie firmy, więc przeczytaj proszę jeszcze raz moje wypowiedzi i odnieś się do mojej kolejnej mówiącej o wielkich firmach. Te zyski wielkich firm właśnie trafiając w całości do pracowników mogłyby znacznie podnieśc standard życia w Polsce i rozkręcic małe i średnie przedsiębiorstwa. W nich pracodawca nie pracuje i korzysta z pracy innych. Tak samo w ogromnej części firm średnich. W firmach małych jest inaczej, bo przedsiębiorca się jeszcze nie “odkuł” i musi pracowac i prowadzic firme, czasem pracując dłużej niż pracownicy (i tak często zabiera więcej niż faktycznie on wypracował własnymi rękami). Natomiast w handlu w sklepach osiedlowych często pracodawca tylko przychodzi na 2-3h, kontroluje co i jak w sklepie i wychodzi, ewentualnie marudząc co mu nie pasuje i wiem to nie z odosobnionego przypadku, bo z takimi firmami współpracowałem w jednej z prac. Tylko w wyjątkowych sytuacjach pracodawca faktycznie pracował tak jak ekspedientki i tacy pracodawcy na prawdę szanowali swoich pracowników (i tutaj uśmiech w stronę dwóch, z którymi współpracowałem, bo na prawdę byli ludźmi dla innych, jednakże najgorzej ze wszystkich przędli przez to. Dla nich natomiast jak było widac pieniądze to nie wszystko).
    Co do natomiast tworzenia miejsc pracy to nie pracodawcy tworzą miejsca pracy tylko klienci… Pracodawca jest właścicielem i korzysta z posiadania przedsiębiorstwa, na które jest popyt, a nie tworzy miejsca pracy…

  26. Raptor 05.04.2012 19:58

    @Janusz Korczynski “Pracodawca jest właścicielem i korzysta z posiadania przedsiębiorstwa, na które jest popyt, a nie tworzy miejsca pracy…”

    No, tutaj są też pewne wyjątki, np. biorący spore dotacje na fikcyjny interes, tworzy miejsca pracy, po czym, po zagarnięciu swojej doli, zamyka imprezę 😛 Wniosek: niektórzy pracodawcy mają na tyle inwencji twórczej, że miejsca pracy potrafią wytworzyć 🙂

  27. Janusz Korczynski 05.04.2012 21:25

    Realista,
    “W dużych całą pracę wykonują pracownicy, a pracodawca spija całe miliardowe/milionowe/setkotysięczne zyski.”

    Proszę.

    “z jakiej paki niby zyski firmy miałyby trafiać do pracowników?”

    Dlatego, że oni je wypracowują, nie są jej współwłaścicielami.

    “„wielkie firmy” mają zdaje się zarządy”

    I co te wielkie firmy nie mają własciciela, właścicieli w postaci akcjonariuszy? :). Co taki akcjonariusz robi po za przyjechaniem raz na jakiś czas na głosowanie, a co roku zgarnia np 1% zysków z 1mld, czyli 10 mln? No chyba, że jest w zarządzie, bo ma np 40% akcji.

    “to każda spółkująca para tworzy miejsca pracy, bo przecież tworzy klientów, co nie?”

    Spółkująca para masz na myśli dziewczynę i faceta mających firmę? Tak, tworzą miejsca pracy dla siebie w takim wypadku.

    Raptor,
    Dobry jesteś :D, tego pod uwagę nie brałem! Muszę przyznać, że zdarza się, że tworzą miejsca pracy czasami!!

  28. Raptor 05.04.2012 21:29

    Gdybym nie doświadczył, to bym taki dobry nie był 😛

  29. Janusz Korczynski 05.04.2012 22:23

    “okej, napisałeś o dużych (niech ci będzie, że wielkich) ale powtarzam, że takie firmy nie mają stricte „pracodawcy” spijającego zyski, a zarząd i akcjonariuszy – nie właściciela. ”

    Realisto, to są właściciele, 100% pracodawcy, a to, że jest ich kilku, kilkudziesięciu lub nawet kilkaset nie ma znaczenia. Posiadając 100% akcji jesteś jednoosobowym właścicielem. Spółki akcyjne to po prostu zrzeszenia kapitałów i taka niby demokracja kapitalistyczna, w której im ktoś bogatszy tym ma większy wpływ.

    “akcjonariusz wykłada pieniądze, kapitał, czyli mówiąc twoim językiem – kupuje maszyny”

    Nie wykłada kapitału, po prostu wsadza swoje oszczędności w coś co już istnieje by spijać zyski. Ten system polega na tym, że jak już coś masz to łatwiej jest mieć więcej… Wykup i sprzedaż akcji to po prostu zmiana właściciela. Tak jakbyś sprzedał komuś sklep osiedlowy.

    “bez maszyn w ogóle nie byłoby roboty, ale i też narzekania na pracodawcę, podoba ci się to?”

    Bez maszyn po prostu robota byłaby mniej opłacalna, ale by była. Natomiast maszyny mogą być bez “pracodawcy” czyli właściciela. Dzisiaj właściciel to taki szlachcic korzystający z pańszczyzny. Każdy pracownik oddaje część swojego wypracowanego dochodu na zysk pracodawcy. Jedyna różnica między chłopem pańszczyźnianym, a robotnikiem jest taka, że robotnik ma trochę więcej swobody.

    “robi dzieci, czyli klientów, czyli tworzy miejsca pracy. tworzy?”

    Te dzieci najpierw muszą coś kupić i mieć z czego ;). Mając z czego tworzą miejsca pracy.

    “inaczej próbujesz dysponować nieswoją własnością”

    Po pierwsze w dzisiejszej Polsce jeśli mowa o nieswojej własności to trzeba by było oddać 90% firm w ręce pracowników, a właścicieli zamknąć wraz z osobami, które dopuściły do sprzedaży przedsiębiorstwa. Wtedy byłoby fair, bo w PRLu wybudowano to co dzisiaj oglądasz rękami pracowników bez kapitalistów, więc jeśli rządasz sprawiedliwości to trzeba najpierw zacząć od tego. I nie sugeruj tutaj, że komuś ta własność została odebrana po wojnie, bo tak nie było :). Właściciele wraz z rodzinami popadali podczas wojny, a pracownicy poprzejmowali niedziałające zakłady tworząc rady robotnicze i zarządzając nimi wspólnie broniąc ich przed hitlerowcami z bronią w ręku, żeby nie rozkradli tego co zostało. Armia Czerwona wkraczając do Polski tylko sformalizowała już istniejący tutaj system, ale zlikwidowała rady powodując patologie tego systemu, a sam Stalin uważał rady za zbyt lewicowe (sam je zlikwidował w ZSRR – natomiast zostawił nazwę radzieckie).
    Po drugie właściciel owszem zainwestował, natomiast po zwróceniu inwestycji oraz utrzymaniu właściciela przez okres zwrotu własność powinna być przejęta przez pracowników, bo wszelkie zyski były wypracowane przez nich i to im zabrano ich własność z pracy! Poczytaj Adama Smitha…

    “własnej działalności gospodarczej”

    Własna działalność gospodarcza mój drogi nie oznacza, że jesteś kapitalistą ;), lecz jednoosobowym przedsiębiorstwem socjalistycznym.

    Pozdrawiam!

  30. Janusz Korczynski 06.04.2012 14:51

    “dalej piszesz o PRL, ale to jakieś bzdury. zgodzę się, że „oni” budowali tę Polskę, ale do cholery nie za darmo przecież. to, że teraz zrobiono ich dodatkowo w wała tą całą prywatyzacją za bezcen i żałosnymi emeryturami w podzięce pozostaje bez związku z wolnością gospodarczą, o której abstrahując od tematu, rozmawiamy.”

    Wiesz wolność gospodarcza nie ma nic wspólnego z kapitalizmem, ani z socjalizmem. To czy jest wolność gospodarcza zależy tylko od władz w obu systemach… Abstrahując już od tego, że efektem socjalizmu będzie likwidacja państwa, co w przypadku PRLu nie mogło się dokonać, bo to nie był socjalizm. Wiem, że to brzmi jak gadanie liberałów internetowych, że teraz kapitalizmu nie ma, ale w tym wypadku troszkę musiałbym się rozpisać i wyłożyć studium efektów systemu. Najlepiej jakbym Cie odwołał do książek, ale nie wiem czy byś był zainteresowany.

    “kolosalnym wręcz absurdem jest to co piszesz o przejmowaniu firmy przez pracowników. większego idiotyzmu, wybacz, nie słyszałem już długo a ostatnim akapitem zabiłeś mi po prostu klina, że aż skończyć muszę… .. .”

    Co wydaje Ci się absurdalne? Że właściciel zabiera owoce pracy pracowników krótko mówiąc przywłaszcza sobie ich własność? O tym pisał już Adam Smith, a całą reszta kolejnych ekonomistów to tylko potwierdzała. Dlatego postuluję za tym, że własność powinna stawać się społeczna bo zwrocie inwestycji i utrzymaniu przez ten czas właściciela z odpowiednim wynagrodzeniem za ten pomysł o którym mówisz.

  31. Yogipower 06.04.2012 15:09

    Tak zabiera ich własność(pracę) w zamian za pensję(pieniądze).
    Gdy ktoś zaczyna pracę to godzi się na te warunki.

  32. Janusz Korczynski 06.04.2012 15:26

    Chodzi o to, że nie płaci za całość ;).

  33. Yogipower 06.04.2012 15:54

    No jak nie płaci za całość to staramy się to odzyskać lub znaleźć sobie inną pracę.

  34. Janusz Korczynski 06.04.2012 17:12

    Żaden kapitalista nie płaci za całość i tego odzyskać się nie da, chyba, że przejmą pracownicy zakład.

  35. Yogipower 06.04.2012 18:00

    Co ty wogóle myślisz mówiąc całość? Cenę produktu? Materiału?

  36. Janusz Korczynski 06.04.2012 18:07

    Całość wartości jego pracy

  37. Yogipower 06.04.2012 19:26

    Praca jest tyle warta ile ktoś jest w stanie za nią zapłacić.
    Czyli jeśli pracodawca nie chce zapłacić więcej to znaczy że mu się to nie opłaca ,lub musi dokładać do interesu.

  38. memento 06.04.2012 19:35

    Lub 3 opcja: wypłaca tylko tyle żeby jego pracownik nie zdechł, a resztę zostawia dla siebie, bo wie jaka jest sytuacja na rynku pracy.

  39. Yogipower 06.04.2012 19:47

    Też tak może być, znaczy się tak jest.

  40. memento 06.04.2012 19:53

    Oczywiście można przegiąć do tego stopnia, że pracownicy zaczną wyskakiwać przez okna, ale i na to znajduje się sposób. Specjalna klauzula, która zabrania pracownikom popełniania samobójstw pod groźbą przełożenia strat na rodzinę pracownika. W ten sposób pracownik wie na co się pisze, wie, że praca jest tak wyniszczająca, że prowadzi do psychozy, a alternatywą jest śmierć głodowa. Ta jawność i całkowita dowolność wyboru niewolniczej pracy/głodowej śmierci to fundamenty sprawiedliwości społecznej. ;]

  41. Janusz Korczynski 06.04.2012 20:20

    Nie Yogi,
    Wytłumaczę Ci w miarę prosto o co chodzi z punktu widzenia ekonomisty (Memento, dobry komentarz).
    Na cenę(P) produktu składają się 3 rzeczy – wartość wszelkich półproduktów i surowców zużytych do wytworzenia (w tym energia elektryczna i opłaty za budynek) (M), amortyzacja/wartość maszyn (A) (czyli po prostu zwracanie inwestycji), oraz wartość pracy (W).

    M + A + W = P zatem pytanie skąd się bierze zysk? Skoro cena to wartość produktu ze skumulowanej wartości potrzebnych do tego środków produkcji i pracy? Oznacza to, że zysk bierze się z obniżenia wartości, któregoś z środków produkcji. Z amortyzacji (wartości maszyn) nie da się odjąć, nie da się także zmniejszyć kosztów produkcji na produktach, zatem jedyne co może być zmniejszane jest płaca. Czyli za co płacone ma pracownik? Nie za pracę, bo wartość pracy jest wyższa, lecz za jego siłę roboczą (przerobową, że tak powiem), czyli zysk bierze się z ucinania należnych pracownikowi pieniędzy. Zatem każdy pracodawca okrada swoich pracowników z ich wartości. Co innego, gdyby pracodawca stał się pracownikiem firmy na kierowniczym stanowisku. Wtedy jego płaca nie równałaby się zyskowi, a jedynie byłaby płacona za wartość jego pracy – zamiast zarabiać 100 mln miesięcznie zarabiałby np 3 średnie krajowe, a jego robotnicy nie raz i 5 razy więcej niż obecnie. Tak między innymi ekspedientki w sieciach handlowych powinny zarabiać co najmniej 8 tyś brutto, gdyby miały płacone tyle ile faktycznie wynosi wartość wykonywanej przez nie pracy.
    Dla przykładu w Argentynie pracownicy poprzejmowali podczas kryzysu na przełomie lat 2000 zakłady pracy i dzięki temu produkują o wiele taniej przy okazji zarabiając 2-3 razy tyle co w prywatnej firmie.

    Pozdrawiam Yogi!

  42. Janusz Korczynski 06.04.2012 20:22

    Wracając, po okresie amortyzacji, czyli np po 5 latach działania firmy pracodawca wszelkie włożone pieniądze ma zwrócone (wykupione przez pracowników za ich pracę) i nie ma żadnych podstaw aby nadal był właścicielem danej firmy. Natomiast nie oznacza to, że nie prawa zachować stanowiska kierowniczego, jednak teraz będzie się musiał liczyć z tym, że w przedsiębiorstwie decyzje będą podejmowane demokratycznie, a były pracodawca zachowa swoją funkcję póki będzie sprawdzał się na stanowisku.

  43. Yogipower 06.04.2012 20:31

    “wartość wszelkich półproduktów i surowców zużytych do wytworzenia (w tym energia elektryczna i opłaty za budynek)” Też się da obniżać.

  44. Yogipower 06.04.2012 20:38

    Janusz podstawy są takie ,że pracodawca włożył swój kapitał w budowę firmy, i ona jest jego. I żaden urzędas nie będzie decydował czy już mi się zwróciło czy nie. Haha i demokratycznie pracownicy mogą mnie z własnej firmy wywalić. Ciekawe kto by w takim systemie zakładał firmy, a tym bardziej zatrudniał pracowników.
    Pozdrawiam

  45. Janusz Korczynski 06.04.2012 20:55

    “„wartość wszelkich półproduktów i surowców zużytych do wytworzenia (w tym energia elektryczna i opłaty za budynek)” Też się da obniżać.”

    Oczywiście, tylko wtedy spada cena produktu ;).

    Co do komentarza nr 50. Wiesz… takie firmy to najprężniej rozwijające się firmy obecnie na świecie -> najbardziej efektywnie inwestują pieniądze. Niestety jeszcze są na tyle słabe, że korporacje je przyćmiewają, ale ważne, że się rozwijają!

  46. Yogipower 06.04.2012 21:21

    Nie wierzę że demokratycznie rozdzielane pieniądze są najlepiej inwestowane. W demokratycznie rządzonych firmach większość byłaby pewnie przaznaczana na pensje. W rezultacie przejedli by cały majatek na bierząco, tak jak to się teraz dzieje z demokratycznie rządzonymi państwami, które się zadłuzają w nieskończoność.

  47. Janusz Korczynski 06.04.2012 21:29

    “Nie wierzę że demokratycznie rozdzielane pieniądze są najlepiej inwestowane. W demokratycznie rządzonych firmach większość byłaby pewnie przaznaczana na pensje. W rezultacie przejedli by cały majatek na bierząco, tak jak to się teraz dzieje z demokratycznie rządzonymi państwami, które się zadłuzają w nieskończoność.”

    Po pierwsze ciężko nazwać obecne namiastki demokracji demokracją, a po drugie jak widać da się ;). Takie firmy tworzą sobie własne wewnętrzne fundusze inwestycyjne i część dochodów jest odkładana na remonty, niezbędne wydatki niespodziewane i rozwój, kupno nowych maszyn do rozszerzenia produkcji, itd. Wyobraź sobie, że taka muszynianka w 2010 roku miała 4 miesiące przestoju totalnego i firma nie padła :), a właśnie jest w taki sposób zarządzana.

  48. Yogipower 06.04.2012 21:41

    To mi wyglada na spółdzielnię gdy wszyscy się dokładaja aby to nie upadło.

  49. Janusz Korczynski 06.04.2012 21:48

    “To mi wyglada na spółdzielnię gdy wszyscy się dokładaja aby to nie upadło.”

    Do niczego się nikt nie dokłada. Z rezerw się utrzymała. Ty uważasz, że ludzie są głupi i pazerni i jak będą mieli możliwość zarabiania więcej to się rzucą na to jak głodne psy, a prawda jest taka, że z grupową władzą nad przedsiębiorstwem idzie grupowa odpowiedzialność. Twoim przekonaniom przeczą przykłady z życia.

  50. Yogipower 06.04.2012 21:54

    Tak myślę że ludzie są głupi, widzę to przy wyborach parlamentarnych.

  51. Janusz Korczynski 06.04.2012 22:08

    Yogi w takim razie za głupich uznajesz najbogatszą część społeczeństwa. Na platformę głosują najbogatsi, na PiS katole. Zobacz sobie na stronie wyborczej wyniki wyborów wg regionów. Bogate dzielnice miast miały blisko 80% frekwencję, podczas gdy w biednych dzielnicach nie było to nawet 30%… O czym to świadczy jak sądzisz?

  52. Yogipower 06.04.2012 22:34

    Ludzie głosują na to co im się wmówi w reżimowych mediach ,zamiast samemu zweryfikować program partii, jak i jej prawdomówność. No to powiedz mi czy to jest mądrość czy głupota? Gdy ludzie idą głosować na partię która najwięcej naobiecuje(PO) i to na drugą kadencje.

  53. Yogipower 06.04.2012 22:36

    Dziękuję dobranoc i życzę wesołych świąt.

  54. Janusz Korczynski 06.04.2012 23:46

    Wzajemnie życzę wesołych świąt.
    Ps. Przez święta zastanów się dlaczego to bogaci głosują na te reżimowe partie i dlaczego gdyby wszyscy głosowali PO miałoby problem z przebiciem 10%.
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.