„Tajna” historia Polski

Opublikowano: 23.05.2017 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1292

Zapomniane, tajne i ukryte historie. Co fascynacja sprawami nieznanymi i tajemniczymi może nam powiedzieć o naszej recepcji historii? Czy historycy rzeczywiście chcą coś ukrywać?

Chyba każdy przynajmniej raz zetknął się z jednym ze sloganów, że dany fakt historyczny jest tajny, zapominany, wyklęty, ukryty albo przemilczany. I potem „prawdziwi badacze” odkrywają te fascynujące fakty i przybliżają je światu.

ZAPOMNIANE, BO TAJNE JEST SEXY

Moda na rzeczy przemilczane nie jest nad Wisłą bardzo stara. Pamiętam, że jeszcze w późnych latach .90 terminem „tajne” określano tylko te fakty, które musiały być pierwotnie ukryte, np. kompleks niemiecki w Górach Sowich. Z biegiem czasu wszystko co sekretne i niejawne stawało się coraz bardziej nęcące.

Może to kwestia PRL-u i jego burzliwej historii, a może to naturalna skłonność i zamiłowanie do odkrywania rzeczy niejasnych sprawiły, że wszystko, co wyłamuje się z mainstreamu musi być na pewno interesujące. A nawet jeżeli takie nie jest, to i tak zyska na wartości jak się powie, że jest tajemne. Tymczasem historyk o niczym nie zapomina, a jedynie ma ważne powody, aby danym tematem się nie zajmować.

ZAPOMNIANE, BO TAK

W najbardziej ekstremalnej formie narracji zapomniane jest wszystko. A mówiąc precyzyjnie, wszystko, co dany autor w ten sposób określi. I tak najczęściej pomijanym faktem historycznym okazuje się hołd ruski. Furda, że w krakowskim muzeum wiszą dwa obrazy Matejki na ten temat. Furda, że kolejni malarze też się tym wątkiem zajmowali i swoje płótna zostawili. Ważne, że ma być zapomniany, bo to pasuje do narracji.

Podobnie jest w przypadku bitwy pod Kłuszynem. Faktycznie, przez długi czas nie była ona aż tak popularna, co jeszcze nie znaczy, że nie była znana historykom. Teraz pomimo, że urasta do rangi trzeciej najważniejszej victorii epoki I Rzeczpospolitej (po Grunwaldzie i Wiedniu), cały czas bywa określa mianem pominiętej.

Wydaje się, że nazbyt często kryterium na podstawie którego określa się „niepamięć ” jest przeświadczenie samych autorów i często ich nieznajomość stanu badań. Jeżeli jakiś niehistoryk nie widzi wszędzie informacji o tym, że Kłuszyn to wielka i wspaniała bitwa, to będzie przekonany, że jest przemilczana…

ZAPOMNIANE, BO NIEWYGODNE

Lata działalności urzędu z ulicy Mysiej w Warszawie odcisnęły swoje piętno na mentalności Polaków. Oficjalna dystrybucja z obowiązkowym numerem cenzora w stopce była zakłamana, prawdziwe perełki zostawały wydane w drugim obiegu. Właśnie z bibuł odbijanych na często amatorskich powielaczach Polacy dowiadywali się prawdy o Katyniu. I co ważne, za posiadanie tego typu publikacji groziły kary. No ale lata PRL-u się skończyły i drugi obieg stał się pierwszym obiegiem.

Śmiech może tylko brać kiedy w gazecie znajdującej się w Empiku można przeczytać, że ta prawda jest niewygodna i zakazana. Tak samo jest w przypadku serwisu YouTube. Litości, jak coś może być ukryte, kiedy funkcjonuje na największej platformie umożliwiającej oglądanie filmów? Jeżeli ta prawda jest niewygodna i iluminaci oraz (na przykład) masoni nie chcą jej ujawnić, to jakim cudem można o tym obejrzeć filmik w sieci? Chyba, że to też jest część spisku, ale wtedy przechodzimy na poziom pomysłów rodem z serialu „South Park”, gdzie to rząd USA finansował strony poświęcone teoriom spiskowym związanym z 11 września.

W epoce Internetu i socjał mediów nie istnieje takie coś jak „zapomniane” czy „wyklęte”, może istnieć co najwyżej coś nieinteresującego. Chce ktoś mówić o tym, że żydzi i katolicy zakłamują historię Imperium Lechickiego – proszę bardzo, w tysiącach odsłon na dziesięciu serwerach i setkach tysięcy postów. Znając Internet, nie spotka się to z inna reakcją jak śmiechem i zakwalifikowaniem do tzw. „lolcontentu”.

Jak znajdą się pieniądze, to takie treści będzie można też legalnie, niczym Henryk Pająk, wydać w dowolnym nakładzie i kolportować do dowolnej księgarni. Jedynym ważnym wskaźnikiem będzie sprzedaż. Jeśli ludzie nie zechcą kupować, to dana treść po prostu zaginie. Nikt jednak nie będzie cenzurował i wycinał. Gorzej, że dziś przymiotnik „zakazany” z zasady określa ekstremistyczne teorie, nierzadko antysemickie (chociaż bywają i inne warianty, w tym te zakładające spisek Watykanu).

ZAPOMNIANE, BO TAKA KOLEJ DZIEJÓW

Praca historyka to nie tylko wydobycie faktów, ale i ich krytyczna analiza. W świadomości części ludzi istnieje przekonanie, że jak coś jest z przeszłości, to jest już cudowne i ważne. Ale nie, nie wszystko co istniało dawniej jest wartościowe i cenne. Istnieje cała masa rzeczy, które trafiły na heglowski „śmietnik historii”, bo okazały się niezbyt interesujące.

Niemały wpływ na to mają mody i sympatie samych badaczy, to oczywiste, ale dosyć często jest to wynikiem obiektywnych przesłanek. Jeżeli widzi się w historii narzędzie do pracy nad teraźniejszością – tzn. historia ma spełniać warunek „nauczycielki życia”, to przeprowadza się selekcję. I na przykład przedwojenne miss są pomijane, bo brutalna prawda jest taka, że nie płynie z wiedzy o nich żadna nauka.

Nie wszystkie bitwy są równie ważne. Polska historia obfitowała w liczne zwycięstwa w poszczególnych bataliach, ale uczenie o nich nie ma wymiernego efektu. Trzy lub cztery podobne starcia z powstań, które i tak nie zmieniły ostatecznego wyniku i które nie były przełomowe, są po prostu nieistotne z punktu widzenia popularnej wykładni polskich dziejów. Pasjonują one jedynie specjalistów i nie są „wyklęte”, tylko po prostu mało istotne. Kiedy czytam wielki napis, że np. “bitwa pod Obertynem jest zapominania” (sic!), to w mojej głowie rodzi się pytanie: czemu by nie napisać artykułu „Zapomniana statystyka. Szokujące fakty dotyczące wystrzelonych naboi pod Westerplatte”. Byłoby to równie odkrywcze…

„Zapomniany” to dzisiaj słowo wytrych, marketingowa zagrywka, która ma na celu przyciągnąć czytelnika niczym promocja za 9.99 zł w sklepie. Nic dziś nie znaczy. Jeżeli istnieje jakaś prawdziwie tajemna historia, to ukryta jest głęboko w archiwach i na pewno nie przeczyta się o niej w efemerycznej prasie „drugiego obiegu” ani nie obejrzy się jej w „zakazanej TV” na “You Tube”.

Autorstwo: Paweł Rzewuski
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. wojtek 23.05.2017 20:26

    to chyba nie do konca tak, struktura rewolucji naukowych przewiduje okres pojawiania sie faktow niewygodnych ktore poprzedzaja obalenie danego paradygmatu naukowego. Na gruncie historii megality np, sa takim kijem w mrowisku obowiazujacego paradygmatu a przeciez jest mnostwo filmow na ich temat.

  2. Aloes 24.05.2017 11:22

    Prawda w dywanie kłamstwa cienką nicią jest szyta!! W dzisiejszych czasach celowo podaje się pewne informacje(w konkretnej formie) do obiegu aby je zdyskredytować. Takie zadanie pełni w tym artykule akapit o imperium lechickim. Prawda jest taka że kk niszczył wszelkie możliwe ślady przedchrześcijańkiej Polski, budował kościoły na pogańskich miejscach kultu, nawet przejeli niektóre pogańskie obrządki i zwyczaje. A dziś uznają je za swoje rodzime. Dyskredytowanie przedchrześcijańskiego dorobku kulturowego poprzez wyimaginowanego imperium lechickie jest jak odwracanie kota ogonem. w sieci jest dużo kłamstwa, ale też i dużo prawdy która wcześniej nie miała prawa ujrzeć światła dziennego. Dlatego w internecie pojawia się tyle antyprawdy. Ponieważ to jest jedyny sposób aby ją przed nami ukryć. Po to macie mózg między uszami. WIĘC WYBIERAJCIE MĄDRZE!!!!!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.