Samobójstwo Europy

Opublikowano: 22.06.2017 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1058

W Europie, w 2017 r. króluje niepewność – kryzys strefy euro, niekończące się wyzwania Unii Europejskiej, wybory w poszczególnych krajach, które przypominają niekończące się uniki przed trafieniem – wszystko to blednie w porównaniu do głębokich, tektonicznych przesunięć polityki kontynentu; przesunięć, które Europejczycy oraz ich sojusznicy ignorują na własną zgubę – pisze w “Wall Street Journal” Douglas Murray.

– Podczas kryzysu migracyjnego ostatnich lat przemierzyłem kontynent, od wysp, na których imigranci lądują, poprzez przedmieścia, gdzie kończą wędrówkę, po kancelarie, które ich zapraszały do przyjeżdżania.

Przez całe dziesięciolecia Europa zachęcała gastarbeiterów oraz ich rodziny do osiedlania się – choć, jak przyznała kiedyś kanclerz Niemiec Ángela Merkel – nikt nie spodziewał się, że pozostaną na stałe.

Mimo to zostawali, a ich liczba zwiększała się nawet wtedy, kiedy nie było już pracy. Przebudzone przez rezultat takiej polityki europejskie społeczeństwa zaczęły określać się “wielokulturowymi”, a dopiero po czasie zastanawiać, co to w ich przypadku oznacza. Czy wielokulturowe społeczeństwo może od nowo przybyłych czegokolwiek wymagać? Czy może byłby to już rasizm?

Od pierwszej dekady trzeciego tysiąclecia legalna i nielegalna imigracja zaczęła przybierać na sile. Z Turcji, Afryki Północnej, regularnie wypływały łodzie, aby nielegalnie przybijać do europejskich brzegów. Syryjczycy, uchodzący przed wojną domową, wdarli się na kontynent, wkrótce dołączyli do nich ludzie z subsaharyjskiej Afryki, Afryki Północnej, Środkowego i Dalekiego Wschodu.

Dzisiaj ta wielka wędrówka ludów nie trafia już na pierwsze strony gazet, co wcale nie znaczy, że ustała. Przeciętnie podczas weekendu, tylko na włoskie wyspy “odbiorcze” przybywa prawie 10 000 ludzi. Dokąd pójdą? Jakie są ich oczekiwania? Czego my po nich się spodziewamy?

Aby znaleźć odpowiedź, konieczne jest postawienie o wiele głębszych pytań. Dlaczego w Europie postanowiono że mamy przyjmować biednych i wywłaszczonych z całego świata? Dlaczego sami zadecydowaliśmy, że ktokolwiek na świecie, kto ucieka od wojny albo tylko szuka lepszego życia, może przybyć do Europy i tutaj pozostać?

Powód po części tkwi w naszej historii, nie tylko we wszechogarniającej winie niemieckiej, która została obecnie poszerzona na cały kontynent, a nawet dotknęła kulturowych “kuzynów” w Ameryce i Australii. Popychani przez tych, którzy pragną naszej zguby, padliśmy na kolana przed ideą, że przecież jesteśmy wszyscy jednakowo winni; wszyscy powinniśmy zostać jednakowo ukarani i w rezultacie wszystkie nasze społeczeństwa powinny zostać przemienione.

W Europie można również zauważyć coś, co nazwałbym “zmęczeniem”; poczucie, że nasza historia dobiega końca, że już próbowaliśmy i religii i wszystkich wyobrażalnych form polityki, i że każda z nich, jedna po drugiej prowadziła nas do katastrofy. Gdy kalamy każdą ideę, którą dotkniemy, to być może każda zmiana jest dobra?

Często mówi się, że nasze społeczeństwa są stare, że populacja się starzeje i dlatego potrzebujemy imigrantów. Kiedy przeciwko tej tezie wysunąć argument że następne pokolenie niemieckich robotników mogłoby pochodzić z bezrobotnej Grecji, a nie z Erytrei, mówi się nam, że potrzebujemy nisko wykwalifikowanych pracowników, którzy nie mówią naszymi językami, ponieważ to Europę “ubogaca kulturowo”. Mogłoby się wydawać, że w sercu kultury, która wydała Dantego, Bacha czy Wrena jest jakaś wielka czarna dziura.

Kiedy ludzie wskazują na złe strony takiego podejścia – nie tylko na fakt, że większa imigracja muzułmanów rodzi wiele problemów – terroryzmu nie wyłączając – otrzymują ostateczne wytłumaczenie: to nie ma znaczenia – mówi się nam – ponieważ globalizacja jest nieunikniona, i i tak nie możemy jej powstrzymać.

Wszystkie te tropy razem wzięte pchają nas do samobójstwa, artykułują samozagładę kultury, jak również kontynentu. Rozmowy z europejskimi politykami całkowicie mnie w tym utwierdziły; kiedy z pasją krzyczą “to musi zadziałać”, ja mówię, że przy tego rodzaju tak szybkiej zmianie populacyjnej, to w ogóle “może nie działać”.

Możliwe, że społeczeństwa Europy nie podzielają tych samobójczych skłonności swoich przywódców. Sondaż przeprowadzony na początku tego roku w 10 krajach na temat stosunku Europejczyków do imigracji z krajów muzułmańskich, wykazał w 8 na 10 badanych krajów, w tym we Francji i Niemczech – że ankietowani nie chcą już imigrantów islamskich.
Od kilku dekad Europa pospiesznie usiłuje się na nowo określić. Kiedy wlewa się do nas cały świat my oddajemy się “dywersyfikowaniu”; w miarę jak wzrasta zagrożenie terroryzmem i przybywa więcej imigrantów opinia publiczna w Europie zaczyna twardnieć.

Dziś apele o więcej “zróżnicowania” to już tylko zawołanie elit, które utrzymują, że społeczeństwu to się nie podoba tylko dlatego, że jeszcze nie jest dostatecznie zdywersyfikowane… Polityka imigracyjna politycznych (i nie tylko) elit Europy sugeruje, że mają one skłonności samobójcze. W najbliższych latach zobaczymy czy pod tym samobójczym paktem podpiszą się również ich społeczeństwa. Ja bym tego wcale nie był taki pewny – kończy Douglas Murray swój tekst w “Wall Street Journal”.

Autorstwo: Douglas Murray
Źródło: Goniec.net


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

10 komentarzy

  1. replikant3d 22.06.2017 21:09

    Biedak chyba nie wie że to celowe działanie globalistów. gdyby to wiedział nie nasmarowałby takiego głupiego artykułu. Elity działają na zlecenie Bazylei . faktycznie dla społeczeństw Europy to zabójstwo. Ale na pewno nie dla elit które w odpowiednim momencie dadzą drapaka ze zniszczonych przez siebie krajów.

  2. janpol 23.06.2017 01:18

    Tyle gadania a to takie proste: Europa od ok. 1700 lat jest chrześcijańska (3 razy przez największe ówczesne potęgi: we wczesnym średniowieczu – Arabowie (muzułmanie), w pierwszej połowie XIIIw – Czyngis – chan (który pogonił wszystkich kapłanów ze swojego domu z wyjątkiem jednego, który został prorokiem i doradcą ale nikt dziś nie wie jakiego był wyznania, sam najprawdopodobniej próbował stworzyć jakąś nową religię nazywając siebie “synem nieba” i posłańcem nieba (boga) aby wprowadził nowy porządek na Ziemi pod swoim przywództwem) z Mongołami (głównie szamanizm), Ujgurami (muzułmanie), Kereitami (chrześcijanie – nestorianie) i Najmanami (ci to mieli wyznań – lud turecki wyznający chrześcijaństwo, buddyzm no i islam też) i między XV i XVIIw – Turcy (muzułmanie)) najeżdżana ale się obroniła (oczywiście wykorzystując i adaptując do swoich potrzeb to co owi najeźdźcy mieli dobrego lub raczej innego)) a z czasem republikańska z prawem rzymskim rozwiniętym i dostosowanym do współczesnych czasów (Rewolucja Francuska, Wiosna Ludów, dwie wojny światowe…), demokracją, poszanowaniem praw ludzkich i tak niech zostanie. Ci co przyjeżdżają mają się dostosować (tak jak np. Tatarzy w Polsce). To takie proste i nie rozumiem z czym są problemy.

  3. emigrant001 23.06.2017 16:04

    Punkt widzenia zmienia się wraz z miejscem patrzenia. Inaczej “uchodźców” widzą w Europie wschodniej (powinna być środkowa) niż w południowej i jeszcze inaczej w zachodniej lub Skandynawii.
    Jeśli wśród tych analfabetów pojawi się muzułmański Marks i walka “emigrantów” zamieni się w walkę klas problem zacznie wyglądać gorzej. Nawet Jeśli lewacy się nie ogarną w swojej ignorancji to żadna wojna religijna nie zmieni bogatego zachódu w czarną dziurę, bo tzw uchodźcy musieli bu stanowić 30% populacji aby stanowić realne zagrożenie.
    W Polsce nie ma klasy średniej i naród jakoś nie wyginął, mimo emigracji wszechczasów.
    Prawdziwym zagrożeniem są BANKSTERZY.

  4. Wędrowny 23.06.2017 19:14

    Niestety dla ratowania Europy niezbędny dyktator. Demokracja przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.

  5. janpol 24.06.2017 01:26

    Niestety też czasem dochodzę do wniosku: ludzie w Europie czasem zachowują się jak przysłowiowy głupek, który po wrzuceniu granatu do szamba dziwi się, że wszystko wkoło jest w g….e. Natomiast nie zgadzam się z opiniami na temat, kto i kogo okradał. Społeczeństwo USA już na przełomie XIX i XX w było najbogatsze, najlepiej rozwinięte a droga od “pomysłu do przemysłu” była tam najkrótsza. To tam najwcześniej rozwinęła się masowa motoryzacja, tam najszybciej pojawiły się w domach gazowe i elektryczne lodówki, odkurzacze, radia a na koniec telewizory i to w znacznej części jeszcze PRZED II WŚ. No i jednak USA były krajem najbardziej demokratycznym, ze wszystkimi tego, nawet negatywnymi konsekwencjami (jak np. prohibicja).

    Problem natomiast jest w tym, że większość kłopotów jakie mamy to jednak jest wynik tego, że jest coraz mniej demokracji (i związanej z tym nieodłącznie, kontroli obywateli nad władzą) tylko rządy jakichś “światłych elyt” z ich równie “światłymi pomysłami”, wspomagane ogłupiającą propagandą i głupotą lub tumiwisizmem obywateli. Martwi mnie też, że niektórzy szukają rozwiązania w dyktaturze, co musi się skończyć jak w przysłowiu: “zamienił stryjek siekierkę na kijek” lub “wpadłeś z deszczu pod rynnę”.

  6. robi1906 24.06.2017 09:05

    janpol,
    czytałem twoją dyskusję z Grzesiem, czasami nawet niegłupio piszesz,
    ale,
    niestety zamiast wiedzy masz ideologię albo wiarę.
    Społeczeństwo amerykańskie najbogatsze na początku 20 wieku,
    to żart, czy brak wiedzy?.
    Wpisz sobie “Jacob Riis” picture w google photo to zobaczysz jak żyło amerykańskie społeczeństwo,
    przypomnę, że dobre zdjęcie jest warte więcej, niż tysiąc słów.

    Co do Turków, byli jeszce Jugosłowianie, których też można liczyć w milionie ludzi,
    ale,
    panowie zastanówcie się,
    jakim to cudem jest możliwe, że taki cudowny rozkwit nastąpił w RFN-ie?,
    czy tylko plan Marshalla,
    przypomnę, że po 1 wojnie kiedy Niemcy terytorialnie było trzykrotnie większe, nastąpił kolaps gospodarki Niemiec,
    a po 2 wojnie mamy rozkwit, mimo że do reparacji pierwszowojennych doszły te z drugiej wojny,
    przecież długi z pierwszej wojny spłacono dopiero 10 lat temu (w ogóle nie liczę rozliczeń z Izraelem),

    o co tu chodzi?
    czy to cud, a może…. .

    Druga kwestia “plan Marshalla”, to nie były żadne wirtualne pieniądze,
    Lichwa, posiada prawdziwe, realne bogactwa,
    srebro, złoto i diamenty.
    Kiedy, Narodowy Bank Angielski bronił się przed wykupem ze strony Rotszilda,
    to tego Rotszilda stać było na jego wykup, czyli realne bogactwo Lichwiarzy jest prawdziwe.
    Krach, kryzys, czy inne finansowe kataklizny, są celowo wywoływane w celu zubożenia ludzi,
    a nie dlatego że w banku brakuje pieniędzy.

  7. robi1906 24.06.2017 12:22

    Wacku,
    czy ci mówi coś 24 do 1?,
    jeśli nie to podpowiem,
    w amerykańskich bankach musiał byc jeden dolar, by móc pożyczyć 24 dolary, oczywiście te pozostałe 23 dolary zostały wytworzone wirualnie i pożyczanie pieniędzy stało się biznesem ponad ludzką zwykła skalę pojmowania,
    ale tak było,
    a dzisiaj zapewne jest jeszcze w skrajniejszej formie, bo 1 do 24-ech,
    było przed ostatnim “wielkim kryzysem”.

    Co miałem na myśli mówiąc o srebrze, złocie?,
    to że podstawą Lichwy są prawdziwe rzeczy a nie wirtualne, czy druki komputerowe,
    Lichwa ma prawdziwe i realne bogactwo, “Plan Marshalla”, jak słusznie napisałeś był ściemą,
    kraje zachodu i tak były pod dyktaturą Lichwy.
    Anglia, Francja, Niemcy to jest jedna i ta sama spółka Lichwy, tylko nazwy inne, więc po co było im pożyczać pieniądze skoro i tak cały “świat zachodu” należy do Lichwy?,
    na to odpowiedzi nie mam,
    może,
    żeby mentalnie ludzie nie rozróżniali FED od City Bank, może tak być,
    ale pewności nie mam.

  8. robi1906 24.06.2017 18:43

    Wacku, ja piszę od tym od kilku lat, naprawdę nie zaskakujesz mnie tym twierdzeniem, że jeden procent “populacji”,
    ma wszystko.
    Jak chcesz wiedzieć,
    to znam wiele nazwisk i rodowodów tego, “jednego procenta”.

  9. robi1906 24.06.2017 19:56

    Wacku,
    dobrze piszesz, ja również mam zachodnią europę i ich pseudo-demokrację daleko w d.. .
    Czytałem wiele wspomnień z drugiej wojny,
    i najbardziej co mnie przeraża, to łatwość przelewania polskiej krwi,
    tak jakby to była woda,
    Maczek i Anders dwa skuurwiele (nie liczą generalicj akowskiej w dzień wybuchu powstania).

    Dla nich polska krew to nic,
    a teraz to się przeniosło na wszystko, nie ma w ogóle polskiego przemysłu komputerowego, lotniczego ani kosmicznego, niczego ni ma,
    jest tylko lizanie jajec amerykańcom (tak ich tutaj nazwijmy).

  10. janpol 25.06.2017 14:15

    “Dopókiśmy młodzi i sercem, i duszą,
    nie wiemy, jak cenić ten skarb,
    dopiero gdy włosy się srebrem przyprószą,
    widzimy, co skarb ten był wart.
    Żałujemy tych dni, a po nocach się śni
    jedna prawda, a prawda ta brzmi:

    Że srebro i złoto to nic,
    chodzi o to, by młodym być i więcej nic,
    nie rozgłos, nie sława, nie stroje, zabawa,
    lecz młodym być i więcej nic.
    A jeszcze do tego mieć kogoś bliskiego
    i kochać go, i więcej nic,…”
    Bardzo stara piosenka, autorstwa E. Schlechtera, L. Starskiego i J. Petersburskiego, śpiewana m.in. przez M.Fogga czy J. Połomskiego jest dowodem na to, że już od bardzo dawna wiedziano, że są inne wartości niż “srebro i złoto”, dużo ważniejsze. Dlaczego tak trudno zrozumieć, że te kruszce maja wartość tylko dlatego, że są tacy, którzy chcą je kupować (podobnie jak dzisiaj Bitcoiny itp. waluty) ale można się bez nich obyć, nawet w elektrotechnice. Już nie chcę, ale chyba muszę przypomnieć, że były czasy kiedy ani złoto ani diamenty nie uchroniły przed zagładą (no może niektórym, tym którzy trafili na chciwych “bezideowców” (oczywiście ci inni to “ideowcy – zbrodniarze”, mam tego świadomość – aby nie było)) a tamte czasy niestety nie skończyły się. Dzisiaj podstawą jest pieniądz fiducjarny, oparty (w dużym uproszczeniu ale taki jest sens) o przewidywany wzrost dóbr wytworzonych przez ludzi, które trzeba będzie za te pieniądze kupić a emitowane przez, związane odpowiednimi prawami, banki centralne. Nie ma mowy (a w zasadzie nie powinno być – fakt różnie to bywa, szczególnie jak niekontrolowanym przez wyborców politykom brak na “kiełbasę wyborczą” ale to jest wina WYBORCÓW, ich głupoty lub tumiwisizmu) o żadnym niekontrolowanym przez nic i nikogo “produkowaniu długu” bo to ma bardzo “krótkie nogi” i jest przyczyną kryzysów (fakt zdarzają się ale znowu jest to, jak się okazuje w ostatecznym rozrachunku, głupota i chciwość ludzi oraz brak kontroli).

    Zrozumcie wreszcie, że dzisiaj najważniejsi są LUDZIE i to co mają w głowach. To jest podstawa szybkiego rozwoju gospodarki i wzrostu bogactwa (i co ZA TYM idzie wzrostu, zgodnego z prawem i pod kontrolą, emisji pieniądza fiducjarnego). Dowodem na to są właśnie Niemcy i Japonia po II WŚ. Zwycięzcy wywieźli prawie wszystko, czego nie zniszczyli (ba, nawet co zdolniejszych naukowców, inżynierów czy techników ale nie wszystkich!) ale ludzie zostali i wiedzieli CO i JAK należy robić i to robili a nowe rządy w tym nie przeszkadzały a wręcz przeciwnie. A co robili US-mani po II WŚ? Oczywiście rabowali (choć nieco mniej niż CCCP-rowcy) ale ściągali LUDZI (oczywiście nie wszystkich, tylko tych którzy mieli coś w głowach lub coś umieli zrobić) i tym można wytłumaczyć też częściowo gwałtowny wzrost gospodarczy USA po wojnie i to znacznie wcześniej niż zdołali ściągnąć choć część odsetek od pożyczonych pieniędzy (inną przyczyną, choć niewykluczającą, jest wzrost ilości, w tym kobiet, wykwalifikowanych robotników, którzy mogli i potrafili produkować wysokiej jakości dobra na “wygłodzony” rynek cywilny). Dalej rozwijając ten wątek, kryzys rozwiniętych gospodarek (USA klinicznym przykładem właśnie) wiąże się z tym, że ta podstawowa, indywidualna przedsiębiorczość jest hamowana, przez durnowate prawo (np. “troling patentowy” dotykający już nawet farmerów, którzy nie chcą kupować “patentowanego” ziarna) faworyzujące duże korporacje czy przeniesienie produkcji do “tanich krajów” (co tam ochrona środowiska, czy prawa pracownicze) co znowu faworyzuje dużych producentów bo małych nie stać na to, a produkując u siebie są niekonkurencyjni. Czyli podstawą kryzysu gospodarek rozwiniętych jest marnowanie potencjału ludzkiego i podstawowej pomysłowości i przedsiębiorczości. Ale tu znowu, jak mantrę, muszę powtórzyć: to jest wina wyborców, a “elyty” robią to co jest dla nich wygodne bo mogą!

    PS zdjęcia ani dziś ani właściwie nigdy, nie były dowodem na nic. Ani te pokazujące biedę w USA w czasie kryzysu ani te cukierkowe, jedne z pierwszych kolorowych, pokazujące ładne krajobrazy i kolorowo ubranych ludzi w carskiej Rosji.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.