Śmieciowe opary absurdu

Opublikowano: 30.10.2014 | Kategorie: Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 730

Każda rewolucja pociąga za sobą ofiary. W tej, zwanej „śmieciową”, jedną z nich może stać się prywatność. Ministerstwo Środowiska chce, by opakowania w śmieciarkach były trwale oznakowane w sposób umożliwiający identyfikację „imienia i nazwiska oraz adresu zamieszkania lub nazwy i adresu siedziby wytwórcy odpadów”. Resztki jedzenia, puste opakowania po lekach czy prezerwatywach i miliony innych odpadów mają być podpisane imieniem i nazwiskiem.

Danych osobowych w śmietnikach i tak już nie brakuje: badania przeprowadzone w 2007 r. pokazały, że w co trzecim worku na śmieci znajdują się dokumenty. 84% z nich było całkowicie identyfikowalnych i czytelnych, a aż 64% zawierało istotne dane, które mogły posłużyć np. do kradzieży tożsamości. W 257 przebadanych workach, pochodzących z mieszkań lub prywatnych domów, znaleziono 368 dokumentów. Przeważały rachunki, wyciągi z banków, billingi i faktury VAT. W ramach powtórzonych w tym roku badań, w śmieciach znaleziono takie „kwiatki”, jak raporty medyczne dotyczące stanu zdrowia konkretnych osób czy zeznania podatkowe.

Jeśli, zgodnie z pomysłem Ministerstwa Środowiska, wszystkie worki na śmieci będą podpisywane, nawet osoby niszczące dokumenty przed wyrzuceniem będą narażone na odarcie z prywatności. Na wysypiska trafią nasze „wizytówki”, ujawniające nawet intymne szczegóły naszego stylu życia (co kupujemy i jemy, czym się leczymy, jakie stosujemy używki).

Podobno polski rynek śmieci wart jest 3,3 mld zł rocznie. Trudno ocenić, czy przekształcenie go w rynek „śmieciodaniowy” zwiększy tę wartość. Jednak na pewno wysypiska staną się kopalniami wiedzy o nas, równie bogatymi w informacje, jak telefon czy komputer. Otwiera to pole dla przestępców, którzy chcieliby np. wziąć kredyt na podstawie naszych danych, ale też badaczy rynku i wszystkich, którzy chcieliby skuteczniej nam coś sprzedać.

„Rewolucja śmieciowa” od początku rykoszetem uderza w ochronę prywatności. Wcześniej okazało się, że gminy zbierające tzw. deklaracje śmieciowe zrobiły skok na dane, żądając od swoich mieszkańców znacznie więcej informacji, niż powinny. Wśród najbardziej ciekawskich gmin wyróżniły się Kartuzy, w których mieszkańcy odpowiadali na pytanie o pokrewieństwie mieszkańców lokalu. W innych miastach włodarze żądali dokumentów potwierdzających, że osoby zameldowane nie przebywają pod wskazanym adresem (czyli że np. siedzą w więzieniu). A wszystko w celu ustalenia wysokości opłat za śmieci…

Są dwie odpowiedzi na te problemy: prawo i edukacja. Takie projekty, jak ostatni pomysł Ministerstwa Środowiska, powinny być blokowane już na etapie tworzenia prawa, a niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych działania (np. miast) – piętnowane na etapie jego egzekucji. Kluczową rolę do odegrania ma tu Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Jednak dobre prawo i organy stojące na jego straży niewiele dadzą bez edukacji. A więc, drodzy Czytelnicy, nie wyrzucajcie beztrosko dokumentów z informacjami na swój temat.

Autor: Wojtek Klicki
Źródło: Fundacja Panoptykon


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. XXIRapax 30.10.2014 17:01

    No to juz lepiej byloby kontrolowac produkt pod katem ilosci syfu ktory po nim zostanie, zanim trafi na smietnik. I nie trzeba by tracic pieniedzy na zbedne “podpisywanie”, jak i utrzymywanie kolejnej zbednej instytucji.

  2. Pola 30.10.2014 22:55

    A takie dzikie pomysły wynikają z faktu, że za rządów PO zwiększyła się liczba urzędników i to znacznie. Teraz towarzystwo nie ma co robić, obija się po korytarzach od ściany do ściany, więc wymyśla różne bzdurne rzeczy żeby pokazać swoją przydatność i nie stracić miejsca pracy. Taka zagrywka w stanie urzędniczym to norma i najwyższy czas aby całą administracje odchudzić co najmniej o połowę i kazać zabrać się do normalnej roboty a nie do wymyślania różnych idiotyzmów.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.