CETA to nowa ACTA, a może nie całkiem nowa?

Opublikowano: 11.07.2012 | Kategorie: Prawo, Telekomunikacja i komputery, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 989

CETA to porozumienie zawierające przepisy podobne do ACTA, które ma być zawarte między Unią Europejską a Kanadą. Tak jak przewidzieliśmy, ACTA będzie próbowała wrócić pod inną nazwą. Trzeba jednak wiedzieć, że CETA nie jest nową inicjatywą – prace nad nią trwają od 2009 roku.

Krótko przed porażką ACTA komisarz Karel de Gucht zapowiedział, że ACTA wróci nawet pomimo porażki w Parlamencie Europejskim. Dziennik Internautów zwracał natomiast uwagę na to, że “powrót ACTA” to nie najgorszy scenariusz. Spodziewaliśmy się raczej, że ktoś spróbuje zrobić nowy dokument podobny do ACTA i znów będzie go przepychał w sekrecie przez różne dziwne procedury, starając się robić wrażenie, że wszystko odbywa się normalnie i demokratycznie.

Jeden taki dokument już się pojawił i nazywa się CETA, co jest skrótem od Canada – EU Trade Agreement. Mamy zatem coś, czego nazwa sugeruje jakieś nudne porozumienie handlowe między Kanadą i Unią Europejską.

Na to porozumienie zwrócił uwagę Michael Geist – prawnik, Kanadyjczyk i uważny obserwator inicjatyw takich, jak ACTA. Na swoim blogu opublikował on pochodzące z wycieku dokumenty dotyczące CETA. Porównał również zapisy CETA z zapisami ACTA i trzeba przyznać, że wyglądają one bardzo podobnie.

Nas szczególnie zainteresowały “internetowe” zapisy CETA. Zobowiązują one strony umowy do przyjęcia procedur związanych z naruszaniem praw autorskich i pokrewnych dotyczących dóbr cyfrowych. Co więcej:

– CETA zachęca do wspierania “współpracy” w ramach “społeczności biznesowej”, która ma na celu efektywną ochronę praw autorskich (to może być wstęp np. do filtrowania sieci w imię ochrony praw autorskich);

– CETA przewiduje, że strony mogą stworzyć przepisy ułatwiające identyfikację abonenta usług telekomunikacyjnych na podstawie informacji od posiadaczy praw autorskich. To wszystko przypomina najbardziej kontrowersyjny art. 27 ACTA.

Pewne informacje o CETA znajdziemy też na stronie Komisji Europejskiej. Wynika z nich, że prace nad CETA prowadzone są od roku 2009. Kolejne rundy negocjacji odbyły się:

– w Brukseli (styczeń 2010),

– w Ottawie (kwiecień 2010),

– w Brukseli (lipiec 2010),

– w Ottawie (październik 2010),

– w Brukseli (styczeń 2011),

– w Ottawie (kwiecień 2011),

– w Brukseli (lipiec 2011),

– w Ottawie (październik 2011).

Po tych rundach negocjacji odbyły się jeszcze mniejsze “sesje robocze”, w czasie których opracowywano pomniejsze kwestie. Negocjacje powinny być zakończone i podsumowane jeszcze w roku 2012.

Jak widzimy, CETA nie jest inicjatywą zaplanowaną po porażce ACTA. Jest to porozumienie powstające niemal równolegle z ACTA, ale nie możemy powiedzieć, czy np. zapisy dotyczące internetu nie zostały dodane w obliczu możliwej klęski ACTA. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ACTA i CETA pokrywają się w wielu innych miejscach. Po prostu władze UE chciały mieć nie tylko jedno porozumienie tego typu.

Najbardziej może nas oburzać to, że znów niewiele wiadomo o CETA. Komisja Europejska niby wspomina o porozumieniu na swoich stronach, ale jako człowiek śledzący uważnie poczynania Komisji mogę śmiało powiedzieć, że tą inicjatywą unijna egzekutywa nie bardzo się chwaliła.

W obliczu upadku ACTA Komisja Europejska powinna powiedzieć: “drodzy obywatele, skoro się nie zgodziliście na ACTA, to my się jeszcze zastanowimy, co z tym CETA”. Tak się jednak nie stało. Komisja Europejska pokazuje, że opinie obywateli UE ma głęboko w… nosie i będzie konsekwentnie realizować swoją własną politykę, niezależną od Parlamentu i tego prostego ludu, który czasem psuje jej “dobre” inicjatywy.

Inna sprawa, że zarówno UE, jak i Kanada były w “klubie ACTA”. Po co im była jeszcze jedna umowa tego typu?

Dobrze podsumował do polski prawnik Piotr Waglowski, który również pisze o CETA w swoim serwisie Vagla.pl.

– A co po zestrzeleniu CETA? Wyłoni się FETA? KRETA? Zdaje się, że ten proces globalnego tworzenia prawa polegać będzie na stałym i spontanicznym proponowaniu stale takich samych rozwiązań z nadzieją, że ktoś wreszcie przepuści strzał. Nie raz przecież się udawało. Tylko wcześniej globalne społeczeństwo nie nazywało się jeszcze “informacyjnym” i ludzie mieli mniej możliwości czytania tego, co 10 minut wcześniej ktoś inny opublikował na innej półkuli – pisze Waglowski w tekście pt. Teraz przyglądamy się CETA.

No więc my się rzeczywiście będziemy przyglądać i będziemy konsekwentnie czytać to wszystko, co zostanie opublikowane. Najwyraźniej ta zabawa musi jeszcze trochę potrwać, zanim politycy zmienią swoją mentalność, a nie tylko dokumenty oraz ich nazwy.

Opracowanie: Marcin Maj
Na podstawie: Michael Geist, KE, Vagla.pl
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. lboo 11.07.2012 10:47

    Dokumenty takie jak ACTA czy CETA to tylko objawy pewnych patologicznych mechanizmów ekonomicznych. Zwyicięstwo polegające na odrzuceniu ACTA, to tylko odroczenie problemu na jakiś czas, jak widac krótszy niż dłuższy. Dopuki źródło problemu nie zostanie zlikwidowane to będzie to troche wyglądać jak walka z wiatrakami.

  2. Rozbi 11.07.2012 18:15

    Iboo – a co jest źródłem tego problemu.

    Bo dla nas źródłem mogą być korporacje nie dostosowujące się do wymogów rynku – czyli nie oferujące cyfryzacji swoich produktów – dla nas źródłem problemu może być zbyt skostniałe prawo autorskie dające producentom i twórcom zbyt długą ochronę.

    A dla nich źródłem problemu są ludzie ściągający ich produkty za darmo z sieci.

    My nie mamy mozliwości rozwiązania naszego problemu – ale oni mają możliwośc rozwiązania swojego – właśnie przez ACTA.

  3. lboo 12.07.2012 10:33

    Źródłem problemu jest system ekonomiczno społeczny, który nie służy zaspokajaniu potrzeb społeczeństwa, tylko maksymalizacji zysku najsilniejszego na rynku.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.