JKM a wolność manifestacji

Opublikowano: 25.09.2010 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 858

Raz jeszcze będzie o Januszu Korwinie-Mikke. Postanowił on wystartować w wyborach na prezydenta Warszawy i ogłosił 21-punktowy program, który – jak zwykle w jego przypadku – stanowi beczkę miodu doprawioną łyżką dziegciu. Obok zapowiedzi wielu słusznych rozwiązań można znaleźć tam bowiem wyraźną deklarację walki z wolnością zgromadzeń, i to nawet wbrew obowiązującemu prawu. Punkty 6 i 7 programu Pana Janusza stanowią:

„Firmy prowadzące jakiejkolwiek prace będą musiały płacić dzienną stawkę za wynajęcie chodnika lub jezdni. Takie same stawki będą musieli płacić organizatorzy manifestacji chcących chodzić po jezdni i tamować ruch. Miasto nie może być paraliżowane przez demonstrantów chcących sobie paradować akurat po centralnych ulicach stolicy”.

Pan Janusz zdaje się zapominać, że póki co wolność gromadzenia się i manifestowania jest zagwarantowana konstytucyjnie, a prawo do korzystania z jezdni mają zarówno kierowcy pojazdów, jak i demonstranci – pod warunkiem uzyskania zezwolenia przewidzianego przez art. 65 Prawa o ruchu drogowym (przy okazji – procesje religijne oraz kondukty pogrzebowe takiego zezwolenia nie potrzebują!), którego wydanie nie jest uzależnione od wniesienia jakiejkolwiek opłaty. Również Prawo o zgromadzeniach nie przewiduje możliwości wydania zakazu zgromadzenia z powodu niewniesienia opłaty przez jego organizatorów. Oczywiście w idealnym ustroju za użytkowanie drogi powinni płacić jej użytkownicy, a nie wszyscy obywatele w podatkach – ale nie mamy idealnego ustroju i ci obywatele już te podatki płacą. Więc pobieranie dodatkowych opłat za możliwość korzystania z dróg to po prostu zwiększanie stopnia podatkowego wyzysku. No i dlaczego niby mieliby płacić je tylko organizatorzy manifestacji, a nie pozostali użytkownicy dróg? Duża liczba samochodów też paraliżuje ruch…

Punkt 8 programu Pana Janusza stanowi natomiast:

„Nie dopuszczę też do manifestacji naruszających obyczajowość publiczną. Miejsce nagusów jest na plażach dla nudystów!”

Nie przypominam sobie, by w Warszawie albo gdziekolwiek indziej w Polsce próbowały dotąd manifestować rzeczywiste nagusy (poza antypodatkowym happeningiem organizowanym wiele lat temu w Krakowie przez Federację Anarchistyczną, odwołującym się do tradycji Lady Godivy) . Podejrzewam więc, że tak naprawdę deklaracja ta nie dotyczy demonstracji osób w stroju Adama i Ewy, ale innych. Na przykład Parad Równości, albo manifestacji na rzecz legalizacji marihuany, albo takich, gdzie ktoś przywiązuje się do krzyża. Lub dowolnych innych, których cel akurat nie spodobałby się Panu Januszowi. Bo teoretycznie jak się uprzeć, to zawsze można powiedzieć, że manifestacja grozi „naruszeniem obyczajowości publicznej”.

Pomijając już sens istnienia zakazów odnoszących się do pojęcia „obyczajowości publicznej” oraz jego nieostrość – instrumenty prawne przeciwko osobom naruszającym obyczajność publiczną istnieją (rozdział XVI Kodeksu wykroczeń oraz rozdział XXV Kodeksu karnego) i policja jak najbardziej może podjąć kroki przeciwko komuś np. obnoszącemu się na manifestacji z pornografią albo używającemu nieprzyzwoitych słów lub gestów. Więc tak naprawdę w celu ochrony porządku prawnego nie jest tu konieczne wydawanie prewencyjnych zakazów przez prezydenta miasta. Takie zakazy to tylko i wyłącznie prewencyjne ograniczanie wolności ludzi, którzy nie popełnili póki co żadnego przestępstwa ani nawet wykroczenia. I wydawanie takich zakazów deklaruje człowiek, który z drugiej strony nie widzi nic złego w samym prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu.

Czyżby prowadzenie samochodu było z gruntu słuszne, a manifestowanie nie?

Autor i źródło: Jacek Sierpiński
Zdjęcie: Piotrek Rybałtowski


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

8 komentarzy

  1. radzio 25.09.2010 13:23

    znaczy się nagonkę robimy, na jedynego rozsądnego i niezakłamanego polityka w Polsce?
    Wybory się zbliżają czy co? (to już drugi art w ostatnim czsie próbujący przedstawić JKM jako oszołoma… i nie ma to jak powyjmować “małe co nieco” z kontekstu)

  2. Trinollan 26.09.2010 00:09

    Autorem dzieła o Panu Korwinie-Mikke kolejnym razem jest Pan Sierpiński, którego poprzedni artykuł był bzdurny. I tym razem postaram się skomentować kolejne fragmenty (dalej licząc, że Pan Sierpiński raczy mi odpowiedzieć).
    Proszę zauważyć, że zapowiedź zmiany prawa w 100% przypadków sama w sobie jest z obecnym prawem niezgodna – to się rozumie samo przez się, że jeśli ktoś chce zmienić stan rzeczy, to jest w opozycji do stanu rzeczy obecnego. To wręcz tautologia…
    Dlatego zapowiedź Pana Korwinie-Mikke, którą Pan Sierpiński nazwał “deklaracją walki z wolnością zgromadzeń” z całą pewnością jest wbrew obowiązującemu prawu – ale taki stan rzeczy jest całkowicie naturalny.
    Nie mogę się zgodzić z użytym epitetem. Nigdzie Pan Korwin-Mikke nie mówi o walce z czyjąkolwiek wolnością, sam zawsze podkreślając, że wolność jest dla niego najważniejsza w zdrowym państwie. Zgodnie z zasadą: “wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego” nie można pozwalać na samowolne organizowanie manifestacji, parad i zgromadzeń, które przeszkadzają innym użytkownikom chodników, dróg i ulic, w dodatku często z obstawą policji (którą funduje państwo, a nie uczestnicy). W państwie kapitalistycznym powinien o tym decydować pieniądz (na wielu manifestacjach zbiera się pieniądze na różne cele, a więc wszystko po drodze).
    Jeśli słyszymy nazwę “zgromadzenie” lub “manifestacja”, widzimy oczyma wyobraźni kolorowy tłum ludzi z banerami i tablicami domagający się jakichś zmian (przy okazji, Panie Sierpiński, proszę zauważyć, że każda taka manifestacja jest żądaniem zmian w prawie, a więc propozycje manifestantów są z prawem niezgodne – co z tym zrobić?). Ale czy zastanawiamy się, ile to kosztuje państwo? Utrudnienie komunikacji miejskiej w często już zatłoczonych miastach, zablokowanie kilku ulic, obowiązek policyjnej eskorty manifestacji zagrożonych bardziej lub mniej przez kontrmanifestacje… to wszystko da się przeliczyć na pieniądze, które małe nie są. Dojść może do tego, że manifestacje będą organizowane w celu blokowania miasta, tak jak to było w przypadku manifestacji na rzecz zalegalizowania miękkich narkotyków (był o tym news na Wolnych Mediach kilka dni temu). Co wtedy można zrobić z tą pseudo-wolnością gwarantującą każdemu możliwość zamanifestowania swoich poglądów? Czy nie powinniśmy wtedy nazwać ją zgniłą wolnością do zablokowania tejże komuś innemu?
    Odnośnie punktu ósmego zbiorku postulatów Pana Korwina-Mikke nie mogę zbyt wiele powiedzieć, gdyż nie jestem nim – a jest to dość enigmatyczny postulat. Sądzę, iż chodzi ogólnie o naruszanie obyczajowości przez manifestantów – ale czy kiedykolwiek Pan Korwin-Mikke zdradził się z jakąś niechęcią w stosunku do homoseksualistów (nie przypominam sobie), zwolenników zalegalizowania miękkich narkotyków (wręcz przeciwnie, wyrażał się w tej sprawie raczej pozytywnie) czy innych ‘niesfornych’ manifestantów? 😉
    Wyrażał się negatywnie jeśli chodzi o reakcję władz na sprawę krzyża i w stosunku do samego krzyża; jego opinię podzielam, ale przede wszystkim widzę argumentację tejże opinii, jej szersze omówienie znajduje się pod poprzednim artykułem, Panie Sierpiński:
    http://wolnemedia.net/polityka/dlaczego-nie-jestem-korwinista/
    Zauważa Pan, Panie Sierpiński, iż istnieje prawo dotyczące karania nieobyczajności okazywanej publicznie. To dobrze – ale czy postulat mówiący o STOSOWANIU tegoż prawa jest czymś złym? Wręcz przeciwnie – w końcu co innego istnienie prawa, a co innego trzymanie się go! Jeśli Pan Korwin-Mikke wymienia to prawo w zbiorku 21 postulatów, to znaczy że zauważa potrzebę skalibrowania tego ‘nieostrego’ przepisu. Czy myśli Pan, że mógł całkowicie rozwinąć i skonkretyzować kwestię w liście krótkich i szybkich postulatów?
    Zastanawiam się nad sensem tego artykułu. Jest bardzo krótki – jeszcze krótszy niż Pana poprzedni i wpasowuje się bardziej w otoczkę prywatnego bloga niźli w portal informacyjny mający prezentować przeważnie informacje i bardziej suche fakty, niż własne opinie. To, że można na ten temat dyskutować (i pewnie dyskusja się pojawi) nie znaczy, że taki artykuł można postawić na równi z jakimkolwiek informacyjnym.

  3. kajfasz 26.09.2010 12:09

    Oczywiście, nie chodzi tu o żadne “tamowanie ruchu” czy jakąkolwiek troskę Korwina o drożność dróg. Ten faszystowski zwyrodnialec zwyczajnie dąży do uniemożliwienia ludziom manifestowania jakiegokolwiek sprzeciwu wobec jego władzy. Oczywiście, nie może umieścić w swoim programie jawnego postulatu zakazania wszelkich manifestacji, ale może osiągnąć to poprzez realizację innych swoich chorych pomysłów, które wprost do tego prowadzą. Korwin jak zwykle posługuje się sofistyką stawiając znak równości pomiędzy firmą a jakąś organizacją społeczną chcącą zorganizować manifestację. To oczywisty nonsens. Różnica jest taka, że firma kieruje się chęcią zysku, pobudkami ekonomicznymi. Za skorzystanie z publicznej jezdni czy publicznego chodnika ktoś weźmie pieniądze, więc powinien za to zapłacić, bo podatnicy nie mają żadnego interesu, by z podatków dopłacać do czyjegoś interesu. Natomiast manifestacje nikomu zysku nie przynoszą, są inicjatywami społecznymi, a nie prywatnymi. Jeśli więc wykorzystaniu jezdni lub chodnika przyświecają pobudki niekomercyjne, skorzystanie z przestrzeni publicznej powinno być bezpłatne. Jeśli komercyjne – płatne. Co więcej, jeśli demonstranci mieliby płacić za przejście jakąś ulicą bądź zajęcie chodnika, prawo do publicznego wyrażania swoich przekonań przestałoby być prawem, a stałoby się towarem, za który trzeba płacić. Albo coś jest prawem, albo towarem. Inna sprawa, że opłaty za skorzystanie z jezdni lub chodnika mogłyby być tak wysokie, że organizatorzy demonstracji zwyczajnie nie byliby w stanie ich ponieść, a właściciele prywatnych firm wynajmujących przestrzeń publiczną do czysto komercyjnych celów – tak. I w taki właśnie prosty sposób, choć okrężną drogą, Korwin dąży do wyeliminowania demokracji i wprowadzenia faszystowskiego, korporacyjnego zamordyzmu.

  4. Trinollan 26.09.2010 13:38

    @kajfasz
    Nie widzę takich sygnałów oznajmiających zapędy faszystowskie w człowieku, który nieustannie krytykuje wszelkie prawa ograniczające wolność obywatela, przez cały okres trwania kadencji rządu.
    Koszty związane z zaistnieniem manifestacji ponoszą wszyscy podatnicy – czy w związku z tym można powiedzieć, że wszyscy się z każdą manifestacją zgadzają?

  5. kajfasz 26.09.2010 16:35

    @Trinollan, a widziałeś kiedyś manifestację, z której postulatami wszyscy się zgadzają? Ile trzeba się grzybków najeść, by taką zobaczyć? Ci, którzy się z nią nie zgadzają mogą zawsze zorganizować kontrmanifestację i tak też często się dzieje. To jest prawo każdego człowieka w tym kraju, a to czy z niego korzysta czy nie to już jego sprawa. To właśnie odróżnia prawo od obowiązku. Nakreśliłem Ci już, co jest prawem, co towarem, a co obowiązkiem. Coś jeszcze Ci wyjaśnić? Jeszcze czegoś nie rozumiesz?

  6. Lakszmi 26.09.2010 16:53

    problem z wolnością u Krwina Mikke polega na tym że wolność kończy się tam gdzie zaczynają się pieniądze odnoszę teraz takie wrażenie. Osobiście zgadzam się z wolnościowymi postulatami , ale ma się to ni jak do argumentu finansowego wobec demonstracji. ..i do paru jeszcze dziwacznych stwierdzeń …

  7. Trinollan 26.09.2010 17:19

    @kajfasz
    Ja Ci nakreśliłem co sądzę o tym artykule i pomyśle Pana Korwina-Mikke. Coś jeszcze Ci wyjaśnić? Jeszcze czegoś nie rozumiesz?
    To nie jest wykład – zarówno Ty, jak i ja przedstawiamy jedynie swoją opinię. Jeśli pytasz mnie czego jeszcze nie rozumiem bo twierdzę co innego to chyba dyskusja nie skończy się kompromisem.
    @Lakszmi
    Pan Korwin-Mikke często porusza tematykę finansową, ale czego można się spodziewać po człowieku, który chce zlikwidować wiele ważnych dla skarbu państwa podatków? Musi znaleźć inne potencjalne źródła dochodów z perspektywy budżetu, aby jego propozycje nie były gołodupne.

  8. Janusz Korczynski 27.09.2010 20:04

    “Nie widzę takich sygnałów oznajmiających zapędy faszystowskie w człowieku, który nieustannie krytykuje wszelkie prawa ograniczające wolność obywatela”

    Wiesz sam też chce ograniczać wolność obywatelską, jak wolność zrzeszania się. Nie raz słyszałem, że zlikwidowałby związki zawodowe. To jak to jest z obroną wolności?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.