Płacz na lewicy, histeria na prawicy

Opublikowano: 24.03.2016 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Publikacje WM, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 8465

Bieżące ataki terrorystyczne wzbudziły wiele emocji, u niektórych nawet więcej niż powinny. Federica Mogherini, przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, nie wytrzymała presji i popłakała się podczas swojego wystąpienia. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało – może i lepiej. Przemówienie czy raczej odezwa do solidarności w obliczu kryzysu i tak nie wnosiło do tematu nic nowego. Publiczne okazywanie współczucia krajom dotkniętym atakami terrorystycznymi stało się już sztampą. Nic zresztą dziwnego, europejska myśl polityczna nie jest w stanie rozwiązać tego problemu bez uciekania się do środków spoza jej arsenału. Pozostaje płacz.

Co sprawniejsi szermierze słowa dodają jeszcze jakby na pocieszenie, że to nie uchodźcy. Zdjęcie syryjskiego chłopca trzymającego transparent z wyrazami współczucia ma zmniejszyć dystans między kulturą europejską a światem islamu. Nic podobnego oczywiście się nie dzieje, nawet liberałowie powoli zaczynają czuć obrzydzenie na widok tego teatrzyku. Jeśli ktoś jednak chciałby być jeszcze bardziej „na lewo”, z radością powita nie tylko ten obraz, ale i oskarżenia skierowane w kierunku europejskiej prawicy. Okazuje się, że ruchy nacjonalistyczne, które wykwitły przez ostatnie lata na scenie europejskiej nie są odpowiedzią na kryzys w stosunkach ze światem islamu, ale jego przyczyną. Nam pozostaje płacz – tym razem ze śmiechu. Za mało absurdu? Oddajmy głos Przemysławowi Wielgoszowi z Le Monde Diplomatique: „Szukanie kozła ofiarnego i kreowanie zagrożenia w postaci „obcych” czy „niezintegrowanych” maskuje niezdolność rządów europejskich do przeciwstawienia się prawdziwemu zagrożeniu, jakie stanowi partykularyzm kapitału korporacyjnego.”

Co więc dzieje się na prawicy? Czy tutaj znajdziemy jakieś konstruktywne rozwiązanie? Ależ skądże. Komentatorzy z prawej strony prześcigają się w pomysłach na wojenkę z islamem – zamknąć granice, finansować wywiad, wydalać nielegalnych imigrantów. Rozwiązania sprawdzające się doskonale… w krajach, w których problem jest ledwie zauważalny. Co jednak w przypadku społeczeństw zachodniej Europy, których obraz już dawno przekształcił się pod wpływem legalnej imigracji? We Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech żyją miliony muzułmanów o różnym stopniu asymilacji. Odsiewanie radykałów przez aparat państwowy będzie syzyfową pracą, a rozrost islamskiego fundamentalizmu sugeruje, że selekcja ta nie byłaby zabiegiem czysto kosmetycznym. Wydalenie wszystkich muzułmanów będzie, przy liczbie koneksji gospodarczych i społecznych, które wytworzyły się między dwoma światami, zwyczajnie niemożliwe. Pozostaje histeria.

Przy wzroście nastrojów antyimgranckich sytuacja bardzo łatwo może przerodzić się w „scenariusz bałkański”. Nie sądzę by takie było „założenie programowe” europejskiej prawicy. I tutaj rozwój sytuacji dyktuje bezradność. Na pocieszenie można wskazać, że prawica klarownie oceniła sytuację – asymilacja kulturowa jest problemem, a europejski sen to mrzonka. Jeśli nam mało możemy jeszcze poszukać winnych wśród polityków. Z samozadowoleniem odkryjemy wtedy, że wszystkie regulacje prawne dotyczące prawa imigracyjnego są ich, a nie naszym, dziełem. „Chcieliście to macie”, można by powiedzieć, gdyby nie to, że problem leży tak blisko. A jednak krzyczy się to codziennie w kierunku zachodnioeuropejskiej lewicy przy coraz głośniejszych werblach społecznego ukontentowania. Ten konkurs wznoszenia haseł już dawno wylał się z koryt merytoryki i teraz równie dobrze punktowane są ataki na mniejszości seksualne, feministki, ruch aborcyjny… Można by nawet pomyśleć, że muzułmanie mają z prawicą jakiś nieformalny układ. To wszystko jest jednak wyrazem histerii. Przy braku realnych rozwiązań dużo łatwiej zaatakować idee, które się nie sprawdziły i doprowadziły do tej patowej sytuacji. Idee, które atakuje się od lat. Dobrze czujemy się w dyskursie, który już znamy.

Czy czeka nas apokalipsa, kolaps europejskiej cywilizacji czy raczej powolne wymieranie jednej lub drugiej kultury? Nie ma bowiem co się łudzić – nasza racjonalna, liberalna kultura nigdy nie wejdzie w konstruktywny dialog z fideistyczną, konserwatywną myślą islamu. Jeśli wydaje się, że ma to miejsce to tylko przez ustępstwo jednej ze stron. Albo „regresywna lewica” zrzeka się prawa do osądzania postaw moralnych, wystawiając do tego dialogu postliberalną pacynkę zdolną zaakceptować z uśmiechem każdy nonsens, albo też postępowi muzułmanie w imię czasów i rozumu odżegnują się od starych, już nie praw, a porzekadeł zapraszając do debaty z prawie-islamem. To pierwsze rozwiązanie przygotowało grunt pod koszmar ostatnich wydarzeń, to drugie jednak en masse wydaje się obiecujące. Jest tylko jeden problem, który znów dzieli nas na lewicę i prawicę. Kto ma poprzeć muzułmańskich liberałów i sekularystów?

Z pewnością nie uczyni tego konserwatywna prawica sympatyzująca z chrześcijaństwem. Czy w ogóle trzeba komuś tłumaczyć dlaczego? Dużo poważniejszym wydaje się pytanie: Czemu nie zrobiła tego jeszcze cała zachodnioeuropejska lewica? Liberałowie w większej części zaspali i nie chcą się do tego przyznać. Pasywna demokracja narodowa, rozgrywana wśród ugruntowanych przez lata społecznych przemian sprawiła wrażenie czegoś trwałego. Sukcesy europejskiej polityki lat ostatnich nie wynikały z ustroju, było wręcz odwrotnie. Chyba nigdy nie było to bardziej oczywiste niż teraz. A jednak lewica chce dalej w półśnie podążać utartym szlakiem. Łatwiej jest wierzyć w sukces sprawdzonych rozwiązań, niż wymyślać nowe. Jak widać, jest to domena nie tylko konserwatystów. Z drugiej strony rozmaite ruchy prawicowe przyjęły już tyle poglądów swoich adwersarzy, że spaja je obecnie jedynie pojęcie narodu. Może one nadawałyby się lepiej do sprostania temu wyzwaniu? Ale cóż to za tajemnicze i niesprecyzowane zadanie, które stoi przed europejskimi społeczeństwami?

Jeśli społeczeństwo muzułmańskie ma jakąś szansę na zintegrowanie się w pełni ze światem zachodnim, to będzie musiało zakończyć swój romans z Islamem. Nie oznacza to ateizacji, bardziej reformację czy też rewolucję. Nie jest to ani propozycja nowa, ani nierealna. Aktywnie tematem zajmuje się w Wielkiej Brytanii think tank Quiliam na czele z charyzmatycznym eks-islamistą Maajidem Nawazem. W Holandii ideę radykalnej reformacji promuje somalijka Ayaan Hirsi Ali, a to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Dalej jednak największą bolączką, jest nawet nie brak przyzwolenia na działalność reformatorów, ale brak presji na społeczność muzułmańską. Siła nacisku, o której tu mowa jest ustawicznie blokowana przez regresywną lewicę szafującą mitem „islamofobii” oraz konserwatystów, którym albo promowanie liberalizmu w jakiejkolwiek społeczności wydaje się złym pomysłem per se, albo też jakiekolwiek kontakty z muzułmanami uważają za zło konieczne. Zostaje tylko płacz i histeria.

Autor: Adrian Śmiałek
Kontakt: [email protected]
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. sandvinik 24.03.2016 10:30

    @autor
    płacz będzie jak prawica po wyborach zamiast wybierania ekstremistów zrobi to co może zrobić w takiej sytuacji i kryzysie-skasuje cały problem. i to dosłownie. no ale o tym nikt nie napisze…

  2. memento 24.03.2016 11:01

    @sandvinik
    przed ostatecznymi rozwiązaniami zawsze warto dokonać wszelkich starań aby ochronić tych, którzy się faktycznie zasymilowali. Wiele osób przyjechało do krajów Europy z Maroka, Tunezji i prowadzą teraz biznesy, pożenili się. Jak sobie to wyobrażasz?

  3. sandvinik 24.03.2016 18:00

    @memento
    najpierw mamy zamachy, strzelaniny, gwałty i to wszystko co już trwa, ludzie głosują na jakieś skrajne ugrupowania i zaczyna się-wojsko na ulice, policja pod broń i szukamy terrorystów, czyli każdego z innym kolorem skóry, przy okazji zdejmie się opozycję i “zasymilowanych” z rodzinami za “wspieranie terroryzmu” (pod to hasło można wpisać cokolwiek).

    przecież wystarczy otworzyć pełniejsze opracowanie polowań na czarownice, kontreformację, rekonkwistę hiszpanii (dobry przykład co robiono po odzyskaniu kraju muzułmańskiego przez katolików). z nowszych moźe być Tybet w ostatnich 15 latach albo wojna w Kosowie. albo jak chcesz coś drastycznego wpisz w google ‘katolickie eldorado”.

    naprawdę myślisz że odpowiednio wystraszeni terrorem ludzie będą mieć ludzkie odruchy? (jednostki pomijam-pytam o społeczeństwo jako całość).

  4. memento 24.03.2016 18:22

    @sandvinik
    Zacytuję artykuł, bo w sumie rozwijasz tylko jedną z jego myśli: “Przy wzroście nastrojów antyimgranckich sytuacja bardzo łatwo może przerodzić się w „scenariusz bałkański”. Nie sądzę by takie było „założenie programowe” europejskiej prawicy. I tutaj rozwój sytuacji dyktuje bezradność.” Dlatego właśnie należy podjąć działania teraz, nawet jeśli mielibyśmy z pomocą muzułmanów-liberałów represjonować środowisko konserwatywnego islamu i zmuszać ich do opowiedzenia się po jednej ze stron. Oddzielać ziarna od plew.

  5. sandvinik 25.03.2016 00:50

    @memento
    nie rozwijam tej myśli z artykułu-po prostu uważam że: imigracja nie jest spontaniczna (dowodów sporo), liderzy z europy nawet jeśli się pomylili to po pół roku powinni pozamykać granice a nie zrobili tego ergo też mają w tym biznes, a jedyny biznes jaki widze to wymiana systemu z demokracji na autorytaryzm, ale jeśli tak to to co napisałem wcześniej jest po prostu prawdopodobne.
    jasne że lepiej by było wprowadzić tylko kontrol, odsiać plewy, wyłapać czarne owce… niestety jak znam historie naszego gatunku skończy się jak zwykle czyli “jedna owca chora-dla pewności wybić całe stado”
    i mam nadzieje że się myle.

  6. smerf 26.03.2016 01:16

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.