Ten nieznośny geniusz

Opublikowano: 21.05.2015 | Kategorie: Nauka i technika, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 603

Biografie genialnych naukowców mogą być pocieszeniem dla niejednej matki przerażonej szkolnymi kłopotami jej dziecka. Bertrand Russell – słynny matematyk, logik, filozof, eseista – jako pacholę miał problemy z algebrą, za co nawet wściekły nauczyciel rzucił w niego książką. Wspominał potem swoje dzieciństwo jako czas ogromnej samotności, kiedy nie mógł z nikim znaleźć wspólnego języka.

Dlaczego tym razem mowa o geniuszach? Otóż powody są co najmniej dwa: po pierwsze – zbliża się majowy krakowski Festiwal Kopernika poświęcony właśnie sekretom geniuszu. Gośćmi imprezy będą specjaliści najwyższej miary z różnych dziedzin: od wybitnej lingwistki Anny Wierzbickiej, fizyka George’a Ellisa po japońskiego prymatologa Tetsuro Matsuzawę. Impreza zapowiada się niezmiernie ciekawie.

Ale jest też inny powód – bardziej osobisty. Tak się składa, że czytam właśnie (a właściwie – pożeram łapczywie) “Autobiografię” Bertranda Russella (1872-1970). Książka to niezwykła, skrząca się świetnym, autoironicznym humorem i warta polecenia nie tylko dlatego, że jej autor należał do największych umysłów XX wieku. Napisana w dodatku z literackim kunsztem – nie zapominajmy, że Russel otrzymał także Nagrodę Nobla z literatury.

Czytając tę trzytomową pozycję – podobnie jak niedawno wydany bestseller: “Genialni” Mariusza Urbanka, o lwowskich matematykach – można się przekonać, że losy badaczy mogą być równie pasjonujące co życie artystów czy mężów stanu. Autobiografia Russella – autora wraz z Alfredem Northa Whiteheadem epokowego dzieła – “Principia mathematica” – nie przypomina w niczym żywota świętego – jak to bywa czasem w wypadku opowieści o słynnych postaciach.

Tę błyskotliwą książkę najchętniej cytowałbym garściami, ale wtedy ten wpis na blogu mógłby przerodzić się w tasiemcowy zbiór złotych myśli i anegdot.

Zatrzymam się więc tylko na jednym wątku, a mianowicie na dzieciństwie bohatera. Jak wielu geniuszy borykał się przez lata z samotnością, niezrozumieniem, a nawet drwinami rodziny oraz otoczenia. Do osiągnięć doszedł w dużej mierze dzięki swojemu talentowi, uporowi i sile woli.

Przyszedł na świat w arystokratycznej rodzinie, ale w jego życiu niemało było dramatycznych zakrętów. Został sierotą, kiedy miał cztery lata, a jego wychowaniem zajmowała się babcia. Russell pisze o niej z czułością, choć nie tai też krytycyzmu wobec jej wiktoriańskich, surowych reguł wychowawczych. Jednak najważniejsze – dodaje – że oprócz miłości wpoiła mu też zasadę, którą zapamiętał do końca życia: “Nie będziesz podążać za tłumem, by czynić zło”. Dodać warto, że wierność tej dewizie sprawiła, że w wieku dojrzałym podczas I wojny światowej Russell został skazany na brytyjskie więzienie za swoje pacyfistyczne poglądy.

Gdy jako sześciolatek nie dawał sobie rady z tabliczką mnożenia, guwernantka krzyczała na niego, doprowadzając chłopca do płaczu. Także rodzina nie poznała się zbyt szybko na jego talencie. On sam – w wieku 11 lat – odkrył geometrię i zachwycił się nią, co było dla niego – jak pisze – “równie olśniewające jak pierwsza miłość”.

Pod koniec życia tak oto wspominał dojrzewanie: “Przez całe dzieciństwo miałem wzrastające poczucie samotności oraz zwątpienia, czy kiedykolwiek spotkam kogoś, z kim będę mógł porozmawiać. Natura i książki, a później matematyka ocaliły mnie od całkowitego upadku na duchu”.

Wykpiwany przez rówieśników wrażliwy i ogromnie nieśmiały Russell chciał nawet popełnić samobójstwo, ale – jak napisał potem – nie zrobił tego z jednego powodu: bo “chciał się dowiedzieć więcej o matematyce”.

Nie było mu dużo łatwiej, kiedy rozpoczął studia matematyczne na Cambridge. Wyrażał się wtedy krytycznie o hierarchicznych relacjach na uczelni i nie miał wysokiego zdania o poziomie wykładów; wiele czasu poświęcał natomiast na udział w dyskusjach półtajnego uniwersyteckiego bractwa, zrzeszającego elitę intelektualną Cambridge.

Pasja i wytrwałość pozwoliły Russellowi osiągnąć naukowy sukces i sławę. Gdyby jednak – załóżmy – zwątpił we własny talent i uległ opinii otoczenia, to czy by doszedł tak daleko?

Nie twierdzę oczywiście, że każde dziecko, które jest na bakier ze szkolną nauką i dyscypliną, zostanie Russellem czy Einsteinem, ale… i tego przecież nie sposób wykluczyć.

A więc, Drodzy Rodzice, jeśli Wasze pociechy nie mogą wysiedzieć spokojnie w szkolnych ławkach, to nie wpadajcie w panikę ani nie rwijcie włosów z głowy! Bo przecież bywa i tak, że to właśnie szkoła tłumi w zarodku niemałe talenty. A krnąbrne dzieci wyrastają czasem – vide Russell – na arcymądrych uczonych.

Autorstwo: Szymon Łucyk
Źródło: NaukawPolsce.pap.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.