Tekst trochę optymistyczny

Opublikowano: 13.08.2014 | Kategorie: Media, Publicystyka, Telekomunikacja i komputery

Liczba wyświetleń: 748

Data publikacji: 22.01.2010

Ponieważ ostatnio było dużo o rzeczach ponurych, pomyślałam, że czas wlać w wasze serca nieco optymizmu. Nie twierdzę, że jest dobrze. Na razie jeszcze wciąż jesteśmy w stanie wojny i nie możemy mówić o pewnym zwycięstwie, ale chcę pokazać kilka optymistycznych znaków. Potraktujmy to jako światełko w tunelu. Pamiętajmy, że wciąż czekamy na tę przysłowiową „setną małpę”: jeśli w końcu się ona przebudzi, będzie to oznaczało świt nowej ery (nie New Age!), w której wzrost poziomu świadomości ludzkości stanie się na tyle znaczący, że będziemy w stanie uporządkować nieco nasz świat.

Pisałam nie raz, że pula dobra i zła, światła i ciemności itp. są na tym świecie stałe, a przeciwieństwa są tym samym. Naturalnym stanem świata jest równowaga, a kiedy się ją narusza system sam dąży do wyrównania potencjałów. Mądrość ludowa wyraża to przysłowiem: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Z tego powodu nie powinniśmy wpadać w panikę i przerażać się tym, co dzieje się w świecie. Im bardziej psychopatyczni politycy i pozostający na ich usługach sprzedajni uczeni będą nas nękać i zatruwać nam życie, tym krótsze będą ich rządy. Im bardziej będą nas ogłupiać i oszukiwać, tym (paradoksalnie) więcej ludzi przejrzy na oczy i zrozumie podłą intrygę.

Pisałam już wcześniej o tym, że z punktu widzenia władzy naszym obywatelskim obowiązkiem jest się nieustająco bać. Władza wie, że najlepszym sposobem manipulowania obywatelami jest stwarzanie sztucznych problemów (terroryzm, rak, AIDS, głód, globalne ocieplenie, przeludnienie itp.) i udawanie, że się je rozwiązuje, oczywiście: dla dobra ludzkości. Ach, cóż my byśmy bez naszych polityków zrobili… Zastraszony obywatel sam poprosi o rządy twardej ręki, a przecież do władzy pchają się ci, którzy kochają rządzić. Mydlą nam oczy zapewnieniami, że kandydując w „demokratycznych” wyborach chcą nam „służyć”, a w rzeczywistości marzą o sytuacji odwrotnej: to my mamy służyć im, a oni mają upajać się władzą. Niedostraszony obywatel to obywatel niepokorny, nie poddający się prowadzeniu. Szczytem marzeń władzy jest posiadanie stada głupich i pokornych baranów, pilnowanych przez groźne brytany i rządzenie jednymi oraz drugimi w taki sposób, żeby jedni bali się drugich i żeby wzajemnie uważali się za wrogów. Jeśli owce i brytany będą w nieustającym konflikcie, wtedy nie zauważą, że prawdziwy wróg jest niewidoczny i z ukrycia pociąga za sznurki.

Do tej pory władza mówiła do ludu, a lud był niemy. Była to całkowicie jednostronna komunikacja. Władza miała gazety, potem radio, a w końcu telewizję. Miała też kontrolę nad edukacją i religią. Lud miał tylko oczy do czytania i uszy do słuchania. Oraz tyłek, do obrywania, jeśli nie był wystarczająco pokorny.

Dziś nastąpiła radykalna zmiana. Bo dziś mamy Internet. Pewnie sami jego twórcy nie potrafiliby sobie wyobrazić, jakie potężne i groźne narzędzie oddali do rąk obywateli. Gdyby ktokolwiek to rozumiał, na pewno nie dopuszczono by do rozwoju tego środka komunikacji. Dzięki Internetowi nie musimy już tylko słuchać, ale możemy też mówić. I to pełnym głosem, co więcej – możemy błyskawicznie się organizować, tworząc grupy nacisku lub zasypując polityków lawiną maili z protestami lub postulatami. Już nie musimy chodzić od drzwi do drzwi, wystarczy stworzyć pismo lub petycję i puścić je w obieg po sieci, aby powiadomić mnóstwo ludzi w krótkim czasie. Praktycznie nikt nie jest w stanie zakneblować obywatela, który ma ochotę wypowiedzieć swoje racje.

Niezbyt liczna grupa uśpionych śpi dalej, hipnotycznie zapatrzona w mainstreamowe media, ale nie przeszkadzajmy im. Pewnie się jeszcze biedacy nie wyspali, a niewyspany człowiek jest bardzo nerwowy i wybuchowy. Więc nie hałasujmy i nie budźmy ich na siłę. Niech sobie wierzą w reklamy, terrorystów z Al Kaidy, medycynę alopatyczną, konieczność szczepienia się na nieistniejące choroby, globalne ocieplenie, energooszczędne żarówki i inne bajki. Wolnoć Tomku w swoim domku. A my tymczasem…

My tymczasem zróbmy mały przegląd osiągnięć, które zawdzięczamy Internetowi.

Przede wszystkim: zawdzięczamy mu wzrost świadomości społecznej. Przestaliśmy bezkrytycznie wierzyć w „prawdy” serwowane nam przez media. Dziś możemy zweryfikować wszystko, co się nam do wierzenia przedstawia, od polityki międzynarodowej, poprzez doniesienia naukowe aż po sferę życia codziennego. Mamy do dyspozycji filmy kręcone nie tylko przez profesjonalnych, ale związanych kontraktami i obietnicą lojalności dziennikarzy, lecz również telefonami komórkowymi przez zwykłych obywateli. Każdą wypowiedź polityka czy oficera na froncie walk możemy skonfrontować z wypowiedzią ludzi stojących po przeciwnej stronie konfliktu. Wprawdzie wrogowie prawdy krzyczą coraz głośniej, że Internet jest śmietnikiem, w którym jest taki nadmiar informacji, że przez to staje się ona bezwartościowa, bo odróżnienie prawdy od fałszu staje się niemożliwe, ale dla chcącego nie ma nic trudnego. Jeśli posiadasz rozum zdolny do logicznego i samodzielnego myślenia, zmysł krytyczny i intuicję, prędzej czy później z całą pewnością stanie się dla ciebie jasne jak słońce, co jest prawdą, a co bezwartościowym szumem lub dezinformacją. Ja w każdym razie rzadko miewam z tym jakiś problem.

I tak, dzięki Internetowi, padły groźne spiski uknute przeciwko ludzkości, a te, które jeszcze jakoś się trzymają mocno się chwieją i jest duża szansa, że w końcu runą w atmosferze skandalu. (Inna sprawa, czy ich sprawcy zostaną osądzeni – raczej wątpię, bo stoją za nimi potężni i wpływowi protektorzy ze świata polityki i finansów, którzy bez trudu załatwią swoim skompromitowanym sługom ciepłą posadkę, nawet jeszcze lepszą niż ta, z której wylecieli).

Padł mit „pandemii” świńskiej grypy i wyszły na jaw sprawy korupcji w WHO. Korzyść z tego taka, że ludzie w końcu zrozumieli, że dla koncernów farmaceutycznych są nie czym innym, jak tylko stadem szczurów, na których przeprowadza się eksperymenty i jeszcze doskonale na tym zarabia. Bardziej dalekosiężnym skutkiem jest wzrost nieufności do szczepień w ogóle, nie tylko na grypę i wycofanie timerosalu ze szczepionek dla dzieci.

Skoro jesteśmy przy sprawach zdrowia, dwa przykłady dowodzące, że jednak prawo wciąż obowiązuje:

– Doktor Jan Baranowski, homeopata z Poznania, który podpadł panu Konstantemu Radziwiłłowi swoim brakiem pokory (sprzeciwiał się jawnie szkalowaniu homeopatii przez Naczelną Radę Lekarską) wygrał proces sądowy. Psychopaci zacierali z radością ręce, ponieważ (zupełnie nie wiem dlaczego) wierzyli, iż to oni mają rację i ich powtarzane jak mantra hasło „to jest niezgodne z nauką” lub „to jest niezgodne z medycyną” przekona sąd. Jednak sądy nie opierają się na przekonaniach jakiejś grupy nacisku, choćby nawet bardzo licznej i agresywnej, lecz na prawie. A prawo mówi wyraźnie, że homeopatia jest uznaną i legalną metodą leczenia, a leki homeopatyczne są uwzględnione w spisie środków leczniczych na równi z alopatycznymi. Tak więc lekarz-homeopata nie łamie prawa pod żadnym względem, a co więcej wszyscy jego pacjenci zostali wyleczeni i żaden nie zgłosił skargi, że został poszkodowany lub oszukany.

– Rzecznik Praw Obywatelskich złożył do prokuratury doniesienie na minister Ewę Kopacz, że naraziła zdrowie i życie narodu nie kupując rzekomo niezbędnych szczepionek. Prokuratura nawet nie rozpatrzyła tego doniesienia, lecz od razu je odrzuciła, jako bezzasadne. O zdrowiu narodu decyduje minister zdrowia, a nie Rzecznik Praw Obywatelskich, który nie posiada żadnych kompetencji do zabierania głosu w tej sprawie.

Dobrą wiadomością z dziedziny medycyny jest też przełom w podejściu do AIDS. Pisałam już o tym, że poważni badacze podważają oficjalną wersję, lansowaną przez koncerny farmaceutyczne, że przyczyną AIDS jest wirus HIV. Obecnie do ich grona dołączył jeden z odkrywców tego wirusa, Luc Montagnier, który twierdzi, że wirus jest niegroźny i łatwo go zwalczyć zdrową dietą i rozsądnym trybem życia, czyli metodami naturalnie wzmacniającymi układ odpornościowy. Żadne leki nie są do tego potrzebne, z wyjątkiem antyoksydantów i witamin. Co więcej, sama ta budząca przerażenie choroba jest mistyfikacją, stworzoną wyłącznie w celu wywoływania panicznego lęku i przymuszania ludzi do poddania się trującej terapii. Zdobywający coraz większą popularność i nagradzany na licznych festiwalach film Brenta Leunga „House of Numbers” demaskuje te matactwa. Widać wyraźnie, że rośnie świadomość ludzi, a wraz z nią narasta nieufność do wszelkich poczynań Big Pharma.

GMO: ten rzekomy cud naukowy XXI wieku, który miał ratować ludzkość przed głodem, zatruciem pestycydami i leczyć ze wszelkich przerażających chorób okazał się w rzeczywistości szkodliwym, bo wywołującym groźne choroby (alergie, nowotwory, cukrzycę i bezpłodność) oraz nie wydającym oczekiwanych plonów oszustwem. Mimo to, żądni zysków właściciele patentów wręcz siłą forsowali przymus wprowadzania tej „zdobyczy nauki” na pola świata. Na szczęście europejscy rolnicy szybko zorientowali się z czym naprawdę mają do czynienia i ogłosili bunt. Już 11 krajów wprowadziło strefy wolne od GMO i wciąż powstają nowe. W tej sytuacji Polska stała się łakomym kąskiem dla Monsanto i podobnych firm, które mają nadzieję, że nieświadomi tego, co dzieje się w świecie damy obie wcisnąć ten „genialny wynalazek” biotechnologii. Ale wygląda na to, że mocno się rozczarują, ponieważ nasi rolnicy bardzo są przywiązani do tradycji, a naród nie jest wcale taki ciemny, jak się niektórym ludziom ze „światłego” zachodu wydaje.

Losy afery klimatycznej wciąż się ważą. Jej sprawców prawdopodobnie kara ominie, ale ludzie przestali ślepo ufać autorytetom, ekspertom i obiektywizmowi „wyników badań naukowych”, bo jak widać bardzo łatwo jest je sfałszować.

Skutkiem ubocznym afery hazardowej (nie wnikam w to, czy jest ona faktyczną aferą, czy tylko pretekstem do politycznej wojny skierowanej przeciwko obywatelom) jest wzrost świadomości prawnej Polaków. Rząd pichci w pośpiechu ustawę o grach losowych, przy okazji potajemnie przygotowując grunt dla wprowadzenia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. Przy okazji łamie prawa gwarantowane nam przez Konstytucję i Powszechną Deklarację Praw Człowieka i nie uwzględnia obowiązku konsultacji społecznych, ale możemy spać spokojnie. Jeszcze nie wprowadzono stanu wojennego i pewnie nie da się go wprowadzić, a więc Konstytucja wciąż obowiązuje. A to oznacza, że ustawa ta zostanie zaskarżona i z całą pewnością odrzucona, być może nawet w całości. Podobne ustawowe zamachy na wolności obywatelskie zdarzały się już w innych krajach, np. w Rumunii i ponieważ okazały się niezgodne z prawem wylądowały w koszu. I po co ten cały wysiłek, skoro z góry było wiadomo, że nie wyda on żadnych owoców?

Dziwne wieści nadchodzą też z USA. Wygląda na to, że kryzys, który miał nas zupełnie zagłodzić i puścić z torbami nagle cudownie osłabł, a nawet niektórzy twierdzą, że wychodzimy z recesji i ruszamy powoli do przodu. Cud jakiś, czy co? Przecież miał nastąpić upadek ekonomii świata i bankructwo USA. A może ten cud zawdzięczamy działaniom Rona Paula, który od wielu lat, powoli i nieustępliwie dąży do zlustrowania poczynań FED? Czyżby ten mały Dawid był bliski powalenia Goliata? Trzymajmy kciuki, tym bardziej, że Goliat podobno ma coś z zanadrzu, czym może nas niemiło zaskoczyć. Ale mimo to bądźmy dobrej myśli i wysyłajmy pozytywne wibracje.

Wiele wskazuje na to, że w świecie mogło się wydarzyć dużo przerażających rzeczy, ale na szczęście się one nie zdarzyły. Czy wiadomości na temat obozów FEMA to tylko plotki lub teorie spiskowe? Na razie jeszcze nie wiadomo, ale będziemy śledzić rozwój wydarzeń. Tak czy inaczej, jak się okazało nie jest tak łatwo podeptać chroniące nas prawa. I wygląda na to, że przygotowania do wojny z Iranem nie idą tak gładko, jak planowano. Może uda się je zatrzymać…

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

35 komentarzy

  1. Ed 22.01.2010 11:45

    Po raz kolejny pisze – dobrze przeczytac slowa otuchy. Narzekamy, ze w wiadomosciach mainstreamowych caly czas nas strasza, a kiedy na wolnych mediach dochodzi sie do tych wszystkich przekretow i poznaje jak bardzo skorumpowany jest ten swiat to dopiero mozna miec stracha, ze wszystko zmierza ku wojnie swiatowej, zachipowaniu calego swiata i nie zrdrowej zywnosci i lekarstw… WIECEJ TAKICH POSTOW JAK WYZEJ, Maria ma jak najbardziej racje, wszystko bedzie dobrze i musimy wspierac taka wizje pozytywnym mysleniem, zeby napedzac rozwoj swiadomosci i samemu tworzyc w okol siebie taki swiat w jakim chcemy zyc 🙂 reakcja lancuchowa wystartowala dawno temu, a teraz nabiera rozpedu jak nigdy wczesniej! “The system is going down right now”

  2. Robert Śmietana 22.01.2010 12:12

    “a przeciwieństwa są tym samym”

    Skoro przeciwieństwa są tym samym, to dlaczego mówi się, że: czarne jest przeciwieństwem białego, a nie: czarne to jest to samo co białe? Dla mnie przeciwieństwa są przeciwieństwami, a nie tym samym. Ewentualnie, jak bym już jechał w subtelne dziedziny, to bym powiedział, że przeciwieństwa są różnymi objawieniami tego samego. Ale nie tym samym.

    “Naturalnym stanem świata jest równowaga, a kiedy się ją narusza system sam dąży do wyrównania potencjałów. Mądrość ludowa wyraża to przysłowiem: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.”

    No to trzeba by było jeszcze dodać: “nie ma dobrego co by na złe nie wyszło”. Równowaga musi zakładać możliwość korekcji w obie strony. Równowaga zakłada też, że nie zmieniamy się na “coraz lepsze”, tylko oscylujemy wokół zera (środka).

    Nie rozumiem też tego, że jakaś pula dobra i zła jest stała. W jakim sensie stała? Że jest tyle samo dobra co zła? Bo jeżeli tak, to za każdego cukierka powinniśmy natychmiast dostać klapsa w pupę. No żeby równowaga była 🙂

    E tam, “zła” to jest tylko cienka warstewka. Najmniejsza jaka się tylko da, bo “zło” musi istnieć, aby mogło istnieć “dobro”. Tego “dobra”, to jest we wszechświecie 99,999999999999999999999999%. Bóg nie jest sado-maso!

  3. Thotal 22.01.2010 13:06

    Bardzo dobry tekst, nawet przelinkowałem do jednego z forów…

    Pozdrawiam Marię – Thotal 101 małpa:)

  4. Joanna d’Arc 22.01.2010 13:30

    Trafne obserwacje, rzeczowe wnioski. Gratuluję p. Marii Sobolewskiej.

  5. GreenMaster 22.01.2010 16:22

    Nie sądzisz Robercie że lekko przesadzasz. Oczywiście twoje uwagi są słuszne na pewnym poziomie rozumowania. Tyle że jak dla mnie to wygląda jakbyś się czepiał po prostu. Mylił kaliber wypowiedzi. Nie prościej było by pochwalić autorkę za próbę podsumowania pewnych spraw? Zresztą jak dla mnie artykuł broni się sam, jeśli chodzi o mnie to zawsze lubiłem takie małe uogólnienia. Ja, mógłbym się przyczepić do twojej wypowiedzi w podobny sposób: “E tam; “zło” musi istnieć, aby mogło istnieć “dobro””. Ewentualnie jakbym jechał w subtelne dziedziny, to bym powiedział: zło istnieje abyśmy mogli dostrzec dobro. Po prostu uważam iż należy uważać z popychaniem tych małych filozoficznych kamyczków, które łatwo przeradzają się w lawinę.

  6. Robert Śmietana 22.01.2010 17:22

    Nie GreenMaster. Tym razem nie zgadzam się zupełnie ani z Tobą, ani z p. Sobolewską.

    Z nią się nie zgadzam, bo uważam, że tym razem się pomyliła. Nie jest omnibusem i może się pomylić. A ja nie jestem zahipnotyzowaną owcą, aby za każdym razem ślepo ją chwalić. Rozumiem, że jest lokalnym autorytetem dla pewnej grupy osób, ale u mnie nie da się jechać na opinii, zawsze badam co kto mówi, nawet jeżeli w 99% jestem zachwycony jego wypowiedziami. A zazwyczaj jestem zachwycony panią Marią, szczególnie sposobem pisania. Znam tę całą filozofię równowagi i zupełnie mi ona nie pasuje, jest dla mnie niecelna, nieprawdziwa.

    Nie prościej pochwalić autorkę, to już robią wszyscy oprócz mnie. Jak tak dalej ją będą wszyscy bezkrytycznie za wszystko chwalić, to jej poziom w końcu spadnie. Poza tym, hehe, równowaga musi być przecie, co nie? ;)) Ja tylko wyrównuję potencjały 😀

    Co do zła i dobra, po prostu tym razem się z Tobą nie zgodzę. Dla mnie aby mogło istnieć dobro, musi być i zło. Dobro nie istnieje samo z siebie. Żyjemy w świecie względności, gdzie nic nie jest pełną, oderwaną od reszty całością. Dopiero całość jest całością. Kropka.

    Tak że przyczepiać się owszem możesz, a ja owszem, mogę odpowiadać na przyczepki 😉

  7. Robert Śmietana 22.01.2010 18:09

    Co więcej – że pozwolę tak sobie dodać jeszcze – nie jest ustalone z góry, co jest dobrem, a co złem. To ustalamy sobie sami. To co dla jednego jest dobrem, dla drugiego jest złem.

  8. GreenMaster 22.01.2010 19:50

    Znaczy nie zgadzasz się zupełnie z kwestiami przedstawionymi w artykule, które poruszyłeś w swojej pierwszej wypowiedzi o ile dobrze rozumiem. A tak na marginesie to pani Sobolewska jest przeze mnie osobą mało kojarzoną i być może owszem, czytałem jej wypowiedzi w przeszłości, ale jakoby była jakimś autorytetem pierwsze słyszę. I żeby zaraz tu o owcach:) Tak sobie myślę że nie do końca zrozumiałeś do czego piłem.
    “Co do zła i dobra, po prostu tym razem się z tobą nie zgodzę. Dla mnie aby mogło istnieć dobro, musi być i zło. Dobro nie istnieje samo z siebie. Żyjemy w świecie względności, gdzie nic nie jest pełną, oderwaną od reszty całością. Dopiero całość jest całością.Kropka.” Kropka po dwakroć. A czy ja gdzieś temu przeczyłem. Jeśli idzie o aspekt dobra i zła, pozwoliłem sobie na lekkie przedefiniowanie: Zło istnieje abyśmy mogli dostrzec dobro. Ale czy jest to zasada wszechświata, nie uważam, przynajmniej w Ziemskim rozumieniu dobra i zła. Bo mowa tu wszak o pewnej różnicy potencjałów.
    Jeśli idzie o przedefiniowanie, postąpiłeś podobnie ze słowami pani Sobolewskiej: “a przeciwieństwa są tym samym” przy czym sedno uważam zostało podobne. I właśnie to uznałem za czepianie się, przy czym wspominałeś bodaj kiedyś, że jesteś osobą bardzo dokładną, więc może to bardziej ta twoja dokładność, niż szukanie zaczepki.
    No i najważniejsze, pani Sobolewskiej przede wszystkim szło o pokazanie paru pozytywnych kwestii jakie dało się osiągnąć i o zagrożeniach jakich udało się uniknąć i tu właśnie należało by przyklasnąć. Wspomniane trochę mimochodem, zagadnienia dobra, zła i równowagi, wrzuciła tak na dodatek, być może tworząc definicje nie do końca przemyślane, ale podejrzewam iż różnice w definiowaniu nie przeszkadzają tak bardzo w zrozumieniu o co chodzi. A uważam, że Jej, i w gruncie rzeczy i Tobie, szło o to samo.
    Właśnie tu jest ta trudność, ten kamyczek który łatwo zamienia się w lawinę. Najpierw to by trzeba ustalić dokładne pojęcia dobra i zła, a później zająć się relacjami między nimi. Ot np. Jeśli dobro nie może istnieć bez zła, to, to zło, jest dobre, bo wszak tworzy dobro. A jeśli o równowagę idzie, też może być rozumiana różnorodnie, i można by tu toczyć na ten temat dysputę filozoficzną sporych doprawdy rozmiarów. A pani Sobolewska, pozwoliła sobie, jeśli nie na lekkie uproszczenie, to na małe uogólnienie. A twój wniosek zakładający iż równowaga oscyluje rozwojem w okolicy zera, jest owszem logiczny, ale istnieje pojęcie równowagi na poziomach innych; społecznych, biologicznym, planetarnym cz duchowym. Chciałbym zauważyć jeszcze, iż równowaga wydaje się być wymogiem rozwoju, w moim rozumieniu równowagi, jako balans na różnorodnych poziomach istnienia: Od rodzinnego, poprzez zawodowy, do duchowego i dalej po planetarny i galaktyczny.
    Dlatego mimo iż twoje uwagi, koniec końców, słuszne w pewnym głębszym rozumieniu. To wydały mi się tak trochę nie na miejscu (nie wiem czy pamiętasz, ale to mówi człowiek, który przy okazji męczenia karpi przez tesco, napominał o głodzie w Afryce, he,he).
    A najważniejsze co chciałem powiedzieć: Uważam iż należy być ostrożnym z popychaniem tych małych filozoficznych kamyczków, które łatwo przeradzają się w lawinę.
    Mam nadzieje iż teraz zostanę zrozumiany nieco lepiej.

    Póki co, zrobię użytek z bletki, zroluję i zapodam dobry Jazz, a później mała wyprawa na snowboard. Wszak to już piątek, czas by się trochę zabawić. No to miłego weekendu życzę:)

  9. darto 22.01.2010 20:06

    śmietana jest dobra czy zła?
    jak jest świeża to ok, ale świeżą śmietaną można coś zaplamić i co potem?
    Artykuliki “filozoficzne” Robercie przedstaw gdzie indziej…
    Dla uspokojenia polecam obejrzeć ten film:
    http://www.youtube.com/watch?v=p_qMuLRq0g4&feature=player_embedded#

  10. Robert Śmietana 22.01.2010 20:36

    GreenMaster, przysięgam na Pana Boga, że Cię nie rozumiem, co masz w sumie na myśli z tym dobrem i złem w ostatnim poście; takie się to zrobiło skomplikowane, że nie wiem o co Ci chodzi. Nie jest to jakaś uszczypliwość w Twoją stronę i bardzo Ciebie lubię; naprawdę staram się to zrozumieć, co piszesz, ale nie rozumiem.

    W jeszcze poprzednim poście napisałeś tak: “zło istnieje abyśmy mogli dostrzec dobro”. Znaczy to, że dobro istnieje samo z siebie, a zło to tylko takie narzędzie, żebyśmy mogli dobro dostrzec. No i jest to o 180° różne od mojego z kolei stwierdzenia, że dobro i zło to taka para, która występuje tylko powiązana razem. Wybierasz sobie jakąś rzecz ze świata i określasz ją jako dobrą, w kontrze do innej rzeczy, którą wybrałeś sobie ze świata i nazwałeś ją złą. Nie ma rzeczy dobrej bo tak. Żeby rozróżnić że jest dobra, trzeba mieć w drugiej ręce inną, złą rzecz. Nasz przejawiony świat jest światem względności, rozpiętym pomiędzy przeciwstawnymi ideami. Nie ma w nim idei pojedynczych, pełnych, bez swojego przeciwieństwa.

    Wiem, że dla Ciebie jest ważna całość i przekaz jaki ona niesie. Dla mnie zaś ważne są szczegóły, bo one wpływają na wydźwięk całości. Nie widzę powodu dla którego miałbym nie zaalarmować, kiedy zauważę coś, co jest dla mnie nieprawdą, nawet jeżeli to zepsuje komuś efekt. Nie czepiam się dla radości czepiania się, tylko nie przechodzę obojętnie obok tego, co uważam za nieprawdę. Mnie i Marii Sobolewskiej nie szło o to samo. Nasze prawdy są tutaj w tym temacie akurat różne.

    Co to jest bletka i jakiego jazzu słuchasz? Znasz może Kapustina?

  11. Raptor 22.01.2010 21:14

    Dualizm umożliwia działanie mechanizmu percepcji. Bez światła nie można wyróżnić cienia, a bez algorytmu generowania cienia, nie można dostrzec wpływu światła na obiekty. D i Z są tym samym, w tym znaczeniu, że dokonanie inwersji pozostawia zasady kontrastowania (tworzenia percepcji) niezmiennymi.

  12. Robert Śmietana 22.01.2010 21:43

    Ok, Raptor, zgadzam się w tym znaczeniu.

    Ale nie są tym samym sensu stricto. To znaczy jeżeli chcesz coś wyróżnić (np. Ty sobie wyróżniasz światło na podstawie cienia), to muszą to być rzeczy różne, a nie te same. Takie trochę masło maślane, ale wierzę, że wiesz o co mi chodzi.

    Zauważ, że gdy nie ma konstruktu nazwanego przez nas światło, automatycznie znika też konstrukt zwany cieniem. Nie: wszystko jest cieniem, tylko: albo oba na raz albo żadne z nich. Oczywiście cała idea jest że tak powiem nieintuicyjna, bo przecież jak zgaszę światło w pokoju w nocy, to jest cień – bez światła. Tyle, że idea światło dalej jest. Lokalnie go tylko nie ma.

  13. Raptor 22.01.2010 21:58

    “Ale nie są tym samym sensu stricto. To znaczy jeżeli chcesz coś wyróżnić (np. Ty sobie wyróżniasz światło na podstawie cienia), to muszą to być rzeczy różne, a nie te same.”

    A podobno wszystko jest jednością i składa się z tego samego, tylko jest w odmienny sposób renderowane w pewnych obszarach 🙂 Zresztą, nie warto czepiać się w sposób dosłowny pojęć zdefiniowanych w sposób niedosłowny. Metafora zawsze pozostanie metaforą, choćby nie wiem ile nieścisłości się jej zarzuciło.

    Pozdro.

  14. mujeres_ soprano 22.01.2010 22:22

    “Wszystko jest podwójne; wszystko ma swoje bieguny; wszystko tworzy parę ze swoim przeciwieństwem; podobne i niepodobne są tym samym; przeciwieństwa są identyczne w swojej naturze, lecz różne w stopniu; skrajności się spotykają; wszystkie prawdy są jedynie półprawdami; wszystkie paradoksy da się pogodzić “– Kybalion.

  15. Robert Śmietana 22.01.2010 22:23

    Metafora metaforą i trzeba by się było autorki zapytać czy pisała w sposób dosłowny czy nie, ale powiedz Raptor, jak czujesz strach, to jest to to samo, kiedy czujesz miłość? Masz to samo odczucie? Bo ja mam skrajnie różne :))) – choć wszystko to są części jednej całości…

    I znowu się zgodzę, że budulec wyższego rzędu jest jeden, natomiast skrajności, które on buduje są różne.
    Coś w stylu: miłość + strach = MIŁOŚĆ, czyli sprzeczności niższego rzędu syntetyzują obiekt wyższego rzędu.

    To nie przeciwieństwa są tym samym, tylko cegły, z których są one zbudowane, są tym samym.

  16. Robert Śmietana 22.01.2010 22:26

    “przeciwieństwa są identyczne w swojej naturze, lecz różne w stopniu”

    Pięknie napisane, dokładnie o to mi chodziło. Dokładnie o to!

  17. Robert Śmietana 22.01.2010 22:29

    Oczywiście trzeba dodać, że tak to wszystko działa tylko i wyłącznie w naszej lokalnej “przejawionej” rzeczywistości, w świecie względności.

  18. mujeres_ soprano 22.01.2010 22:36

    Strona ciemna i jasna płynnie przechodzą jedna w drugą a każda z nich ma w sobie zalążek drugiej.

    “Za ciemnością jasność podąża, Tao to sprawia.”
    Wg. R, Wilhelma

    Przeciwieństwa są tym samym, zawarte są w sobie. Nie ma pojęcia dobra i zła, są one wzajemnie zależne. Z filozofii tej wysnuć można wnioski dotyczące postępowania człowieka i praw, jakie rządzą jego losem. Ponieważ przeciwieństwa występują razem to w sukcesie zawarta jest już klęska a w klęsce sukces. Ażeby utrzymać harmonię należy wobec wszystkiego zachować umiar. Ażeby osiągnąć jakiś cel należy wykorzystać jego przeciwieństwo.

    “Jeżeli zamierzacie coś ścisnąć należy to najpierw rozciągnąć.
    Jeżeli chcecie coś osłabić musicie to najpierw wzmocnić.”
    Lao-tsu

    Nie należy działać siłowo. Nie należy wszystkiego kontrolować. Nie potrzeba wszystkiego rozumieć intelektualnie. Wystarczy świat czuć intuicyjnie, pozwolić mu przepływać przez siebie, działać spontanicznie. Wówczas osiągniemy prawdziwą mądrość, oświecenie i wgląd w Prawdę. Świat intelektualnej wiedzy jest sztuczny. Tak samo sztuczny jak konwenanse towarzyskie. Jest tworem materialnego, śmiertelnego intelektu.
    Wzajemne oddziaływanie yin i yang ukazane są jako zasada kierująca wszystkimi ruchami tao. Chińczycy na podstawie tej filozofii sformułowali system kosmicznych archetypów, które płynnie się zmieniają przechodząc jedne w drugie
    To cale sedno .

  19. Raptor 22.01.2010 22:56

    @Robert Ś.
    “jak czujesz strach, to jest to to samo, kiedy czujesz miłość?”

    Generalnie to samo, tylko barwa się zmienia. Jakby jedno było ze znakiem + a drugie -, lecz ta sama intensywność. A wiem z doświadczenia, że niezależnie od znaku intensywność zaślepia. Punkt zerowy jest najbardziej obiektywny i rozumiejący, łączy w sobie wszystkie barwy z jednakową intensywnością.

  20. Robert Śmietana 22.01.2010 23:00

    A tu to się akurat już nie zgodzę z chyba większością postu #17, soprano.

    To nieprawda, że jeżeli chcę coś osłabić, muszę to najpierw wzmocnić. Mogę coś co już jest słabe, osłabić jeszcze mocniej. A potem jeszcze mocniej i tak w nieskończoność. W nieskończoność. Nie ma tu żadnych fal i powrotów, jest równia pochyła.

    Trochę chyba niewłaściwie mnie odebrałaś, soprano. To nie tak, że ja sobie tworzę intelektem rozumienie/widzenie, ja już je mam (inna sprawa, czy jest ono prawdziwe hehe), intelekt służy mi tylko do porozumiewania się z Wami. Muszę sprofanować całość i podzielić ją na intelektualne sprzeczności, aby móc ją przedstawić słowami. Niestety prawdy w sensie ontologicznym nie da się przedstawić, ani przekazać. To właśnie dlatego każdy z nas musi odnaleźć Boga indywidualnie i to również dlatego wszelkie religie są wielkim nieporozumieniem; one zwodzą na manowce, odwodząc od Boga. Dają w zamian za to nędzny jego surogat.

    Intelekt nie jest sztuczny, ani materialny. To jedna z kategorii poznania, ani lepsza, ani gorsza od innych. Narzędzie służące do odpowiednich działań. Wszystko jest śmiertelne, cokolwiek powstaje. W narodzinach jest zapisana przyszła śmierć. Jeżeli intelekt jest sztuczny i śmiertelny, to intuicja, uczucia, emocje, wszystko inne też.

  21. mujeres_ soprano 22.01.2010 23:14

    “To nieprawda, że jeżeli chcę coś osłabić, muszę to najpierw wzmocnić.”

    Powiedz ta nowine lekarzom homeopatom.

  22. Robert Śmietana 22.01.2010 23:14

    Raptor 🙂

    “Generalnie to samo, tylko barwa się zmienia.”

    No to po czym to rozróżniasz, skoro to jest to samo. Jak tam np. nie rozróżniam białego od białego.
    I jakim sposobem to samo, jeżeli barwa się zmienia? No to chyba jest już inne, skoro jest zmienione.

    “A wiem z doświadczenia, że niezależnie od znaku intensywność zaślepia. Punkt zerowy jest najbardziej obiektywny i rozumiejący, łączy w sobie wszystkie barwy z jednakową intensywnością. ”

    Ten pogląd z kolei podzielam.

    I jeszcze do soprano – odrzucając intelekt (częsty proceder tzw. ludzi duchowo rozwijających się), odrzucasz część siebie. Stajesz się uboższa. Nie odrzucaj siebie. Przyjmij intelekt i użyj zgodnie z instrukcją obsługi.

  23. mujeres_ soprano 22.01.2010 23:22

    Kto powiedzial, ze odrzucam intelekt ? To tak jakbym miala odciac sobie jedna reke, tak to czuje . Chodzi o to i tym sie kieruje aby nie wszystko brac intelektualnie, czasem wystarczy to czuc, intuicja odgrywa u niektorych osob bardzo wysoka role. Logika i intuicja dwa instrumenty , ktorymi mozna sie poslugiwac.

  24. Robert Śmietana 22.01.2010 23:26

    No soprano, a już tak fajnie było 🙂

    Po to właśnie przydaje się intelekt, aby pisać sensownie. Co mnie obchodzi jakiś lekarz homeopata. Ja piszę, że Twoja “homeopatyczna” zasada nie obejmuje wszystkich przypadków. Nie muszę KONIECZNIE czegoś osłabiać, żeby to wzmocnić.

    To prosty logiczny zabieg, że jeżeli znajdziemy dziurę w całym, czyli wyjątek, to zasada przestaje istnieć. Ja znalazłem dziurę w całym. A Ty mi tu piszesz, że 20 cm obok dziury nie ma. No tam nie ma, ale w ogóle ona jest.

    Takie posty, jak Twój post #20 są przyczyną niepotrzebnych zabrudzeń w dyskusji. Takie błoto intelektualne, zacierające ostrość całej rozmowy. Poza tym, napisz w końcu coś od siebie, a nie ciągle cytujesz chińczyków, filozofów i “homeopatyczne zasady”. Co TY sądzisz na ten temat, nie Twoje autorytety.

  25. mujeres_ soprano 23.01.2010 00:02

    Nie ciagle cytuje i nie ciagle sie kieruje lecz w tym temacie. Mylisz proces ciagly, dluzej trwajacy , z chwila 🙂
    Co ja sadze na ten temat? Podobnie , podam przyklad. Typowym przykladem jest religia KK i nie tylko ta ale kazda inna , ktory “wzmacnia” wiernych swoimi naukami prowadzac do oslabienia .

  26. Robert Śmietana 23.01.2010 00:10

    Ok, mujeres_ soprano, pewnie pomyliłem chwilę z długilą 🙂
    Ale żeby być pewnym, poobserwuję Cię w przyszłości 😉

  27. Raptor 23.01.2010 00:21

    “No to po czym to rozróżniasz, skoro to jest to samo. Jak tam np. nie rozróżniam białego od białego.
    I jakim sposobem to samo, jeżeli barwa się zmienia? No to chyba jest już inne, skoro jest zmienione.”

    Robert, ujmę to tak, żeby lepiej zobrazować: masz dwa ferrari, jedno niebieskie, drugie czerwone, oba mają to samo w środku, tyle samo koni, oba mogą cię zmiażdżyć na drzewie i oba mogą cię przewieźć przez jakiś odcinek drogi. Jednych pociąga kolor czerwony, drugich niebieski, a ja wolę piechotą… bo krajobraz mi tak szybko nie śmiga przed oczami 😉

  28. Robert Śmietana 23.01.2010 00:25

    No, i jeszcze mi tylko powiedz, że te Ferrari są takie same ;))

  29. Raptor 23.01.2010 00:30

    Identyczne co do detalu, a postrzeganie koloru zależy już wyłącznie od konstrukcji narządu wzroku 🙂

  30. Robert Śmietana 23.01.2010 00:36

    O nie nie nie, Raptorze. Rozróżnienie tych dwóch kolorów (jakie by one dla oka nie były wrażeniowo) zależy tylko i wyłącznie od tego, czy są różne… chyba nie chcesz mi powiedzieć, że czerwony i niebieski jest osiągany poprzez ten sam związek chemiczny. Cudownym wyrokiem boskim na jednym aucie widzimy go inaczej, niż na drugim 😉

    Nic nie jest identyczne. Wszystko jest inne od wszystkiego możliwego innego. Identyczność, to złudzenie, pozwalające zachować nam ciągłość doświadczenia i ustanowić ramy, w których się ono dzieje.

    Muszę już iść spać, ale świetnie się z Wami ogólnie rozprawiało o cudach niewidach 🙂

  31. mujeres_ soprano 23.01.2010 00:36

    Strachowi przeciwstawna jest Odwaga
    Milosci – Nienawisc , wszystko balansuje, bo czy mozna powiedziec patrzac na termometr gdzie zaczyna sie zimno a gdzie konczy cieplo ? nie ma takiej rzeczy jak ” absolutne cieplo ” i ” absolutne zimno” te dwa okreslenia cieplo i zimno po prostu wskazuja roznice stopni tej samej rzeczy o dwoch biegunowosciach. Od strachu przez lek do odwagi, od milosci po lubienie lub nielubienie do nienawisci, drogi sa bardzo krotkie.

  32. Raptor 23.01.2010 00:40

    Robercie, znów próbujesz intelektualnie analizować metaforę, powodzenia 🙂 Wiadomo, że inne (z ludzkiego punktu widzenia), lecz mechanizm jest identyczny. Pozdro.

  33. Robert Śmietana 23.01.2010 00:48

    Ej, Raptor, bo dostaniesz klapsa ;))

    Mamy się zrozumieć, a nie układać wiersze i metafory. Jak chcesz mi coś przekazać, to pisz tak, aby było możliwie jednoznaczne. Skąd mam wiedzieć o co Ci chodzi, jeżeli można Cię zrozumieć na 100 sposobów?

  34. Raptor 23.01.2010 01:11

    Poćwicz telepatię, to może się jakoś dogadamy.

  35. Robert Śmietana 23.01.2010 10:22

    No chyba tak będę musiał zrobić 🙂

    A na razie Ty mógłbyś mi telepatycznie przekazać o co Ci chodzi 🙂
    Tam już nie będzie metafor, zrozumiem Cię arcydokładnie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.