Utrzymywanie zabytku to zbędny wydatek

Opublikowano: 28.03.2014 | Kategorie: Kultura i sport, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 596

W Bydgoszczy tylko dzięki zdecydowanej postawie konserwatora zabytków nie doszło do zburzenia zabytku przez prywatną firmę.

Budynek parowozowni pochodzi z XIX wieku. To pamiątka Pruskiej Kolei Wschodniej. W Polsce są tylko 3 budynki parowozowni o takiej konstrukcji, a na całym świecie jest ich 6: Berlin-Miastko (Berlin-Rummelsburg), Berlin-Panków (Berlin-Pankow), Piła, Bydgoszcz, Tczew, Czerniachowsk.

Od początku parowozownia jest własnością Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego „Bydgoszcz” im. Obrońców Bydgoszczy. Od 2001 przedsiębiorstwo jest prywatne i działa pod firmą Pojazdy Szynowe PESA Bydgoszcz. Jest to znany w Polsce producent taboru szynowego, również eksportujący. Firma jest prowadzona przez byłe kierownictwo państwowych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego.

Parowozownia jest nieużywana od 1985 roku. PESA uznaje parowozownię za majątek zbędny, nie nadający się do działalności produkcyjnej. Pod rozwój przedsiębiorstwa zarezerwowane było 1,5 km kw. terenu przyległego, ale w wyniku przekształceń na początku lat 90. tereny te zmieniły właściciela. Dlatego PESA chce zburzyć zabytkową parowozownię, by na jej miejscu postawić nowa halę produkcyjną.

Zdaniem PESY, ekspertyzy budowlane stwierdzają, że budynek nadaje się wyłącznie do rozbiórki z uwagi na zły stan. Zły stan nie jest spowodowany czynnikami losowymi, a jedynie zaniechaniem utrzymywania przez PESĘ.

Pierwsza decyzja miejskiego konserwatora zabytków o objęciu ochroną konserwatorską została zaskarżona przez PESĘ do ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Minister uchylił tę decyzję, co umożliwiło PESIE uzyskanie od inspekcji nadzoru budowlanego pozwolenia na rozbiórkę. Jednak i tym razem służba ochrony zabytków zareagowała – wojewódzki konserwator zabytków w obawie przed rozbiórką w trybie pilnym wpisał parowozownie do rejestru zabytków, nawet nie przychodząc na zaplanowaną wizytację obiektu. Prywatna firma jest oburzona takim postępowaniem, zapowiada odwołanie do ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

W razie niepowodzenia przedsiębiorstwo przestrzega władze miejskie, że nową halę zlokalizuje w swojej filii w Mińsku Mazowieckim (dawne Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego) i tam da zatrudnienie dodatkowym 300 osobom.

Firma na swojej stronie sieciowej chwali się swoją historią sięgającą 1851 roku. W przedstawionej sytuacji firma działa jednak wbrew swojemu historycznemu dziedzictwu. Spory czas temu zlikwidowała też zakładową orkiestrę, mającą długie tradycje.

Źródło: Władza Rad


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. heniek_666 28.03.2014 16:04

    Moim zdaniem jeśli budynek został lub jest wpisany na listę zabytków to jego utrzymanie lub remont powinno być dofinansowane przez konerwatora o sumę, która wykracza poza utrzymanie czy remonty zwykłych budynków.

  2. l82 28.03.2014 16:20

    @heniek
    praktyka jest jednak taka że objęte ochroną budynki nie tylko nie dostają kasy na konserwację ale też w ogóle nie dostaje kasy. Powszechnym zjawiskiem jest czekanie aż się coś rozwali bo to rozwiązuje dopiero problem. Konserwator zwykle nie wie o tym nawet przez kilka lat. Największy problem stanowi poważne ograniczenie możliwości ingerencji w wygląd zabytku, jakiekolwiek zmiany. Moim zdaniem to zła praktyka i z większą elastycznością powinno się podejmować temat, tak by uratować co się da skoro widać że w przeciwnym wypadku nikt nic z tym nie zrobi. Pewne absurdy wynikające z objęcia całego terenu ochroną konserwatorską to jeszcze dłuższy temat. Sam mieszkam w kamienicy będącej pod ochroną konserwatorską, plusów brak, minusy: ocieplenie co najwyżej od wewnątrz, kosztowne wykonanie zdobień elewacji i takie tam inne- efekt? z zewnątrz ruina…

  3. MichalR 28.03.2014 18:42

    Znam przypadek chałupki w centrum miasteczka, która to chałupka musiała się zawalić sama, żeby można było ją uprzątnąć. Przez parę lat drewniana konstrukcja straszyła w zaraz na przeciw dworca PKS. Absurd.

    Jak właściciel nie chce to powinien wyburzać budynki, a ktoś chce zachować stare budynki to powinien pokrywać koszty ich utrzymania.

  4. niewolnik 28.03.2014 20:25

    Przepisy tworzy się tak aby ludzie myśleli że dba się o kulturę i piękno a w praktyce nie można nic zrobić aby zachować taki zabytek, lub trzeba wydać 100 razy tyle niż zdrowy rozsądek wymaga aby utrzymać taki zabytek w należytym stanie.
    Przecież liczą się tylko pieniądze, pieniądze, pieniądze….

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.