Ustka bez szminki

Opublikowano: 25.04.2011 | Kategorie: Kultura i sport

Liczba wyświetleń: 1022

Wzburzony cały Bałtyk i Wybrzeże. Wielka wojna o matą syrenkę.

Ustka to letnia stolica Polski, ale gdy temperatura powietrza spada poniżej 20 stopni, a wody poniżej 15, ewakuuje się stamtąd każdy, kto może się poruszać. W herbie Ustka ma statek, rybę i syrenkę. Symbolizują one tutejsze atrakcje: port, rybołówstwo i kąpielisko. Ostatni rybacy dożywają w Ustce emerytury, w porcie cumują głównie łabędzie, a kąpieli w sezonie zażywają sinice. Żeby symbol stał się ciałem, z inicjatywy Lokalnej Organizacji Turystycznej (LOT) i usteckich obywateli powstał pomysł, by syrenie zbudować pomnik. Cycki wabiłyby turystów, którzy szturmowaliby stragany w poszukiwaniu kubków, breloczków i pocztówek z podobizną baby-ryby.

PROJEKT

W 2009 r. ogłoszono konkurs na projekt. Propozycje napłynęły z kraju i ze świata. Ważką decyzję 0 wyborze projektu powierzono społecznej komisji mieszkańców. Wygrał szkic usteckiego – o czym głosujący nie wiedzieli! – rzeźbiarza i profesora Jerzego Michała Rosy. Decyzję jednomyślnie podjęło 45 ustczan – a to przecież o czymś świadczy! Pomnik miał być darem mieszkańców Ustki dla miasta Ustka. LOT miała zająć się stroną administracyjnoprawną. Patronat objął burmistrz. Syrenka połączyła lud z władzą. Przeprowadzono zbiórkę na rzecz budowy pomnika. Na aukcjach staruszki wystawiały rodowe serwisy do kawy. Młodzież szkolną zapędzono do szukania złomu. W czynie społecznym gówniarstwo wyczesywało okolice z metali kolorowych. Podobno z miejscowego kościoła zaginął wtedy mosiężny lichtarz, ale o tym milczy nawet proboszcz. Na pomnik zebrano ponad 70 tys. zł. Zazdrość zaczęła kłuć wszystkie pobliskie kurorty. W sierpniu 2010 r. na usteckim falochronie stanął pomnik. Odsłonięcie dokonało się przy wyciu syren, przemowach władz, oklaskach lub klepaniu syrenki po ogonie. Niektórzy mężczyźni ocipieli na jej widok 1 deklarowali chęć porzucenia żon, narzeczonych i kochanek. Do grupy zwolenników syrenki zaliczali się magistrat i LOT. Zauważono jednak, że wielu innych usteckich mężczyzn, splunąwszy za siebie, z ceremonii wyszło. Jakoby poraziła ich wielka szpetota syreny. Autor, gdy zobaczył odlew modelu 2 dni wcześniej, dostał apopleksji i odmówił pojawienia się podczas uroczystości.

STATUA

Krzyczano, że rzeźba, która w projekcie miała urodę Pameli Anderson z jej najlepszych lat, po odsłonięciu przypominała pływaczkę delfinem nakoksowaną męskimi hormonami. Doszły zarzuty, że usta ma jak teściowa, cycki bez sutków, a oczka kaprawe. Artysta wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że odlana w brązie figura syrenki jest niezgodna z wykonanym przez niego modelem w gipsie. Do tego zamiast cokołu w postaci zielonej, granitowej skaty, na której syrena pozowałaby na wyrzuconą przez morze, dodano jej postument przypominający betonowy katafalk. Na nim przymocowano mosiężne tabliczki z nazwiskami najhojniejszych sponsorów, chociaż miało być, że syrenka to dar mieszkańców Ustki. 4 dni po odsłonięciu ktoś szlifierką kątową opiłował syrence ustka, nosek i oczy. Porysował też bezsutkowe piersi. LOT najpierw złożyła wniosek o ściganie sprawców poharatania syrenki, potem jednak zwróciła się do policji z prośbą, by ta umorzyła śledztwo, żeby syrenka nie dzieliła usteckiej społeczności, wśród której być może dekował się sprawca. Sprawą zajęła się jednak Prokuratura Rejonowa w Słupsku, która oszpecenie szpetoty określiła jako haniebne.

REMONT

Na rehabilitacji w hucie syrena przebywała aż do grudnia. Burmistrz powołał w tym czasie komisję rewizyjną ds. odtworzenia uszkodzonego pomnika. Syrenka po liftingu pięknością nadal nie była, ale uważano, że jakby bardziej jest podobna do kobiety. Typowano nawet do której. Szybko zareagował sam autor. Według niego działania LOT-u, naprawa oraz powtórny montaż zostały przeprowadzone bez wiedzy komisji powołanej przez Pana Burmistrza, w tym przedstawiciela rzeźbiarza. No i rzeźba miała wrócić na cokół dopiero po pisemnej zgodzie Rosy. Rosa zażądał zaś zniszczenia pomnika i budowy nowego. LOT przywołała artystę do porządku. Nadmieniła, że pomnik poprawiano tanimi i mało pracochłonnymi sposobami. Artyście zapłacono już 30 tys. zł. Prawie drugie tyle odlewni. I gdyby nawet LOT miała kasę na powtórną zabawę – a nie ma – to i tak nie posiada gwarancji, że artysta i tym razem nie wysłałby ich razem z pomnikiem do wszystkich diabłów.

WANDALE

Są przynajmniej 4 wersje podejrzeń, kto pociął syrenkę i dlaczego. Wersja nr 1 odsyła do konfliktu, który miał powstać między autorem a ówczesnym prezesem LOT-u Tomaszem Laskowskim. Prezes miał wywierać naciski na rzeźbiarza, by ten uczynił rysy syrenki podobne do rysów jego zmarłej córki. Rzeźbiarz zakrzyknął, że do pomnika żadnej modelki nie potrzebuje. Wizja przyszła do niego z morskiej piany. Laskowski w akcie zemsty miał wydać polecenie, by zniszczono gipsowy model autorstwa Rosy. Swoją decyzję miał tłumaczyć brakiem miejsca na magazynowanie modelu. A przecież kosztował usteckich obywateli 26 tys. zł. Wersja druga mówi, że posąg pociął sam artysta. Wskazuje na to zniszczenie właśnie tych elementów, które jemu się najbardziej nie podobały. Według trzeciej wersji syrenę pocięła pani Rosa, która dostrzegła w niej podobieństwo do swej dawnej rywalki. Wersja nr 4 prowadzi do listu znajdującego się w prokuraturze. W liście stoi jakoby, że akt agresji na syrence to zemsta świętego Nepomucena. Święty stał na falochronie, dopóki nie wyeksmitowano go stamtąd na rzecz szatańskiej naguski.

ZEMSTA

Wojna o syrenkę trwa. Próbowałam skontaktować się z byłym prezesem LOT-u Tomaszem Laskowskim. Odesłał mnie jednak do obecnego prezesa Jerzego Kołakowskiego. Ten nie chciał czynić mi wynurzeń na temat syrenki, bo właśnie tego dnia złożył rezygnację z funkcji prezesa. Powód: jego żona jest miejską radną. Przy okazji afery z pomnikiem ustczanie zaczęli bowiem szemrać na temat działalności LOT-u, której członkowie są jednocześnie radnymi. LOT jako organizacja pożytku publicznego z urzędu miasta otrzymuje dofinansowanie. W tym roku było to ok. 90 tys. zł. LOT ma pomysł, żeby zasłonić na pomniku tablicę z nazwiskiem autora, skoro Rosa nie chce się przyznać do syrenki. Proponuje mu też konsultacje przy dorabianiu łusek i ramienia. Syrenka stoi, symbolizuje, ustczanie się kłócą, a artysta Rosa ma zapewnioną – choćby i niechcianą – sławę. Trwają konsultacje społeczne dotyczące przyciągającego turystów pomysłu na przesąd związany z syrenką. Na razie wygrywa taki: gdy o pełni księżyca spojrzy się prosto w oczy syrenki i wypowie straszne kłamstwo, ona nawet nie mrugnie. Syrenka została obwołana godną partnerką innego usteckiego pomnika nazwanego Umierającym Wojownikiem. “Wojownik” upamiętniał niemieckich żołnierzy poległych w I wojnie światowej. Po II wojnie przefasonowano go na pomnik ku czci poległych ustczan. Rzeźba jest autorstwa Josefa Thoraka, nadwornego rzeźbiarza Hitlera.

Figura miała “krzywy ryj”, co w żargonie plastycznym określa się jako “nietrzymanie symetrii twarzy”. Nie trzymała również pionu, trzeba jej więc było podtykać pod tyłek dyktę, żeby nie walnęła na pysk.

Autor: Alicja Wilczewska
Zdjęcie: Michał Słupczewski
Źródło: “Nie” nr 10/2011


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Obi-Bok 26.04.2011 09:07

    Zastanawiające jest dla mnie, że w większości przypadków stosowania wulgaryzmów do określania kobiecych części ciała – takie epitety stosuje kobieta. Wulgaryzmów albo przynajmniej wyrazów o wydźwięku negatywnym.
    Mężczyźni w przeważającej większości użyliby słowa “piersi”. Kobiety dużo częściej stosują określenie “cycki”. Nie jest to co prawda określenie wulgarne, ale wciąż mało eleganckie.
    Do głowy przychodzi mi jakaś forma krypto agresji, która manifestuje się na poziomie formułowania nazw elementów własnego jestestwa (w tym przypadku własnego ciała, którego z jakichś przyczyn do końca nie można zaakceptować – opcjonalnie wini się go za coś).

    Tak sobie gdybam z rana 🙂

  2. wiktor-x 26.04.2011 09:29

    Zauważyłem, że kobiety mają dwa słowa na nazywanie tylnej części ciała. Na kobiecy tył mówią pupa, a na męską, hmmm…

  3. Wolha 26.04.2011 12:42

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.