Rzeź pamięci

Opublikowano: 27.07.2015 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 950

Tragiczna historia wojennych losów Polaków na Wschodzie jest chyba najbardziej bolesnym tematem, zarówno między Polakami, jak i w stosunkach międzynarodowych. Tym bardziej przykro, kiedy w sposób instrumentalny wykorzystywana jest dla celów bieżącej walki politycznej.

Kolejna rocznica rzezi wołyńskiej przeszła w Polsce niemal bez echa: zwykle skore do podbijania historycznego bębenka i zbierania punktów za „patriotyzm” władze państwowe powstrzymały się od górnolotnych wypowiedzi, wystawnych capstrzyków i gromkich apeli. Pamięć pomordowanych setek tysięcy rodaków czczona była, podobnie jak w zeszłym roku po cichu, dyskretnie, niemal wstydliwie. W imię niezadrażniania stosunków z sąsiadem i budowy lepszej wspólnej przyszłości historia poddana została politycznej cenzurze i zeszła na plan dalszy wobec linii na pojednanie narodów i polityczny sojusz.

Pomimo czysto po ludzku bolesnego aspektu moralnego, w całej tej chirurgicznej operacji na pamięci narodowej, można spróbować doszukiwać się elementów pozytywnych: oto w imię świetlanej dobrosąsiedzkiej przyszłości Polska wspaniałomyślnie przechodzi do porządku dziennego nad przeszłością, wybaczając zbrodniarzom ich dawne przewiny. Aby budować dobre relacje z Ukrainą, zamykamy trudne rozdziały wspólnych dziejów i skupiamy się na tym co łączy, a nie tym, co dzieli. Taka postawa, choć trudna do zaakceptowania emocjonalnie, może budzić podziw z punktu widzenia politycznej dalekowzroczności i strategicznej sprawności. Jest jednak jedno „ale” które psuje sielankowy obraz.

Rzecz w tym, iż polskie władze, elita intelektualna oraz media traktują historię państwa i pamięć narodu w sposób instrumentalny, bez wahania stosując wobec różnych jej aspektów podwójne standardy. Oto bowiem okazuje się, iż Polak zamordowany przez ukraińskiego nacjonalistę na pamięć, hołdy i pomniki nie zasługuje, powinien cicho leżeć pod ziemią i nie przeszkadzać w budowaniu przyjaźni, a ten zamordowany przez bolszewików w Katyniu czy wywieziony na Sybir jest bez ustanku odkopywany, aby z jego pomocą budować obraz Rosji jako wiecznego wroga Polski i zagrożenie dla jej obywateli. W kontekście stosowanej obecnie różnej wagi polskiej śmierci i nieszczęść, w zależności od aktualnych potrzeb propagandowych i politycznych okazuje się, iż o jednych ofiarach wypada i należy pamiętać, a inne powinny zostać zapomniane. Prowadzona w ten sposób polityka historyczna jest nie tylko obraźliwa dla świadomych historycznie obywateli i niegodziwa wobec ofiar i ich rodzin, ale także w najbardziej pragmatycznym sensie szkodliwa dla polityki zagranicznej, w tym także wobec Ukrainy.

Po pierwsze powoduje obniżenie w świadomości ludzkiej rangi wydarzeń historycznych: z niekwestionowanych, twardych faktów, stają się one plasteliną, „narracją”, którą można kształtować w dowolny sposób w zależności od potrzeb i koniunktury. I jeżeli sama Polska pozwala sobie na takie traktowanie własnej historii, to trudno liczyć, aby inni odnosili się do niej z większa atencją. Żonglerka moralną oceną Katynia i Wołynia rozgrzesza nie tylko krajowych, ale także zagranicznych „macherów” od historii, którzy zyskują moralne prawo do pisania jej na nowo według własnych ocen i interpretacji. I kiedy kolejny raz usłyszymy o „polskiej winie za Holokaust” i „polskich obozach śmierci” trudno będzie w jakikolwiek sposób dyskutować z autorami tych stwierdzeń: w końcu same polskie władze, media i autorytety traktują historię jak glinę, z której jedne figury lepi się coraz większe, a drugie rozwałkowuje i przerabia tak, aby straciły swoją pierwotną formę i znaczenie. Dewaluacja historii przez samych Polaków prowadzi do tego, iż nikt na świecie nie będzie odnosił się do niej z szacunkiem: w przyszłości mogą powstać najbardziej absurdalne interpretacje, które zyskają pełnoprawne miejsce obok faktów i z czasem mogą całkowicie je zdominować.

Po drugie, sprowadza historię do narzędzia bieżącej walki politycznej. Zgodnie z obecnie obowiązującą interpretacją wydarzeń II Wojny Światowej, Rosja zawsze popełniała wobec Polski tylko grzechy, a Ukraina prowadziła się cnotliwie, do tego stopnia, iż jak dowiedzieliśmy się od ministra spraw zagranicznych, Oświęcim wyzwolili Ukraińcy: w danym wypadku była to efektowna próba wysondowania w jakim stopniu politycy i media wpływać mogą na świadomość historyczną obywateli — okazuje się, iż w wielu wypadkach całkowicie, to znaczy tworzyć nie tyle nowe interpretacje, co po prostu nowe fakty. Jest to taktyka tyleż ciekawa z punktu widzenia technologii informacyjnej, co niebezpieczna: jeżeli polska polityka historyczna polega na dostosowaniu faktów z przeszłości do bieżących potrzeb polepszenia lub pogorszenia stosunków z sąsiadami, to nie należy dziwić się, iż tak samo postępować będą z nami inni. W każdym momencie, możliwe będzie wyciągnięcie dowolnego faktu i użycie go do zaatakowania Polski i obniżenia jej autorytetu międzynarodowego, co jest niezwykle niebezpieczne w naszym regionie Europy, gdzie trudno znaleźć narody nie mające wobec siebie „za uszami”: w jakimiś momencie historii każdy walczył z każdym i celem naszego pokolenia jest polityczna dezaktywacja tej trudnej historii w imię niedopuszczenia do jej powtórzenia. Polska postępuje dokładnie odwrotnie, wyciągając z historii trudne momenty w celu bicia w kraje uznawane obecnie za politycznych przeciwników, co rzecz jasna wywołuje efekt reakcji i rozgrzesza wszystkich tych, którzy chcą używać historii do walki z polskimi interesami.

Po trzecie wreszcie, oficjalne milczenie w sprawie Wołynia i próby utopienia rzeczywistości tamtej zbrodni w terminologicznej wodzie w rodzaju określeń „wypadki”, „wydarzenia” czy „trudności w stosunkach” powoduje narastanie w narodzie wewnętrznej opozycji i kształtowanie się podziemia narodowej pamięci: im bardziej oficjalne media i politycy starają się umniejszyć tamtą zbrodnię, tym większe rozmiary i znaczenie przypisują jej ludzie, w których to pranie mózgu wywołuje sprzeciw. I prędzej czy później potok poczucia krzywdy i chęci odwetu weźmie górę nad polityczną poprawnością: przeleje się przez tamę nieformalnej cenzury powodując ogromne szkody i na długo psując stosunki z Ukrainą. Problem ze zbrodnią wołyńską jest bowiem taki, iż niezależnie od postmodernistycznych prób pokrycia jej milczeniem pod hasłem, iż „prawda leży po środku i każdy a swoje racje”, miała ona miejsce, dotyczyła konkretnych ludzi, czasu i miejsc. I jeżeli problem ten nie zostanie zdjęty z porządku dnia stosunków polsko — ukraińskich w sposób uczciwy, to będzie powracał bumerangiem w kolejnych pokoleniach: tym silniej, im bardziej intensywne będą próby udowodnienia, iż są to fakty bez znaczenia.

Zmowa milczenia wokół Wołynia jest więc szkodliwa nie tylko dla zgody wewnątrz narodu i budowy konstruktywnych relacji z sąsiadami, ale przede wszystkim dla stosunków z samą Ukrainą: stanowi bombę zegarową, do której każdego roku dokładane jest coraz więcej materiału wybuchowego. I jeżeli obie strony nie przystąpią do jej rozbrojenia, to w którymś momencie wybuchnie ona powodując trudne do zagojenia rany i obrażenia.

Autorstwo: Jakub Korejba
Źródło: pl.SPutnikNews.com


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Gylhyrst 27.07.2015 22:52

    Zgadzam się z powyższym komentarzem, jednak dodam też drugie “ale”.
    Na linię pojedynku historycznego wyciągany jest ostatnimi czasy tylko Katyń. Tylko i wyłącznie. Nie ma mordów na Morzu Białym, nie ma Sybiru. Spytajcie Rodzinę, znajomych, czy wiedzą coś o straszliwych mordach m.in. Polaków na Morzu Białym? Czy potrafią sobie wyobrazić los Sybiraków? Czy wiedzą, co Ci ludzie (vide moja Babcia z którą rozmawiałem na ten temat wczoraj) teraz przeżywają, jak zostali pozbawieni przywilejów i jak o nich zapomniano? Co tu wiele mówić, jak lwia część społeczeństwa nie ma pojęcie o Wołyniu – ba, nie ma pojęcia, że po 45 roku POŁOWA przedwojennej Polski została wcielona do obcych krajów, ludzie i majątki zostały tam na zawsze. Kto ma pamiętać, kiedy celowo szkolnictwo skupia się na unikaniu politycznie niepoprawnych tematów nie potrafiąc nawet Polakom uświadomić skali POLSKIEGO HOLOKAUSTU w czasie 2 wojny a wbijając do głów jak mantrę obraz HOLOKAUSTU ŻYDOWSKIEGO? Jakie normalne Państwo tak robi, stawiając wiedzę o innych kosztem wiedzy o swoich?
    Przykre widząc uderzająco i przenikliwie głośną ciszę…
    Powstańcy z Donbasu potrafili uszanować tę rocznicę…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.