Czytanie z wojny

Opublikowano: 16.06.2015 | Kategorie: Historia, Kultura i sport, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1327

Może się wydawać, że o II wojnie światowej powiedziano już wszystko. Zastanawia mnogość tekstów opisujących tamte czasy – w księgarni natrafia się zwykle na kilka (jeśli nie kilkanaście) wspomnień, monografii lub powieści na ten temat. Gra jest warta świeczki – czytelnicy chętnie sięgają po tę tematykę, o czym świadczy także popularność filmów dotyczących życia w czasie okupacji. Jakie pytania stawiają autorzy tych dzieł? Czy po tylu latach są w stanie poruszyć nowy, niebanalny temat?

Myślenie o II wojnie światowej połączone jest z posługiwaniem się pewnymi kliszami – w głowie pojawiają się obrazy Holocaustu, okrutnych hitlerowców w nienagannych mundurach i Polaków walczących z okupantem do ostatniej kropli krwi. Ocena tych wydarzeń najczęściej zdaje się jasna – wiadomo, kto odegrał rolę kata, a kto stał się ofiarą. Najnowsza literatura zaburza jednak ten tradycyjny ogląd sytuacji – zastanawia się coraz częściej nad motywacjami i rzeczywistą winą osób oskarżanych o kolaborację lub zbrodnie wojenne. Ukazuje też życie codzienne w czasie konfliktu, a także zauważa relacje osób stojących nieco na uboczu głównych zdarzeń.

Najczęstszą formą opowiadania o wojnie są wspomnienia ludzi, którzy ją przeżyli. Autorzy prześcigają się w poszukiwaniach osób chcących podzielić się swoją ciekawą historią. Zwykle tego typu literatura ląduje na półce z bestsellerami – relacje bezpośrednich uczestników cieszą się największą popularnością i zaufaniem. Ostatnio duże zainteresowanie wzbudziły “Dziewczyny z powstania” Anny Herbich. Powstanki snuły opowieści o trudach walki w powstaniu warszawskim, lecz także o codzienności w okupowanej stolicy. W książce znajdują się także przekazy zwykłych mieszkanek Warszawy, pozostających w stolicy na czas zrywu. Z tych przekazów wyłania się wielopłaszczyznowy obraz wojny – jawi się ona oczywiście jako seria dramatów, jednak nie brakuje w niej także weselszych chwil.

Temat kobiet stał się ostatnio jedną z popularniejszych form przedstawiania wojny. Od kilku lat na sklepowych półkach roi się od wojennych tytułów z kobietami w centrum. “Dziewczyny wojenne” Łukasza Modelskiego, “Sierpniowe dziewczęta ’44” Patrycji Bukalskiej czy “Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” Swietłany Aleksijewicz to tylko kilka spośród szerokiego spektrum tego typu tekstów. Rzecz ma się podobnie w sytuacji książek opowiadających o dzieciach w czasie wojny. “Dziewczynka w zielonym sweterku” Krystyny Chiger i Daniela Paisnera oraz “Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej jedynie zapoczątkowały zalew podobnych pozycji. Obie powieści opisują życie w getcie oczami dzieci. Podobieństwo między powieściami jest podkreślone dodatkowo nadanymi tytułami. Identyczny zabieg zastosowano przy niedawnym wydaniu “Chłopca z Listy Schindlera” Leona Leysona. Nazwa przywołuje na myśl “Dziewczynkę z Listy Schindlera: oczami dziecka” Stelli Müller-Madej, która cieszyła się sporym powodzeniem.

Wydaje się, że autorzy powoli wyczerpują tematykę nieustraszonych żołnierzy stawiających czoła okrucieństwom wojny. Kiedyś chwytano perspektywę bezpośredniego widza, uczestnika zdarzeń, którego relacje wzbudzały skrajne emocje. Opowiadania Borowskiego czy Nałkowskiej szokowały opisami nieludzkich zachowań, spowodowanych potwornością wojennych sytuacji. We współczesnej literaturze dostrzega się częściej tę drugą stronę życia podczas konfliktu – prozaiczną codzienność. Podejmuje się rekonstrukcję nie tylko walki, lecz także zwykłego życia w okupowanym kraju. Coraz częściej sięga się po wspomnienia ludzi znajdujących się nieco na uboczu głównych wydarzeń – kobiet czy dzieci, ukazujących inne strony owego kataklizmu. Pisarze skupiają się też na wcześniej niedostrzeganych tak często aspektach – liczne tytuły opisują miłość w czasach okupacji (m.in. “I była miłość w getcie” Marka Edelmana). Powieściom opowiadającym o wojnie tego rodzaju tematyka nie była obca, romanse osadzone w tych czasach tworzą najliczniejszą i najpopularniejszą grupę „wojennych książek”, ale wydaje się, że we wspomnieniach walk zwykle omijano ten wątek. Teraz jednak niejednokrotnie stanowią istotną część snutych refleksji.

Istotną tendencją tego rodzaju nowej literatury staje się także relatywizm w ocenach – ludzie uważani zwykle za zdrajców czy wrogów ukazywani są nierzadko jako przedwcześnie, niesprawiedliwie osądzeni. W rankingu najciekawszych pozycji ostatnich lat na bardzo wysokim miejscu plasuje się książka Agaty Tuszyńskiej Oskarżona: Wiera Gran, opisująca losy znanej warszawskiej śpiewaczki. Jej życie jawiło się jako pasmo sukcesów. Miała wszystko – spełniała się zawodowo, zdobywając sławę na deskach najsłynniejszych warszawskich scen, była podziwiana i uwielbiana. Wszystko zmieniło się po wybuchu wojny – Wiera Gran trafiła do getta. Od tej pory próbowała za wszelką cenę walczyć o przeżycie – aby zarobić na chleb, zaczęła śpiewać w teatrach, poprzez możliwości, jakie dawała ta praca, próbowała także pomóc innym – założyła dom dla sierot, utrzymywanych z własnych zarobków i z datków, o które nie wahała się prosić nawet podejrzanych członków getta. Po wojnie uznano ją za zdrajczynię – miała utrzymywać kontakty z gestapowcami lub ich pomocnikami. I chociaż uniewinniono ją w procesie sądowym, łatka kolaborantki przylgnęła do niej na całe życie, rujnując zarówno jej karierę, jak i osobiste szczęście. Agata Tuszyńska pokazuje niesamowitą historię kobiety, która przetrwanie w czasie wojny musiała odkupić poważnymi konsekwencjami. Podobną tendencję wykazują wspomnienia anonimowej Niemki – Kobieta w Berlinie – opisujące traumatyczne przeżycia kobiet w kraju zdobywanym przez Rosjan. Coraz więcej autorów pokazuje, że życie w czasie wojny nie było czarno-białe. Wola przetrwania lub ocalenia zmuszały nierzadko do niejednoznacznych moralnie czynów, ale czy ci ludzie zasługiwali przez to na potępienie? Pojednanie z wrogiem nie zawsze oznaczało przecież kolaborację, tak jak bohaterowie nie zawsze zachowywali się po bohatersku. Literatura współczesna stara się wskazywać na to, że wojna zmieniła świat o 180 stopni, dlatego nie warto, szczególnie z dzisiejszej perspektywy, oceniać jej uczestników.

Literatura faktu nie wyczerpuje formy mówienia o wojnie. Równie często ukazują się nowości wydawnicze opisujące fikcyjne historie obrazujące ten okres. Tutaj także widać rozkwit książek opowiadanych z perspektywy dzieci czy kobiet – wystarczy wspomnieć chociażby “Chłopca w pasiastej piżamie” Johna Boyne’a, opowiadającego o przyjaźni małego Niemca i żydowskiego dziecka z obozu koncentracyjnego czy “Złodziejkę książek” Markusa Zusaka i “Lalki z getta” Evy Weaver. Niemało pozycji ukazuje także ludzką twarz katów i obiektywizuje spojrzenie na wojnę. Wśród nich widać chociażby “Lektora” Bernarda Schlinka, pokazującego losy byłej strażniczki obozu koncentracyjnego, lub “Los utracony” Imrego Kertesza, którego bohater dostosowuje się do warunków Oświęcimia i Buchenwaldu, próbuje odnaleźć się w nowym otoczeniu, a nawet znaleźć pozytywne strony swojej sytuacji.

Na polskim rynku również nie brakuje dobrej prozy opisującej II wojnę światową. Niezwykle ciekawą pozycją jest “Morfina” Szczepana Twardocha, w nieprzeciętny sposób opowiadająca o dziejach współczesnego Konrada Wallenroda – Konstantego Willemanna. Człowiek o wątpliwych zasadach, morfinista nieprzejmujący się rodziną czy przyjacielem, stawiający własne potrzeby ponad inne wartości – zaprzeczenie tradycyjnych wzorców żołnierza – wiedzie życie rozpustnika, kręcące się wokół buteleczki morfiny. Nie potrafi kierować własnym losem, nie zastanawia się nad własną tożsamością. A jest nad czym, ponieważ Konstanty jest synem Niemca i Ślązaczki uważającej się za Polkę, co nie stawia go w dobrym położeniu w 1939 roku. Bohater nie przejmuje się jednak tym wyborem, Sytuacja komplikuje się dopiero po spotkaniu z przedstawicielem tajnej organizacji, w której, znowu nie do końca z własnej woli, zaczyna działać. Okupacja doprowadza go do momentu, zmuszającego do określenia swojej postawy. On jednak nie chce rezygnować ze swej ambiwalencji, tęskni za dawnym beztroskim życiem. Willemann miota się między obowiązkiem i przyjemnością, między przywilejami rządzących i walką okupowanych. Wojna staje się pretekstem do rozważań o poszukiwaniu sensu istnienia i własnego miejsca w świecie. Opowiada o człowieku na siłę wplątanym w bieg historii, zmuszonym do wyborów, których nie jest w stanie podjąć. Twardoch przekreśla mit bohaterskiej Polski, pokazuje słabość ludzi w obliczu kataklizmu. Za ujęciem tematu idzie język powieści – żywy, oryginalny, prowadzący nas przez meandry umysłu bohatera. Książka ta pokazuje, że można odżegnać się od zastygłych formuł i znaleźć sposób na nowe ujęcie tego okresu. O wyjątkowości tej pozycji świadczy chociażby zdobycie prestiżowych nagród – Paszportu Polityki za 2012 rok oraz Nagrody Publiczności Nike w 2013 roku.

Ostatnimi czasy nierzadkim motywem jest próba stworzenia historii alternatywnej. Co by się stało, gdyby Hitler dostał się na Akademię Sztuk Pięknych? Analizuje to Eric Emmanuel Schmitt w “Przypadku Adolfa H.”, porównując rzeczywiste losy przywódcy Rzeszy i wymyśloną wersję jego dziejów. Także Polacy nie zostają w tyle w tego typu zabiegach – niedawno głośno zrobiło się o powieści “www.1939.com.pl” Marcina Ciszewskiego, opowiadającej o kampanii wrześniowej. Autor zastanawia się, czy Polska dałaby radę zwyciężyć w boju z Niemcami, gdyby wsparły ją oddziały – uwaga – NATO, przeniesione z XXI wieku wraz z najnowocześniejszym sprzętem. Historia II wojny pomieszana z fantastyką ma swoich przeciwników i zwolenników, jednak nie można jej z pewnością narzucić sztampowości i powielania schematów.

W literaturze opowiadającej o wojnie ważne są indywidualne tragiczne przeżycia i wspomnienia jednostek, które zdołały przetrwać ten okres. Zwykle skupia się ona na przypominaniu o heroizmie bohaterów, jednak coraz częściej opisuje słabsze charaktery i niedoskonałe postawy. Pokazuje, że świat od tamtej pory nie zmienił się tak znacząco, a ludzie byli podobni do nas – nie zawsze idealni, odważni i niewahający się przed najtrudniejszymi wyborami. Nierzadko zaczyna się dostrzegać sylwetki ludzi uwikłanych w historię, niemogących się od niej odżegnać i zapomnieć tragicznych przeszłych chwil. Jednocześnie wskazuje, iż proste oceny i rozwiązania nie zawsze są słuszne, a pierwsze wrażenie może ukazać się złudne. Niestety, nowe tendencje w literaturze opowiadającej o wojnie często stają się powielanymi schematami. Wydaje się, że o wojnie powiedziano już niemal wszystko, jednak sukcesy niektórych książek świadczą o tym, że można stworzyć oryginalne, niebanalne ujęcie tego dramatycznego okresu. Dowodzi tego przykład Morfiny Twardocha, który uniknął szablonowości dzięki ciekawej formie i nietypowej konstrukcji bohatera, odchodzącej całkowicie od tradycyjnych przedstawień Polaków w czasie wojny.

Wojna od zawsze była inspiracją dla pisarzy zafascynowanych skomplikowanymi, niejednoznacznymi postawami jej uczestników i motywami jej wybuchu. Pewnie jeszcze wiele lat literatura będzie pogłosem tamtych chwil. Pozostaje mieć nadzieję, że autorzy będą znajdować nowatorskie wątki w tej historii i formy do jej opisu, a także nadal przypominać tragizm i bezsens konfliktu oraz ludzi w nim uczestniczących.

Autorstwo: Agnieszka Woch
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Piechota 16.06.2015 14:08

    Ktoś, kto twierdzi, że na temat II wojny powiedziano wszystko, musi być wielkim ignorantem. Jest wiele zagadek, które być może nigdy nie zostaną rozwiązane. Wiele wydarzeń z II wojny zostało przeinaczonych, przekręconych, a większość zwykłych śmiertelników a nawet ludzie uczeni posługują się wyświechtanymi stereotypami. Działy się też rzeczy, o których w ogóle nikt nie wie, bo nikt nie przeżył i nie zachowały się żadne dokumenty. Spłonęły całe magazyny bezcennych dokumentów historycznych, oryginałów, zdjęć, filmów, dzieł sztuki itd. A ile jest jeszcze do odkrycia, chociażby pod ziemią… W samej południowej Polsce w wielu miejscach pod ziemią są poukrywane skarby, które być może będą odkrywane jeszcze przez setki lat. Sporo zostało poodkrywane, ale nie przez takich co zaraz lecą do muzeum.

  2. W.W. 17.06.2015 07:46

    Jak już powiedziano w 50 lat po wojnie, po odtajnieniu części archiwów – historię II WŚ należy napisać na nowo.
    Wiele archiwów czeka jeszcze na odtajnienie a cześć zapewne nigdy nie poznamy.

  3. Gylhyrst 17.06.2015 13:07

    Jest piękny temat w którym jest wszystko – życie w pd.wsch. Polsce pod koniec wojny i po niej. Mnogość narodowości, religii, wyznań uwikłanych w straszliwe losy ukraińskich nieludzkich mordów jakie nie miały miejsca nigdzie indziej, przy których losy więźniów obozów wydają się oazą spokoju. Sąsiad zabijający sąsiada, członek rodziny członka rodziny, walki z bojówkami UPA, OKRUTNE morderstwa na setki sposobów, likwidacje i palenie wsi, pól, zbiorów przez obie strony, morderstwa przez obie strony, wplątane w to bandy zarówno Ukraińców jak i Polaków korzystających z ludzkiej krzywdy i bogacących się w tych czasach a podszywających się pod kogoś innego… Od Wołynia przez Lubelszczyznę po słowacką granicę. Jest co opisywać, tematów nie braknie przez lata. Przy okazji da do myślenia dlaczego nie powinniśmy się angażować w sprawie ukraińskiej, co oznacza “Sława Ukrainu” dla ludzi mieszkających w pd-wsch Polsce i dlaczego na słowo “banderowiec” jedni spluwają z odrazą z płonącymi oczami a inni cicho siedzą wspominając swojego dziadka…

  4. Piechota 17.06.2015 18:07

    Historia jest tak zawiła i zamglona, że nigdy przenigdy nikt nie będzie miał ostatniej racji. Jeżeli ludzie nade wszystko będą chcieli się pogodzić, to będą musieli zaakceptować fakt, że po każdej ale to każdej stronie ludzie dopuszczali się okrucieństw.

  5. robi1906 19.06.2015 12:01

    Piechota
    jest dobro i jest zło
    jest dobro i może istnieć mniejsze zło .

    Ale nigdy nie powinno być relatywizowania czynów , czy ty próbujesz to robić ?

    Kilka tygodni wcześniej przeczytałem wspomnienia pana Sulimara Żuka
    “Skrawek piekła na Podolu ” (dostępna w pdf , tak że każdy może to przeczytać )
    W jednym fragmencie jest o tym jak kilkanaścioro ludzi się schowało przed banderowcami ,
    w tym było kilka kobiet a jedna z nich była z noworodkiem które płakało .
    Ludzie byli przerażeni każdy głośny hałas mógł zwrócić uwagę banderowców ,
    więc postanowili zabić niemowlaka ,

    jak myślisz kto to zrobił czy w ogóle ktoś to zrobił ? .

  6. Piechota 20.06.2015 08:43

    @robi
    Musiałbym przeczytać żeby cokolwiek powiedzieć.
    Nie pisałem nic na temat dobra ani zła.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.