Czynnik energetyczny w II wojnie światowej

Opublikowano: 30.07.2015 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 588

Obłędne ideologie, szalone pomysły dyktatorów, żądze politycznej zemsty – one przyczyniły się do wybuchu najbardziej krwawego konfliktu w dziejach świata. Ale to nie wszystko. II wojna światowa była też… wojną o energię.

Współcześnie sprawa bezpieczeństwa energetycznego budzi szerokie zainteresowanie. Można jednak odnieść wrażenie jakby przed kryzysami naftowymi z lat siedemdziesiątych XX wieku nie była to istotna sprawa dla wielkich światowych potęg. Tymczasem dostęp do zasobów energetycznych był również bardzo istotnym wymiarem rywalizacji między wielkimi mocarstwami już na długo przed zimną wojną.

W WALCE O IMPERIA I ZASOBY

Szybki rozwój Niemiec i Japonii, stojących początkowo w drugim szeregu uprzemysłowiających się potęg, dawał podstawy by sądzić, że granice ich rozwoju są nieograniczone. Pozycja Niemiec jako równorzędnego gospodarczego rywala Wielkiej Brytanii na początku XX wieku oraz sukces Japonii po rewolucji Meiji w 1868 r. sugerowały, że produkcja przemysłowa tych krajów nie napotka znaczących ograniczeń.

Wśród powodów wybuchu II Wojny Światowej wymienia się śmiercionośną ideologię ówczesnych Niemiec, naturę opresyjnego systemu totalitarnego, rewizję traktatu wersalskiego czy też osobowość Adolfa Hitlera. Tymczasem tak Niemcy, jak i Japonia, miały problemy z o wiele bardziej przyziemnymi – przynajmniej na pierwszy rzut oka – sprawami. Cierpiały one bowiem z powodu braku własnych zasobów, a ich rozwój na dobrą sprawę zależał od woli innych wielkich mocarstw, które eksportowały surowce. W przededniu najbardziej krwawego konfliktu w historii świata potęgi Osi kontrolowały raptem 6% złóż rud żelaza i mniej niż 1% złóż ropy. Tymczasem państwa anglosaskie miały w posiadaniu ok. 75% dostępnych złóż kluczowych minerałów. W takim układzie polityka ekspansywnej militaryzacji wcześniej czy później była zagrożona. Warto więc rozszerzyć naszą perspektywę o surowcowy punkt widzenia.

Na początek warto nakreślić różnice między dwoma kluczowymi zasobami energetycznymi. Węgiel – poza okresem przed 1914 kiedy stanowił paliwo dla statków i okrętów – był używany w procesach metalurgicznych do przetwórstwa żelaza. Tymczasem ropa naftowa jest używana do wprawiania w ruch silnika spalinowego i całego napędzanego pojazdu mechanicznego. Zatem, aby użyć w walce produktów będących owocem Rewolucji Przemysłowej niezbędne są oba te zasoby. O ile jednak w przededniu II Wojny Światowej zasoby węgla były lepiej rozpoznane, o tyle produkcja ropy miała inny rozkład geograficzny niż dziś, a jej głównym producentem były Stany Zjednoczone. Z powodu mechanizacji wojen to właśnie ona stanowiła zasadniczy czynnik energetyczny kształtujący losy tego konfliktu. Tym niemniej nie należy umniejszać również roli węgla. Był on niezbędny nie tylko do produkcji maszyn wojennych, ale również maszyn, które je produkowały – frezarek, tokarek, pras, wiertarek etc.

Różnice w dostępie do zasobów uwidoczniły się już w trakcie I Wojny Światowej. Państwa Centralne posiadały największe w Europie zasoby węgla, a ich przeciwnicy, wyłączając Wielką Brytanię, byli ich pozbawieni. Z drugiej strony, to właśnie Ententa miała dostęp do ropy. Nie zaskakuje zatem, że Niemcy, eksportujący węgiel i prowadzący wojnę na dwa fronty, zmagały się z niedoborami czarnego złota. Co ciekawe, ich sytuacja w trakcie tego konfliktu była nawet lepsza niż w trakcie II Wojny Światowej, ponieważ wpływ lotnictwa i sił pancernych na przebieg wojny był bez porównania mniejszy. Również marynarka niemiecka była zasilana rodzimym węglem, w odróżnieniu od brytyjskiej, która w 1912 r. podjęła program budowy pancerników opartych na ropie. Ta ostatnia oferowała nie tylko większą prędkość ale także oszczędność miejsca, tak bardzo potrzebnego na okręcie.

HITLEROWSKIE NIEMCY

W czasach rosnącej mobilności zarówno społeczeństw, jak i sił zbrojnych różnice nie tylko się nie zmniejszały, ale wręcz ulegały powiększeniu. Pod koniec lat trzydziestych węgiel stanowił tylko połowę podaży energii w Stanach Zjednoczonych, ale aż 90% w Niemczech. Ropa, mająca 5% udziału w tej puli, na terenie Środkowej Europy była zasobem niemal marginalnym. Z pomocą Niemcom przyszedł osławiony przemysł petrochemiczny, który był jednym z motorów ich sukcesu na przełomie XIX i XX wieku. Procesy chemiczne, nazwane od nazwisk swoich twórców, procesami Bergiusa oraz Fischera – Tropscha, pozwoliły na konwersję węgla na ropę. W 1939 r. działało już czternaście rafinerii przetwarzających węgiel na ropę, a następne sześć było w trakcie budowy. Procesy przetwórcze charakteryzowały się niską wydajnością – potrzeba było 5 do 10 ton węgla na 1 tonę ropy – co stanowiło obciążenie dla innych gałęzi gospodarki, którym również było potrzebne czarne złoto. Pomimo to produkcja syntetycznych paliw płynnych wzrosło z nieco ponad 1mln ton w 1940 do prawie 3 mln ton w 1943. Niemniej, w żaden sposób nie zaspokajało to potrzeb hitlerowskiej machiny wojennej.

Ropa była obsesją Hitlera. Czytał o niej i dobrze znał jej historię. Zdawał sobie sprawę z jej niezbędnej roli dla gospodarki. Dlatego też, obok innych czynników geopolitycznych, stanowiła ona istotny przyczynek do rozpoczęcia operacji Barbarossa. I również ona była powodem jej porażki. Już w grudniu 1941 r., bez przegrania choćby jednej bitwy, można było zaryzykować stwierdzenie że agresja na Związek Sowiecki zakończy się fiaskiem. W związku z ukształtowaniem terenu niemieckie czołgi przejeżdżały raptem ok. 40 km na ilości paliwa przeznaczonej na 100 km. Oznaczało to konieczność zwiększenia dostaw. Jednocześnie wydobycie w Rumunii spadało, zapasy były na minimalnym poziomie, produkcja syntetycznego paliwa nie nadążała za popytem, a pola kaukaskie wciąż były w sowieckich rękach. Decyzja Hitlera aby w 1942 r. skierować siły na południowy front zamiast na Moskwę była podyktowana właśnie dotkliwymi brakami ropy i zmniejszającymi się w związku z tym zdolnościami bojowymi Wehrmachtu.

Chociaż ofensywa 1942 r. okazała się nieudana, to następny rok przyniósł hitlerowcom pewne wytchnienie. Istotną rolę grały dwa czynniki – kapitulacja Włoch oraz osiągnięcie szczytu możliwości przez wytwórnie sztucznej ropy. Włosi nie tylko otrzymywali ropę z Niemiec ale – jak okazało się po zajęciu Italii przez nazistów – zgromadzili również spore jej zapasy. Co więcej, w latach 1941-1942 Włoch importowały 67% potrzebnej im energii, z czego Niemcy dostarczały aż 60% tej podaży. Równocześnie niemiecka produkcja paliw płynnych wzrosła z 5,520 mln ton ropy w 1942 r. do 6,563 mln ton w 1943 r., a wydobycie węgla osiągnęło szczyt w latach 1942-1943 osiągając 438,7 mln ton. Następny rok przyniósł wyraźne pogorszenie sytuacji. W 1944 r. naziści nie tylko utracili wiele terytoriów. Duże znaczenie miało to, że począwszy od kwietnia 1944 r. ich rafinerie i zakłady przetwórstwa węglowodorów stały się celem ataków alianckich nalotów. Jak wspominał minister aprowizacji III Rzeszy Albert Speer, tylko wstrzymanie alianckiej ofensywy w październiku 1944 r. chwilowo uchroniło Niemcy przed upadkiem z powodu wyczerpania paliwa. Pomimo planów zniszczenia nazistowskich ośrodków produkcji energii opracowanych przez brytyjskiego naukowca, zdecydowano się na naloty na miasta i centra przemysłowe. Wydaje się zatem, że kluczowa rola czynnika energetycznego nie została do końca rozpoznana przez alianckie dowództwo.

MILITARYSTYCZNA JAPONIA

Japonia stanowi doskonały przykład nieudanej próby zerwania zewnętrznej zależności przez agresję. Pomimo minimalnego popytu cywilnego oraz w dużej mierze niezmechanizowanej armii konsumpcja ropy rosła w trzeciej dekadzie XX wieku wzrosła z poziomu 21 mln baryłek rocznie w 1931 r. do 32 mln w 1942 r.. Ponieważ tylko 7% było produkowane na miejscu, Kraj Kwitnącej Wiśni musiał uciekać się do importu. W 1939 r. aż 80% zużywanej przez Japończyków ropy pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, a 10% z Holenderskich Indii Wschodnich. Również strategie przeciwdziałające zbytniemu uzależnieniu nie przyniosły spodziewanego skutku. Co prawda ograniczono cywilną konsumpcję z 6-7 mln rocznie do 1,6 mln baryłek, ale pomimo podejmowanych prób dywersyfikacji źródeł dostaw, ponad 60% ropy wciąż pochodziło z drugiej strony Pacyfiku. Również podejmowane od 1937 r. działania prowadzące do produkcji syntetycznych paliw nie spełniły pokładanych oczekiwań, bowiem ich udział nigdy nie przekroczył 5% japońskiego zapotrzebowania. W obliczu potencjalnego embargo – które stało się faktem w 1941 r. – zdobycie Borneo i Sumatry było jedyną alternatywą. Kiedy w listopadzie 1941 r. nie udało się osiągnąć porozumienia pomiędzy Aliantami a Japończykami i zagrożenie to stało się realne, ci drudzy bez wahania przystąpili do agresji na europejskie kolonie. Było to efektem, swego rodzaju błędnego koła. Agresywna polityka późnych lat trzydziestych, mająca swe źródło niepokojach społecznych spowodowanych Wielką Depresją i załamaniem globalnych rynków, miała na celu zdobycie surowców, w które Japonia była uboga. To jednak prowadziło do zaostrzenia relacji z dostawcami i „przykręcenia kurka”. Postawiony pod ścianą naród samurajów nie miał innego wyjścia niż uciec się do wojny.

Japonia cierpiała również na inne, znaczące braki materiałowe. Zaciekła rywalizacja o stal pomiędzy armią a marynarką prowadziła do ograniczania jej ilości na rynku cywilnym. Chociaż społeczeństwu udawało się zwiększać produkcję stali na potrzeby militarne, to szczyt produkcji na potrzeby niemilitarne przypadł już przed rozpoczęciem wojny, w 1938 r. Równocześnie następowały trudności z wydobyciem węgla. Pomimo przymusowego transferu siły roboczej z Korei, szczyt wydobycia czarnego złota przypadł w 1940 r., jeszcze przed wypowiedzeniem wojny Stanom Zjednoczonym. Wpływ na obniżenie efektywności jego wykorzystania miało geograficzne niedopasowanie pomiędzy miejscami wydobycia a wykorzystania. Wydobywano go bowiem na obrzeżach wysp japońskich, podczas gdy produkcja militarna była zogniskowana w centrum. Z jednej strony wymuszało to zużycie węgla w transporcie, a z drugiej ograniczało liczbę dostępnych statków. Tylko dzięki niezwykłej realokacji zasobów, Japńczykom udało się dotrwać aż do 1944 r. W tym roku udział celów wojennych w PKB sięgnął 76% (w porównaniu z 22% w 1940), a cywilne zużycie ropy wyniosło 4% niemilitarnej konsumpcji z 1940 r. W obliczu drastycznego ograniczenia zasobów paliw płynnych w 1944 r. zarówno możliwości operacyjne marynarki wojennej jak i szkolenia pilotów zostały znacząco zredukowane. Desperackie kroki, takie jak wprowadzenie kamikaze w celu ograniczenia konsumpcji paliw, używanie coraz gorszej jakości paliw rozcieńczanych alkoholem czy przywrócenie silników okrętowych napędzanych węglem, nie mogły odwrócić losów wojny.

ZNACZENIE ENERGII

Rola energii w II Wojnie Światowej była niezwykle istotna w dwóch wymiarach. Z jednej strony to przewaga ilościowa – a nie jakościowa – miała kluczowe znaczenie w starciach gigantów przemysłowych. Ogromna jej ilość jest potrzebna w procesach metalurgicznych i dysproporcja w tym zakresie miała swoje konsekwencje. W trakcie tego konfliktu Alianci dominowali ilościowo nad państwami Osi we wszystkich właściwie kategoriach broni – 5:2 w karabinach i lotnictwie bojowym, 3:1 w karabinach maszynowych, 5:1 w czołgach, moździerzach oraz okrętach wojennych oraz aż 15:1 w pistoletach maszynowych. Z drugiej strony, co bywa podkreślane znacznie częściej, ropa stanowiła paliwo do przemysłowych broni. Jej zdobycie było jednym z zasadniczych celów zarówno nazistowskich Niemiec jak i Japonii. W efekcie tego walczące strony potrzebowały zarówno węgla, jak i ropy by odpowiednio radzić sobie w walce. Można zatem powiedzieć, że dystrybucja zasobów energetycznych znacząco wpłynęła na wybuch, przebieg i wynik II Wojny Światowej. Dostęp do energii nie był gwarantem zwycięstwa, ale jego brak – oznaczał przegraną.

Autorstwo: Maciej Hacaga
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0

BIBLIOGRAFIA

1. Harrison, M. ed., The Economics of World War II: Six Great Powers in International Competition, Cambridge University Press 1998.

2. Hayward, J., Hitler’s quest for oil: The impact of economic considerations on military strategy, 1941–42. “Journal of Strategic Studies”, 1995, 18(4), pp.94–135.

3. Jensen, W.G., The Importance of Energy in the First and Second World Wars. “The Historical Journal”, 1968, 11(3), p.538.

4. Kennedy, P., Mocarstwa świata. Narodziny – rozkwit – upadek. Przemiany gospodarcze i konflikty zbrojne w latach 1500-2000, Książka i Wiedza 1995.

5. Maechling, C., Pearl Harbor: The First Energy War. „History Today”, 2000, 50, pp.1–7.

6. Yergin, D., The Prize: The Epic Quest for Oil, Money and Power, Simon & Schuster 1991.


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.