Klienci w walce z bankowymi naciągaczami

Opublikowano: 27.03.2015 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 743

Z Tomaszem Sadlikiem, prekursorem organizacji Pro Futuris działającej na rzecz osób oszukanych przez banki, rozmawia Katarzyna Matuszewska.

KATARZYNA MATUSZEWSKA: Gdy moje nowe żelazko okazuje się bublem, sprzedawca oddaje pieniądze lub wymienia towar, nie ma innej opcji. Dlaczego, gdy takim bublem okazuje się jest instrument finansowy w rodzaju kredytu czy polisolokaty, moje prawa konsumenta już nie są tak przestrzegane?

TOMASZ SADLIK: Ponieważ w Polsce chroni się interes banków kosztem konsumenta. Tak, jakby między użytkownikiem żelazka, a klientem banku była jakaś różnica.

– No właśnie. A przecież gdy kredytobiorcy idą do sądu, po swojej stronie mają rzeczników prawa konsumenta. Tzw. „frankowiczów” w sprawie przeciwko Gettin Bank reprezentuje miejski rzecznik z Poznania – nawet przejął koszty procesu.

Bo klienci banków to tacy sami konsumenci, jak użytkownicy żelazek. Tylko, że nasze prawa dużo trudniej wyegzekwować . Także dlatego, że w Polsce urzędy, działające na rzecz praw konsumentów, są dużo słabsze, niż na Zachodzie. Poza tym państwo nie wywiązuje się z ustawowego obowiązku skutecznego nadzoru nad sektorem finansowym. Nic dziwnego, w rządzie mamy ludzi, którzy w przeszłości pracowali w tym sektorze – i mają nadzieję pracować ponownie. Jacek Rostowski, były minister finansów, był doradcą w banku PEKAO SA. A Andrzej Jakubiak, szef Komisji Nadzoru Finansowego, był w zarządzie firmy, należącej do PKO BP.

– Krakowski sąd oddalił w tym tygodniu pozew o unieważnienie twojej umowy, zwanej przez bankowców umową we frankach szwajcarskich. Sąd stwierdził, że sytuacja tej grupy kredytobiorców winna być rozstrzygnięta nie na szczeblu władzy sądowniczej, ale na szczeblu władzy ustawodawczej.

– W tej sprawie zgadzam się z sądem. To państwo powinno zmusić banki do „naprawy” lub „wymiany” towaru. I nie na koszt podatników, lecz instytucji finansowych. To one zawiniły, wprowadzając do umów z klientami warunki niezgodne z prawem.

– W umowach kredytowych są nielegalne zapisy?

– Tak – i mamy na to papiery w postaci prawomocnych wyroków Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zgodnie z nimi, płacimy bankom za dużo, gdyż te nie mają prawa windować wysokości rat, gdy skacze kurs franka. Ale orzeczenia te nic nie zmieniają, bo banki je ignorują. Nie chcą oddać ludziom ich pieniędzy. Więcej – dalej skutecznie wpływają na funkcjonowanie państwa. Związek Banków Polskich miał w ciągu ostatnich kilku lat bezpośredni wpływ na kształtowanie ustaw. Można to sprawdzić w protokołach sejmowej komisji. Tymczasem konsumenci byli wprawdzie konsultowani, ale bez wpływu na kształt prawa, a więc tylko pozornie.

– Sąd Ochrony Konsumentów staje po stronie klientów, krakowski sąd okręgowy po stronie banków. Będziesz apelował?

– Oczywiście. Jeśli będzie trzeba, sprawa zakończy się w Strasburgu. Europejski Trybunał Praw Człowieka już orzekał na korzyść konsumentów węgierskich i chorwackich. Dopóki nie przetniemy tego węzła, będzie dochodzić do kuriozalnych sytuacji – jak w przypadku definicji produktów, które mogą narazić klienta na szkodę. Są one ujęte w polskim kodeksie cywilnym, jednak nie obejmują produktów finansowych, Tymczasem ja pożyczyłem od banku 600 tys. zł, a po spłaceniu 300 tys. okazało się, że na dzień dzisiejszy jestem winien milion dwieście.

– Droga sądowa to jedyne wyjście?

Ależ skąd! Jeżeli polskie sądy będą w dalszym ciągu wydawać tendencyjne i kuriozalne orzeczenia, a organy państwa będą nadal bezczynne, to nie pozostanie nam inne wyjście, jak wyjście na ulice. W lutym przez Warszawę przeszło 5 tys. oburzonych klientów banków. To była dopiero pierwsza tego typu demonstracja – kolejna 25 kwietnia. Bo wciąż dołączają nowi. Ludzie są coraz bardziej świadomi swoich praw – nie tylko w kredytach frankowych stosowano zapisy niedozwolone. Na kredytach złotówkowych oszukano niemal 2 mln osób – w Krakowie powstało właśnie stowarzyszenie, broniące ich praw. Oszukanych na polisolokatach i innych toksycznych produktach bankowych jest niemal 6 mln – na ich rzecz prężnie działa organizacja wrocławska, stworzona przez Zbigniewa Stępnia. Łączymy siły. I jeśli będzie trzeba, siłą zmusimy rządzących do stanięcia po stronie ludzi – a nie po stronie pracujących w bankach naciągaczy.

Z Tomaszem Sadlikiem rozmawiała Katarzyna Matuszewska
Źródło: Strajk.eu


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Rozbi 27.03.2015 16:31

    Wyjde na ignoranta ale trochę tego nie rozumiem.
    Sam podpisywałem umowę na uczestnictwo w funduszu inwestycyjnym powiązanym z ubezpieczeniem na życie i przed podpisaniem kilkukrotnie przeczytałem OWU – czyli ogólne warunki uczestnictwa – jak czegoś nie rozumiałem szukałem w internecie czy pytałem się doradcy . Z umową było tak samo. dlatego żadna opłata czy prowizja nie stanowi dla mnie zaskoczenia.

    Więc jak to jest możliwe że banki wprowadzały kogoś w błąd?
    Nie traktujcie tego pytania jako prowokację – ja po prostu naprawde nie rozumiem.
    Chodzi o to że banki zabroniły im dostępu do OWU i umów – klienci nie mogli ich przeczytać i zapoznać się z warunkami i opisywanym ryzykiem?

    Nie rozumiem. Nie wiem na jakich podstawach są wysuwane roszczenia kredytobiorców w stosunku do banków i chciałbym się po prostu z czystej ludzkiej ciekawości tego dowiedzieć.
    Z góry dziękuję za każdą odpowiedź – kredytu nigdy nie brałem i brać nie zamierzam więc nie wiem jak to wygląda w praktyce.

  2. Maximov 27.03.2015 22:19

    @Rozbi
    W skrócie chodzi o np. niezgodne z prawem zapisy w umowie, o których klient nie był świadom, np. dotyczące wyliczeń spreadu.
    Umieszczenie niektórych zapisów przez bank w umowie było nielegalne, ale jest to trudne do wyegzekwowania ze względu na niejasne prawo, dość dziwne czasami, wyroki sądów.
    Chodzi też o szczegółowe zapisy w umowie, których standardowy konsument (czytaj laik) nie wyłapie.
    Na szczęście ludzie się zrzeszają, walczą o swoje i mam nadzieję, że wkrótce eldorado banków w kredytach się skończy.

  3. bXXs 29.03.2015 16:21

    Pożyczyłeś 600 oddałeś 300 jeszcze jesteś winny 1200…
    Poczytaj dokładnie umowę…dokładnie. Wydrukuj roczne raporty finansowe pożyczkodawcy.
    W umowie znajdziesz że obiecano ci pożyczkę w wysokości 600. Pożyczkodawca udzielił 1000 pożyczek w tym samym roku. Deklarując stan posiadania 1200.
    Pieniędzy nie widziałeś, nie otrzymałeś. W moim przypadku otrzymała Coś firma budowalna (coś gdyż wywiązali się z umowy i przekazali mi klucze).
    Bank miesiecznie potrącał mi z kąta określoną ratę. Po 3 miesiacach poprosiłem o dowód wywiązania się z umowy przez bank gdyż wątpie w to że posiadali środki. Po kilku tygodniach dostałem stertę papierów z których wynikało że…mamy umowe i jest oczywiste, że firma budowlana otrzymała środki. Tego nie wiem i to nie jest moja sprawa gdyż nie bułka i nie ma konfliktu między mną a deweloperem.
    “Bank” W 2004 roku udzielił kredytów w wysokości 33 krotności (nie 1:1 czy mityczne 1:9 ale 1:33!) Poprosiłem o wyjaśnienia po ponad 6 miesiacach zatrzymałem spłaty do czasu udzielenia pisemnego wyjaśnienia. Po 2 tygodniach otrzymałem ogromna ilość mumbo jumbo bełkotu i ustaw i wewnętrznych regulacji bez wyjaśnienia. Następnego dnia list wzywający do zapłaty.
    Okazało się że zgodnie z Brytyjskim prawem wszelkie zgłaszane wątpliwości co do umów tego typu muszą być wyjaśnione w czasie 21 roboczych dni, mam prawo konsultować odpowiedz z instytucjami które monitorują finanse i do tego czasu nie muszę wykonywać czynnosci spłaty. (Wszystko jest zatrzymane). Po 4 latach bank nie egzekwuje wyimaginowanych należności. Nie odpowiedzieli mi już na 4 oficjalne zapytania a mam ich na kolejne 20 lat, w oparciu o ich dokumentacje.
    Zdaje sobie sprawe że to jest sytuacja patowa gdyż hipoteka nie jest odciążana, ale liczę na to że bank pójdzie na ugodę gdyż wyłudzili odemnie 20% depozytu i jakieś 6% spłat a nie potrafią wykazać że posiadali coś co rzekomo udostępnili mi za opłatą. Ja płace faktyczne dobra (środki jakie otrzymuję w zamian za mój czas plus moje umiejętności), “bank” złożył oboetnice z której nie mógł się wywiązać gdyż nie posiadał kapitału.
    Realny kapitał w tej sytuacji wnosze tylko ja.
    Nikt nie jest w stanie doradzić mi co dalej zrobić, co będzie itp.
    Moje konto i karty działają bez zarzutu, “raty” przelewam na inne konto oszczędnościowe na wypadek jakiegoś szaleństwa.
    Chciałbym zainwestować te pieniądze ale nie wiem… nikt nie wie.
    Jedno jest pewne banksterka śmierdzi i jest oparta na wielkiej lewiźnie ale to oni kupują polityków i prowadzą wojny ….

  4. Rozbi 30.03.2015 20:38

    bXXs – Twój post to jeden wielki bełkot z którego nic nie rozumiem. Wziąłeś kredyt na mieszkanie – z tego co się orientuje to to mieszkanie dostałeś i w nim mieszkasz – dlaczego więc nie spłacasz rat – przecież to złodziejstwo i wychodzi na to że mieszkanie dostałeś za darmo.
    Wygląda na to że albo urodziłeś się wczoraj albo spadłeś z księżyca/ choinki skoro nie wiesz że banki kreują pieniądze z niczego.

    Z mojego punktu widzenia dostałeś mieszkanie na kredyt a odmawiasz jego zapłaty, (ale to tylko przypuszczenia bo post jest tak nieczytelny że nawet po 3 krotnym przeczytaniu mogę się tylko domyślać o co Ci chodziło) skoro jesteś taki cwany to należało zapłacić za mieszkanie całość gotówką deweloperowi a nie naciągać bank na kredyt.
    Jakaś paranoja.

  5. norbo 30.03.2015 21:46

    @Maximov: “Umieszczenie niektórych zapisów przez bank w umowie było nielegalne, ale jest to trudne do wyegzekwowania ze względu na niejasne prawo, dość dziwne czasami, wyroki sądów.”

    Skoro prawo jest “niejasne” to dlaczego uważasz, że te “zapisy w umowach” były “nielegalne”? Z tego co piszesz wynika jedynie, że zastosowano kruczki prawne wykorzystując nieprecyzyjne przepisy prawa oraz ignorancje kredytobiorców… Co nie jest zabronione jest dozwolone.

    A “frankowiczom” wcale nie współczuję. Jeśli ktoś decyduje się na kredyt w walucie innej niż zarabia to powinien uwzględnić zwiększone ryzyko związane z kursem walutowym. Chociaż może jest w tym pewna racja, może warto rozważyć wprowadzenie zapisu prawnego wymagającego przedstawienia wraz z wnioskiem kredytowym opinii biegłego psychologa/psychiatry co do zdolności rozumienia zaciąganego zobowiązania?

    Warto pamiętać, że ci ludzie nie walczą z systemem jako takim. Po prostu chcieli być “cwani” ale nie wyszło… Myślicie, że gdyby kurs franka wahnął się w drugą stronę to też by tak wrzeszczeli??? To tylko część “poronionej klasy średniej”.

  6. lboo 31.03.2015 08:38

    @Rozbi: Nie rozumiem Twojego oburzenia dla okradania banku (przyjmijmy że faktycznie mamy sytuacje gdzie ktoś wziął kredyt i nie spłaca). W innym komentarzu nie widzisz nic złego gdy ktoś unika płacenia podatków, czyli defacto okrada państwo (czyli teoretycznie obywateli). Czemu więc jest złe okradanie banku, a nie jest złe okradanie obywateli?
    Jezeli jeszcze do tego zdajesz sobie sprawę że banki tworzą pieniądze z powietrza, czyli tak naprawdę nie można okraść w ten sposób banku, bo stworzył srodki z powietrza, więc ich nie miał. Stwarzając środki z powietrza bank okrada obywateli (zakładam że znasz ten mechanizm), tak więc osoba nie spłacająca kredytu bankowego conajwyżej okrada złodzieja.
    Jeżeli dodatkowo twierdzisz że państwo okrada obywateli (tak coś kojarze z Twoich komentarzy) to tak naprawdę nie ma większej róznicy w okradaniu banku a państwa, bo jedni i drudzy okradają obywateli.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.