Liczba wyświetleń: 707
Obniża się granica wieku osób szukających zatrudnienia. Zarabiać chcą już nawet trzynastolatki, a pracy dla swoich dzieci coraz częściej szukają rodzice – wynika z badań Agencji Pracy i Doradztwa Personalnego Start People.
Pełny etat mogą otrzymać osoby powyżej 16. roku życia, które ukończyły gimnazjum. Liczba niepełnoletnich kandydatów, którzy do końca lipca br. zgłosili się do agencji pracy Start People, wyniosła 641. To tyle, ile w całym roku 2009. W 2010 r. za pośrednictwem tej firmy zatrudnienia szukało 779 młodych ludzi. Największy przyrost chętnych zanotowano w Warszawie (w 2010 r. było ich o 38 proc. więcej niż rok wcześniej), choć tendencja wzrostowa obserwowana jest wszędzie.
– Największym powodzeniem cieszą się zajęcia dorywcze. Młodzież chętnie podejmuje pracę przy różnych eventach. Chłopcy zainteresowani są także pracami produkcyjnymi, a dziewczęta najczęściej zostają hostessami lub roznoszą ulotki – mówi Anna Brzezińska, project manager w Start People.
Z obserwacji pracowników agencji wynika również, że za pracą dla swoich dzieci coraz częściej rozglądają się rodzice.Także inne agencje pośrednictwa pracy notują coraz większe zainteresowanie podjęciem zatrudnienia przez osoby niepełnoletnie.
Źródło: Nowy Obywatel
Kiedys 12 letnie pracowalo w fabryce i utrzymywalo za to swoich rodzicow i dziadkow. Teraz nie moze nawet sprzedawac oscypków.
Nie tęsknijmy za pracą dzieci-już wystarczy pomnik małego powstańca.Może tez gdyby realnie przestrzegania prawa pracy(zatrudnianie na umowę o pracę ,urlop) to w tym kraju byłoby lepiej-w Indiach dzieci pracują czy jednak chcemy się ,,rozwijać” w takim kierunku?Dla mnie praca dzieci to hańba i wynaturzenie w XIXw 6-letnie dzieci zatrudniano już w kopalniach-czy tego chcemy?
Ja tam umowy nie potrzebuję. Wystarczy mi dobry zarobek. Ubezpieczę się sam, a na ZUS płacić nie mam zamiaru ani złotówki jak tylko mam możliwość.
Nie no nie dramatyzujmy. Roznoszenie ulotek to jeszcze nie praca w kopalni. Zreszta dzieci ktore sobie dorabiaja na kieszonkowe beda bardziej ogarniete niz te, ktore sa rozpieszczane. W Ameryce juz 13 latki dorabiaja sobie pilnowaniem dzieci czy koszeniem trawnikow. Problem zaczyna sie dopiero tam, gdzie jest prawdziwa bieda, a dzieci musza pracowac, zebrac, krasc lub cokolwiek i to zamiast nauki bo na nia nie starcza czasu i nie stac na podreczniki.
Jak tu nie dramatyzować. U nas ten problem jest bardzo powszechny gdyż wiele rodzin żyje na skraju biedy. Wielu rodziców nie stać na wyprawkę dla dzieci do szkoły. Wiele dzieci zjada ciepłe posiłki i obiady w szkolnych stołówkach, gdyż w domu z racji biedy nie zawsze jest obiad. Wiele rodzin żyje za 700 zł miesięcznie i niema szansy na poprawę swojej sytuacji materialnej. Rynek pracy jest praktycznie bez pracy. Jak ktoś niema znajomości to naprawdę ciężko jest cokolwiek znaleść. Tak więc kolego Jezyniak może ciebie ten problem nie dotyczy bo jesteś z bogatej rodziny, może udało ci się znaleść dobrze płatną pracę. Ale zanim się wypowiesz na jakiś temat to wpierw zaciągnij języka. Bo problem biedy i wyzysku dzieci jest w naszym kraju ogromny, tylko nie każdy to zauważa.
Kiedyś lata 80-90 to było nie dopomyślenia by dzieci musiały pracować. No chyba że faktycznie tego chciały(ale to już inna bajka) bo jak kolega Wiktor-x napisał “Kiedyś mężczyzna był w stanie utrzymać żonę i 10-ro dzieci” i do tego jeszcze coś odkładał na później. A teraz dzieci w wieku 8-10 lat zamiast grać w piłkę, bawić się i cieszyć się dzieciństwem to chodzą z kwiatami od knajpy do knajpy,wstają o 5-6 rano i roznoszą ulotki , gazety albo żebrają. Świat schodzi na psy i nie zapowiada się by w przyszłości było lepiej.
@ bloczyna, chcialabym zobaczyc statystyki. To ze widzi sie sporadycznie jakies dzieci sprzedajace kwiatki, to jeszcze nic nie znaczy. Moze rzeczywiscie jest gorzej, ale jak to stwierdzic? Osobiscie po moim srodowisku rodzinnym widze ze sytuacja wszystkim sie poprawila, nawet tym na skraju ubostwa. Gwoli scislosci – moja rodzina nigdy nie byla za bogata, najgorzej jak bylam na przelomie podstawowki i liceum, na jedzenie i podreczniki musialo starczyc, na ciuchy juz nie zawsze, wiec wiem co to chodzenie na zmiane w 2 parach dzinsow i 2 parach swetrow na przemian + ciuchy z paczki z niemiec od znajomej rodzicow.
Jak mialam te 13-15 lat, chcialam sobie dorobic, ale ostatecznie bylam za niesmiala i nie wiedzialam co zrobic ani gdzie sie zglosic, bo nic nie bylo zorganizowane. Nie przeszkadzaloby mi podjac prace w tym wieku, juz nie jest sie tak naprawde dzieckiem, ma sie jakas odpowiedzialnosc.
Co do tych ponizej 13, to sie zgodze, ze to patologia. Ale pozostaje to nadal bardzo marginalne.