Dla producentów soków embargo nie tak dotkliwe

Opublikowano: 12.09.2014 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 627

W Polsce produkuje się od 215 tys. a 300 tys. litrów zagęszczonego soku jabłkowego rocznie – na ten cel trafia co najmniej 1,5 mln ton jabłek. W związku jednak ze słabnącym od lat popytem na soki i nektary w Europie Zachodniej, czyli u głównych odbiorców pochodzącego z Polski półproduktu, zmniejsza się również zapotrzebowanie w kraju na owoce do przetworzenia.

W tym roku zbiory jabłek mogą wynieść 3,2 mln ton, nieco więcej niż przed rokiem. Ten rok będzie dla producentów wyjątkowo trudny ze względu na rosyjskie embargo – do Rosji trafiało co roku ok. 70 proc. eksportu tych owoców. Producenci jabłek liczą przede wszystkim na nowe rynki zbytu, a także na większą sprzedaż w związku z rozpoczęciem sezonu, czyli pojawieniem się w sprzedaży większego wyboru odmian.

Jak podkreśla Julian Pawlak, prezes Stowarzyszenia Krajowej Unii Producentów Soków, embargo nie dotyka w dużym stopniu producentów soku zagęszczonego i soków pitnych, bo głównym kierunkiem eksportu jest dla nich Europa Zachodnia. “Ponad 90 proc. stanowi eksport do krajów Europy Zachodniej i tu jednak też widać recesję w ostatnich lat. Od 2010 r. rynek soków i nektarów w UE odnotował spadek około 12 proc., w Polsce w tym czasie zmniejszył się on 17-18 proc.” – wyjaśnia Julian Pawlak w rozmowie z agencją Newseria Biznes. Wraz ze spadającym popytem na soki i nektary spadło również zapotrzebowanie na półprodukt, dlatego producenci obawiają się mniejszego popytu na jabłka do przetwórstwa oraz na zagęszczony sok jabłkowy. “W Polsce około 50 proc. jabłek jest przetwarzanych na zagęszczony sok jabłkowy. To jest 1,5-2,1 mln ton rocznie. W zależności od urodzaju rocznie wytwarzamy od 215 tys. do 300 tys. ton soku. To daje nam pozycje drugiego – zaraz po Chinach – producenta na świecie. A ponieważ w Polsce zużywamy ok. 35 tys. ton soku, to gros idzie na eksport” – podkreśla prezes KUPS.

Kondycja polskich przetwórni nie jest imponująca. Jak podaje Pawlak, średnia rentowność netto większości firm zajmujących się przerobem jabłek na zagęszczony sok waha się w granicach zera. Różnie radzą sobie również producenci soków pitnych. Prezes KUPS przypomina, że trzej czołowi producenci na tym rynku mają w nim blisko 60-proc. udział. Pozostałe firmy szukają dla siebie szansy tworząc niszowe produkty, np. soki jednodniowe lub soki warzywne.

Sok jabłkowy jest drugim, zaraz po pomarańczowym, najchętniej wybieranym smakiem przez Polaków. Rocznie wypijamy ok. 3 litrów soków i nektarów jabłkowych. Do produkcji tych napojów wykorzystywane jest 140 tys. ton jabłek (do produkcji napojów kolejne 120 tys. ton). Według przedstawicieli KUPS trzeba zachęcać konsumentów nie tylko do jedzenia jabłek, lecz także do spożywania innych produktów jabłkowych. Zwiększenie konsumpcji soków z jabłek mogłoby zagospodarować część z tych owoców, które pozostaną w kraju przez rosyjskie embargo (podwojenie spożycia wygenerowałoby zapotrzebowania na ok. 140 tys. ton jabłek). Jak podaje Stowarzyszenie rynek soków od kilku lat zmniejsza się. Polak wypija rocznie ok. 11,7 litrów soków (32 mln dziennie). Średnia dla UE to nieco ponad 13 litrów (dla soków i nektarów – ok. 21 litrów).

Tymczasem okazuje się, że urzędnicy nie pomyśleli, aby przy okazji program „Owoce i warzywa w szkole”, który w szkołach ruszy 1 października, wesprzeć tracących na rosyjskim embargu polskich rolników. Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Zdrowia uzgodniły jakie owoce dostaną dzieci w ramach programu. Całkowity budżet przeznaczony na tę akcję to 96,8 mln zł. Co zostanie kupione za tą kwotę? Borówki z Ameryki Południowej w cenie 40 zł za kilogram. A polscy rolnicy nie wiedzą, co robić z nadwyżką owoców i warzyw…

“Asortyment owoców i warzyw jest ustalany przez Ministerstwo Rolnictwa w uzgodnieniu z Ministerstwem Zdrowia” – tłumaczy „Super Expressowi” Iwona Ciechan, rzecznik ARR. Dzieci w pierwszym semestrze otrzymają 20 porcji owoców i warzyw.

Decyzja – trudna do uzasadnienia ekonomicznego – nie jest zrozumiała dla handlowców. “W okresie jesiennym nie ma możliwości kupienia tych owoców w Polsce. Trzeba będzie sprowadzać borówkę z Argentyny. Cena za 1 kg to ok. 10 euro, czyli 40 zł. Lepiej byłoby wycofać te owoce z programu i zamienić np. na większą ilość jabłek” – zaznacza w rozmowie z se.pl Aniela Radom z giełdy warzywnej w Legnicy.

Władysław Serafin – szef kółek rolniczych – podkreśla, że program ten układano nie biorąc pod uwagę embarga rosyjskiego i należałoby go zmienić.

Źródła: Newseria, Niezależna.pl
Kompilacja 2 wiadomości na potrzeby “Wolnych Mediów”


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. Gylhyrst 12.09.2014 13:07

    Nie rozumiem tego świata. Narodowy program ratowania jabłek pełen nonsensu. “Jedzmy jabłka na złość Putinowi” – poza idiotycznym hasłem idiotyczny efekt, gdyż naszych jabłek jeszcze wtedy nie było i większość w sklepach było z importu w tym czasie. Po drugie – włażę do jednego sklepu, drugiego, trzeciego, sprawdzam ceny jabłek – bo zdrowo myśląc, przy takim zapotrzebowaniu, obfitych plonach w tym roku, ekstremalnie niskich cenach na skupach, podejściu całego narodu do ratowania sadowników, spodziewałbym się cen na poziomie 50-60 gr za kilogram. Tymczasem kilo jabłek – 2,20, 2,30. To już wolę kupić pomarańcze a jabłka zebrać spod drzewa u rodziny na wsi… za np. 1 zł brałbym z 5 kg tygodniowo żeby w sokowirówce narobić soku, ale nie po 2,20! Że niby jest popyt to cena idzie w górę? OK ale jak w takim razie zwiększenie marży sklepów i pośredników ma pomóc naszym sadownikom?

  2. Jedr02 12.09.2014 15:31

    W biedronce jabłka były po 1.39 🙂
    Ale ogólnie to większośc sklepów, a już szczególnie marketów raczej przy wzroście popytu pomyśli jak na tym zarobić. Kto normalny będzie wolał akcje żarcia jabłek na złość Putinowi zamiast zarobić jakieś pieniądze? No już na pewno nie ktoś kto nawet nie jest Polakiem, a markety w Polsce polskie raczej nie są.
    Szansą może być kupowanie u rolników.

  3. dinozaur 12.09.2014 16:00

    Ja konsumuję nie przeciętne ilości jabłek. Używam ich do bigosu, sałatek z kapustą, śledzi, zagęszczam sosy z pieczonej wieprzowiny, nieodzowny dodatek do kaczki I dziczyzny (teraz ciężko o mięso) ,sok malinowy to 30ml maliny I 3 jabłka na szklankę – proste I smaczne, naleśniki, wypełniacz w nadzieniu tu dżemy I pączki/ciasta, gulasz, casserole,pieczone ze skórką , smażone krążki, suszone (miesznki z rodzynkami)/batonki z owsem tu flapjack lub w suszu wielo owocowym. Ja lubię kompot z goździkami. Trzeba być ogrniczonym aby jeść jabłka w swojej postaci I toczka
    Wnioski z art. Prowadzenie działanlości na skraju opłacalności . Marnotrawienie pieniędzy podatników. Why?

  4. Rozbi 12.09.2014 18:52

    Rolnicy dostaną rekompensaty albo liczą iż je dostaną więc niektórzy prawdopobnie w ogóle nie chcą tych jabłek zbierać i sprzedawać bo bardziej się opłaca dostać rekompensatę niż pracować (co kosztuję) nad zbiorem jabłek za które dostaliby śmieszne pieniądze.

    Jak widać centralne planowanie ingeruje w rynek i przeczy zdrowemu rozsądkowi – czego przykład – poza cenami jabłek – mamy też w przytoczonym wyżej artykule.

    Nie wiem jak dla was – ale dla mnie ta sytuacja – pomijając embargo, normalna nie jest.

    Poza tym mieszkam na podlasiu w rolniczym regionie.
    Właśnie odbyły się u mnie w mieście jedne z największych targów rolniczych w Polsce na których był minister Sawicki który mówił (cytuje z pamięci) “my rolnicy jesteśmy w trudnej sytuacji, szczególnie ze względu na obfite plony i szczególny urodzaj”

    I niech ktoś mi powie że takie przesłanie nie kłóci się ze zdrowym rozsądkiem.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.