Realny kapitalizm to nie wolny rynek!

Opublikowano: 30.09.2011 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Gospodarka

Liczba wyświetleń: 819

Uderzające, jak wielu ludzi krytykujących dominujący dziś na świecie polityczno-ekonomiczny system Zachodu, zwany za Marksem kapitalizmem, hołduje – być może nawet nieświadomie – innemu przejętemu od Marksa przekonaniu, że system ten jest w gruncie rzeczy systemem wolnorynkowym. Innymi słowy, że u podstaw zjawisk w nim zachodzących leżą procesy rynkowe w rozumieniu klasycznej ekonomii i można te zjawiska z tego powodu wyjaśnić odwołując się do modelu wolnorynkowego, pomijającego np. sferę polityki (która sama może być wytłumaczona przez odwołanie się do tego modelu). Stereotypowi temu hołdują zresztą także zwolennicy tego systemu, co dowodzi, jak marksistowskie dogmaty są głęboko zakorzenione w tzw. świadomości społecznej.

Przekonanie o „wolnorynkowości” kapitalizmu widoczne jest np. u większości radykalnych ekologów. W zamieszczonym w „Zielonych liściach” w październiku 1995 r. tekście J. Korbela i M. Lelek „Życie codzienne” (fragmencie książki „W obronie Ziemi – radykalna edukacja ekologiczna”) można było przeczytać m. in. o tym, że powinniśmy dążyć do „radykalnych zmian obecnych struktur przemysłowego kapitalizmu i wolnego rynku”, że wielu działaczy ekologicznych zauważa, iż „kapitalistyczna ekonomia wolnego rynku nie jest neutralnym narzędziem sterowanym tylko pragnieniami konsumentów i producentów”, że „w wyniku gry rynkowej” producentem staje się coraz to większy monopolista i że, podsumowując, logika niebrania pod uwagę interesu całości „w systemie wolnego rynku jest oczywista i zrozumiała”. Prostą i logiczną konsekwencją uznawania negatywnych zjawisk w gospodarce kapitalizmu, takich jak powstawanie monopoli czy niedbanie o przyrodę, za następstwo wolnego rynku jest dążenie do narzucenia temu rynkowi przymusowych ograniczeń. W ostateczności sprowadza się to zawsze do akceptowania ingerowania siłą w swobodę oferowania, odmowy oferowania, przyjmowania i/lub odmowy przyjmowania współpracy przez jednostki, ponieważ właśnie ta swoboda oznacza wolny rynek. Można albo nie ingerować w tę swobodę, opowiadając się za wolnym rynkiem, albo zaingerować w nią w jakiś sposób, opowiadając się przeciwko wolnemu rynkowi – nie ma żadnej „trzeciej drogi”, bez względu na to, pod jaką ideologiczną maską zwolennicy przymusu ukrywają swoje postulaty i działania. Nie twierdzę, że wszyscy radykalni ekolodzy są zwolennikami przymusu, jednak wiele wypowiedzi Zielonych (szczególnie z Zachodu, gdzie marksistowskie stereotypy są szczególnie silne) każe mi sądzić, że wielu z nich nimi jest.

Tymczasem realny kapitalizm nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem. Zmonopolizowany przez rządy pieniądz, podlegający łatwym manipulacjom tych rządów i centralnych banków, podatki, cła, monopol rządów na “produkcję bezpieczeństwa”, wodę, powietrze, bogactwa naturalne, rządowe gwarancje kredytowe, koncesje, dotacje, inwestycje rządowe, tysiące regulacji (zakazów i nakazów) dotyczących gospodarki, graniczne bariery dla ludzi i towarów – jak ktokolwiek może mówić tu o wolnym rynku? Jest to rynek pod wieloma względami przymusowo ograniczony i procesy na nim zachodzące w ogromnej mierze są wywoływane przez mechanizmy polityczne. Monopole w jakiejś dziedzinie na przykład powstają bynajmniej nie w wyniku „gry rynkowej”, ale w wyniku przymusowego wykluczania z rynku istniejącej i potencjalnej konkurencji. Jeśli jacyś producenci uzyskują na jakimś polu monopol, osiągają to w wyniku zastosowania mechanizmu politycznego – np. zamknięcia granic, wprowadzenia ceł zaporowych czy uzyskania przywileju wyłączności w postaci koncesji. (To, że istnieje gdzieś jakiś pojedynczy dostarczyciel towarów czy usług, nie oznacza jeszcze, że ma on monopol – monopol powstaje dopiero, gdy nikt inny nie ma potencjalnej możliwości z nim konkurować. Jeśli na jakiejś wsi jest np. jeden sklep spożywczy, nie znaczy to jeszcze wcale, że ma on monopol. Taka sytuacja może powstać w warunkach wolnego rynku i będzie ona wówczas oznaczała, że sklep ten oferuje mieszkańcom wsi potrzebne przez nich towary po możliwie najkorzystniejszych dla nich cenach; gdyby zaczął on podnosić ceny powyżej rynkowych, pojawiłby mu się konkurent (choćby w postaci spółdzielni zawiązanej przez mieszkańców wsi), lub w ostateczności konsumenci zaczęliby zaopatrywać się w towary bezpośrednio u producentów. Monopol powstałby dopiero wówczas, gdyby właściciel sklepu przy pomocy rządu lub wynajętych zbirów zabezpieczył się przed możliwą konkurencją – i oznaczałoby to z definicji koniec wolnego rynku). Można wprawdzie próbować niszczenia konkurencji poprzez dumping (obniżanie cen poniżej rynkowych), ale nie oznacza to wprowadzenia trwałego monopolu, bo nawet jeśli się to uda, zawsze istnieje groźba pojawienia się nowej konkurencji, jeśli ceny podskoczą powyżej rynkowych (po prostu ludzie z kapitałem dostrzegą szansę zarobienia i nastąpi natychmiastowy przypływ kapitałów do dziedziny, którą próbuje się zmonopolizować). Z punktu widzenia konsumenta nie ma przy tym znaczenia, czy monopol uzyskuje międzynarodowa spółka przeciwko producentowi lokalnemu, czy odwrotnie – zawsze on na tym traci, ponieważ musi płacić wyższą cenę. Przykładem jest choćby mechanizm, dzięki któremu firmy japońskie nie dopuszczają konkurentów na terytorium Japonii, ze szkodą dla japońskich konsumentów – tysiące rządowych regulacji (często pod pozorem „ochrony konsumenta”) uniemożliwiających w praktyce interesy firmom niejapońskim. Z naszego polskiego podwórka można choćby wspomnieć uprzywilejowaną pozycję FIAT-a na rynku samochodów osobowych (dzięki „chroniącym polski przemysł” cłom). Inną odmianą monopoli są monopole powstałe wskutek przymusowego ograniczenia rynku poprzez koncesje (nie licząc monopoli państwowych, jak w Polsce PKP czy Telekomunikacja Polska S.A.) – przykładem może być polski rynek telewizyjny.

Również niedbanie o przyrodę wynika z ograniczenia rynku mechanizmami politycznymi. W tym przypadku są to głównie monopole państwa na przestrzeń powietrzną, wody i „ziemię niczyją”. Koszty ekologiczne stają się tym samym „kosztami zewnętrznymi” – zjawisko dobrze znane ekonomistom – nie ma bezpośrednio pokrzywdzonych zanieczyszczeniem danego kawałka powietrza, wody czy ziemi (ponieważ właścicielem jest tu państwo, a ono nie będzie wnosić o odszkodowania czy zaprzestanie trucia, gdyż decydują o tym ludzie nic bezpośrednio nie tracący na zanieczyszczaniu nieswoich kawałków przyrody, a wręcz przeciwnie – mogący na tym zyskać). Koszty te nie są z tego powodu brane pod uwagę w kalkulacji ekonomicznej, co radykalnie wpływa na decyzje. Dopóki lobby atomowe nie przeforsowało w USA pokrywania przez rząd ewentualnych odszkodowań, nikt nie podejmował się budowania tam elektrowni jądrowych – było to po prostu nieopłacalne! Podobnie nie wiadomo, czy ktokolwiek chciałby budować w Polsce autostrady, jeśli musiałby zrekompensować szkody ludziom niezadowolonym ze spalin w swoim powietrzu i metali ciężkich w swojej ziemi (i gdyby państwo nie gwarantowało 50% kredytu oraz przymusowego wykupienia gruntów). Logika kapitalizmu rzeczywiście „prowadzi do skutków, które nie są w interesie całości” (o ile całość jest zainteresowana zapobieżeniem dewastacji środowiska), ale nie jest to w żadnym wypadku logika wolnego rynku!

Wynikające z obwiniania wolnego rynku o całe zło istniejącego systemu dążenie do narzucenia temu rynkowi przymusowych ograniczeń grozi – o ile tkwiący w przestarzałych stereotypach (acz podkreślający często swoje niezależne myślenie, nowatorstwo i duchowe uwolnienie się od kulturowych dogmatów) kontestatorzy będą wystarczająco zdeterminowani i silni – dalszym wzrostem etatyzmu, zmniejszeniem się obszarów wolności i w efekcie jeszcze większym natężeniem zjawisk, które chciało się usunąć. Powołana w szlachetnym celu ochrony człowieka przed brudną niewidzialną ręką rynku machina przymusu jeszcze bardziej chwyci go za gardło, sypnie kolejnymi (eko)inwestycjami w rodzaju Czorsztyna, kolejnymi (eko)monopolami, przysłuży się kolejnej grupie (eko)biznesmenów, którzy na prawdziwym wolnym rynku, jak to ujął pewien działacz związkowy, „nie zarobiliby nawet na sól do śledzi”. Robi to z powodzeniem od wielu lat. Ale każdy wie, jak powiedział papa Marks, że wszystko, co złe, to wolny rynek.

Autor: Jacek Sierpiński
Źródło: “Mać Pariadka” nr 11/1995 i Libertarianizm


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

23 komentarze

  1. lbooo 30.09.2011 10:32

    I tu się musze niestety niezgodzić z opinia. To nie regulacja powoduje ze współczesny kapitalizm nie działa. Regulacja jest naturalną konsekwencją systemu wolnego rynku.
    Wolny rynek powoduje ze po pewnym czasie niektórzy uczestnicy rynku mają więcej, a inni mniej środków. Naturalnym więc efektem działania wolnego rynku jest akumulacja kapitału. Zazwyczaj dzieje się to na drodze konkurencji z innymi mniej efektywnymi uczestnikami. I do tego momentu wszystko jest w porzadku, ludzie się bogaca, konkurencja powoduje wzrost jakości usług/towarów,kazdy moze dołączyć i konkurować. Ten etap zwolennicy wolnego rynku wychwalają i traktują go jako wzorcowy.
    Niestety etap taki trwa do czasu kiedy w rekach jednego kapitalisty zgromadzi sie tyle majątku że łatwiej będzie osiągnąć zysk przez utrudnienie działania konkurencji niż przez konkurowanie ceną czy jakością. Może to byc przy pomocy wykupienia sprawniej działającej konkurencji celem jej zamknięcia, może to byc za pomocą dumpingu cenowego, czy też “kupienia” sobie odpowiedniej regulacji prawnej.

    Wolny rynek z definicji oznacza swobodę działania przedsiębiorcy, jeżeli jedynym kryterium sukcesu jest wielkość osiągniętego zysku, to kto przedsiębiorcy zabroni użyć swoich pieniędzy do zniszczenia konkurencji zamiast uczciwie konkurować na rynku?

    Nie rozumiem dlaczego zwolennicy wolnego rynku narzekają na obecny kapitalizm. Dzisiejszy przedsiębiorca posiadający odpowiednią ilość środków może tworzyć prawo, unikac odpowiedzialności karnej, przenosić się z kraju do kraju…

  2. Janusz Korczynski 30.09.2011 11:48

    No to muszę skrytykować ten artykuł. Po pierwsze zgadzam się, że nie mamy całkowicie wolnego rynku – na szczęście. Do niego się natomiast dąży, co widać. Po drugie:
    “Monopole w jakiejś dziedzinie na przykład powstają bynajmniej nie w wyniku „gry rynkowej”, ale w wyniku przymusowego wykluczania z rynku istniejącej i potencjalnej konkurencji.”
    Monopol sklepiku we wsi to monopol naturalny, jest często droższy niż powinien być, ale nie powstanie konkurencja, bo wybudowanie nowego sklepu, czy też otworzenie spółdzielni jak to tutaj jest stwierdzone jest często bardziej kosztowne niż ten sklepik.
    Monopole ciężko powstają w handlu, a niestety autor artykułu wolny rynek utożsamia z handlem, a to nie prawda. Natomiast monopole powstają zawsze w produkcji i tego nie da się zlikwidować wolnym rynkiem – z prostej przyczyny -> Tzw. korzyści ze skali produkcji. Żaden mały przedsiębiorca nie będzie produkował taniej niż duży. Im większa firma tym taniej produkuje, stąd też nikt nie jest w stanie konkurować z wielkimi przedsiębiorcami.
    Po za tym autor artykułu popełnia kategoryczny błąd uważając, że obwinia się wolny rynek o wszystko. Nie. Obwinia się kapitalizm o wszystko, a nie wolny rynek. Natomiast wielu ludzi ogranicza wolny rynek, bo w wielu sprawach musi on być ograniczany w tym systemie kapitalistycznym – chociażby w zatrudnieniu. Gwarancja pewnych praw pracownikowi są podstawą do tego by był szanowany. Całkowite urynkowienie mechanizmów sprowadzi się do tego, że człowiek = towar. I jak było w XIX wieku nie będzie ważne to, że ktoś jest człowiekiem. Ważne, że tworzy zysk. Z resztą jak już zauważali sami twórcy współczesnej ekonomii – Adam Smith i David Ricardo – siła robocza jest tak specyficznym towarem handlu, że całkowicie wolny rynek (jaki w ich czasach był w zatrudnieniu) sprowadzi się do skrajnej nędzy, bo towaru jest za dużo, więc ceny spadają – człowiek jest towarem w tym systemie. A niestety ten system powoduje to, że tego towaru zawsze jest za dużo.

  3. ManiekII 30.09.2011 14:14

    @Janusz Korczynski “Monopole ciężko powstają w handlu, a niestety autor artykułu wolny rynek utożsamia z handlem, a to nie prawda. Natomiast monopole powstają zawsze w produkcji i tego nie da się zlikwidować wolnym rynkiem – z prostej przyczyny -> Tzw. korzyści ze skali produkcji. Żaden mały przedsiębiorca nie będzie produkował taniej niż duży. Im większa firma tym taniej produkuje, stąd też nikt nie jest w stanie konkurować z wielkimi przedsiębiorcami”
    To wytłumacz mi proszę dlaczego części do samochodów tak zwane nieoryginalne są tańsze, a jak pójdę do sklepu i kupię cocacolę czy zawsze będzie tańsza od podobnych produktów mniejszych producentów, jak kupię w aptece generyki to będą tańsze czy droższe.

  4. Janusz Korczynski 30.09.2011 15:02

    ManiekII,
    Naiwny jesteś myśląc, że gdy te korporacje poczują się zagrożone ze strony rynku, że nie zmniejszą cen. Jeśli Ci mali producenci stanowiliby jakiekolwiek zagrożenie dla tych korporacji to już dawno znikłyby z rynku.

  5. Janusz Korczynski 30.09.2011 15:03

    Co do samego artykułu to zapomniałbym. TP S.A. nie jest spółką należąco do Państwa Polskiego. Po za tym ManiekII, gdyby nie słuszne ograniczanie monopolu TP S.A. dawno wiele firm by wyleciało z rynku.

  6. ManiekII 30.09.2011 15:27

    @Janusz Korczynski Nie mam pojęcia kto cię tak zindoktrynował, udowadniając ci że się mylisz a ty nie przyjmujesz tego do świadomości i bez najmniejszej refleksji dalej piszesz to czego cię nauczyli nie skupiając się w ogóle nad sensem. Myślisz że ludzie nie wiedzą co to jest S.A. i po drugie jakie to jest ograniczanie konkurencji może dołączanie do listów ciężarków przez co TP S.A chce pozywać konkurencję.

  7. Janusz Korczynski 30.09.2011 15:29

    Mylisz TP S.A. z Pocztą Polską…

  8. ManiekII 30.09.2011 15:32

    Sorki pojawił się błąd ograniczani monopolu nie konkurencji.

  9. ManiekII 30.09.2011 15:48

    @Janusz Korczynski Rzeczywiście się trochę zapędziłem TP S.A jest prywatną firmą i powinna działać jak inne spółki prywatne a że przejęła ją spółka dofinansowana przez inny rząd jest niezdrowe, ale dopóki TP S.A nie będzie wprowadzać praktyk monopolistycznych w Polsce to nie powinno być żadnych przeciw-skazań, po drugie rząd jest od tego żeby wszystkie spółki miały równe szanse a tak nie jest z powodu różnych ulg i zbyt zawiłego prawa które to wykorzystują wielkie korporacje, to właśnie metody rzekomej walki z monopolami doprowadzają do tego że największe korzyści czerpią duże spółki i koncerny które mogą sobie pozwolić na rzesze prawników i specjalistów od kruczków prawnych których w Polsce mamy najwięcej w europie.

  10. Sebek 30.09.2011 15:59

    @Iboo piszesz: “regulacja jest naturalną konsekwencją systemu wolnego rynku”. Wytłumacz mi proszę co to ma znaczyć? Przecież wolny rynek to właśnie ten, gdzie regulacji nie ma. Dlatego nie bardzo rozumiem co chciałeś powiedzieć przez to.

    To, że jedni mają więcej, a inni mniej jest rzeczą naturalną, niezależną od jakiegokolwiek systemu. Tyle, że wolny rynek pozwala ci na bogacenie się poprzez jak najlepsze dostarczenie ludziom tego czego potrzebują. Socjalizm takim ludziom przeszkadza. Pomaga natomiast oszustom, nierobom i złodziejom.

    Nie jest również na wolnym rynku możliwe osiągnięcie monopolu na cokolwiek. Ludzi są zbyt różnorodni, aby w niekontrolowanym systemie coś takiego zaistniało. Nawet jeśli jedna firma będzie dominować na rynku to nigdy nie będzie mieć całości. Chociażby z takiego powodu, że komuś się dana marka nie spodoba i tyle, niezależnie od kosztów. Albo ktoś wymyśli lepsze rozwiązanie, które wprowadzi w swojej firmie.

    A zwolennicy wolnego rynku narzekają na to śmieszne coś nazywane “kapitalizmem”, bo w żaden sposób nie odzwierciedla ten ustrój tego o czym marzą. Czyli braku regulacji ze strony państwa. Zamiast tego regulacji mamy co raz więcej.

  11. Sebek 30.09.2011 16:12

    Januszu mówisz, że WIDAĆ iż dąży się do całkowicie wolnego rynku. Wyjaśnij zatem jakim cudem? Jakim cudem wprowadzanie co raz to nowych regulacji, licencji, pozwoleń, podatków i podwyższanie ich ma nas kierować w stronę wolnego rynku?

    “”Monopol sklepiku we wsi to monopol naturalny, jest często droższy niż powinien być, ale nie powstanie konkurencja, bo wybudowanie nowego sklepu, czy też otworzenie spółdzielni jak to tutaj jest stwierdzone jest często bardziej kosztowne niż ten sklepik.””

    Jak na prawdziwego socjalistę przystało ty oczywiście wiesz jakie ceny powinny być, no nie? Skoro nowy sklepik nie powstanie to znaczy, że nie jest potrzebny, bo się nie opłaca. W takim razie ceny w tym sklepiku będą takie jakich ludzie chcą. Gdyby było za drogo to by powstał nowy (oczywiście na wolnym rynku, gdzie sklepik można wybudować na kawałku ziemi, z bambusa, czy innego drzewa,a nie w socjalizmie, w którym musisz mieć setki pozwoleń na wybudowanie budynku i płacenie ogromnego haraczu)

    “”Żaden mały przedsiębiorca nie będzie produkował taniej niż duży. Im większa firma tym taniej produkuje, stąd też nikt nie jest w stanie konkurować z wielkimi przedsiębiorcami.””

    Zapomniałeś Januszu, że cena nie jest jedynym kryterium tego czy coś się sprzeda czy nie. Na to składa się masa różnych czynników. Chociażby ta wspomniana Cola jest cholernie droga, w porównaniu z napojami, które często smakują identycznie, a mimo to ludzie kupują.

    “”Gwarancja pewnych praw pracownikowi są podstawą do tego by był szanowany.””

    No tak, bo jak nie będzie praw pracowniczych to kupię sobie człowieka i będę robił z niego szmatę przez 15 godzin dziennie i płacił łyżką ryżu, a on się na to wszystko zgodzi 😀 Jak można być takim nieudacznikiem i maminsynkiem, żeby nie potrafić powiedzieć pracodawcy, że dziękuje mu się za współpracę, bo warunki nie odpowiadają…

    “”Całkowite urynkowienie mechanizmów sprowadzi się do tego, że człowiek = towar.””

    Ale tak właśnie jest. Idziesz to pracy sprzedawać swoje umiejętności. Normalna sprawa.

  12. jj44 30.09.2011 17:01

    “Gdyby było za drogo to by powstał nowy”

    Nie, powstał by nowy gdyby opłacało by się go tu postawić.

    “(oczywiście na wolnym rynku, gdzie sklepik można wybudować na kawałku ziemi, z bambusa, czy innego drzewa,a nie w socjalizmie, w którym musisz mieć setki pozwoleń na wybudowanie budynku i płacenie ogromnego haraczu)”

    Zapewne jak ten bambus zawali się klientom na głowę masz wolny rynek i żadne regulacje nie są potrzebne. Jeśli zginie tam Twoja żona czy dziecko, kupisz na wolnym rynku wpi***ol i sprawa załatwiona.

    “Zapomniałeś Januszu, że cena nie jest jedynym kryterium tego czy coś się sprzeda czy nie. Na to składa się masa różnych czynników. Chociażby ta wspomniana Cola jest cholernie droga, w porównaniu z napojami, które często smakują identycznie, a mimo to ludzie kupują.”

    Zgadza się, pranie mózgu ma znaczenie, czy kapitalistyczne, socjalistyczne czy wolnorynkowe.

    No tak, bo jak nie będzie praw pracowniczych to kupię sobie człowieka i będę robił z niego szmatę przez 15 godzin dziennie i płacił łyżką ryżu, a on się na to wszystko zgodzi 😀

    Wolny rynek prowadzi do monopoli, nawet jak pozbędziesz się tego złego państwa, to bogatszy gracz dogada się z jakaś wiodącą firmą sektora rynku alternatywnego, notabene nie podlegającego regulacjom prawnym, załatwiającą sprawy jak na prawdziwych twardzieli przystało i będzie po imprezie.

    “Jak można być takim nieudacznikiem i maminsynkiem, żeby nie potrafić powiedzieć pracodawcy, że dziękuje mu się za współpracę, bo warunki nie odpowiadają…”

    Jak będzie więcej pracowników niż miejsc pracy. Za to Ty zapewne jesteś udacznikiem i tatysynkiem.

    Ekstrema się źle kończą, to było już historycznie przećwiczone, dobry system będzie starał się połączyć ich zalety eliminując wady, niestety będzie to raczej trudne do wykonania.

  13. Sebek 30.09.2011 17:03

    Przemyśl to co napisałeś. Przecież właśnie wolny rynek odbiera bogatym możliwość tworzenia regulacji, bo żadnych regulacji nie będzie! A w systemie, gdzie państwo może wtrącać się do gospodarki silniejsi będą sobie ustanawiać prawo korzystne dla siebie.

  14. Sebek 30.09.2011 17:29

    @jj44

    “”Nie, powstał by nowy gdyby opłacało by się go tu postawić.””

    Gdyby było za drogo dla ludzi to by się opłacało.

    “”Zapewne jak ten bambus zawali się klientom na głowę masz wolny rynek i żadne regulacje nie są potrzebne. Jeśli zginie tam Twoja żona czy dziecko, kupisz na wolnym rynku wpi***ol i sprawa załatwiona.””

    Jak ktoś się boi, że mu się bambus zawali to niech idzie do drugiego sklepu. A jeśli tak się stanie, to normalnie właściciel musi odpowiedzieć za swoje czyny, czyli w tym wypadku za nieumyślne zabicie, bądź poszkodowanie. Co ma do tego wolny rynek?

    “Zgadza się, pranie mózgu ma znaczenie, czy kapitalistyczne, socjalistyczne czy wolnorynkowe.”

    Jak to zdanie się ma do tego co napisałem, bo nie rozumiem?

    “”Wolny rynek prowadzi do monopoli, nawet jak pozbędziesz się tego złego państwa, to bogatszy gracz dogada się z jakaś wiodącą firmą sektora rynku alternatywnego, notabene nie podlegającego regulacjom prawnym, załatwiającą sprawy jak na prawdziwych twardzieli przystało i będzie po imprezie. “”

    Ja was ludzi naprawdę nie rozumiem. Twierdzicie, że gdyby nie państwo to by powstawały monopole. OK. Tylko zapomnieliście chyba, że cały czas mamy kontrolę państwa i cały czas te monopole są. Dlaczego więc tak strasznie boicie się monopoli na wolnym rynku? (które oczywiście istnieć nie mogą).

  15. jj44 30.09.2011 17:52

    “Gdyby było za drogo dla ludzi to by się opłacało.”

    Jak już napisałeś coca-cola jest za droga i się jednak ludziom opłaca

    “Jak ktoś się boi, że mu się bambus zawali to niech idzie do drugiego sklepu. A jeśli tak się stanie, to normalnie właściciel musi odpowiedzieć za swoje czyny, czyli w tym wypadku za nieumyślne zabicie, bądź poszkodowanie. Co ma do tego wolny rynek? ”

    Wobec kogo odpowie za swoje czyny? kto dopilnuje do tego żeby odpowiedział? Kto ma ustalić poziom odpowiedzialności za czyny? W jaki sposób zagwarantujesz że nie dojdzie do działalności na szkodę poszkodowanej strony? Życie człowiekowi przywrócisz? Ile Twoim zdaniem wolny rynek może wchłonąć ofiar?

    “Jak to zdanie się ma do tego co napisałem, bo nie rozumiem?”

    W taki sposób że sam przedstawiłeś dowód w postaci coca-coli która dzięki nachalnej reklamie, działaniom marketingowym i innym posunięciom ma nierealnie wysoką cenę a i ludzie ja kupują. Korzystając z wolnego rynku zawiera umowy przetrzebiające konkurencję.

    “Ja was ludzi naprawdę nie rozumiem. Twierdzicie, że gdyby nie państwo to by powstawały monopole. OK. Tylko zapomnieliście chyba, że cały czas mamy kontrolę państwa i cały czas te monopole są. Dlaczego więc tak strasznie boicie się monopoli na wolnym rynku? (które oczywiście istnieć nie mogą).”

    Ja Ciebie też. Co to za różnica czy państwo czy jakaś agencja. Prawo silniejszego i tak robi swoje. Gdy zdobędziesz dominacje, będziesz ją powiększać. Każdy środek zostanie wykorzystany. Brak państwa i tak utworzy strukturę, tyle że nie nazwiesz ją Państwem czy jakkolwiek inaczej.

  16. edjan1 30.09.2011 17:54

    Witam! Może jest to śmieszne co napiszę ale dla mnie osobiście wolny rynek był 1986-89. Bez zezwoleń,koncesji,bez opłat jechałem do Turcji po dekatyzowany jeans potem do Moskwy, Murmańska, Petersburga aby sprzedać i kupić inne rzeczy by sprzedać w kraju. Dla mnie wtedy była wolność. Oczywiście na granicy czasami był problem ale nie miało to aż takiego znaczenia. Pracowałem ostatnio parę lat na wyspach,jest trochę rzeczy, którymi można by było pohandlować w kraju. Ale zniechęcają mnie te wszystkie formalności, opłaty. To nie jest wolny rynek.

  17. ManiekII 30.09.2011 18:37

    @edjan1 Dlatego że to był “czarny rynek” czyli wolny rynek bez ingerencji państwa (ingerencja może była ale dało się ją przezwyciężyć drobną opłatą), wielu ekonomistów twierdzi że w tamtych czasach dzięki czarnemu rynkowi ekonomia państw komunistycznych gwałtownie się nie zapadła. Ponieważ na rynku państwowym praktycznie nie było nic do kupienia, jeżeli ktoś chciał coś nabyć musiał to kupić na czarno.

  18. jj44 30.09.2011 18:59

    Prawda, tylko trzeba pamiętać że wolny rynek to nie konkurencja doskonała, gdyż ta wymaga dużej liczby podmiotów o zbliżonych możliwościach, informacji doskonałej która nie jest możliwa, oraz zerowych kosztów transakcji. W tamtych czasach było to całkiem możliwe. Konkurencja doskonała trwa gdy pojedynczy gracze nie będą w stanie zachwiać rynkiem, niestety jest to raczj sytuacja chwilowa, gdyż rynek się zmienia, on dąży do tego stanu niestety ten stan nie trwa wiecznie, a w zasadzie bardzo krótko. Gracz który wyprzedzi pozostałych poszerza swoje możliwości i z czasem przejmuje innych i dąży do monopolu. Dopóki podmiotów jest dużo jest ok, niestety nie ma na chwile obecną możliwości ustalenia kiedy ingerencja zaczyna być potrzebna.

  19. edjan1 30.09.2011 19:04

    Ok. Parę wieków temu, też był czarny rynek i kupcy jeździli po świeci by handlować. Czy może to był czarny rynek?, nie skrępowany przepisami itp. Wmówiono wszystkim że muszą być zezwolenia i inne rzeczy i to jest ok. A tak naprawdę nie skrępowana działalność ludzi jest wolnością. Zawsze gdzieś jest niedostatek jakiegoś towaru lub jego słaba jakość. Uważasz, że baca,który ma wszystkie zezwolenia na produkcję oscypka jest lepszy od tego co nie ma. Bzurą jest mówienie o higienie bo jednak jakoś nie słyszałem, by ktoś kiedyś umarł lub zachorował po zjedzeniu go.

  20. ManiekII 30.09.2011 19:34

    @jegor Niestety już w XVII wieku we Francji za kontrabandę można było trafić do więzienia, więc wszelkie akcyzy, podatki, cła to nie jest współczesny wymysł lecz dawne przyzwyczajenia francuzów bardzo dobrze opisuje to Bastiat.

  21. edjan1 30.09.2011 20:17

    Maniek II, przemytem nazywa się przemieszczenie między państwami lub obszarami celnymi dowolnego towaru z naruszeniem obowiązującego prawa. Historia przemytu jest długa, jak historia opłat granicznych i prawnych ograniczeń handlu. Dopóki rządzący będą chcieli czerpać zyski z każdej działalności to zawsze będą ograniczenia. Bogate społeczeństwo, to bogate państwo, które ma dbać o bezpieczeństwo i pożądek w kraju. I na to chcę płacić podatki. Jest też druga strona medalu. W okresie międzywojennym w Poznaniu odbyło się zebranie handlowców i rzemieślników związanych z wyrobami skórzanymi. Chodziło o to by w mieście istniała nadal tylko jedna garbiarnia. Dlaczego? Argumentem nie do podważenia było to, że taka konkurencja obnizyła by co prawda cenę towaru ale odbiło by się na pensjach pracowników, na jakości i na zyskach właściciela. Przecież kiedyś też nie było kilku kowali w jednej wsi. Dlatego uważam, że teraz rządzi przede wszystkim chciwość. nigdy nie było idealnie i nie będzie ale wszystko musi się równoważyć. Umowa dżentelmeńska, uczciwoś to wszystko zanika.

  22. ManiekII 30.09.2011 20:40

    @edjan1 Wiadomo że przemyt następuje w warunkach niezaspokojonego popytu, ale pytanie brzmi jak stawki celne i opodatkowanie wpływają na gospodarkę, czy przynoszą zyski i komu, albo morze przynoszą straty ponieważ inne kraje stosują podobne represje.

  23. edjan1 30.09.2011 21:16

    ManiekII, O stawkach celnych i wysokości opodatkowania można dyskutować jeśli ma się jakiś cel np. ochrona rodzimego przemysłu. Ale najważniejsze jest to aby każdy miał takie same prawa. Niestety niektóre firmy mają zwolnienia i ulgi. Dlaczego dochodzi do takich absurdów, że firma zmienia nazwę by móc dalej korzystać z różnych przywilejów. Równe prawa rynku są dla wybranych. Reszta niech martwi się sama. Fajnie się dyskutuje ale niestety muszę zaiwaniać do pracy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.